• 21 •
- Zayn, Zayney - poczułem jak ktoś szarpie delikatnie moje ramię, przez co mruknąłem niezadowolony i obróciłem na bok, rozchylając niechętnie oczy. Zmarszczyłem brwi zauważając, że za oknem jest jeszcze ciemno - Podnieś się jeżeli chcesz zjeść ciepłe śniadanie - Niall pocałował mnie w policzek.
- Która godzina? - wymamrotałem sięgając po telefon leżący na szafce nocnej i odblokowałem ekran, by sapnąć z niedowierzaniem - Toż to środek nocy! - pisnąłem widząc, że jest zaledwie parę minut po szóstej - Czemu jesteś na nogach? Czemu mnie budzisz?
- Zrobiłem śniadanie i za niedługo muszę jechać do firmy.
Jęknąłem niezadowolony, siadając na materacu i dostałem od Nialla pocałunek w czoło, kiedy skrzywiłem się nieznacznie. Mój tyłek zdecydowanie pamiętał to co się stało wieczorem. Zauważyłem, że był już ubrany w swoje ciuchy z wczoraj, a koszula była lekko pognieciona po spędzeniu nocy na krześle.
Wyszedłem z łóżka zakładając na tyłek bokserki i koszulkę na tors. W kuchni stał Niall nakładając jajecznicę na talerz, a Harry stał przy drzwiach swojej sypialni również ubrany kończąc jeść. Usiadłem przy blacie łapiąc za widelec. Horan skoczył do łazienki, a Styles podszedł do mnie stawiając pusty talerz na blacie.
- Mimo iż spotykanie swojego pół nagiego szefa w kuchni jest krępujące i dziwne, to mógłbym się przyzwyczaić do tego, że robi śniadanie - powiedział Styles nachylając się do mnie.
- Czekaj! Jak to pół nagiego? - spytałem mrużąc oczy.
- Jak wszedłem do kuchni to krzątał się w samych spodniach - wzruszył ramionami, a ja fuknąłem niezadowolony.
- Niall! Musimy porozmawiać o obnażaniu się przed moim kuzynem! - zawołałem. Horan wszedł do pomieszczenia patrząc na mnie pytająco - Co to ma znaczyć, że Harry ogląda cię nagiego?
- Półnagiego - poprawił mnie blondyn poprawiając marynarkę - Poza tym, myślałem, że będzie już w firmie, dlatego czułem się tak swobodnie.
- Nie spóźniłbym się do pracy, gdyby nie to, że nie mogłem spać w nocy. Ściany są cienkie, a głos Zayna się niesie - prychnął Harry, a ja mimo wszystko się zarumieniłem.
- Idź może do pracy - warknąłem schodząc z krzesła. Styles złapał tosta i ruszył do drzwi machając mi. Westchnąłem chowając twarz w dłoniach zażenowany, a kiedy drzwi trzasnęły, Niall przytulił mnie.
- Ja uważam, że wspaniale jęczysz. Moje imię brzmi świetnie, gdy wypowiadasz je dochodząc - wyszeptał wprost do mojego ucha. Jego dłoń zabłądziła na mój pośladek ściskając go mocno. Odetchnąłem cicho, przytulając go i chowając twarz w jego szyi - Muszę lecieć do pracy.
- Naprawdę musisz? - spytałem odsuwając się niechętnie.
- Pa Zayn - pocałował mnie mocno - Może wieczorem skoczymy do restauracji?
- Chętnie - uśmiechnąłem się i odprowadziłem go do drzwi całując go ostatni raz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro