Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Siedziałam w swoim pokoju, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Harry wyszedł z domu godzinę temu, więc zostałam sama. Szczerze to pasowała mi samotność, aczkolwiek nie miałam zbytnio co robić. Nie odzywałam się do niego choćby słówkiem, ponieważ moja złość osiągnęła najwyższy poziom. Po jakimś czasie wybrałam sobie pierwszy lepszy film i zasiadłam przez telewizorem.

- Wróciłem. - spojrzałam na niego, gdy stanął w progu, lecz moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odwróciłam głowę ponownie w stronę ekranu, kiedy posłał mi nikły, ledwo widoczny uśmiech. - Czy dasz mi to wyjaśnić?

- Tu nie ma nic do wyjaśniania.

- A właśnie, że jest. Myślisz, że po tym co mi w nocy powiedziałaś to tak po prostu bym się przespał z inną?

- Tak, tak właśnie myślę. - warknęłam, podnosząc się. Usiadł obok mnie, więc miałam zamiar jak najszybciej przenieść się na fotel. - Zostaw mnie!

Traciłam cierpliwość i szykowałam się do zamachnięcia ręką, aby uderzyć go w twarz. Zamknął mnie w uścisku, co było kompletnie nie na miejscu. Naprawdę był głupi.

- Jesteś kłamcą, Harry! Potraktowałeś mnie dokładnie jak mój były narzeczony! Różnica była taka, że on mnie kochał, przynajmniej tak twierdził!

- Nie zamierzałem się z nią pieprzyć, do cholery! Nie, sama weszła mi na biurko! Nie obejmowałem jej, nie całowałem, nic! I nie mów mi, że cię nie kocham! Bo kurwa cię zaskoczę! Kocham cię, cholernie!

- Kochasz?! Kochasz mnie?! Nie masz pojęcia o miłości! Pokochałeś mnie po czy podczas pieprzenia tej laski w samolocie? Nie wierzę ci, nie uwierzę ci w takie gówno! Nie kochasz mnie, jedynie chcesz mnie przelecieć. 

- Nie wierzysz mi, że cię kocham? - zapytał, a ja pokiwałam głową na nie. Nie ufałam mu w tej kwestii, ani przez chwilę.

- A ty byś mi uwierzył, gdybym miała w planach się pieprzyć z jakimś facetem, a potem mówić ci takie rzeczy?

- Nie pieprzyłbym się z nią!

- Przestań zdzierać gardło, ponieważ i tak ci nie zaufam.

- Udowodnię ci, że potrafię kochać.

- Życzę ci powodzenia, ale nie ze mną. - mruknęłam, odchodząc. Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na swoje łóżko. Harry okropnie mącił mi w głowie i nie umiałam poukładać tego chaosu, który stworzył. Nie wierzyłam mu w tą jego rzekomą miłość. Chciałabym, lecz rozum mówił stanowcze "nie".

Wieczór spędzaliśmy osobno, chociaż pod koniec, gdy schodziłam na dół po jakieś jedzenie, zastałam w kuchni Styles'a. W jadali, która była połączona z pomieszczeniem stały świeczki, talerze, butelka wina. To samo się stało w Londynie, lecz wtedy był pijany. 

- Spodziewasz się kogoś? Nieźle, ale i bez tego pewnie wskoczy ci do łóżka.

- To dla ciebie.

- Nie jestem głodna.

- Starałem się, chociaż spróbuj czy dobre. - westchnęłam i pod naciskiem jego spojrzenia usiadłam na jednym z krzeseł. Uśmiechnęłam się na widok zapiekanki, której od dwóch lat próbowałam nauczyć bruneta. Nigdy nie była skomplikowana, jednakże brunet należał do grupy pochłaniającej zrobione przez kogoś dania niż przygotowującej. Nabiłam na widelec parę sztuk makaronu oraz kilku brokułów z papryką. - I jak?

- Dobre, nareszcie ci się udało.

- Może i jestem dupkiem, ale nie bzyknąłbym jakieś laski po tym jak mi się zwierzyłaś. 

- Problem jest w tym, że nie mam do ciebie ani grama zaufania.

- Nie mogę cię przeprosić za coś czego nie zrobiłem, Emmo. Mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, iż wcale nie było tak jak ty myślisz. - podniósł się ze swojego siedzenia, a następnie ruszył do wyjścia.

- Nie zjesz ze mną?

- Straciłem apetyt. - kiwnęłam ze zrozumieniem i dalszą część posiłku spożyłam sama. Gdzieś tam w środku było mi przykro, jednak przystałam przy swojej wersji i nie poszłam za nim. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki, a porcję zielonookiego wsadziłam do lodówki, wcześniej ją przykrywając folią.

- Nie możesz być na mnie zły. Postaw się na moim miejscu.

- Czy ja wyglądam na złego?

- Tak. - potwierdziłam, siadając obok niego na kanapie.

- To nie jest łatwe. Zmienić coś czym żyłeś przez dwa lata. Musisz wiedzieć, że nie chciałem się z nią pieprzyć. Zaskoczyła mnie. Nie zdążyłem odejść od biurka, a ty weszłaś do gabinetu.

- Gdybym nie weszła to inaczej by się to potoczyło.

- Nieprawda.

- Harry, nie jestem idiotką. Nawet jakbyś nie chciał to byś nie zapanował nad twoim nadpobudliwym penisem. 

✫✫✫✫✫✫✫✫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro