• 25 •
Spędziliśmy pół nocy na uprawianiu seksu i pewnie robilibyśmy to całą noc, gdybym nie zaczął przysypiać w trakcie. Na szczęście Niall uznał to za zabawne i urocze, zamiast być na mnie wściekłym. Skończył w łazience, a potem wrócił przytulić śpiącego mnie. Przebudziłem się rano jak wychodził do pracy, ale szybko wróciłem do spania.
Łóżko było tak wspaniale wygodne, że mógłbym spędzić w nim resztę swojego życia. A jeszcze gdybym u swojego boku miał Nialla.. Zamiast jednak całe życia, spędziłem w łóżku pół dnia. I tak nie miałem co robić póki Horan nie wrócił z pracy.
Mój telefon był zasypany SMSami od Jamesa, których nawet już nie odczytywałem tylko z miejsca usuwałem. Jakiś psychol, nie wiem skąd miał mój numer, może kiedyś się z nim pieprzyłem, ale to było cholernie dziwne, że wypisywał do mnie. Pytał czemu nie pisze, czy coś się stało, czemu go ignoruje. Ale nie mógł mi nic zrobić. Prawda?
Sprawdziłem maila i zobaczyłem wiadomość od Nialla, że postara się dzisiaj wyjść wcześniej. Szkoda, że nie używał komórki jak człowiek. Dopóki go nie poznałem, nawet nie wchodziłem na swoją pocztę, teraz robie to co chwila, bo Horanowi nie chce pisać się SMSów a maile.
Leżałem w łóżku oglądając na telefonie YouTube do póki nie usłyszałem jak Niall wchodzi do domu. Na szczęście, bo zaczynałem umierać z głodu, tak samo jak kończyła się bateria w mojej komórce.
- Niaaaaaall - zawołałem nie mając ochoty na samodzielne wyjście z łóżka. Poza tym, niekoniecznie mogłem, bo Niall jest naprawdę duży, a po maratonie z ostatniej nocy..
- Kupiłem chińszczyznę! - odkrzyknął, a ja po rozważeniu wszystkich za i przeciw, wyturlałem się z łóżka łapiąc za swoje bokserki i koszulkę. Ubrałem się i lekko kuśtykając dotarłem do kuchni, gdzie stał Horan rozpakowując torebkę z chińskiej knajpki. Podszedłem do niego całując go krótko na przywitanie i od razu złapałem za pudełeczko z makaronem - Cóż, olałeś mnie dla jedzenia - zmarszczył brwi patrząc na mnie, idącego do salonu z jedzeniem.
- Już wiesz jak się czuje, kiedy wybierasz prace - prychnąłem wskakując na kanapę.
- Nie bądź uszczypliwy - rzucił blondyn dołączając do mnie z resztą jedzenia. Włączył telewizje, zanim jednak zaczął jeść, zaczął sprawdzać pocztę na swoim telefonie. Wywróciłem oczami - Smakuje?
Spojrzałem na swoje pudełeczko z makaronem, potem na to należące do Nialla. Włożyłem widelec do buzi i sięgnąłem po chinszczyznę Horana. Tak, jadłem widelcem, bo pałeczki to czarna magia. Posłał mi zdezorientowane spojrzenie, a ja uśmiechnąłem się wyjmując sztuciec z ust.
- Jest niedobre - skłamałem - Nie chce byś się męczył - wyszczerzyłem się, a on odłożył telefon na stolik sięgając po swoje jedzenie.
- Takie niedobre, że zjadłeś polowe w nanosekundę? - prychnął otwierając pudełko i sięgając po pałeczki. Patrzył mi w oczy wkładając do buzi makaron.
- Nie popisuj się - wymamrotałem widząc jak bez problemu używa pałeczek. Zaśmiał się i pochylił składając pocałunek na moich ubrudzonych sosem ustach.
- Mogę ci zadać pytanie? Prywatne.
- Jasne - mruknąłem, bo nie miałem buc do ukrycia.
- Czemu mówisz na Harry'ego "kuzyn", skoro nie jesteście rodziną? - spytał wpatrując się we mnie, a ja sam uśmiechnąłem się słabo do siebie.
- Jego rodzina adoptowała mnie kiedy miałem siedem lat, właściwie na samym początku po prostu wzięli mnie do siebie, bo sierocińce były przepełnione. Od razu chcieli mnie oddać. Alienowałem się, uderzyłem nawet Harry'ego, zbiłem ramkę ze zdjęciem.. Byłem po prostu przerażony nową sytuacją. I Styles to zrozumiał, to on namówił swoich rodziców, że.. że ohana znaczy rodzina mimo iż byłem u nich może niecały dzień. I z czasem wpasowałem się, myśle, że czasami byli tez ze mnie dumni. Mam nadzieje. Ale to było dziwne by nagle pojawił się mulat, mówiący do kobiety mamo, a chłopaka bracie. Więc zostałem kuzynem, którego Stylesowie przygarnęli. Byłem tez Malikiem, tylko to nazwisko zostało mi po rodzicach.
Niall siedział bez słowa po drugiej stronie kanapy wpatrując się we mnie. Nie płakałem, dobrze wspominałem część dzieciństwa w rodzinie Stylesów.
- Nie mów, że ci przykro. Nie musi, mam dobre życie. Dzięki Stylesom - powiedziałem uśmiechając się, zanim zdążył cokolwiek wtrącić. Mężczyzna kiwnął głową i zaczął jeść. Cieszyłem się, że nie chciał drążyć tematu. Spędziliśmy miły wieczór na jedzeniu, rozmowach, oglądaniu telewizji i przytulaniu się. Jak normalna para, kto by pomyślał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro