Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

Harry wyszedł do pracy godzinę temu, więc miałam co najmniej cztery godziny na spakowanie się i pojechanie na lotnisko. Bilet już miałam zakupiony przez internet, dlatego nic nie podejrzewał. Zostawiłam mu małą karteczkę w kuchni, aby wiedział, co się ze mną stało. Może było to nieodpowiednie i nie powinnam załatwiać tak swoich spraw, lecz nie miałam w pewnym sensie wyjścia. Nie pozwoliłby mi nawet wyjść z pokoju, a tak mogłam bez nerwów pojechać metrem na lotnisko. Zajęło mi to trochę czasu, zanim ogarnęłam, jak się mogłam dostać w określone miejsce. Usiadłam na plastikowym krześle i czekałam na informacje o moim locie.

- Pasażerów z Lyonu do Londynu informujemy, że lot jest przewidywany na dziesiątą czterdzieści. - spojrzałam na zegarek i musiałam jeszcze czekać dziesięć minut. Poddałam się już kontroli, a moja walizka została odebrana, aby na czarnej taśmie odjechała do loku bagażowego. - Pasażerów lotu z Lyonu do Londynu zapraszamy do samolotu. Życzymy udanej podróży i dziękujemy, że wybrali państwo nasze linie. 

Westchnęłam, rozglądając się na boki. Wzięłam swoją torbę podróżną i powoli skierowałam się w stronę wejścia na pokład samolotu.

- Emma! - odwróciłam się, słysząc swoje imię. Nie mogłam zrozumieć, co tu robił Harry. Przecież powinien pracować. Nie mógł przejść przez barierki, ponieważ nie miał ani biletu, ani bagażu, a poza tym ochroniarze nie chcieli go przepuścić. - Jak mogłaś?!

- Niech się pan uspokoi. - otarłam łzy z policzków, podchodząc bliżej. Byłam świadoma, że zaraz stracę szansę na powrót, aczkolwiek rozczarowana mina bruneta kazała mi wyjaśnić moje zachowanie. 

- Nie dałeś mi wyboru.

- Wiesz jak cię bardzo kocham, a ty tak po prostu chciałaś uciec! Jakbym był najgorszym, co cię spotkało! Patrz na mnie! - podniósł moją głowę, zmuszając do spojrzenia na niego. Widziałam jego łzy, zarówno czując moje własne.

- Po prostu miałam dosyć tego, że swoje problemy rozwiązujesz za pomocą seksu!

- Błagam cię, nie wyjeżdżaj.

- To będzie najlepsze rozwiązanie.

- Tak uważasz?! Jeśli wyjedziesz to pojadę za tobą, więc nie ma to żadnego sensu!

- Zrozum, że jestem zmęczona. Mam dość twojego niekontrolowanego penisa.

- Będę go kontrolować dla ciebie. - prychnęłam na jego słowa, bo to było zarazem śmieszne jak i zadziwiająco urocze. Nachylił się nade mną, moje ręce zarzucając sobie na kark. Bawiłam się jego włosami, a on niepewnie złączył nasze usta. Całowaliśmy się do momentu utraty powietrza.

- Przepraszam państwa bardzo, ale to jest lotnisko. Albo pani decyduje się na lot albo nie. 

- Czy mogłabym odzyskać swoją walizkę?

- Ma pani półgodziny do odlotu. Proszę podejść do informacji. - zielonooki złapał mnie za dłoń i pociągnął w kierunku, który wyznaczył nam jeden z ochroniarzy. Nadal byłam wściekła na Harry'ego za zemstę, którą zastosował niedawno z tamtą kobietą. Aczkolwiek moja postawa w tej chwili również nie była najlepsza, dlatego postanowiłam zostać. Co nie oznaczało, że od razu będzie tak jak było. Styles powiedział coś po francusku do blondynki, a ona mu odpowiedziała. Fajnie było wiedzieć o swojej walizce w obcym języku, super.

- Zaraz powinni ci ją przynieść.

- To, że wracam to nie oznacza, iż ci wybaczyłam.

- Obiecuję...

- Nie obiecuj, tylko rób. - z uśmiechem zrobiłam unik, gdy starał się mnie pocałować. Odebrał mój bagaż od dość wysokiego i napakowanego faceta, a później razem ruszyliśmy do wyjścia.

- Gdybym nie wyszedł z pracy to byłabyś w Anglii, prawda?

- Prawda.

- Nie wierzę, że chciałaś w taki sposób ode mnie odejść. Mogłaś to załatwić inaczej.

- Nie mogłam, bo cały czas mnie szantażowałeś, że nie pozwolisz mi wyjechać.

- Teraz też nie pozwoliłem, ale pogadamy o tym później. - wsiadłam do jego samochodu, natomiast on wpierw włożył moją walizkę do bagażnika. Włączyłam radio i zapięłam pasy.

- Skoro już tu zostałam to podwieziesz mnie pod jakąś galerię?

- Dobrze, kochanie. - pytając się go o to, miałam na myśli siebie, że ja chciałam iść do galerii. Samodzielnie, sama, samiuteńka, ale chyba mnie nie zrozumiał, gdyż teraz szedł obok mnie.

- Kiedy mówiłam, żebyś mnie podwiózł to chodziło mi o to, że mnie podwieziesz i pojedziesz do domu. - chwycił mnie za rękę, nie odpowiadając. Za to jego uśmiech na buzi mówił wiele, także nie oczekiwałam już odpowiedzi. - Dobra, ja idę kupić buty na zimę, a ty gdzie tam chcesz.

Ruszyłam się może parę metrów, a on wciąż szedł przy moim boku.

- Jak rozumiem, idziesz ze mną.

- Ja, ja przepraszam, że się narzucam, ale...

- Jest w porządku. - zapewniłam go, widząc jego zakłopotanie. Weszliśmy do sklepu z butami. Była to normalna, międzynarodowa sieć sklepów obuwniczych-coś jak Deichmann. Przechodziłam po półkach, oglądając zimową kolekcję. Harry poszedł na dział dla facetów i całe szczęście, ponieważ oszalałbym, gdyby za mną łaził nawet tutaj. Wybrałam sobie dwie pary butów z rodzaju emu. Jedne były czarne, a drugie fioletowe. Nie planowałam tych podpadających pod kolor różowy, lecz były takie słodkie, że nie mogłam się powstrzymać. Typowa kobieta.

- Harry?

- Tu jestem. - pomachał mi, więc podeszłam do niego i przyglądałam się skórzanym butom jakie sobie wybrał. Miał podobne w domu, jednak to był jego wybór. W końcu kupowałam te same buty, wyłącznie przez ich kolory. 

- Pójdziemy jeszcze do H&M? Widziałam tam taki ładny sweter.

- Pójdziemy, ale daj mi chwilkę.

- To ja idę do kasy.

- Masz. - podał mi portfel, wciąż szukając swojego numeru wybranego modelu.

- Co? Po co mi on?

- Żeby zapłacić.

- Ty mi lepiej wafle kup, które bezczelnie zjadłeś. - nie przyjęłam czarnego przedmiotu, w którym były jego pieniądze oraz karty. Poszłam do kasy i tam odczekałam, aż trzy osoby przede mną zapłacą za siebie. Kiedy przyszła moja kolej to załatwiłam wszystko w szybkim tempie i czekałam na mężczyznę przed wejściem.

- No to chodźmy, skarbie. Chętnie popatrzę jak przymierzasz ten sweterek.

- Ale ty wiesz, że nie wejdziesz ze mną do przymierzalni, nie?

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro