Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

- Nie wierzę, że to powiedziałeś na głos.

- Kochanie, chciała wiedzieć to jej wytłumaczyłem. - pokręciłam głową i odłożyłam torby na kanapie w salonie. - Wypadałoby coś zjeść, nie?

- Zaraz coś ugotuję. Tylko się przebiorę.

- A może pójdziemy do restauracji? Co ty na to? - podszedł do mnie bliżej, więc musiałam podnieść głowę. Posłałam mu delikatny uśmiech, tym samym się zgadzając z jego propozycją. Schylając się, pocałował mnie i złapał za rękę.

- Jak będziemy wracać do wstąpimy po wafle, bo mi je bezczelnie zjadłeś.

- Wykupię nawet cały asortyment.

- Dobra. - wskoczyłam mu na barana, a on nie narzekał, tylko podrzucił mnie, abym była w wygodniejszej dla nas obojga pozycji. - Powinieneś mnie tak nosić za tę akcję w H&M oraz za tę laskę, cały czas.

- Dobrze, skarbie, ale w domu.

- Może być. - wsiadłam do jego auta, obserwując jak okrążał samochód i siadał obok mnie. - Jeźdźmy do zwyczajnej Pizzy Hut. Wiem, że pewnie myślałeś nad czymś droższym, jednakże...

- Jest w porządku. - podjechaliśmy pod najbliższy lokal restauracji i zajęliśmy wolny stolik. - Na początek zamówimy wino. Kochanie? Białe czy czerwone?

- Białe.

- No więc białe, dziękujemy. Teraz porozmawiamy o czymś ważnym - jak mogłaś tak zwyczajnie uciec, zostawiając mi głupią kartkę?

- Myślałam, że to jest za nami.

- No to byłaś w błędzie. Postanowiłem nie robić awantury w galerii.

- I postanowiłeś zrobić ją tutaj?

- Nie, tu normalnie z tobą pogadam. Nie sądzisz, że zachowałaś się podle?

- Ja? To ty się pieprzyłeś z jakąś laską, bo nie powiedziałam ci, że cię kocham.

- Skoro mnie nie kochasz i masz mnie w dupie to mogę robić co chcę.

- Skoro mnie kochasz to powinieneś się starać, ale tobie widocznie nie zależy.

- Mi nie zależy? Gdybym był obojętnym to nie przyjechałbym na lotnisko. - i tu mnie miał. Nie potrafiłam na to odpowiedzieć, dlatego wzięłam łyk wina, które nasza kelnerka przyniosła. - Możemy przestać się już kłócić, bo każde z nas poniosło winę? Zacznijmy od zera. Zapomnij o tej kobiecie, a ja zapomnę o twojej nieudanej ucieczce.

- I będziesz to wykorzystywać za każdym razem? "Zapomnij o tej kobiecie" - myślisz, że o jest takie proste?

- A uważasz, że tak szybko zapomnę o tym, że chciałaś ode mnie uciec jak od najgorszego zła? Wiesz jak ja się czuję? Co sądziłem, gdy ten dupek pojawił się na mojej posesji? Jak chciał cię pocałować?

- Co mam powiedzieć? Że z miłą chęcią słuchałam twoich jęków, twoich i jej? Jeszcze potem tak po prostu zapytałeś się mnie jak mi minęła noc. Tego samego dnia mnie całowałeś, a później ją pieprzyłeś! - naprawdę nie chciałam się przy nim rozklejać, lecz jak to wspominałam to zrobiło mi się cholernie przykro. Zasłonił twarz dłońmi, opierając je na stole.

- Przepraszam, czy mogę odebrać zamówienie?

- J-ja, tak, oczywiście. Poproszę Farfalle Di Polo, a do picia zwykły sok pomarańczowy. - nie miałam już ochoty na wino, także postawiłam na zwykły świeży sok.

- Dobrze, a pan?

- To samo. - kobieta odeszła, a my ponownie zostaliśmy sami w niezręcznej ciszy. Mężczyzna patrzył w dół, natomiast ja w bok. Nie tak sobie wyobrażałam naszą rozmowę.

- Może cię nie kocham, ale na pewno mi zależy.

- Przepraszam.

- Daj spokój. To i tak nic nie zmieni, jednak ja również przepraszam. Nie powinnam zachowywać się w ten sposób. - potem już nie rozmawialiśmy. Przenieśli nam nasze dania i w spokoju oraz ciszy zjedliśmy posiłek. Zapłaciliśmy, kłócąc się kto powinien ile dać. Skończyło się na tym, że Harry zapłacił za całość. 

- Poczekaj chwilę. 

- Co? - nie otrzymałam odpowiedzi, a wyłącznie mogłam obserwować jak nachyla się nade mną i złącza nasze usta. Musiałam stanąć na palcach, aby nie ciągnąć go w dół. Położyłam mu ręce na karku, a on pogłębił gest.

- Teraz możemy pojechać po twoje wafle.

- Nasze wafle i tak mi je podjadasz.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro