Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁴¹ - ꜱᴏᴍᴇᴛʜɪɴɢ ɪꜱ ᴄʜᴀɴɢɪɴɢ, ᴇᴠᴇɴ ɪꜰ yᴏᴜ ʜɪᴅᴇ ɪᴛ ꜱᴏ ʜᴀʀᴅ

↷ 결국엔 너도날
또 떠나버릴까

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───

— Odpowiedz mi na jedno ważne pytanie

Nie ukrywał, że to nie był najlepszy moment na granie w dwadzieścia pytań.

Miał dzisiejszego dnia dużo zajęć na głowie i głupie zagadki Yuty mu w tym nie pomagały.

Musiał posprzątać wielką klatkę szynszyla, zrobić obiad i skosić trawę w ogrodzie.

Minęło pół dnia, a on zdążył tylko zadzwonić do restauracji na końcu ulicy i zamówić coś na wynos.

Poprosił o pomoc Jungwoo, ale mógł przewidzieć, że był to bezcelowy ruch z jego strony, z racji tego, że ten okupował mu od godziny kanape, zajadając się słodyczami, które znalazł w kuchni i oglądając jakieś kuliarne programy.

Nie mogło w nich zabraknąć idola Woo i Junhyunga - Gordona Ramsay'a, rzucającego przekleństwami co dwie sekundy.

I dokładnie wtedy przyszedł, a raczej wprosił się Nakamoto, tłumacząc się tym, że chciałby mu coś powiedzieć, co nie było Winwinowi na rękę, jeśli miał być szczery.

Zerknął z ukosa na niego, jak trzyma szynszyla, który zasnął na jego rękach, wtulając swój brudny pyszczek w jego świeżo wypraną bluzę.

Nie był przekonany co do poznania jego zwierzaka, jednak chińczyk zmęczyło obecnością Kima w salonie, miał szczerze gdzieś, co ten sobie myślał.

— Co tym razem? — Burknął, niezbyt entuzjastycznie, wycierając czystą szmatką wnętrze klatki — Jeśli chodzi ci o Junguwu, to tak, on musi tu być. Przynajmniej wiem, że jest żywy i nie sprzedał ani jednej swojej nerki

— To nie o niego mi chodzi, Winnie, przecież wiesz, że go lubię — Odpowiedział, uśmiechając się lekko, na co ten przewrócił tylko oczami

— To co ty chcesz? Bo tak jakby umieram, czyszcząc tą klatkę

Mówił prawdę, od tego sprzątania bolały go plecy i czuł się, jak starszy dziadek, który lada chwila mógł się przekręcić na tamten świat.

Nie usłyszał odpowiedzi, tylko głośne westchnięcie, po którym Yuta złapał go za rękę i przysunął bliżej swojego boku.

Zdezorientowany Winwin tylko patrzył, jak ten wyciąga telefon i do kogoś dzwoni.


Po pierwszym dzwonku do drzwi, mógł się domyślić, kogo Nakamoto poprosił o pomoc w ogarnięciu domu.

Słysząc głośny krzyk Lucasa od progu, chciał uciec jak najdalej tylko mógł, nie patrząc za siebie.

Chłoptaś Junguwu momentami go  wykańczał i przyprawiał o zawał, gdy próbując go przytulić, prawie łamał mu żebra.

Odetchnął z ulgą, słysząc, że to Doyoung zajmie się szynszylem, a Lucas ogarnie ogródek.

Bał się zostawiać swojego kochanego pupila w zasięgu wzroku  Kima.

To nie było tak, że nie ufał on swojemu przyjacielowi.

W głowie miał obraz sprzed kilku miesięcy, gdy tak męczył szynszyla, że ten go ugryzł, uciekając do piwnicy, zanim ten zdążył go złapać.

Przezorny zawsze ubezpieczony.

Dong razem z japończykiem usiedli sobie na huśtawce ogrodowej, by w końcu móc porozmawiać.

— Czy teraz możemy porozmawiać sobie na spokojnie?

Pokiwał mu tylko głową na potwierdzenie, bacznie mu się przyglądając.

Yuta czymś się denerwował, nerwowo zerkał za siebie, nie potrafiąc zbytnio zebrać słów w sensowne zdania.

Szczerze, to zaczynało go powoli ciekawić, co mogło mu chodzić takiego po głowie i dlaczego robił z tego takie wielkie widowisko.

— Znamy się dość długo, prawda?

— Momentami, aż za długo — Burknął cicho, posyłając mu wymuszony uśmiech

— Na początku to wszystko było dziwne i sam nie wiem jak ten cały układ się wydarzył.  Myślałem, że jesteś dziwakiem, który nie wystawia nosa spoza swoich książek i boi się odezwać jednym słowem

— Bo tak jest

— Nie mów tak, to nie jest akurat prawda — Odpowiedział, łapiąc go za rękę, złączając ich palcem razem — Jesteś bardzo inteligentny, wrażliwy i ciekawy świata. Ja jestem tylko ładną twarzą z umiejętnościami tanecznymi, a ty? Mogę zapytać cię o jakąkolwiek datę, a ty powiesz mi co wydarzyło się wtedy na świecie z ogromną precyzją. Nikt tak jak ty nie patrzy na gwiazdy z ogromną fascynacją. Dzieciarnia cię lubi, Taeyong uważa za dobrego przyjaciela i gdyby nie ty, świat nie byłby tak super, jak teraz 

Miał na myśli dokładnie to, co powiedział.

Gdyby nie Sicheng, jego życie nie byłoby takie ciekawe.

Możliwe, że bardziej by imprezował i nigdy nie zdecydował się na pofarbowanie swoich włosów na taki kolor, jaki ma obecnie.

Ale jak to mówią - miłość zmienia nas całkowicie.

— Mógłbyś mówić trochę jaśniej? Zostawiłem dom pod opieką Lucasa i Jungwoo. Jak oni szynszyla mi zamęczą, to mama wyrzuci mnie z domu

— Zawsze możesz zamieszkać razem ze mną — Zażartował, przez co Winwin obdarzył go niezbyt przychylnym spojrzeniem

— Nie jesteśmy w związku partnerskim, byś proponował mi takie rzeczy

— Fakt, nie powinienem proponować ci takich rzeczy — Przytaknął, całując go w policzek  — Dlatego chcę, byś pojechał ze mną na wycieczkę

— Co?

— Ty i ja, plus dwa tygodnie pięknych widoków, przy pięknej muzyce i blasku księżyca — Mówiąc to, sięgnął drugą ręką do kieszeni swojej bluzy, z której wyciągnął potwierdzenie zakupu...

— Wycieczka do Wenecji? Mówisz poważnie? — Nie kontrolował tego, jak się zachowywał, gdy rzucając mu się na szyję, złączył ich usta w pocałunku.

Reszta przestała mieć dla niego znaczenie.

Nawet fakt, że Jungwoo udało się znaleźć szynszyla, którego Doyoung zostawił na dosłownie ułamek sekundy bez żadnej opieki 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro