4
Nie miałam pojęcia, kiedy nawet zasnęłam. Przez moje zmęczenie nie dotrwałam do końca filmu i normalnie zamknęłam oczy. Nie wiedziałam czy brunet został ze mną czy wyszedł. Byłam tak padnięta, że nie robiło mi to różnicy. Przynajmniej wtedy tak było.
Obudziło mnie delikatne smyranie po udach. Tylko jedna osoba mogła to robić i ten fakt mnie trochę przestraszył oraz zniesmaczył. Natychmiastowo otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Co ty robisz, do cholery? Spałeś ze mną? - zdziwiona spojrzałam na jego wesołą twarz. Przypuszczałam, iż moja wyglądała nieco inaczej.
- Przytuliłaś się do mnie, dlatego nie chciałem cię budzić. Poza tym wyglądasz pięknie jak śpisz. - miałam ochotę palnąć go w tył głowy. To co mówił było miłe, fakt, jednak w jego wypadku zawsze było drugie dno.
- Daruj sobie i wypad z mojego łóżka. - szturchnęłam jego ramię, żeby zachęcić go do opuszczenia mojego pokoju. Czułam się niekomfortowo, będąc z nim na jedynym materacu, pod tą samą kołdrą. Był moim szefem, a poza tym facetem, który przespał się z większą ilością kobiet niż znajdowało się w samym Londynie. To było troszkę odpychające.
- Och, daj się namówić na chwilę przyjemności. Sprawię, że poczujesz się lepiej niż kiedykolwiek. - mruknął, pchając mnie na poduszki. Zawisnął nade mną i zaczął całować moją szyję, a ja nieudolnie starałam się go odepchnąć. Gdybym chciała mieć z nim bliższe kontakty to z pewnością bym się o to postarała, a on wpuściłby mnie do łóżka bez zbędnych rozmów.
- Puść mnie!
- Przestań się bronić. Cholera, w jeden dzień nadrobię całe dwa lata twojego braku seksu. Po prostu...
- Ile można mówić "nie"?! Złaź ze mnie! - zebrałam w sobie jak najwięcej siły i zepchnęłam go na podłogę. Sama pobiegłam do łazienki, zamykając się w środku. Cholerny napaleniec.
- Emma, otwórz. - zapukał, lecz nie miałam zamiaru spełnić jego prośby. Nabrałam odrobinę pasty na szczotkę do zębów i zaczęłam je szczotkować. - Emma, przepraszam. Nie powinienem tego robić. - słuchałam jego przeprosić, wypluwając wszystko co znajdowało się w mojej jamie ustnej. Użyłam jeszcze płynu do płukania ust. Przebrałam się również w naszykowane wczoraj rzeczy i zrobiłam zwykłą kitkę. Fajnie było czasem tak posłuchać jego starań. Zdarzało się to rzadko.
- Co robisz? Czemu się pakujesz? - chodził za mną jak cień, a ja pakowałam do niewielkiej torby swoje rzeczy. - Wiem, że przesadziłem, ale nie odchodź. Jesteś jedyna prócz mojej matki, która w jakiś sposób spędza ze mną czas.
- Mam wolne, kretynie. Dałeś mi 2 dni i jadę do rodziny. - jego mina była bezcenna, więc powinnam zrobić mu zdjęcie i wywiesić przed domem. Niestety, nie udało mi się.
- No tak, zapomniałem. - podrapał się po głowie w akcie zakłopotania.
- To zdążyłam zauważyć. - posłałam mu bezczelny uśmiech, przez który wyszedł z mojej sypialni. Zaśmiałam się pod nosem i dokończyłam przygotowywanie się. Zabrałam wszystkie ważne rzeczy i zeszłam z nimi na dół. - Harry.
- Jestem zajęty. - bąknął, nawet na mnie nie patrząc.
- Ale zajmę ci...
- Nie mam czasu! - warknął, rzucając wszystkie papiery do góry.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jedzenie przygotowałam ci już wcześniej na te dwa dni i żebyś się nie martwił, bo trzeba je tylko odgrzać. Będę w poniedziałek o czternastej. Cześć.
- Zaczekaj! Emma! - opuściłam jego gabinet, wychodząc potem z całego domu. Nie miałam zamiaru zająć mu godziny czy nie wiadomo ile. Po prostu potrzebowałam dwóch minut. Swoją torbę wsadziłam na tylnych siedzeniach samochodu. - Przepraszam, Emmo.
- Nie rozumiem za co. Nic się nie stało. To było twoje standardowe zachowanie dupka, więc o czym my mówimy?
- Miłego weekendu.
- Tobie również. - uśmiechnął się, lekko uderzając otwartą dłonią w pojazd tym samym odpychając się od niego. Wsiadłam za kierownicę i powoli odjechałam z jego posesji. Moja rodzina nie mieszkała wprawdzie daleko, bo w tym samym mieście, aczkolwiek na obrzeżach. Dojechanie do nich z centrum zajmowało do godziny w korkach, a nawet do dwóch. Wyjechałam o normalnej porze, dlatego liczyłam na brak korków. Nie było siódmej, gdy ludzie jechali do roboty i nie było też szesnastej, kiedy z niej wracali. W sam raz.
Dojechałam do mojego rodzinnego domu o 11:13, gdzie powitała mnie mama i siostra. Zjadłam z nimi lunch, a potem całą rodzinką wybraliśmy się na spacer.
✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫
Hej x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro