Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 50 •

Od autorki: Miłego dnia! ♡

Byłem w szoku, że Zayn się zgodził a z drugiej strony niesamowicie się cieszyłem. Miałem szanse znowu go mieć.

Mulat wsiadł do mojej limuzyny w piątek rano posyłając mi uśmiech, a ja przyciągnąłem go za rękę do siebie składając pocałunek na jego policzku. Zadowolony patrzyłem jak buzia chłopaka czerwienieje.

- Hej - wyszeptałem, gdy wciąż był blisko mnie.

- Hej - odszepnął patrząc mi w oczy. Chciałem go pocałować, potrzebowałem poczuć jego wargi, ale nie będę go pospieszał. Wyprostował się zakładając za ucho niewidzialny kosmyk włosów, bo wszystkie miał idealnie ułożone do góry - Jak długo będziemy jechać?

- Dwadzieścia minut - odpowiedziałem i zapukałem w szybkę dzielącą nas i kierowcę sygnalizując, że możemy już odjeżdżać. Auto podskakiwało na wybojach, którymi wyściełana była droga do kamienicy Zayna. Najchętniej zabrałbym go znów z tej rudery do domu.

- Twoi rodzice mieszkają tak blisko?

- Nie - pokręciłem głową - Tyle się jedzie na lotnisko. Moja rodzina mieszka w Irlandii.

- Co?! - Zayn pisnął otwierając szeroko oczy - Jak to? Czemu mi nie powiedziałeś?!

- O co chodzi? - zmarszczyłem brwi - Lot będzie trwał chwile tak właściwie..

- Ale będzie lot. Nigdy nie leciałem samolotem - wymamrotał kuląc się na siedzeniu. Wyglądał jak mała urocza kuleczka, drżącą odrobine ze strachu. Złapałem go za rękę splatając nasze palce.

- To będzie prywatny samolot, świetny pilot, nie masz się czego bać - powiedziałem i poczułem jak ściska mocniej nasze splecione dłonie. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, kiedy zarumieniony odwrócił wzrok do okna - Będę przy tobie, a ty będziesz bezpieczny - dodałem i nie chodziło już tylko o samolot. On o tym wiedział, spoglądając na mnie z zaciśniętymi wargami, które potem wykrzywił w słabym uśmiechu.

Wysiedliśmy z limuzyny na prywatnym pasie, a ja objąłem Zayna ramieniem prowadząc go do wnętrza białego samolotu. Mulat rozglądał się w szoku i zachwycie po wnętrzu, które wyglądało jak zwykły salon. Usiadł na jednej z kanap, przesuwając dłonią po meblu.

- Nie wiedziałem, że masz swój własny samolot. Jakbyś powiedział mi wcześniej, wróciłbym wcześniej - zaśmiał się posyłając mi dziecięcy szeroki uśmiech. Pokręciłem rozbawiony głową siadając naprzeciwko niego w fotelu.

- Nie masz pojęcia jak denerwowałem się z zaproszeniem cię na święta. Bałem się, że odmówisz albo wykopiesz mnie z klatki schodowej - wymamrotałem nie patrząc mu w oczy.

- Problem polega na tym, że nigdy bym tak nie zrobił. Też tęskniłem Niall i.. Chciałem by była szansa na odbudowanie tego. Gdy zobaczyłem cię z Shawnem, coś mnie zakuło w sercu, wciąż wiele dla mnie znaczysz. I tak cholernie żałowałem decyzji o rozstaniu - powiedział cicho, a ja wstałem i pociągnąłem go do góry przytulając mocno. Zayn parsknął śmiechem obejmując mnie w pasie i opierając buzie o klapę mojej marynarki.

- Prosimy usiąść, zaraz startujemy - powiedziała stewardessa niszcząc tą piękną chwile, a my z Zaynem niechętnie odsunęliśmy się od siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro