Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

²³ - ɪ ᴋɴᴏᴡ ᴛʜᴀᴛ ɪ ᴄᴀɴ'ᴛ ᴍᴀᴋᴇ yᴏᴜ ʜᴀᴩᴩy

↷ 네가 교회라면 나는
무릎을 꿇고

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


— Nie mogę się doczekać, aż poznam znajomych twojego chłoptasia

W końcu nastał dzień, na który jego  przyjaciele czekali chyba najdłużej
- w końcu poznają przyjaciół Yuty.

Odwlekał to jak tylko mógł, ale wiecznie nie mógł tego robić.

Zwłaszcza, że Nakamoto postawił go przed faktem dokonanym dzień przed.

Napisał do niego sms-a, że dzieciarnia chciała poznać Jungwoo i Taeila, więc muszą zorganizować im spotkanie.

Nawet nie pytał go o zdanie, tylko po prostu oznajmił mu to, jak gdyby nigdy nic.

Ale Sicheng zdążył się już chyba przyzwyczaić, że japończyk przeważnie działa instynktownie i
nie bardzo myśli nad konsekwencjami.

Dlatego tworzył z Dongiem coś na wzór yin&yang.

Spokojny, opanowany i niczym nie wyróżniający się Winwin, oraz będący zawsze w centrum uwagi, przebojowy i inpulsywny Yuta.

Połączenie tej dwójki było dosyć niebezpieczne i dlatego w prawdziwym życiu nie byłoby szans na to, by im się udało.

Za to w zakładzie, jest to jak najbardziej do wykonania.

Gra aktorska i chęć pieniędzy występowała w ludzkiej naturze od zarania dziejów.

— Przypominam ci po raz tysięczny, mój drogi przyjacielu, że on nie jest moim chłopakiem. Jest wynajętym przez was aktorem. Dotarło to do ciebie Junguwu? — Westchnął, jedząc kolejnego już krakersa.

Chociaż nie powinien, zaczął się ogromnie stresować całą sytuacją.

Myślał nad wieloma rzeczami, przez które to spotkanie się nie uda, bądź zostanie przerwane.

Czy Jungwoo polubi kogokolwiek z paczki japończyka, albo czy Doyoung uśmiechnie się do któregoś z nich tamtejszego wieczoru.

Było wiele pytań, które zaprzątały teraz jego głowę i na żadne nie było pozytywnej odpowiedzi.

A przynajmniej mu się tak wydawało.

— Jungwoo, proszę cię, zachowuj się przyzwoicie. Win-nie zejdzie nam tu zaraz na zawał i to po części przez ciebie i twoje gadanie — Poprosił go Taeil, uśmiechając się lekko w stronę chińczyka.

Rozumiał po części obawy swojego przyjaciela i za wszelką cenę chciał pokazać mu, że mimo wszystko on tam jest dla niego i wspiera go z całego serca.

Sam nie lubił poznawać nowych osób i dwójka najlepszych kompanów, którą miał przy sobie wystarczyła
mu całkowicie.

Jednak dla Sichenga był w stanie zrobić wiele, byle tylko sprawić mu radość.

Tyle razy widział swojego przyjaciela smutnego, bądź zranionego, że to wspomnienie było wyryte w jego pamięci, jak fotografia, którą odtwarzał co jakiś czas.

Bolało go serce, gdy musiał na to patrzeć, dlatego obiecał sobie, razem z Jungwoo, że będą wywoływać uśmiech na jego twarzy, zamiast tamować łzy, które dość często wypływały z jego oczu.

— Nie robię przecież nic złego
Moon-nie, a wy się mnie czepiacie — Przewrócił oczami, wracając do jedzenia ciasta, które niedawno przyniósł mu Junhyung.

Widząc, że jego przyjaciel się obraził, Taeil przytulił chłopaka, przy okazji głaszcząc go po włosach.

Nie minęło wiele czasu, a na twarzy Kima znów zagościł promienny uśmiech.

Dla nich zawsze był dużym dzieckiem, które dobrymi słowami i chwaleniem lubiło być zauważane.

Nawet zestresowany Sicheng puścił przyjacielowi buziaka, łapiąc go za rękę, dając mu tym do zrozumienia, że i on mocno go kocha i docenia go, jak mało kto.

Bo można mu było wierzyć, lub nie, ale swoich przyjaciół kochał najmocniej na całym świecie.

Chociaż Jungwoo nie raz działał mu na nerwy swoimi docinkami, a Taeila miał ochotę wielokrotnie walnąć za swoje mądre przemówienia, rodem z gwiezdnych wojen.

Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, szybko obejrzał się za siebie, widząc wchodzącego ze swoimi przyjaciółmi Yute.

Ten, widząc przy którym stoliku siedzi nastolatek, podszedł do niego, uprzednio patrząc na ludzi w lokalu swoim skanującym, lekko wrednym wzrokiem, który przypominał chińczykowi nie raz tego robota z terminatora.

— Cześć kochanie — Przywitał się z chłopakiem, całując go w policzek, by chwilę później usiąść obok niego na wolnym siedzeniu.

— Cześć  Yuta — Odpowiedział mu cicho, kontem oka zerkając na wesołego Lucasa i jak zawsze obojętnego Doyounga.

— Chłopcy, poznajcie proszę moich przyjaciół  - Lucasa i Doyounga, czyli moją tańczącą dzieciarnie — Wskazał na nich ręką, przedstawiając ich, na co wspomniani chłopcy się ukłonili, wyciągając ręce, by przywitać się z resztą.

— Cześć, jestem Lucas i miło mi was poznać — Powiedział, ścikając energicznie ręce Jungwoo i Taeila, po czym usiadł tuż obok Kima.

— Kim Doyoung, wzajemnie miło poznać — Rzucił krótko, kiwając chłopcom głową i siadając obok Moona, który patrzył pytającym wzrokiem na Sichenga, który w duchu właśnie przeżywał załamanie.

Liczył  na trochę żywsze przywitanie z ich strony, a wyszło trochę drętwo.

Przeczuwał, że mogą się nie polubić i pewnie będzie zmuszony do tego, by niejednokrotnie załagadzać sytuację.

Bo co jak Jungwoo i Lucas jednak się nie dogadają i tak naprawdę nie mają sobie nic ciekawego do powiedzenia?

Albo Doyoung pomyśli, że znajomi Sichenga jednak nie są wcale tak super jak myślał i zmieni zdanie o chłopaku?

Tyle pytań, a brak odpowiedzi.

Może za dużo sobie wyobrażał i tak naprawdę wszystko będzie dobrze?

Chyba za bardzo się zestresował i nie może już myśleć logicznie.

Wzdrygnął więc się, kiedy poczuł jak jego dłoń splata się z tą japończyka, który właśnie złączył ich dłonie razem.

— Sicheng, odbiór — Szepnął mu do ucha i Dong był na tysiąc procent pewny, że w tej chwili ten uśmiecha się lekko, patrząc na niego.

— C..co? — Zapytał, odwracając swój wzrok w kierunku chłopaka.

— Wyglądasz właśnie, jakbyś szedł na ścięcie, albo co gorsza do odpowiedzi z matematyki — Zaśmiał się lekko, kręcąc głową, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem Sichenga w jego stronę.

— Przestań się śmiać z tego, że się zestresowałem

— Czym?

— Tym spotkaniem — Wyznał, co było jak najbardziej adekwatną odpowiedzią.

Było to poniekąd ważne dla niego spotkanie, zważywszy na to, że sam lubił przyjaciół japończyka i chciał, by oni polubili również tych jego.

— Nie potrzebie zresztą. Zobacz, wszystko jest super i chłopcy dogadują się jak nigdy — Kiwnął głową w stronę chłopców, którzy rzeczywiście prowadzili ciche, ale bardzo intensywne rozmowy.

Lucas i Jungwoo, uśmiechnięci od ucha do ucha, oraz uważnie słuchający drugiego Doyoung wraz z Taeilem.

Mając przed oczami ten widok, wypuścił głośno powietrze z ust, nie zdając sobie sprawy z tego, że przez kilka sekund je wstrzymywał.

Delikatny uśmiech wkradł się na jego usta, gdy położył głowę na ramieniu Yuty, myśląc o tym, że moment, w którym teraz żyli, był najbardziej magiczny i udany.

— Jesteś szczęśliwy Win-nie?

— Tak, jeśli mam być szczery to chyba mogę powiedzieć, że ten wieczór będzie chyba jednym z najlepszych, jak do tej pory

— Mogę powiedzieć dokładnie to samo, ale o towarzystwie, które mam obok siebie — Dodał Nakamoto, mocniej zaciskając swoją dłoń, na tej należącej do Sichenga.

— Czy wy możecie chociaż przez pięć minut nie zachowywać się, jak te ckliwe pary z instagrama? Tutaj właśnie toczy się rozmowa — Skomentował Jungwoo, któremu zaraz zawtórował Lucas, będący pod ogromnym wrażeniem urody charyzmatycznego nastolatka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro