Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty piąty

𝑩𝒂𝒎𝒃𝒊

Ciągle miałam przed oczami wiadomości od Ridge'a. Podczas zajęć, na przemian zaciskałam dłonie w pięści i rozluźniałam.

Czy faceci nie mogli być bardziej konkretni? Nie mógł napisać mi, o czym chciał ze mną porozmawiać? W mojej głowie od razu pojawiły się wizje, że mnie zostawi. Wziął, co chciał i cześć? Jeszcze ten tekst! Nie myśl o tym za dużo. Przecież to logiczne, że będę o tym myśleć dwa razy intensywniej!

Na ostatnią wiadomość nie odpowiedziałam, bo zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie głupio. Znów zostałam przyłapana na gorącym uczynku.

Nie napisałam tego Ridge'owi, ale zaraz po przeczytaniu treści, poczłapałam z Paige do Memorial Union. Centralny budynek Uniwersytetu Północnej Dakoty robił wrażenie. Był ogromny, przysadzisty, posiadał kilka pięter. Cechował się nowoczesnością i szklanymi ścianami — okna rozciągały się od podłogi, aż do sufitu. Wokół niego zawsze krążyło najwięcej studentów i profesorów, ponieważ to właśnie w tym miejscu można było znaleźć restauracje, sklepy, czy biura usług studenckich.

Memoriał Union posiadał także strefę wypoczynku, gdzie można było usiąść i się pouczyć, albo spotkać ze znajomymi. W salach konferencyjnych i audytoriach odbywały się największe wydarzenia społeczne na kampusie.

Zaciągnęłam przyjaciółkę do Dakota Deli, gdzie kupiłam sobie sałatkę. Paige zdecydowała się na kanapkę z kurczakiem. Po zakupach w delikatesach ruszyłyśmy do wolnego stolika. Dopiero kiedy otworzyłam opakowanie i poczułam zapach jedzenia, zaburczało mi w brzuchu.

— Madison zaprosiła mnie na imprezę do Alpha Chi Omega — zagadnęłam przyjaciółkę, żeby wybadać teren. Musiałam wiedzieć, co sądzi o całej tej imprezie.

— Widziałam, że cię zatrzymała, kiedy wchodziłaś na zajęcia. Mnie także zaprosiła. Podobno to babskie spotkanie, głównie dla studentek dziennikarstwa, ale wspominała, że może pojawić się kilka dziewczyn z różnych kierunków — przyznała, po czym ugryzła kanapkę. Patrzyła na mnie uważnie, a kiedy przełknęła, zapytała: — Chcesz tam iść?

Wzruszyłam ramionami. Nadziałam pomidorka koktajlowego na drewniany widelczyk.

— Sama nie wiem. Mówiła coś, że Troy zachował się wobec niej jak dupek i teraz rozumie moją położenie. Chce zakopać topór wojenny.

Przyjaciółka przejechała językiem po przednich zębach.

— Nie ufam jej — stwierdziła po chwili. — Ale na imprezę możemy iść. Szkoda opuścić takie wydarzenie. Będą same babki, więc obejdzie się bez niepotrzebnych dram.

Rozmyślałam nad tym przez krótki moment. W końcu doszłam do wniosku, że miała rację. Od początku wiedziałam, że między mną a Madison na pewno nie wytworzy się już nić porozumienia, ale nie musiałyśmy ze sobą walczyć. Do tej pory toczyłyśmy niemą wojnę — ona nie powiedziała do mnie nic personalnie, ale jej zagrania były nieczyste, z kolei ja nie ukrywałam swojej niechęci do niej.

— W porządku. Pójdziemy — postanowiłam. — A na jutrzejszy mecz się wybierasz?

Paige uśmiechnęła się półgębkiem.

— Więc ty i Rivers to jednak coś poważnego? — zapytała, nie patrząc mi w oczy.

— Eee... Tak mi się wydaje. — Wzruszyłam jednym ramieniem. — Kiedy między dwojgiem ludzi dochodzi do intymnych sytuacji, to można mówić o związku?

Dziewczyna zakrztusiła się bułką. Nachyliłam się, żeby poklepać ją po plecach. Uspokoiła się i wydusiła:

— Mówisz o liczbie mnogiej?

Policzki zapłonęły mi rumieńcem. Wciąż nie byłam zbyt otwarta na tematy dotyczące seksu.

— Cholera, Bambi. Nie zdążyłaś mi nawet opowiedzieć o swoim pierwszym razie! — wyrzuciła z pretensją w głosie.

— My nie... nie spaliśmy ze sobą — wydukałam, po czym się poprawiłam: — Znaczy, spaliśmy, ale nie w tym sensie.

— A w jakim?

Miałam wrażenie, że nie tylko policzki mam już czerwone. Cała twarz płonęła gorącem, nie potrafiłam nad tym zapanować. Wspomnienia dwóch orgazmów, jakie dał mi Ridge były wciąż żywe. Pamiętałam każdą sekundę z tego, jak się wtedy czułam. Przypominałam sobie dotyk jego dłoni, to, w jaki sposób pieścił moje ciało.

Było mi z nim dobrze, nie tylko w łóżku. Uwielbiałam z nim rozmawiać, spędzać czas, nawet gdy po prostu siedział obok i nic nie mówiliśmy.

Nachyliłam się nad przyjaciółką i wyszeptałam tak, żeby tylko ona mogła mnie usłyszeć:

— Zrobił mi dobrze językiem i palcami, a potem uprawialiśmy sucho-mokry seks.

— Co to jest, do cholery, sucho-mokry seks? — wysapała wstrząśnięta.

— Ja... nie umiem ci tego wytłumaczyć. Dzieliły nas majtki, a on się na nich tak jakby... poruszał? — wyznałam nieśmiało. Matko, moje doświadczenia w tych sprawach leżały i kwiczały. Było mi okropnie wstyd, że nie potrafiłam tego odpowiednio nazwać, tylko musiałam opisywać czynności.

Usta Paige ułożyły się w kształt literki o.

— Chcesz powiedzieć, że strzelił ci minetę, a potem się o ciebie ocierał swoim penisem? — zapytała cicho, za co dziękowałam w myślach. Gdyby usłyszał nas ktoś z boku, chyba nigdy więcej nie pojawiłabym się w Memorial Union.

Wiedziałam, że dla większości studentów seks nie jest tematem tabu, byli doświadczeni, ale ja nie chciałam, żeby ktoś słuchał o moich doznaniach.

Kiwnęłam głową w potwierdzeniu, na co pisnęła podekscytowana. Odrzuciła kanapkę na bok i w całości skupiła swoją uwagę na mnie.

— Jak ci się podobało?

— Było... — urwałam, szukałam odpowiednich słów, żeby nie palnąć jakiejś głupoty. — Cholera, było cudownie. Miałam wrażenie, że unoszę się trzy metry nad ziemią.

Paige rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu.

— Cieszę się, że w końcu na kogoś się otworzyłaś — wyznała.

Zmrużyłam podejrzliwie powieki.

— A co się stało z twoim Rivers to dupek do kwadratu?

— Ucięłam sobie z nim krótką pogawędkę, po której mogę śmiało stwierdzić, że ma wobec ciebie czyste zamiary. Nie mamy czego się obawiać. — Wróciła do zajadania kanapki.

— Opowiesz mi coś więcej?

— Nie.

— Dlaczego?

— Bo to nie ma większego znaczenia. Powiedziałam mu, że jeśli cię skrzywdzi, to powyrywam mu nogi z dupy razem z Cameronem. On z kolei powiedział, że mu na tobie zależy i zrobi wszystko, żeby ominęła cię wszelka krzywda. Tyle. — Wzruszyła ramionami.

— Mi powiedział co innego — mruknęłam. — Podobno kazałaś mu dać mi czas po pierwszym razie, kiedy między nami zdarzyło się coś więcej.

Paige westchnęła ciężko. Po raz kolejny odłożyła jedzenie na bok. Miałam wrażenie, że nigdy nie zje tej kanapki.

— Dobra, może na początku mu powiedziałam, żeby dał ci trochę swobody. Tkwiła we mnie szczera nadzieja, że chciałaś się tylko zabawić, spróbować czegoś nowego. Nie sądziłam, że to coś między wami jest tak poważne, ale po dalszej rozmowie i naszym wieczorze filmowym zauważyłam, że może jednak uczucia Ridge'a nie są na pokaz.

— Dlaczego w ogóle tak założyłaś w pierwszej kolejności? — Rozsiadłam się wygodniej na krzesełku, założyłam ręce na piersi.

— Bo go znam. Nie chodziłaś ze mną wcześniej na imprezy, więc nie widziałaś, jak traktuje dziewczyny. Robił im nadzieję tylko po to, żeby zaciągnąć do łóżka, a po jednej nocy je olewał — wyjaśniła skruszona. Teraz rozumiałam jej tok myślenia i nie mogłam jej winić za interwencję, jakiej dokonała. — Skoro mówisz, że między wami zdarzyło się to więcej niż raz, to chyba możemy być spokojne, co nie?

Wydęłam wargi w zastanowieniu. Słowa przyjaciółki wzbudziły we mnie niepokój.

— Nie wiem, Paige. Dziś mi napisał, że odbierze mnie po rozmowie o pracę, bo musimy poważnie porozmawiać i trochę się boję.

— Masz rozmowę o pracę? — zapytała zaintrygowana, na co westchnęłam głośno.

— Tak, w Birch Corner. Tylko tyle usłyszałaś z mojego wywodu?

— Przepraszam — odpowiedziała skruszona, ale za chwilę przybrała zacięty wyraz twarzy i wycelowała we mnie palcem wskazującym. — Jeśli powie coś nie tak, daj mi znać. Podpalę mu dom.

Ukryłam twarz w dłoniach, żeby stłumić głośny śmiech. Nikt nie poprawiał mi tak humoru, jak Paige. Wiedziała, co powiedzieć, bym poczuła się lepiej. Odganiała moje demony, stawała się dla mnie żywą tarczą, broniła przed ciemnością. Jak mogłabym jej nie kochać?

Dojadłyśmy swoje posiłki w spokoju. Plotkowałyśmy na różne tematy, w międzyczasie powiedziałam jej, że chciałam zrobić niespodziankę Ridge'owi, więc chłopak nie wiedział, że pojawię się na jutrzejszej imprezie po meczu. Obiecała, że nie puści pary z ust.

Reszta zajęć minęła dość spokojnie. Ridge nie napisał więcej wiadomości, a ja także nie kwapiłam się, żeby coś mu odpisać. Chodziłam napięta niczym struna, próbowałam odgadnąć, o czym chce ze mną porozmawiać, ale myśli ciągle dryfowały w stronę przykrych wyobrażeń.

Jeśli mnie zrani, to pomogę Paige spalić chatę hokeistów.

Żartowałam. Nie byłabym do tego zdolna.

Chyba.

O szóstej po południu wyruszyłam w podróż autobusem do Birch Corner. Dojazd zajmował mi godzinę, więc wiedziałam już, o której mniej więcej wyjeżdżać, żeby dotrzeć na czas.

Sama rozmowa przebiegła dość gładko. Właściciel baru – Jim – powiedział, że może dostosować pode mnie grafik od przyszłego miesiąca. Do końca września musiałam jednak jeździć na nocne zmiany, bo potrzebowali rąk do pracy na już, a na tym etapie ciężko byłoby wprowadzić zmiany. Prawdę powiedziawszy, nie chciałam też się narzucać. Byłam nowym pracownikiem, więc po prostu przystałam na postawione mi warunki pracy.

Kiedy wyszłam z budynku, mieszczącego się na rogu niewielkiego rynku, na parkingu stało auto Ridge. Chłopak opierał się o drzwi od strony pasażera, ręce miał założone na piersi. Postawną sylwetką pewnie budził w wielu osobach strach, ale mnie dawała poczucie bezpieczeństwa. Ciemne włosy rozwiewał wiatr.

Przygryzłam dolną wargę w nerwach.

Zauważył mnie, kiedy byłam w połowie drogi do niego. Odepchnął się od karoserii i ruszył w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko. To dobry znak, prawda?

Nasza ciała zderzyły się ze sobą. Ridge złapał za moje uda i podniósł mnie do góry. Owinęłam nogi wokół jego pasa. Niemal od razu zachłannie mnie pocałował, jakbyśmy nie widzieli się przez wiele tygodni.

Żołądek wywinął fikołka, podczas gdy nasze usta poruszyły się rytmicznie, a języki zawzięcie walczyły o dominację. Na obecnym etapie doświadczeń, zdecydowanie wolałam rolę uległej, bo nie miałam o niczym pojęcia. Ridge był jednak dobrym nauczycielem.

Oderwał się ode mnie z westchnięciem niezadowolenia.

— Mógłbym cię tak całować cały wieczór, tutaj i teraz, ale naprawdę chcę z tobą porozmawiać — wymamrotał mi prosto w usta. Patrzyłam prosto w oczy chłopaka. Błękitne tęczówki zostały niemal w całości pochłonięte przez rozszerzone źrenice. — Pojedziesz ze mną do zamku?

Przełknęłam głośno ślinę. Przez myśl mi przemknęło, że może chce to zakończyć tam, gdzie tak naprawdę się zaczęło? W końcu to do starego zamku zabrał mnie na pierwszą randkę.

Mimo ponurych myśli skinęłam głową.

Odstawił mnie na ziemię, po czym podbiegł do drzwi pasażera. Otworzył je dla mnie, za co grzecznie podziękowałam i usiadłam na fotelu w środku. Zdążyłam zapiąć pas, kiedy Ridge znalazł się w środku.

Przerwał ciszę niemal natychmiast, jak tylko ruszyliśmy z parkingu.

— Jak poszła rozmowa o pracę? — Położył dłoń na moim udzie i lekko je ścisnął.

— Całkiem nieźle. Zaczynam od poniedziałku w przyszłym tygodniu. Do końca września mam same nocne zmiany, ale od października dostosują grafik do rozkładu moich zajęć.

— Nocne zmiany, to znaczy, od której do której? — zapytał na pozór spokojnie.

— Od ósmej wieczorem do trzeciej w nocy — wyjaśniłam. — Na całe szczęście mam już ukończone dwadzieścia jeden lat, więc mogę roznosić też alkohol. Podobno z tego wpada najwięcej napiwków, na samym jedzeniu słabo się dorabia.

— Nie podoba mi się to — burknął pochmurnie. — Czym będziesz wracać po nocach?

— Autobusem.

— Nie ma takiej, kurwa, opcji — warknął, nie odrywając spojrzenia od przedniej szyby. — Dam ci swój samochód.

— Żartujesz? — Wbiłam w niego ostre spojrzenie. — Błagam, powiedz, że to tylko żart.

— Nigdy nie byłem bardziej poważny, Jelonku. Nie pozwolę na to, żebyś włóczyła się sama po nocach komunikacją miejską. Cholera wie, na jakich ludzi trafisz podczas drogi powrotnej. Nie, nie, i jeszcze raz, nie.

Westchnęłam ciężko.

— Ridge, to nie jest twoja decyzja.

— Owszem, możesz robić, co chcesz, ale nie, jeśli w grę wchodzi jakieś niebezpieczeństwo, okay?

Potaknęłam, bo poniekąd go rozumiałam. Nie miałam jednak zamiaru brać od niego auta, nie wydawało mi się to właściwe. W gruncie rzeczy nie znaliśmy się aż tak dobrze, żebym wzięła coś tak drogiego w posiadanie. A co, gdybym miała jakąś stłuczkę lub wypadek i rozbiłabym to cacko? Nie było szans, żebym wypłaciła się za szkody.

W myślach zdecydowałam poprosić o pomoc Paige. Omawianie takich spraw z przyjaciółką wydawało mi się bardziej komfortowe, ale nie powiedziałam tego na głos. Nie chciałam wszczynać sprzeczki tuż przed poważną rozmową.

Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. Ciszę przerywała jedynie muzyka lecąca z radia, ale tym razem nie było między nami niekomfortowo. Dostrzegłam zdarte kostki chłopaka, jednak nie dopytywałam o szczegóły. Cameron nie raz miał poobijane ręce, hokej był dość brutalnym sportem, ale chłopcy kochali go całym sercem.

Dojechaliśmy na miejsce, Ridge zgasił silnik. Nie wysiadł z samochodu, ja również nie wykonałam pierwszego kroku. Zaczynało między nami rosnąć napięcie, ramiona chłopaka się spięły. Zabrał rękę z mojego uda. Obie dłonie zacisnął mocno na kierownicy. Przez dłuższą chwilę nawet na mnie nie patrzył, a kiedy w końcu obrócił głowę, wydusił zapytanie na jednym wdechu:

— Co powiesz na to, żebyśmy naprawdę przestali spotykać się z innymi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro