Rozdział dwudziesty drugi
𝑹𝒊𝒅𝒈𝒆
Dax przyszedł z profesorem, żeby wypuścić nas z biblioteki. Na całe szczęście byłem ulubieńcem większości wykładowców na uniwersytecie, więc obyło się bez reprymendy. Wytłumaczyłem profesorowi Hawthornowi, że uczyliśmy się w zupełnie oddzielnych skrzydłach i zostaliśmy zamknięci przez przypadek, co nie mijało się z prawdą.
Puścił nas bez słowa. Wyszliśmy przed budynek, gdzie na parkingu stało zaparkowane Audi. Przyciskiem odblokowałem zamek, podszedłem do drzwi pasażera i otworzyłem je dla niej.
Chociaż wytłumaczyłem Bambi, dlaczego nie napisałem obiecanej wiadomości, wciąż dostrzegałem smutek na jej twarzy. Chciałem jakoś wynagrodzić dziewczynie swoją głupotę. Walka o drugą osobę była dla mnie czymś zupełnie nowym. Miałem wrażenie, jakbym trafił na planszę jakiejś rozgrywki, której zasad w ogóle nie znałem.
Przeszedłem przed maską, otworzyłem drzwi od strony kierowcy i zasiadłem na miejscu. Poczekałem, aż Bambi zapnie pasy, po czym ruszyłem w stronę jej akademika. Najchętniej zawiózłbym ją do siebie i pokazał, jak bardzo za nią tęskniłem.
Między nami panowała niekomfortowa cisza. Zdawałem sobie sprawę, że jest to tylko i wyłącznie moja wina. Starałem się wymyślić coś, o co mógłbym zapytać Bambi, ale rzucenie głupiego co tam, czy pytanie o przebieg dnia wydało mi się zbyt banalne.
Finalnie nie powiedziałem nic. Skusiłem się jednak, by położyć dłoń na udzie dziewczyny. Drgnęła zaskoczona moim dotykiem, ale po kilku sekundach zaczęła się rozluźniać. Opadła niżej w fotelu, bawiła się końcówkami włosów. Okręcała je wokół palców tylko po to, żeby zaraz puścić i zakręcić od nowa.
Kilka minut później wchodziłem za nią do akademickiego apartamentu. Bambi od razu ruszyła do kuchni, a ja zatrzasnąłem za nami drzwi. Po chwili siedziałem już na krzesełku przy aneksie kuchennym.
— Co robisz? — zapytałem, widząc, jak dziewczyna krząta się po pomieszczeniu i wyciąga z szafek różne rzeczy.
— Szykuję przekąski na wieczór filmowy. — Stanęła na palcach, żeby wyciągnąć coś z najwyższej szafki, ale wciąż nie sięgała.
Zlitowałem się nad nią. Podszedłem i wyciągnąłem opakowanie z popcornem do zrobienia w mikrofali.
— Zjecie we dwie takie ilości? — Niepewnie zerknąłem na blat zastawiony kilkoma paczkami czipsów, żelek i jakichś innych czekoladek.
— Paige napisała, że przyjedzie z Cameronem — odpowiedziała na pozór spokojnie, ale dostrzegałem spięte ramiona. Stanąłem za dziewczyną i ułożyłem na nich dłonie. Uciskałem palcami na mięśnie, które po chwili się rozluźniły.
— Więc nici z babskiego wieczoru?
— Niestety.
Zmarszczyłem brwi.
— Brzmisz na szczęśliwą z tego powodu — zauważyłem, na co dziewczyna obróciła się w moich ramionach. Oparłem dłonie po bokach jej ciała, przyszpiliłem ją do kuchennego blatu, o który opierała się plecami.
— Paige dowiedziała się, że coś między nami zaszło. — Potarła kark w zawstydzeniu, a na policzki wypłynął wiśniowy rumieniec. Nic dziwnego, mi także robiło się gorąco na wspomnienia smaku jej kobiecości. — Miała zamiar mnie przepytać, a przy Cameronie nie poruszy tego tematu.
Cholera, Bambi wydawała się niezwykle zawstydzona, kiedy na tapecie pojawiały się tematu seksu. Nie mogłem powstrzymać głupiego uśmieszku, cisnącego się na usta.
— Chcesz, żebym został na noc? — zapytałem, jednocześnie założyłem kosmyk włosów za jej ucho. — W ten sposób będziesz mieć spokój także rano.
— W porządku, możesz zostać. Nie wiem tylko, czy zmieścimy się na moim małym łóżku — odparła lekko zawstydzona.
— Damy radę. Zawsze możesz spać na mnie. — Poruszyłem sugestywnie brwiami, w odpowiedzi dostałem kuksańca w żebra. Zaśmiałem się głośno, a następnie nachyliłem i złożyłem całusa na czubku nosa dziewczyny.
Pomogłem Bambi w przyszykowaniu jedzenia. Ustawiliśmy wszystko na stoliku w salonie umieszczonym przed kanapą. Po jakimś czasie do domu wpadła Paige z Cameronem. Na mój widok stanęła w pół kroku.
— O, hej Ridge — mruknęła zaskoczona. — Też zostajesz na maraton filmowy?
— Tak. — Moja odpowiedź jeszcze bardziej ją zaskoczyła, tak samo, jak Camerona. Nie spodziewali się, że będę chciał spędzić więcej czasu z Bambi. Ciągle żyli w przeświadczeniu, że zależy mi tylko na jednym. Nie mieli pojęcia o burzy szalejącej w moim umyśle ani o tym, że już dawno podjąłem decyzję.
Nasi przyjaciele usadowili się na podłodze. Paige położyła głowę na kolanach swojego chłopaka. Ja z Bambi zajęliśmy kanapę, ale zachowaliśmy trochę większy dystans, niż druga para obecna w pomieszczeniu. Dziewczyna ułożyła stopy na moich udach, dzięki czemu mogłem je masować, a jednocześnie czułem, że sam tego potrzebowałem.
— Co oglądamy? — zapytał Cameron, złapał pilota w rękę i odpalił telewizor.
— High School Musical — odparła Paige.
Przewróciłem oczami, na co Bambi zachichotała. Był to najpiękniejszy dźwięk, jaki dane mi było usłyszeć w życiu. Nie oponowałem, bo i tak miałem zamiar całą swoją uwagę poświęcić Jelonkowi.
Nie odezwałem się nawet słowem, kiedy w musicalu padało imię Troy. Obejrzeliśmy pierwszą część, potem drugą i dawałem radę. Jednak w trzeciej, na scenie, gdzie Gabriela wołała Troya przeciągając samogłoski, o mało mnie nie popierdoliło.
— Nie dam rady tego słuchać — mruknąłem, po czym wstałem z miejsca, delikatnie odkładając na bok stopy Bambi.
— Ja też — poparł mnie Cameron, który już dawno stracił prawo do posiadania pilota. Teraz rządziła rudowłosa jędza.
— Ten śmierdziel zniszczył mój ulubiony film z nastoletnich lat — powiedziała Paige, po czym podniosła się z podłogi i do nas podeszła.
Całą trójką popatrzyliśmy na Bambi. Leżała na plecach ze wzrokiem wbitym w ekran telewizora. Miska z popcornem stała na jej brzuchu, co rusz do niej sięgała po kolejną garść słonej przekąski. Między chrupnięciami usłyszeliśmy:
— Mięczaki z was.
Wymieniliśmy się spojrzeniami. Pierwszy raz byłem tak zgodny z przyjaciółką swojej dziewczyny. Równocześnie kiwnęliśmy głowami, po czym Paige nacisnęła czerwony przycisk na pilocie. Cameron zakrył usta dłonią, parsknął w nią śmiechem.
Ekran telewizora zgasł, co Bambi okrasiła niezadowolonym jękiem.
— No ale co wy robicie, zaraz miała być moja ulubiona scena! — krzyknęła sfrustrowana. Usiadła na kanapie i wlepiła w przyjaciółkę groźne spojrzenie spod przymrużonych powiek. — Włączaj to z powrotem.
— Kategorycznie, kurwa, nie — odparła Paige, machając rękami na boki, żeby podkreślić swój protest. — Miałam już dość po Bet on it.
Na własne oczy widziałem, jak wyjęta z moich snów dziewczyna, grzeczna, ułożona, spokojna, zamienia się w istnego demona.
— Sama zaproponowałaś ten film, to teraz nie wymiękaj i włączaj z powrotem.
— Nie.
— Zacznę cię torturować — ostrzegła Bambi, na co Paige prychnęła niedbale w odpowiedzi.
— Proszę cię, co ty mi możesz...
Bambi wskoczyła na kanapę i zaczęła głośno śpiewać:
— I'm not gonna stop, that's who I am,
I'll give it all I got, that is my plan!
Paige zatkała sobie uszy, co też miałem ochotę zrobić, ale po pierwsze — nie mogłem przestać się śmiać z zaistniałej sytuacji, a po drugie — Jelonek miał naprawdę świetny głos.
— Stop! — krzyknęła ruda, po czym odwróciła się w moją stronę. — Błagam, okiełznaj tę bestię, bo dostanę szału.
Cameron pokładał się ze śmiechu na blacie, a ja zrozumiałem, że to czas na moją interwencję. Podszedłem do Bambi, owinąłem ramię wokół jej kolan i przerzuciłem ciało dziewczyny przez swoje ramię.
— Życz naszym przyjaciołom dobrej nocy — poinstruowałem rozbawionym tonem, ponieważ Bambi dalej nuciła znienawidzoną przez Paige piosenkę.
— Dobranoc! — zawołała sekundy przed tym, jak kopniakiem zatrzasnąłem drzwi od jej pokoju.
Postawiłem ją na środku pomieszczenia, by jej bose stopy nie dotknęły zimnych paneli, lecz miękkiego dywanika
Złapałem się pod boki.
— W takim wydaniu to cię jeszcze nie widziałem! — Zaśmiałem się głośno. Przewróciła oczami i opadła na łóżko, rozłożyła ramiona na boki.
— Za dużo cukru — odparła, po czym ziewnęła.
— Będziesz miała zaraz niezły zjazd — zauważyłem, siadając tuż obok niej. Podparłem się na przedramieniu i zawisłem twarzą tuż nad jej. — Idziemy spać, Jelonku?
— Tak, tak myślę. — Na potwierdzenie słów kolejny raz ziewnęła. — Przebiorę się tylko w piżamę. — Zlustrowała mnie spojrzeniem. — Wybacz, ale nie mam nic w twoim rozmiarze.
Prychnąłem pod nosem. Kiedy wstała, zamieniłem się z nią miejscami. Rozłożyłem się na materacu, ręce splotłem pod głową.
— Zmartwiłbym się, gdybyś miała tutaj jakieś męskie ciuchy.
— Dobra, a teraz się odwróć.
Skrzywiłem się na ten rozkaz.
— Muszę? Z chęcią popatrzę na twoje piękne ciało.
— Ridge! — pisnęła zawstydzona. — Wolałabym, żebyś nie patrzył, proszę.
— Wstydzisz się mnie? — zapytałem, uniosłem jedną brew.
Bambi schowała twarz w dłoniach.
— Nie, nie wstydzę się ciebie... To... Ja... Wstydzę się siebie — mruknęła nieśmiało.
Przymknąłem na moment powieki. Dobrze wiedziałem, że podbudowanie czyjejś pewności siebie nie trwa kilku godzin. Ten czas można w niektórych przypadkach mierzyć nawet w latach.
Wstałem na równe nogi i w ułamku sekundy znalazłem się przy dziewczynie.
— Daj mi tę piżamę — poprosiłem łagodnie. Była lekko zbita z tropu, ale zrobiła, co chciałem.
Podała mi koszulkę i krótkie spodenki, na co się zaśmiałem pod nosem. Ostatnim razem spała w samych majtkach, a teraz nagle zakłada spodenki? Oczywiście, że robiła to tylko przez moją obecność w jej łóżku. Nie miałem zamiaru pozwolić dziewczynie na zmienianie własnej rutyny z mojego powodu. Chciałem, żeby czuła się przy mnie swobodnie.
Wsadziłem ubrania między własne uda. Palcami obu dłoni bawiłem się rąbkiem koszuli dziewczyny. Zacząłem rozpinać guzik po guziku, powoli schodziłem w dół. Kątem oka dostrzegłem biały stanik, który idealnie podkreślał jej biust, ale nie spuściłem spojrzenia z brązowych oczu. Utrzymywałem go nawet wtedy, gdy zsuwałem materiał po jej ramionach. Specjalnie zmieniłem nacisk opuszek palców na mniejszy, przez co wywołałem gęsią skórkę na jej ciele.
— Jesteś piękna, Bambi. — Złożyłem czuły pocałunek na jej policzku, po czym wyszeptałem wprost do ucha: — Najpiękniejsza.
Rozpiąłem stanik, opadł on między nas. Odrzuciłem go gdzieś na bok i pomogłem dziewczynie włożyć koszulkę, którą wybrała do spania. Wsunąłem dłonie pod nią i przez chwilę kreśliłem kciukami kółka na jej płaskim brzuchu. Oddychała szybciej, co wprawiało mnie w samozadowolenie. To, jak reagowała na mój dotyk, było cholernie podniecające.
Opadłem na kolana.
— C-co ty robisz? — wyjąkała, szerzej otwierając oczy.
Nie odpowiedziałem. Wsadziłem palec za gumkę legginsów i pociągnąłem je w dół, aż do kostek. Bambi zachwiała się, ale w porę podparła się dłońmi o moje ramiona i dwoma ruchami wydostała się z plątaniny materiału.
Stała przede mną w samej koszulce i czarnych figach, samo to doprowadzało mnie do szału.
Wbiła mocniej paznokcie w moją skórę, kiedy złożyłem pocałunek na pachwinie. Potem na drugiej.
Spojrzałem na nią z dołu. Z pełną premedytacją odrzuciłem wybrane przez nią spodenki gdzieś za siebie. Sapnęła zaskoczona.
— Nie zmieniaj swoich przyzwyczajeń z mojego powodu — powiedziałem tonem nieznoszącym sprzeciwu. — Przy mnie masz być sobą, chcę widzieć prawdziwą ciebie, rozumiesz?
Pokiwała głową w odpowiedzi, co przyjąłem z ulgą. Cieszyłem się, że nie muszę tłumaczyć niczego więcej.
Wstałem usatysfakcjonowany. Rozebrałem się do samych bokserek, a potem z powrotem umościłem na łóżku. Ułożyłem się na boku, dzięki czemu Bambi mogła wcisnąć się na niewielki skrawek materaca. Przez chwilę kręciliśmy się, żeby znaleźć dogodną pozycję, ale finalnie dziewczyna i tak wylądowała na moim brzuchu.
Nie przeszkadzał mi jej niewielki ciężar. Mogłem wciąż swobodnie oddychać, ale zamiast zamknąć oczy i spróbować zapaść w sen, zacząłem przeczesywać palcami brązowe fale.
Włosy były przyjemne w dotyku, miękkie i niesamowicie pachniały figami. Tak bardzo spodobał mi się ten zapach, że nie chciałem już nigdy więcej wietrzyć pokoju. Byłem gotowy ukraść jakieś ubranie dziewczyny, żeby móc od czasu do czasu je wąchać i zaciągać się jej wonią.
Zesztywniałem, gdy przypomniałem sobie o majtkach spoczywających na dnie mojej szafy. Do tej pory nie miałem zamiaru ich ruszać, ale wiedziałem, że mogą przydać mi się do zamknięcia mordy Troyowi i Blake'owi. Może nie dostaną żadnego filmiku, ale pokażę im koronkowe cacko i sprawa rozejdzie się po kościach. Pomyślą, że Bambi naprawdę ze mną spała, wygram zakład, utrzymam pozycję i dziewczynę.
Zdawałem sobie jednak sprawę, że jeśli pragnę stworzyć coś z Bambi na dłuższą metę, tak jak jej to obiecywałem, powinienem zrezygnować z klubu. Nie sądziłem jednak, że byłem na to gotowy. Nie musiałem przecież brać udziału w głupich zakładach, spać z dziewczynami, czy je podrywać. Mogłem po prostu dzielić się radami i swoimi doświadczeniami z nerdami, żeby było im łatwiej kogoś poznać.
Przymknąłem oczy, szeroki uśmiech wykwitł mi na ustach. Dostosowałem rytm oddechu do Bambi, by po chwili zapaść w głęboki sen.
Otoczony zapachem fig i wanilii, ciepłem ciała dziewczyny, poczułem się spokojnie i bezpiecznie. Ostatni raz miałem takie samo wrażenie, kiedy zasypiałem w objęciach babci. Była to jedyna kobieta, przy której potrafiłem zapaść w sen, bo nie wstydziłem się swoich koszmarów. Czasem wybudzały mnie ze snu, potrafiłem obudzić się zlany potem lub zapłakany. Nie ufałem nikomu na tyle, żeby pokazać tę cząstkę siebie. Aż do dziś.
Dziś znów czułem się jak w domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro