Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 16 •

Od autorki: Sprawdźcie, czy na pewno przeczytaliście poprzedni rozdział, dodałam go chwile wcześniej x

Stanąłem przed drzwiami dużego białego domu pukając do nich. Poprawiłem pieska na ramionach, ale on jakby mi na przekór ciągle mnie lizał po brodzie. Westchnąłem cicho starając się go uspokoić, kiedy drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłem Nialla.

- Dzwoniłem do ciebie - powiedziałem unosząc jedną brew i fucząc na niesfornego psa.

- Byłem w pracy - odparł obserwując mnie ze zmarszczonymi brwiami - Wejdź.

Minąłem go zagryzając dolną wargę i spoglądając na niego niepewnie. Blondyn wyglądał jak zawsze świetnie, nawet jeżeli jego włosy lekko oklapły, a koszula miała niestarannie podwinięte rękawy. Stanął naprzeciwko mnie i pocałował w policzek, na co uśmiechnąłem się delikatnie.

- Słodki - powiedział przebiegając palcami po małej główce pieska.

- Oh dziękuje - wyszczerzyłem się udając, że mówił o mnie. Niall wywrócił oczami biorąc ode mnie psa bym mógł zdjąć kurtkę.

- Jak się wabi?

- Niesłyszek - powiedziałem obserwując jak szczeniak próbuje polizać twarz mężczyzny, a on krzywi się na to, ale ostatecznie pozwala psu przejechać po jego policzku.

- Poważnie? - uniósł jedną brew, a ja pokręciłem głową.

- Nie, ale nie słyszy. Znalazłem go w kartonie przed moim domem, gdy mnie odwiozłeś. Nie mogłem go zostawić na deszczu. Byłem z nim u weterynarza kilka godzin temu, ogólnie chciałem sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, ale okazało się, że jest głuchy. Pewnie dlatego ktoś go porzucił - wcisnąłem dłonie do kieszeni jeansów wpatrując się w brązowe oczy psa - A teraz ty musisz go wziąć.

- Co? - Niall parsknął niekontrolowanie otwierając szeroko oczy - Żartujesz? Zayn, ja mam prace, w domu jestem tylko na noc, a czasami nawet do niego nie wracam zostając w firmie. Chciałbym, ale nie mogę go wziąć.

- Proszę - wyszeptałem składając dłonie jak do modlitwy - W naszym budynku nie wolno trzymać zwierząt, poza tym Harry mi nie pozwala go zatrzymać. Nie mogę oddać go do schroniska. Błagam, tylko przez jakiś czas aż znalazłbym mu dom.

- Zayn-

- Niall, proszę. Mógłbym wpadać, jeżeli nie miałbyś nic przeciwko i zajmował się nim w dzień. Jest naprawdę pociesznym stworzeniem. Dasz mu kawałek dywanu i coś do jedzenia, nie będzie sprawiał ci problemów.

Blondyn przymknął powieki i ucieszony zauważyłem, że zaczyna pękać. Po chwili kiwnął głową.

- Ale, tylko na chwile. Nie będę urywał się z pracy by go nakarmić, czy z nim wyjść, to będzie twój obowiązek - powiedział z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy i brzmiącym w głosie, ale nie był na mnie zły. Podszedł do komody stojącej przy drzwiach, z psem wciąż w ramionach i wyjął z szuflady klucz podając mi go.

- Dziękuje! - pisnąłem podchodząc do niego i łapiąc w dłonie jego twarz, by mocno pocałować. Zaskoczony dopiero po chwili oddał pocałunek by odsunąć się z małym uśmiechem, a ja z rumieńcem - Pewnie pracujesz, już ci nie przeszkadzam - powiedziałem sięgając po moją kurtkę. Pogłaskałem raz jeszcze pieska po głowie i pocałowałem Nialla w policzek zostawiajac ich razem. Wyszedłem chowając klucz do kieszeni i zamykając za sobą drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro