Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

³ - ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴍɪɴᴅ ᴍᴀᴋɪɴɢ ᴀ ꜰᴏᴏʟ ᴏꜰ ᴍyꜱᴇʟꜰ ᴏᴠᴇʀ yᴏᴜ

↷ 결국엔 너도 날
또 떠나버릴까

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───



『instagram ✉︎ detailhun_x』

『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』



Nie mógł przestać się na niego gapić, zupełnie jakby był pod wpływem hipnozy, analizując każdy centymetr jego twarzy.

Ciemne pofalowane włosy i oczy koloru węgla, które ostrym i sprytnym spojrzeniem rozglądały się po lokalu a do tego kolczyk w prawej brwi.

Czuł się jak psychol, gdy ciągle tylko patrzył na niego wielkimi oczyma, nie odzywając się nawet słowem – po prostu analizował go, czując okropny strach przed odezwaniem się i powiedzeniem czegoś nie tak.

Co chwile otwierał usta i zaraz je zamykał, nie wiedząc co ma powiedzieć, by się nie zbłaźnić.

On wyglądał jak wyciągnięty ze stron najlepszej mangi, będąc tak niepoprawnie doskonałym, że w najgłębiej skrywanych marzeniach nie myślał, że ktoś taki ma być jego chłopakiem.

— Ej ty, przedstawisz mi się w końcu czy zamierasz się tak na mnie gapić w nieskończoność? — Wyrwał go z zamyślenia głos tak przyjemny dla ucha, że zapragnął momentalnie słuchać, jak mówi nieskończenie długo, nie ważne co, byle tylko nie przestawał do niego mówić.

Pokręcił głową lekko zmieszany, garbiąc się na krześle.

Dong musiał naprawdę okropnie wyglądać, gdy od prawie dwudziestu minut nie odezwał się do niego ani słowem, siedząc bez ruchu jak skała.

— J..ja? — Wyjąkał nieśmiało, drapiąc się po karku i czując jak robi mu się coraz bardziej gorąco.

Postawiony przed rzeczywistością ich spotkania, zaczął się denerwować, już wiedząc, że ich rozmowa skończy się fiaskiem i Taeil i Jungwoo będą na niego źli za zepsucie potencjalnej randki, nad którą tak się postarali.

Potrzebował kogoś do pomocy, by nie uciec w panice, chowając się w łazience do końca życia.

Zerknął kątem oka na Junhyunga w poszukiwaniu pomocy, jednak mężczyzna zajęty był robieniem kawy i nawet na niego nie patrzył.

— A widzisz, żebym mówił do kogoś innego? — Burknął, ostentacyjnie przewracając oczami, jakby rozmawiał z idiotą. — To logiczne, że mówię do ciebie, więc się przedstaw

Mimo, że ton jego głosu ujawniał zdenerwowanie i z każdą sekundą wyglądał jakby marnował tylko swój cenny czas, Chińczyk nie mógł odpędzić od siebie wrażenia, że chłopak miał w sobie jakąś klasę, która nawet w takiej sytuacji go nie opuszczała.

Gołym okiem widać było różnice między nimi i jak bardzo do siebie nie pasowali.

— Nazywam się Dong Sicheng, miło mi cię poznać — Powiedział na jednym wdechu, kłaniając mu się tak nisko, że o mały włos nie włożył twarzy w talerz, co nie umknęło uwadze chłopaka, który zaśmiał się cicho na tejnwidok.

— I co tak ciężko ci było powiedzieć swoje imię? — Zapytał z nieudawanym rozbawieniem, samemu się zaraz przedstawiając — Ja z kolei jestem Nakamoto Yuta, przyjaciele mówią mi po imieniu, bez honoryfikatów, dlatego chciałbym byś też się tak do mnie zwracał

Pokiwał głową, w myślach wymawiając jego imię na wiele sposobów.

— Masz bardzo ładne imię, pasuje ci — Palnął nieprzemyślanie, zanim zdążył ugryźć się w język.

Cholera, co on sobie teraz o nim pomyśli?

— Dzięki, też je lubię — Powiedział, nie ukrywając, że mina jaką miał teraz Sicheng bardzo go bawiła. — Taeil opowiadał mi o tym, że jesteś dość bezpośredni, ale to nieco dziwne zobaczyć to na własne oczy

— Taeil ci o mnie opowiadał?

— Nie zgodziłbym się na spotkanie z tobą, gdybym nic nie wiedział o tobie, to było by nieco nieodpowiedzialne, co nie? — Wyjaśnił, na co Chińczyk skinął głową ze zrozumieniem. — To teraz skupmy się na tym wielkim planie miłosnym o którym miałeś mi opowiedzieć. Miałem zapytać o to Taeila ale wolę usłyszeć to osobiście, od ciebie

Zaczął bawić się palcami, nerwowo przełykając rosnącą mu gulę w gardle.

Został nieco wkopany na minę, nie zdając sobie sprawy, że chłopak, którego wynajęli mu przyjaciele nie za bardzo wie, co będzie musiał robić w ramach ich umowy.

Sicheng nie ukrywał też, że uwłaczało mu opowiadanie o swoich miłosnych niepowodzeniach, które same w sobie były żałosne i nie warte niczego więcej niż zapomnienia o nich.

Ale nie mógł od razu go zniechęcić, dlatego też uśmiechnął się nerwowo i odchrząkając, powiedział mu nieco zmodyfikowaną prawdę, licząc, że ten go nie wyśmieje.

— Cóż... Sprawa jest taka, że Jungwoo bardzo chciał bym miał w końcu chłopaka, który uciąłby języki tym niedobrym ludziom z mojej szkoły, które mi dokuczają non stop i może wtedy...

— Czekaj czekaj — Wszedł mu w głos, chcąc być pewnym czy usłyszał wszystko właściwie. — Chcesz mieć chłopaka, bo śmieją się z ciebie w liceum?

— Przecież przed chwilą to powiedziałem — Przytaknął, czując jak robi się między nimi coraz bardziej niezręcznie. — Jestem imigrantem z Chin o przeciętnej urodzie, który nigdy się nawet nie całował ani nie pił alkoholu. Nie wspominając o tym, że raczej podoba mi się moja płeć – to czyni mnie idealnym w ich oczach kandydatem do bycia prześladowanym

Nie lubił na głos opowiadać o tym jak był gnębiony i prześladowany w szkole, bo mocno go to bolało.

Cierpiał za każdym razem, gdy musiał o tym wspomnieć i nie chciał by ktoś poza jego przyjaciółmi to wiedział.

Było mu po ludzku przykro, że inni nie potrafili uszanować jego inności i to tak mocno denerwowało ich do tego stopnia, że swoją frustrację wyładowywali na nim.

Przecież gdyby mógł być innym, to bez zastanowienia się wybrałby opcja zmienienia się w kogoś, kto nie odstaje od innych jak igła w stogu siana.

Zależało mu na skończeniu liceum w spokoju i niepatrzenie już więcej na twarze jego szkolnych prześladowców.

— Więc jak dobrze rozumiem, mam być wynajęty do tego, by opanować twoich szkolnych prześladowców? O to chodzi? — Dociekał dalej, nie zważając na widoczny dyskomfort wywołany całą sytuacją, który malował się na twarzy Donga.

— Tak, dokładnie o to chodzi — Odpowiedział mu cicho.

Przez chwilę milczał, analizując to co powiedział mu Dong i przez chwilę Chińczyk miał wrażenie, że ten zaraz wstanie i odejdzie od stolika, zostawiając go samego i upokorzonego.

Nie winiłby go nawet za to, jeśli ma być szczery.

Nic nie ma między nimi i dopiero co się poznali, rozumiał więc jakby pomaganie szkolnemu popychadle go przerastało.

On jednak go zaskoczył pozytywnie, mówiąc coś znacznie innego niż to, czego oczekiwał od niego Sicheng.

— Okay, to kiedy zaczynamy? Jak ma wyglądać nasza współpraca? Powiedz mi czego oczekujesz ode mnie a zrobię niemal wszystko co zechcesz





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro