Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 53 •

- Nie możesz mnie tu przecież zamknąć - powiedział Zayn, dwie godziny później, gdy chciałem zostawić go w pokoju by zejść na dół i zrobić nam coś do jedzenia - Przecież nic się nie stanie, jeżeli będę przebywał z twoimi rodzicami, ziemia nie wybuchnie - złapał mnie za nadgarstek wpatrując się w złoty zegarek i przesunąłem opuszkiem palca po tarczy, jakby od razu zauroczony - Chyba, że się mnie wstydzisz.

Otworzyłem szeroko oczy i złapałem go za ramiona, może zbyt mocno, ale jego słowa naprawdę mnie wkurzyły.

- Gdybym się ciebie wstydzi, a tego nie robie, to bym cię tu nie zabrał - wyszeptałem patrząc mu w oczy - Staram się cię chronić - powiedziałem cicho. Zayn zacisnął wargi i stanął na palcach muskając moje wargi.

- Sam się obronie - wymruczał odsuwając się ode mnie, mijając i wychodząc na korytarz. Zeszliśmy na dół gdzie moja matka kończyła obiad przy pomocy Shawna. Sięgnąłem po czajnik, nawet nie spoglądając w kierunku kobiety, która mnie urodziła.

- Oh świetnie Ni, napijmy się wszyscy herbaty - powiedziała uśmiechając się i zdejmując rękawice kuchenne.

- Tak właściwie, mieliśmy z Zaynem napić się kawy - mruknąłem sięgając po dwa kubki z szafki.

- Nie zachowuj się jak obrażony nastolatek - prychnęła - Wszyscy tu jesteśmy dorośli Niall, dlatego tak się zachowujmy. Zrób pięć herbat, tata niedługo wróci - powiedziała sięgając po następne dwa kubki. Powstrzymałem się od wywrócenia oczami. Racja, jesteśmy dorośli.

Siedzieliśmy wszyscy w salonie pogrążeni w paskudnej ciszy.

- Więc.. - odezwał się niepewnie mój ojciec spoglądając na Zayna i moją dłoń na jego kolanie - Gdzie pracujesz Zayn? - spytał łapiąc kontakt wzrokowy z moim chłopakiem.

- Nie pracuję - powiedział Malik posyłając mężczyźnie niepewny uśmiech. Ścisnąłem mocniej jego nogę, a on drgnął zerkając na mnie. Zapomniałem, że ma tam łaskotki. Na moje wargi wkradł się uśmieszek, za to ojciec posłał mi karcące spojrzenie.

- Czyli kontynuujesz naukę? Jaki kierunek studiów?

- Również nie studiuję - odparł już z mniejszą pewnością siebie. Nie powinien się tak denerwować, ale rozumiałem go. Mój ojciec potrafił być straszny, przestałem się go bać dopiero, kiedy się wyprowadziłem na studia.

- Shawn skończył zarządzanie - powiedziała moja matka dotykając ramienia, siedzącego cicho obok niej, chłopaka.

- Nie było mnie stać na studia - wymamrotał Zayn zakładając za ucho niewidzialny kosmyk włosów.

- Shawn sam-

- Mamy to gdzieś - warknąłem wpatrując się w moją matkę. Shawn zassał swoją dolną wargę opuszczając głowę.

- Niall - szepnął Zayn przykrywając moją dłoń, na jego udzie, tą swoją.

- Nie - syknąłem nie odrywając wzroku od mojej matki - Przestańcie traktować Zayna jakby był gorszy, nie będę z Shawnem, to skończone i on dobrze o tym wie-

Mendes nagle poderwał się z kanapy uciekając do kuchni, a ja przymknąłem na moment powieki, zdając sobie sprawę, że powiedziałem parę słów za dużo.

- Jutro wyjeżdżamy, więc nie rozumiem po co ten cyrk - wymamrotałem wstając z miejsca - Chodź Zayn - mruknąłem nie czekając aż mój chłopak również się podniesie. Wszedłem na górę siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach. Malik zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie.

- Powinieneś go przeprosić - powiedział cicho. Uniosłem na niego wzrok zaciskając wargi i zaczynajac kręcić głową.

- Nie mam za co - mruknąłem - To wina mojej matki, zmusiła mnie bym to powiedział, a ja po prostu.. Powiedziałem to co było jasne Zayn. Oni chcą bym wrócił do Shawna, ja tego nie chce. Nie będę go przepraszał, żadnego z nich. Ty też nie, nikt. Chyba, że oni ciebie - burknąłem. Zayn po chwili ciszy podszedł do mnie dotykając mojego ramienia, ale wstałem szybko uciekając od jego dotyku - Zadzwonię do pilota, by był jutro gotowy - wymamrotałem sięgając po telefon, a Malik odsunął się kiwając słabo głową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro