Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁴⁹ - ʀᴇɢʀᴇᴛ ɪꜱ ᴛʜᴇ ᴍᴏꜱᴛ ᴩᴀɪɴꜰᴜʟ ᴛʜɪɴɢ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴡᴏʀʟᴅ

↷ 결국엔 너도 날
또 떠나버릴까

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───

Nie wiedział na co się zgadza, gdy obiecał towarzyszyć Jungwoo w jego przygodzie szukania świątecznych kostiumów do ich sesji świąteczno-zimowej.

Myślał, że zajmie im to godzinę, góra dwie – po czwartej godzinie miał jednak serdecznie dość.

Bolały go nogi, chciało mu się pić, a od świątecznej muzyki lecącej w głośnikach dostawał migreny.

Zapętlone Jingle Bells słuchane po raz piętnasty nie wprawiało go w wesoły nastrój, wręcz przeciwnie – miał ochotę wydłubać sobie oczy albo zalać uszy woskiem ze świec leżących na półkach przy kasie.

— Jungwoo, czy możemy iść do już do domu? — Zapytał, z nadzieją w głosie, czekając aż jego przyjaciel skończy mówić do siebie.

Był tak pochłonięty tym, by debatować nad idealnym kostiumem świątecznym, że w ogóle nie docierały do niego słowa Sichenga.

Pochłonięty we własnych myślach, w tym momencie nie istniało dla niego n innego poza tym, co on chciał.

Potrzebny był tutaj Taeil, który na na pewno wiedział co robić (i zapewne miałby jedzenie dla Donga, by ten nie musiał siedzieć pół dnia na mieście bez jedzenia i picia).

Na nieszczęście dla niego Moon piekł teraz korzenne pierniczki dla Junhyunga do jego nowego zimowego menu i od dwóch dni nie szło się z nim skontaktować.

Mógłby dać mu swój przepis i nie siedzieć godzinami w  kuchni, jednak strzegł on swoich receptur  bardziej, niż Taemin swoich pieniędzy przed młodszym bratem.

Nikt nie mógł znać jego przepisów i wolał siedzieć sam przy pieczeniu, niż podzielić się  nimi z Junhyungiem, którego traktowali jak bliskiego przyjaciela.

Yuta tym bardziej odpadał; miał treningi do późnego wieczora i nie dał rady się wyrwać.

"Po co mi w ogóle jest chłopak, skoro
on nawet nie może być użyteczny?" - Pomyślał, wzdychając.

Narzekał czasami na niego, że nie był mu potrzebny, często gadał głupoty i bywał nieśmieszny, przez co Chińczyk często myślał, że on z niego żartuje - ale bez niego nie byłby tym, kim jest teraz.

Yuta pomógł mu otworzyć się na ludzi i zyskać nieznaczną pewność siebie, za co będzie mu wdzięczny do końca życia.

— Jak myślisz Winnie, czy ten kostium bałwana będzie dla Lucasa odpowiedni? — Jungwoo wyszedł w końcu z krainy fantazji i powrócił na ziemię, gdzie zdał sobie sprawę z obecności przyjaciela, co niezmiernie go cieszyło.

— Możemy już iść do domu? — Ponowił pytanie, czując jak odpada mu tyłek od siedzenia na niewygodnej skórzanej pufie, gdzie powoli się przegrzewał w swoim grubym wełnianym swetrze, który kupił mu Yuta na jednej z ich spontanicznych randek.

Niezadowolony grymas wymalowany na ustach Kima był wyraźną odpowiedzią na to, że nie prędko opuszczą wypożyczalnie kostiumów i może szykować już sobie namiot do przenocowania (nie wie, czy jest to otwarte całodobowo i jak na razie woli nie pytać).

— Jeśli nie pomożesz mi z wyborem tym kostiumów, to przysięgam ci, że nie wyjdziesz stąd do sylwestra

— Ale dlaczego to ja muszę tu gnić i słuchać tych komercyjnych piosenek na zapętleniu, skoro od godziny oglądasz dwa te same kostiumy choinki, tylko że jeden jest z czerwonymi bąbkami, a ten drugi z niebieskimi

— Bo będę ze swoim słodziakiem robił zdjęcia i potrzebuje opinii eksperta, czyli twojej — Odpowiedział, uśmiechając się przebiegle.

Za każdym razem, gdy mówił o jego opinii to tak naprawdę nigdy go nie słuchał i finalnie robił wszystko po swojemu tak, jak chciał.

— Powiedziałeś, że nie mam gustu, gdy dałem ci na urodziny skarpetki w groszki —  Napomknął pokrótce

— Oj Winnie, nie bądź głupiutki — Jungwoo mówiąc to podszedł do niego i złapał za poliki, ciągnąc za nie lekko — Kocham cię nad życie, ale jeszcze raz dasz mi cokolwiek w groszki, to twój chłopak będzie musiał skrobać cię z chodnika

Mówiąc to wszystko swoim przesłodzonym, nieco piskliwym głosem przyprawiał go o dreszcze, bo wyglądał jak obłąkany.

Dziwił się jak Lucas mógł z nim wytrzymywać, chociaż z drugiej strony ostatnio prawie pobił się z sześcioletnim dzieckiem o zestaw klocków Lego.

Obydwoje byli w pewien sposób specyficzni i to sprawiało, że tworzyli zgrany duet.

—  Weź tą choinkę i strój bałwana, będziecie mogli odegrać Krainę Lodu — Skomentował, wstając i chwytając jeden z kostiumów wiszących na wieszaku nieopodal, by wręczyć go przyjacielowi — Dodatkowo kupimy jeszcze ten kostium elfa, to Yuta będzie mógł wam towarzyszyć przy zdjęciach 

— Ale tylko jeden elf? To nie będzie za mało? 

Nie był do końca przekonany mimo tego, iż sam zamysł mu się podobał.

Z Nakamoto miał love-hate relację i karta świąteczna z nim byłaby świątecznym hitem, który skradnie wszystkim serca.

— Spokojnie Junguwu, dodamy do tego coś dla Taeyonga oraz  Taemina i mamy trzy najpiękniejsze elfy w całej Korei. Jestem przekonany, że pokochają te zielone rajstopy w paski 

Udało mu się wyperswadować na Jungwoo swój pomysł z elfami, czym zapewnił sobie powrót do domu przed północą.

Był tak zadowolony z siebie, że zapłacił za kostiumy Taemina i swojego chłopaka, niemal z uśmiechem targając torby w stronę wyjścia.

Nie czuł już się głodni ani spragniony - jego celem było wrócenie do swojego pokoju, gdzie będzie mógł jeść do woli jiaozi, które zrobiła dzień wcześniej jego mama.

— Sicheng zwolnij, zaczynają boleć mnie nogi — Tak pędził na najbliższy przystanek autobusowy, że nie zwracał uwagi na przyjaciela, który ledwo co szedł za nim, marudząc pod nosem jak to miał w zwyczaju. 

— Ja siedziałem tyle godzin na tyłku, słuchając twojego monologu o kolorze bombek, więc teraz ty zrobisz mi tą przyjemność i doczołgasz się za mną do przystanku 

Niezadowolony, że Winwin nauczył się mu pyskować (co było winą jego chłopaka i co do tego był przekonany w stu procentach), powlókł się za nim na wspomniany wcześniej przystanek, gdzie padł na ławce jak długi, przy okazji spychając siedzące tam babcie.

Chińczyk tylko pokręcił głową z zażenowaniem i zabrał się za czytanie rozkładu jazdy, sprawdzając czy aby na pewno będą mieli czym wrócić do domów.

Gdy upewnił się, że wszystko ma pod kontrolą, usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości wydobywający się z jego telefonu.

Zerkając ostatni raz na Kima, sięgnął do kieszeni po telefon, gdzie przeczytał sms-a, który zmroził mu krew w żyłach.






Czy to był jakiś żart?

Albo może ktoś pomylił numery i ta wiadomość nie była do niego?

To nie mogła być wiadomość na serio - on niczego nigdy nie ukradł i zawsze był uczciwy wobec ludzi i samego siebie.

Dlaczego więc zaczął się rozglądać z niepokojem, gdy przeczytał fragment o niebieskim swetrze od Yuty, który miał na sobie?





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro