Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 52 •

Złapałem matkę za ramie ciągnąc na korytarz i może kiepskim pomysłem było zostawienie w kuchni obecnego i byłego chłopaka, ale nie ważne.

- O co do cholery chodzi?! - wysyczałem wpatrując się w moją mamę - Co Shawn tu robi?! Przecież wiesz, że zerwaliśmy i to kupę czasu temu. I nagle on tu jest, gdy przyprowadzam nowego chłopaka?

- Po pierwsze Niallu Jamesie Horanie, odzywaj się do mnie z szacunkiem i nie podnoś na mnie głosu! - powiedziała karcąco, takim samym wzrokiem mnie miażdżąc. Zacisnąłem wargi starając się jej nie uledz, byłem dorosłym meżczyzną, a ona nie będzie traktować mnie jak dziecko - Nie poinformowałeś nas, że zamierzasz kogoś ze sobą zabrać do nas na święta. Ale uznaliśmy z tatą, po rozmowie z Shawnem, że moglibyście znów spróbować..

- Przepraszam, ale czy ty sobie żartujesz? Lepiej żeby tak było - warknąłem by następnie odchylić głowę i przejechać dłonią po twarzy, zaczynajac chichotać nerwowo - Między mną a Shawnem to totalny koniec, jestem z kimś innym. A nawet gdybym bym singlem, nie chciałbym, by moi rodzice swatali mnie z moim byłym.

- Czemu Niall? - westchnęła zakładając dłonie na biodrach, a ja pokręciłem głową - Shawn jest wspaniałym chłopakiem, ma prace, jest przemiły i wciąż coś do ciebie czuje.

- Nie poznałaś jeszcze Zayna, ale już wiesz, że jest gorszy od Shawna? - warknąłem - Wiesz co, nie ważne. Jutro zabieramy się stąd.

- Co? Niall, nie możesz - powiedziała krztusząc się powietrzem.

- Mogę i zrobię to. Przenocujemy tu, a rano załatwię samolot.

- A kolacja? Chcesz zepsuć całej rodzinie święta? - spytała, a ja nie mogłem uwierzyć jak bezczelna była moja matka.

- Ty zepsułaś moje i mojego chłopaka - rzuciłem i minąłem ją wychodząc do kuchni. Zayn stał w jednym kącie pomieszczenia, a Shawn w drugim. Niezręczną ciszę i atmosferę mogłem wyczuć od progu - Chodź - wymamrotałem łapiąc Zayna za rękę i splatając nasze palce razem.

Zaprowadziłem go na piętro zamykając za nami drzwi, od dużej sypialni, która kiedyś była moim pokojem. Przystanąłem plecami do Mulata chowając twarz w dłoniach.

- Tak strasznie cię za to przepraszam Zayn - wyszeptałem - Nie miałem o niczym pojęcia.. Gdybym wiedział, że moja matka może na coś takiego wpaść, nie naraziłbym cię na to.

- Spokojnie - zaśmiał się cicho Malik, ale czułem nerwową nutkę wplecioną w chichot. Podszedł do mnie powoli i złapał za łokieć, odciągając moje ręce od twarzy. Spojrzałem na niego niepewnie, a on uśmiechnął się delikatnie unosząc dłoń i głaszcząc mnie po policzku - Damy radę, póki Shawn nie będzie chciał ci się przy stole dobrać do rozporka, to nie mam nic przeciwko siedzenia obok niego.

- Nie będzie żadnej kolacji Zee - pokręciłem głową łapiąc jego nadgarstek i całując wnętrze drobnej dłoni - Jutro wracamy do domu, odbieramy Psa od Lou i Harry'ego, wyprawiam ci najlepszą gwiazdkę u nas.

- Ale.. to będzie niegrzeczne.

- To co moja matka zrobiła za moimi palcami jest niegrzeczne. Nie wierze, że zaprosiła go bez mojej wiedzy. Nie musisz się niczym martwić. Okay?

Zayn wpatrywał się chwile we mnie, aż niepewnie pokiwał głową.

- Okay. Wszystko byle z tobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro