Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 14 •

- Kierowca mówi, że nie wjedzie dalej. Rozpadało się i obawia się, że jak podjedziemy pod twój budynek to nie wyjedziemy - powiedział Niall wracając na swoje miejsce.

- W porządku, przejdę się - złapałem za klamkę chcąc otworzyć drzwi i wysiąść, ale blondyn zatrzymał mnie łapiąc za rękę.

- Odprowadzę cię - zaproponował sięgając po swoją marynarkę i narzucając ją na moje ramiona. Zaskoczony spojrzałem na niego delikatnie otulając się ciemnym materiałem. Pachniała drogimi perfumami.

- Zmokniesz, nie ma sensu byśmy obaj byli mokrzy, skoro to zaledwie parę kroków - zaśmiałem się nachylając się i całując delikatnie jego policzek, ale gdy chciałem się odsunąć, on powstrzymał mnie łącząc nasze wargi. Oddałem pocałunek z delikatnym uśmiechem - Postaram się jej nie zniszczyć - powiedziałem zapinają jeden guzik marynarki - Dobranoc.

Wysiadłem szybko obawiając się, że znowu zostanę zatrzymany pocałunkiem i to nie byłoby takie złe, ale spójrzmy prawdzie w oczy, w ten sposób nigdy nie opuściłbym tej limuzyny.

Rzeczywiście, lało jak z cebra, a ja już po chwili byłem cały mokry. Omijałem kałuże aż przystanąłem widząc karton przy ścianie budynku. Nie zwróciłbym pewnie na niego uwagi, gdyby nie to, że skamlało. Zmarszczyłem brwi podchodząc do niego powoli. Nie było go tu jak wychodziłem z domu parę godzin temu. Nachyliłem się i zobaczyłem biegającego po małej przestrzeni szczeniaczka. Spojrzał na mnie i oparł dłonie o ścianę kartonu, przez co ten przewrócił się prosto w kałuże. Rozchyliłem wargi i nie wiele myśląc wziąłem go na ręce.

Wbiegłem na naszą klatkę schodową i bardziej przyjrzałem się szczeniakowi. Miał jasną sierść z brązowymi latkami, uszka lekko oklapnięte i te wielkie czekoladowe oczy wpatrujące się we mnie.

- Jak ktoś mógł cię porzucić - wyszeptałem przesuwając palcem po jego malutkiej mokrej główce - Do tego w taką pogodę..

Wszedłem na odpowiednie piętro i otworzyłem kluczem drzwi od mieszkania wciąż trzymając na jednym ramieniu drżącego szczeniaczka. Harry musiał już spać, światła w całym mieszkaniu były pogaszone. Czułem jak piesek bardziej wtula się we mnie, mimo iż sam obciekałem wodą. Wiedziałem, że Styles mnie zabije za przyniesienie do domu psa, ale nie mogłem go zostawić na tym deszczu całkiem samego.

Zdjąłem z wieszaka ręcznik do rąk i ułożyłem go na podłodze kładąc tam psiaka. Zacząłem zrzucać ubrania zaczynając od marynarki Nialla. W samych bokserkach klęknąłem przy szczeniaku i zacząłem go wycierać.

- Jesteś głodny? - spytałem biorąc go na ręce owiniętego w ręcznik by było mu cieplej. Przemknąłem do kuchni nie chcąc obudzić Harry'ego i stanąłem przed lodówką zastanawiając się co mogę dać psiemu dziecku. Ostatecznie dałem mu poszarpane plasterki szynki, którą chyba mój kuzyn kupił sobie na kanapki. Ale nie miałem co innego mu dać.

Wszedłem do łóżka kładąc psa na ubraniach leżących na podłodze nie wiedząc gdzie mógłbym zrobić mu legowisko. Zasnąłem spoglądając na psiaka i myśląc o Niallu, o wszystkim co się dzisiaj stało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro