64
- Musicie jeszcze pamiętać, że dziecko może mieć kolkę...
- Mamo...
- Nie skończyłam. Taki maluch to wielka odpowiedzialność. O czym nie powiedziałam? A! Zdrowe odżywianie. - mruknęłam zmęczona, kiedy widocznie jej dobre rady nie miały końca. Była u nas już od dwóch godzin i ciągle gadała wyłącznie o jednym. Harry'ego jednak przeraziły najbardziej walizki stojące w przedpokoju. Świadczyły one o tym, że Anne planowała zostać tu na dłużej. Biedny chłopak. - To podstawa. Pamiętajcie również, że im szybciej się przygotujecie na nadejście dziecka tym lepiej. Gdy się urodzi, nie będzie czasu na kupowanie, myślenie nad imieniem, rozumiecie? Czy ktoś w ogóle wie o ciąży?
I właśnie w tej chwili uświadomiłam sobie, że nie. Nie wiedziała moja rodzina, ojciec Styles'a oraz jego siostra. Kurde.
- Nie, chyba nie.
- Och, no to na co czekacie?! Dzwońcie. Już prawie dwa tygodnie minęły. - nareszcie miałam dobry argument, żeby opuścić pokój. Pokazałam kciuki do góry w stronę Harry'ego, który oddał gest, aczkolwiek środkowym palcem.
Weszłam do sypialni, w której znajdował się mój telefon. Wybrałam numer mojego taty i czekałam, aż odbierze.
- Cześć, kochanie. Długo do nas nie dzwoniłaś!
- Wiem, przepraszam. Jak tam u was?
- Mama ciągle siedzi w ogródku. Przygotowuje się powoli na wiosnę. Christina wyjechała na wakacje.
- Wysłała mi SMS-a.
- Właśnie, więc jest poza krajem, a u mnie jak zawsze. Pracuję.
- Uch, jest mama obok ciebie?
- Tak, czyta gazetę.
- Dałbyś na głośnomówiący? - zrobił to o co prosiłam i czekał zapewne, aż znowu się odezwę. Starałam się jakoś poukładać wszystko w głowie. Nie miałam pojęcia jak zareagują na to, że zostaną dziadkami.
- No to o co chodzi, córeczko?
- Ja, to znaczy ja z Harry'm...
- Zaręczyliście się?
- Nie, nie. - czemu każdy o tym myślał? - My... jestem w ciąży.
Nagle zapanowała niezręczna cisza, która powodowała, że nie wiedziałam jak się zachować.
- Jesteś w czym?! Ja jestem za młody na bycie dziadkiem! Daj mi tego fagasa. Chyba trzeba mu wyjaśnić do czego służy prezerwatywa, ale bardzo się cieszę! Mimo tego, że zostanę najmłodszym dziadkiem z moich znajomych. - zaśmiałam się i zbiegłam na dół, gdzie na sofie leżał znudzony zielonooki, a nad nim stała jego mama.
- Tata chce z tobą rozmawiać.
- Nie, błagam. Nie chcę słyszeć o tym czy możemy uprawiać seks, kiedy jesteś w ciąży albo co zrobić jak dziecko kichnie. - podałam mu komórkę, którą przyjął bardzo niechętnie i weszłam do kuchni, aby zjeść sobie wafla. Problem był w tym, że wafli nie było. Wróciłam więc do salonu, w którym brunetka spokojnie czekała, aż jej syn zakończy konwersację z moim tatą. - Twój tata jest na mnie wściekły za to, że zrobiłem go dziadkiem, kiedy on ma dopiero 46 lat.
- Wafle się skończyły. - oznajmiłam, siadając obok niego. Z miłą chęcią poderwał się do góry, byleby nie prowadzić dalszej dyskusji ze swoją mamą. Biedna Anne. Chciała dobrze, jednakże Harry na pewno pragnął się wykazać. Szybko się ubrał i wyszedł z domu, zostawiając mnie samą wraz ze starszą kobietą.
- Mam nadzieję, iż nie jesteście na mnie źli. Pomyślałam, że skoro będziecie rodzicami to przyda wam się rada kogoś kto już to ma dawno za sobą. Przepraszam...
- Spokojnie, Anne. Nie mamy do ciebie pretensji, ale sądzę, że Harry po prostu zamierzał udowodnić wszystkim, że sam sobie poradzi.
- Jestem tego pewna, że będzie dobrym ojcem.
- Ja również. - potem na całe szczęście nie rozmawiałyśmy na temat dziecka i o tym jak zareagować na czkawkę maluszka.
Styles wrócił po godzinie z zakupami, a co najważniejsze-z moimi waflami, które od razu wyciągnęłam z torby i zjadłam.
W nocy oboje nie mogliśmy spać. Starsi ludzie mieli w sobie tę wadę, że chrapali. Moja babcia, dziadek, tata, wujek chrapali i widocznie Anne również. Zielonookiemu także zdarzało się wydawać okropne dźwięki, aczkolwiek było to spowodowane albo katarem albo zmęczeniem.
- Idź do niej i ją obudź. - warknęłam, odwracając głowę w bok. Wyglądał śmiesznie. Leżał na plecach, spięty, sztywny, z rozszerzonymi oczami. Jak trup, który miał podniesione powieki. Tak mogłam go określić.
- Jak ją obudzę to już nie zaśnie.
- Jak jej nie obudzisz to my nie zaśniemy. Ty, ja i maluch.
- Taka mądra to sama do niej idź.
- Nie.
- Bo?
- Bo to twoja mama.
- Ale tobie to bardziej przeszkadza.
- Tak? To ciekawe, ponieważ wyglądasz jak zombie. - przekręcił się na swoją lewą stronę, przykrywając plecy kołdrą. Wciąż znajdując się w pozycji na plecach, czekałam, aż wstanie. Straszne odgłosy nie ustąpiły i po paru minutach wygrzebał się spod pierzyny, a następnie ruszył do tymczasowego pokoju Anne. - Boże, jak można tak jechać traktorem.
✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro