Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68

- Tak, mamo. Ze mną i dzieckiem jest wszystko w porządku, ale z Harry'm... - spojrzałam na bruneta, który przykładał sobie lód do czoła. Biedaczek. Tak bardzo przejął się dzieckiem, że naprawdę zemdlał na dobre dziesięć minut. - ... stracił przytomność, lecz jest już wszystko dobrze.

- Och, no to całe szczęście! Wracacie na wesele?

- Myślę, że lepiej będzie jak pojedziemy do domu.

- W porządku, tata nieźle się upił.

- W końcu wesele.

- Nie, oblał to, że będzie dziadkiem. - uśmiechnęłam się do telefonu i pożegnałam z mamą, życząc jej dobrej, dalszej zabawy. Odwróciłam głowę w jego kierunku i obserwowałam jak powoli się podnosił.

- Witamy wśród żywych, kochanie. Już okej?

- Tak, Boże, jak się bałem. - przycisnął swoje usta do mojego brzucha, który był już zasłonięty sukienką i wstał, żeby wyjść ze szpitala.

- Zrobili mi dodatkowe badania. Wszystko jest pod kontrolą. - prowadziłam ja, gdyż sądziłam, że Styles nie był w stanie kierować pojazdem.

W domu przygotowałam mu miętowej herbaty oraz nalałam do szklanki zwykłej wody, a wszystko odłożyłam na szafce nocnej w moim starym pokoju.

- To ja się powinienem wami zajmować.

- Misiu, ale to nie my zemdleliśmy tylko ty. - pocałowałam go w czoło i zeszłam na dół, żeby bez żadnych skrupułów wyjeść wszystko co smaczne było w lodówce. 


- Zadzwońcie do nas od razu jak poznacie płeć dziecka.

- Zadzwonimy.

- I...

- Rose, skończ, błagam cię. Niech już jadą.

- Było tyle nie pić. 

- Piłem w ważnej sprawie. - z uśmiechem przytuliłam się do moich staruszków i wraz z brunetem ruszyliśmy w kierunku barierek, by móc przejść na pokład samolotu.


Dzisiaj mieliśmy wreszcie wizytę u mojej pani ginekolog, która powie nam czy pod serduszkiem nosiłam dziewczynkę, a może chłopczyka. Szczerze wolałam dziewczynkę, ale Harry widocznie chciał, aby to był chłopczyk. Wymarzył sobie, że najpierw będzie miał synka, a potem córeczkę, by Leo chronił swoją młodszą siostrę. Zastanawiałam się kto mu ją urodzi, bo na drugie dziecko miałam większy wpływ.

- Emma Silver? Zapraszam, kochana. - zadowolony 23-latek wpadł do środka i zajął miejsce tuż przy fotelu. - Widzę, że tata w świetnym nastroju.

- Pani nawet nie wie jak chciałabym się już dowiedzieć! Harry również, tylko on to bardziej okazuje.

- No to zaczynajmy. - podwinęłam koszulkę, ukazując swój cały brzuch i starałam się nie zaśmiać jak zaczęła rozprowadzać zimny, lepki żel po moim ciele. - Tutaj jest wasze dziecko.

- Jaki maluszek. - zachwyciłam się, widząc na ekranie coś co według mojej lekarki było dzieckiem. Nic nie potrafiłam dostrzec, ale mama powiedziała mi, że to normalnie.

- Ja tam nic nie widzę.-wywróciłam oczami, wciąż przyglądając się plamą na monitorze.

- Jakie państwo imiona wybrali?

- Leah lub Leo.

- Ładnie. - mruknęła, nie patrząc na nas. Uważnie obserwowała obraz, a my czekaliśmy na jakieś informacje. - Kto z was chciałby małą Leah?

- Ja, chociaż gdyby był synek też bym się cieszyła. Jakby urosła to robiłam jej warkoczyki, znaczy mogę jeszcze Harry'emu, ale to nie jest to samo.

- Raz ci pozwoliłem i więcej już tego nie zrobię. - wystawiłam mu język, a on pokazał mi środkowy palec. 

- Wiesz, gdzie ten palec możesz sobie wsadzić?

- Wiem, ale nie wypada, bo jesteś w ciąży. - oczywiście, że zrozumiałam o co mu chodziło i po minie pani Durand mogłam stwierdzić, że także odkryła znaczenie jego słów. 

- Dobrze, możesz się wytrzeć. - wyczyściłam swoją skórę i usiadłam na krześle naprzeciwko jej biurka, a Styles na drugim, po mojej prawej. - Dziecko rozwija się prawidłowo, jest zdrowe, a to najważniejsze. Teraz sprawa płci. Gratuluję, moi drodzy! Będziecie mieli pięknego, małego Leosia.

- Boże, będę miał syna!-złączyłam nasze usta, co było trudne, gdyż uśmiechaliśmy się jak idioci, pokazując tym samym jak bardzo się cieszyliśmy.

- My, my będziemy mieli syna.

- Będziemy mieli małego Leosia, wielorybku.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro