Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 3 •

Jechaliśmy autobusem w ciszy. Harry siedział od okna ściskając mocno różowe pudełko z pączkami, a ja mimo wszystko nie miałem odwagi powiedzieć mu, że zgniótł niewinne pączusie. Nie chciałem być następny, nawet jeżeli fizycznie bolało mnie to, że donaty się marnują.

Mieszkaliśmy razem, więc wysiedliśmy na jednym przystanku, a ja powoli maszerowałem za Stylesem. Chyba nie straci pracy, prawda? To przecież nie była moja wina! A tym bardziej Harry'ego. Wyjąłem klucze do naszego mieszkania otwierając je i niepewnie spoglądając na kuzyna.

- Pamiętasz jak ci opowiadałem o kolesiu w klubie, który zmacał mi tyłek a potem nawet nie zagadał? - spytałem zamykając za nami drzwi. Harry wszedł w głąb mieszkania rzucając pudełko z pączkami na stolik do kawy i siadając na kanapie z twarzą schowaną w dłoniach - Jestem pewien, że to był ten koleś, twój szef - powiedziałem wciskając jedną dłoń w tylną kieszeń spodni wpatrując się w Stylesa.

- Zayn - warknął Harry, a ja potulnie zacisnąłem wargi stojąc w miejscu - Zniszczyłeś garnitur i buty mojego cholernego szefa, kiedy ty dorośniesz? Nie musisz pracować, ale ja tak. Wiesz na co przeznaczam większość wypłaty!

- Przecież nie zrobiłem tego celowo - wymamrotałem przeczesując nerwowo palcami swoje włosy - Daj spokój Hazz, przecież cię nie zwolni przez to, że twój przygłupi kuzyn rozgniótł pączka na jego garniturze. Prawda?

- Idę - zaczął podnosząc się z kanapy i robiąc krok w kierunku swojego pokoju - Idę spróbować się zabić - rzucił wchodząc do swojej sypialni zanim zatrzasnął drzwi.

- Harry do cholery, pamiętasz jak ostatnio urwał się żyrandol? A jak znowu zalejesz łazienkę to ja tego sprzątać nie będę! - zawołałem przysiadając na kanapie i otwierając pudełko z pogniecionymi pączkami.

Harry miał swoje epizody, gdy się na moment załamuje, myśli, że jak zarzuci pasek na żyrandol to uda mu się powiesić, ale za każdym razem go obrywa i żyjemy dwa dni bez prądu. Albo jak chciał się zabić wchodząc do wanny i wrzucając toster. Zapomniał go zabrać z kuchni, a gdy wrócił, cała łazienka nam pływała.

I to podobno ja jestem ten dziecinny i niedojrzały. Przynajmniej jakbym miał się zabić, to nie zrobiłbym przy tym bałaganu.

Nic mu nie będzie, a ten jego szef przecież nie zwolni go przez głupi garnitur. Jutro z nim pogada, ja zapłacę za pralnie sprzedając swoje, nieważne, dziewictwo i będzie dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro