Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prezent cz.II

Tak jak mówiłam w listopadzie daje wam drugą część. Na początku dam końcówkę  pierwszej części czyli restaurację, której wątek rozwinę. W pracy postanowiłam, że będzie ona pisana z dwóch punktów widzenia : Annelain i Dabiego.
Ps. Przepraszam, że nie dodałam go wczoraj jednak miałam lekkie problemy techniczne....


- Tato powiesz mi w końcu na kogo czekamy? - spytała nastolatka zdejmując marynarkę, którą położyła na torbie leżącej za nią.

- Sama się przekonasz... Ale mogliby już się pojawić. Tylko proszę córuś, zachowuj się.- powiedział spoglądając znad zegarka w oczy Annelain.

- Niczego nie obiecuję.... No doooobra..- jęknęła poprawiając ramiączko kombinezonu.- Ale mam nadzieje, że tak jak w naszym przypadku będzie tylko on ze swoimi rodzicami, tak? Tak?

- Wiesz...

- Jeśli pojawi się tu cała jego rodzinka to ja od razu wychodzę, niezależnie od tego kim on jest.- poinformowała rodziców po czym ze znudzeniem zaczęła uderzać opuszkami palców w stół, skupiając spojrzenie na wejściu. ' Ładna mi rodzina bohaterów. Czy wszyscy bohaterzy muszą się spóźniać w każdej chwili? Dosłownie? Weźmy tak powiedzmy, że to my się tak mocno spóźnili tak jak teraz oni się spóźniają obstawiam, że bez mocnej sprzeczki po spotkaniu o to bądź raczej jak już będziemy się trochę dłużej znali na pewno temat naszego pierwszego spotkania zostały poruszony... Noo miejmy nadzieje, że przynajmniej to nie będzie aż nazbyt znany bohater. Wolę unikać wszelakiego zainteresowa...' z myśli wyrwał ją ruch otwieranych drzwi. Nim do końca się otworzyły, całą trójką wstali z miejsc, czekając na pojawienie się drugiej strony. A na ich widok Annelain czuła jakby ktoś właśnie zdzielił ją prosto w twarz. ' Czemu nic ostatnio nie idzie po mojej myśli?! ' krzyknęła w myślach na widok trójki postaci, które chodź raz widziała. ' Dlaczego to musi być akurat ON?! Todoroki Toya?! '

- Bardzo przepraszamy państwa za spóźnienie. -  przeprosiła Rei, podchodząc do państwa Hiroshiro.

- Nic się nie stało. Ważne, że już jesteśmy w komplecie. - powiedziała z łagodnym uśmiechem Ceity, zerkając z kobiety na bohatera numer dwa. - Może usiądziemy, zamówimy coś do jedzenia i zaczniemy? - zaproponowała Szkotka na co Japonka przystała z wdzięcznym a zarazem przepraszającym uśmiechem, przystając na tę propozycję a po chwili wszyscy siedzieli przy stole, złożyli zamówienia a kiedy pomieszczenie opuściła kelnerka, zapanowała między nimi cisza. 

- Naprawdę jeszcze raz was bardzo przepraszamy za spóźnienie. Bardzo miło mi państwa poznać, Todoroki Rei. - przedstawiła się białowłosa kobieta.

- Nam również jest miło. Hiroshiro Ceity, mój mąż Yakumo a to...

- Mamo, pani Todoroki mnie zna. - Annelain przerwała spokojnym tonem matce.

- Dokładnie. Mają państwo córkę o wielkim sercu.

- Naprawdę? Można wiedzieć co ma pani na myśli? - spytał Yakumo posyłając córce TO spojrzenie. Annelain nawet nie zareagowała, po prostu skupiła swoje spojrzenie na wchodzącej do środka pracownicy z jedzeniem. Rei ze szczerym uśmiechem opowiedziała o tym jak nastolatka pomogła Natsuo oraz jakie dobre wrażenie zrobiła na niej podczas obiadu dwa tygodnie temu. Z każdym wypowiadanym słowem przez kobietę Annelain tworzyła w głowię różne scenariusze rozmowy jaką jej kochani rodzice z nią przeprowadzą jak tylko wrócą do domu albo nawet już w samochodzie.

- Skarbie czemu nam o tym nie powiedziałaś, co? - ton w jakim Ceity zadała pytanie  wywołał dreszcze u nastolatki. ' Jestem martwa' przeszło Annelain przez myśl.

- Aa tak jakoś wyszło.. No wiecie co się wydarzyło i jakoś nie miałam do tego głowy.- powiedziała drapiąc się po udzie. - Słyszałam, że państwa najmłodszy syn miał już swoje pierwsze spotkanie ze złoczyńcami. Mam nadzieje, że nic mu się nie stało.- rzuciła mając nadzieje, że zmieni temat co jej się udało. Głównie rozmawiały matki, co jakiś czas ojcowie także coś powiedzieli a młodzi tylko słuchali....


- Oi! Ziemia do przenośnego banku krwi! - głos Shizuru  tuż przy swoim uchu wyrwał Hiroshiro ze wspomnień. Nastolatka przeniosła spojrzenie z ekranu tabletu w stronę kumpla, który zajął miejsce obok niej.

- Hm? Gdzie masz swą seks bombę co?

- Dalej na zajęciach. A ty co wczoraj od nas telefonów nie odbierałaś? Mogłaś coś nam przynajmniej napisać.- studentka medycyny jedynie westchnęła. Szybko włączyła notatnik , pisząc w nim imię swojego narzeczonego , a następnie pokazała je przyjacielowi. Ten po przeczytaniu spojrzał na nią z niedowierzeniem na co jedynie skinęła głową. Shizuru zaczesał włosy do tyłu , a jego usta opuścił krótki śmiech.

- Poważnie?

- Wiesz ja dalej w to nie mogę uwierzyć. Ale plus jest taki, iż uzgodniliśmy to by tą naszą relację zachować w tajemnicy... No ja wiem, że ty i Ayako nikomu nie powiecie.

- Do kiedy to będzie tajemnica?

- Mamy dwa miesiące na lepsze poznanie się.. No odliczanie zacznie się od jutra po dzisiejszej kolacji. Wiesz takie oficjalne poznanie ze swoją przyszłą rodzinką.- rzuciła z przesadzoną słodyczą w głosie co rozbawiło mężczyznę.

- Widzę, że nie jesteś zadowolona.

- A ty byś był? Nie dość, że bohater to jeszcze ...- syknęła wściekła po czym zablokowała ekran tabletu. 

- No to nie ciekawie.. A powiedz, to prawda że ma strasznie poharataną twarz?

- No i?

- Serio chcesz żebym cię o to spytał? Sama nie możesz się domyśleć?

- Nie przeszkadza mi to jeśli o to ci chodzi. Poza tym to nie jest dla mnie problem by go naprawić jeśli będzie chciał.

- No wiem. ..- Hiroshiro spojrzała na zegarek po czym wstała z ławki.

- Dobra spadam, mam zajęcia i jak coś napisze po kolacji oraz błagam nic jej nie mów. Chce to jej sama powiedzieć.

- Mhm.. No spadaj. - mruknął klepiąc ją po plecach na co przerzuciła oczami, idąc w stronę sali...


*** Po kolacji****

ANNELAIN


Po skończonym posiłku obie rodziny usiadły wygodnie w salonie. Głównie rozmowę prowadziły Rei z Ceity, które jako jedyne były zachwycone tą znajomością.

- ... A właśnie. Słyszałam, że znacie się z moim mężem prawie od dziecka, czy to prawda?- spytała Rei skupiając na rozmowie uwagę wszystkich. Annelain spojrzała na ojca zdziwiona. 

- Tak to prawda. Lecz po liceum urwał się nam kontakt. -  odpowiedział jej detektyw, chwytając swoją żonę za dłoń i z czułością ją ściskając.

- To pan także ukończył U.A. ? - spytał zaciekawiony tą informacją Natsuo, który przełamał lody dołączenia do rozmowy "dorosłych".

- Mhm. Nawet byłem z waszym ojcem w tej samej klasie.

- A nie myślał pan by zostać bohaterem? Oczywiście jeśli można wiedzieć.- dopytał chłopak na co detektyw poprawił okulary. 

- Cóż... Uznałem, że praca detektywa jest jednak ciekawsza niż bohatera i to tyle.

- Po prostu stchórzyłeś i tyle. - wtrącił Endeavor a po jego wypowiedzi zapanowała cisza, niezręczna cisza. Mężczyźni posyłali sobie chłodne spojrzenia , na co Rei wraz z Ceity drobnymi gestami starały się ich uspokoić. ' Nie ma jak ciepła oraz przyjemna atmosferka... O nie... Nie patrz na mnie TYM wzrokiem kobieto, nie mam zamiaru się odzywać!' myślała na widok błagalnego spojrzenia matki, lecz kiedy spojrzenie z błagalnego zmieniło się na spojrzenie godne kota w butach ze Shreka wiedziała iż poległa. Cicho westchnęła po czym skupiła spojrzenie na swoim narzeczonym.

- Mmm... Słuchaj nie będzie ci przeszkadzać jak przejdziemy po prostu na ty, co?- spytała drapiąc się palcem po lewym policzku na co Dabi na nią spojrzał.

- Nie ma problemu.- odpowiedział znudzonym tonem. ' Oho! Widać, że nie jestem sama z tą niechęcią co do tej całej sytuacji.'. Znów zapanowała cisza podczas , której bohater numer osiem westchnął, wstał z fotela i podszedł do nastolatki. -  Widać, że rozmowa się tu nie klei. Chcesz się przejść?- wyciągnął w jej stronę dłoń, którą chwyciła od razu ze wdzięcznym uśmiechem, po czym bez słowa opuścili salon. W ciszy wyszli na taras, a następnie weszli do ogrodu. Kiedy znaleźli się na tyle daleko od budynku, Todoroki puścił dłoń Hiroshiro a następnie schował dłonie do tylnych kieszeni spodni. 

- Powiedz co o tym sądzisz, szczerze.- przerwał ciszę nawet na nią nie patrząc. Nie zatrzymali się, jedynie spowolnili.

- Szczerze? Ta sytuacja jest chora. Nie znamy się, nawet nie wiemy czy cokolwiek do siebie poczujemy a za pół roku jest zaplanowany ślub. Tak więc jeśli bym tylko mogła to osobiście dałabym tym co wpadli na ten pomysł po twarzy. A ty?

- Szczerze? Nic szczególnego... Ale sądząc po twojej wypowiedzi to o tym wszystkim wiesz od niedawna, prawda?

- Co? - zatrzymała się patrząc na niego z niedowierzeniem. Todoroki także się zatrzymał. - Chwila..- wystawiła w jego stronę dłoń a drugą podrapała się po głowie. - Mówisz, że ty wiedziałeś od dawna, że masz narzeczoną? Od jak dawna? I od kogo się o tym dowiedziałeś... Albo lepiej nie odpowiadaj, chyba się domyślam.... Fuck...- wściekła przegryzła dolną wargę, łapiąc się za włosy. ' Banda przeklętych staruchów! Niech ja ich tylko kurwa dorwę w swoje ręce! Połamie im wszystkie kości, zmuszę do błagania na klęczkach o wybaczenie oraz ich upokorzę do tego stopnia by pragnęli śmierci. Kurwa jak chcieli połączenia rodzin to mogli to zrobić wcześniej a nie teraz! Poza tym po cholerę to muszę być ja?! Przecież mają tą swoją kochaniutką  Sakurę! Mogli ją do tego wziąć a nie mnie, osobę z którą prawie nie utrzymują kontaktu i uważają za najgorszego śmiecia...'

- Mhmm..- chrząknięcie Todorokiego wyrwało Hiroshiro ze swoich myśli. Nastolatka spojrzała w jego stronę a jej spojrzenie skupiło się na jego.- Radze ci byś się uspokoiła. A teraz mnie posłuchaj. Widzę, że niezbyt ci to pasuję jednak radzę ci się z tym pogodzić. Nie ma szans na to by z tego zrezygnować bądź anulować. Za dobrze się dupki wtedy przygotowały. Więc albo się dogadamy i jakoś spokojnie spędzimy resztę naszego czasu razem lub też możemy się do końca naszego życia nienawidzić. 

- Niby skąd ta pewność, że ich nie przekonam co?

- Ponieważ, nie będziesz w stanie zdjąć już tych kolczyków. Któryś z tamtych staruchów miał dar, który uniemożliwiał złamanie przysięgi. A tą przysięgą było właśnie połączenie naszych rodzin za pomocą małżeństwa. I jak widzisz ani ich nie zdejmiesz, zniszczysz bądź złamiesz przysięgi. Same znów powrócą na swoje miejsce.

- Serio? Ale!.... No przecież miałeś swoje życie przed tym prawda? Dziewczyna? Chłopak?

- Polecam na przyszłość ugryźć się w język.- powiedział chłodnym tonem a jego spojrzenie spowodowało dreszcze na jej plecach. ' Cholera...'

- Przepraszam, ale.. Noo..- spuściła spojrzenie w dół po czym głośno wypuściła powietrze. Nastała między nimi cisza, niezręczna cisza podczas której Toya nie spuścił z Annelain spojrzenia. ' Nic nie da się zrobić? Nie, na pewno mnie tylko straszył z tym kolczykiem. Jak tylko będzie po kolacji w domu osobiście odetnę sobie jedno ucho by się upewnić... Ale... Możemy zobaczyć .. Bo jeśli mówi prawdę to jednak wolę się z nim dogadać.. Poza tym..' spojrzała na niego ' Jest całkiem przystojny.'

- Okey. Możemy zacząć od początku? - spytała z niepewnym uśmiechem. - Cześć, nazywam się Hiroshiro Annelain, mam dziewiętnaście lat,  studiuje medycynę i jestem już na drugim roku.  Osobiście uważam te całą sytuację za chorą, ale myślę że mogę dać temu szanse. - powiedziała wyciągając w jego stronę dłoń. Ten jedynie się jej przyglądał po czym przysunął się blisko niej, przez cały czas nie przerywając kontaktu wzrokowego. Przysunął usta do jej ucha, a Annelain czuła jak jej twarz oblewają delikatne rumieńce.

- Todoroki Toya, miło mi. - wyszeptał na co  dziewczyna przełknęła ślinę. Po chwili odsunął się od niej a na jej widok złośliwy uśmiech zagościł na jego ustach. - Wracamy? Obstawiam, że wolisz zostać sama. - stwierdził odwracając się do niej plecami i nie czekając na jej odpowiedź ruszył w stronę domu. Hiroshiro przez chwilę po prostu stała, lecz po krótkiej chwili otrząsnęła się i szybko go dogoniła. Całą drogę powrotną spędzili w ciszy a kiedy weszli do salonu, to skupili na sobie uwagę wszystkich. ' A co matka ma tak zadowoloną minę?' przemknęło nastolatce przez myśli na widok miny Ceity. Państwo Hiroshiro wstali z kanapy, a w ich ślady poszli pozostali.

- Było nam bardzo miło. Zapraszamy was do siebie na obiad jak tylko twój mąż oraz syn będą mieli wolne.- powiedziała z uśmiechem Ceity, chwytając Rei za dłonie.

- Cała przyjemność po naszej stronie. - odpowiedziała jej uśmiechem.

- No córuś pożegnaj się z rodzicami.

- Co? - spytała podchodząc do ojca, który nic nie powiedział.

- Jak was nie było uzgodniliśmy, że najszybszym sposobem na to byście się lepiej poznali oraz czuli komfortowo także wśród naszych rodzin to zamieszkacie razem. Oczywiście nie sami we dwójkę. Pierwszy miesiąc będziesz mieszkać u państwa Todorokich a następny miesiąc Toya będzie mieszkał u nas.

- To żart? Tato? - spojrzała na ojca, który westchnął. - Aale ja nie mam nic przy sobie! Nie może to być od jutra? Poza tym..

- Annelain.- przerwała jej matka. - Jeśli tak bardzo ci przeszkadza wpadniecie po nie jutro, to możesz jechać z nami do domu, ale i tak cię tu dzisiaj odwozimy. Poza tym wszystko zostało ustalone.- poinformowała ją tonem nieznoszącym sprzeciwu. Czując na sobie spojrzenia wszystkich osób znajdujących się w pomieszczeniu zacisnęła wargi. Nic nie powiedziała jedynie chwyciła ojca za dłoń i pociągnęła w stronę wyjścia.

- Poczekaj na nas Ceity.- rzucił nim nie został wyciągnięty z salonu. Dopiero w samochodzie wybuchła.

- Możesz mi wyjaśnić co wam strzeliło?! Czy moje zdanie się nie liczy?!

- Annelain uspokój się.

- Mam się uspokoić? Tato! Jak mam się uspokoić!? Nie dość, że każesz mi ze spokojem zaakceptować te całą popieprzoną sytuację to jeszcze teraz mam z nimi mieszkać?! I to przez cały miesiąc!?

- Annelain!- podniósł na nią głos. 

- Nie! A moje zdanie to się nie liczy? Nic nie powiedziałam tym staruchom tylko ze względu na ciebie i mamę, a wy mi tak dziękujecie?! Wiesz co? Walcie się!- krzyknęła i wyszła z samochodu kiedy zatrzymali się przed bramom. Wściekłym krokiem weszła do domu, trzaskając drzwiami i bez zdejmowania butów ruszyła do swojego pokoju. Będąc w środku krzyknęła na całe gardło a ze wściekłości uderzyła z całej siły w ścianę, robiąc w niej dość głęboką dziurę a na dźwięk łamanej kości nawet nie zareagowała. Jednak dzięki pulsującemu nadgarstkowi jakoś się uspokoiła i dalej rzucając obelgami pod adresem całego świata zaczęła pakować ciuchy oraz książki na jutro. Kiedy skończyła zerknęła na bolący nadgarstek i w dwóch mocnych machnięciach oraz za pomocą daru, nadgarstek powrócił do wcześniejszego stanu. Chwyciła jeszcze ładowarkę, torbę z laptopem i opuściła pokój, trzaskając drzwiami. Wyszła z domu, a do samochodu wsiadła z morderczą miną. Nie odezwała się do ojca przez całą drogę, powoli się uspokajając a kiedy zatrzymali się przed rezydencją Todorokich była w 70% spokojna. Wysiadła z samochodu, wzięła torbę i nie czekając na ojca ruszyła w stronę budynku. Yakumo szybko dogonił córkę, która nawet na niego nie spojrzała tylko weszła do środka a w przedpokoju czekały na nich Rei z Ceity oraz Fuyumi. Annelain nawet nie pożegnała się z rodzicami, ci jedynie jeszcze raz pożegnali się z Rei oraz Fuyumi i wyszli.

- Bardzo przepraszam za moje dziecinne zachowanie sprzed parunastu minut. - powiedziała Annelain jak weszły do salonu, w którym siedziała czwórka mężczyzn. Endeavor nic nie powiedział tak samo jak Shouto z Toyą. Jedynie Natsuo delikatnie się uśmiechnął wstając z kanapy.

- Nic się nie stało. Powiedz, o której jutro zaczynasz zajęcia, to możemy pójść razem, bo mam rano trening. - zaproponował dziewiętnastolatek podchodząc do Hiroshiro. Ta podrapała się po policzku, wyciągając z torebki telefon i szybko sprawdzając plan.

- Mmm zaczynam o dziesiątej.. Chwila.- szybko przeczytała powiadomienie informujące o zmianie godziny wykładu.- Jednak nie o dziesiątej tylko ósma piętnaście, a jeśli się nie mylę to twój trening zaczyna się dopiero o dziewiątej, więc nie skorzystam z twojej propozycji.. Natsuo? I mam takie pytanie czy nie przeszkadzałoby państwu oraz wam jakbym  mówiła do was po imieniu? Jeśli jednak to będzie przeszkadzać to ..

- Ja nie mam z tym problemu. W końcu i tak będziemy rodziną więc..- stwierdziła z uśmiechem Rei na co reszta w jakiś sposób pokazała, że się z nią zgadza.

- W takim razie co powiesz na to bym cię podwiozła?- zaproponowała Fuyumi.

- Dziękuję, lecz będę musiała odmówić. Będę jeszcze kogoś zgarniała a skoro ta sytuacja ma jeszcze pozostać tajemnicą to..

- A kogo odbierasz? Shizuru-kun i jego dziewczynę?

- Mhm. Ma jutro po  południu zawody więc chce bym go przed nimi sprawdziła. 

- W ten sam sposób jak mnie badałaś?- spytał Natsuo na co Hiroshiro zerknęła w stronę bohatera numer dwa.

- No właśnie Annelain, może powiesz nam jaki jest twój dar? - pytanie Enjina wywołało napiętą atmosferę. 

- Nie ma problemu. Ale same informację czy też pokazać? Ach, tylko jakbym mogła najpierw zostawić gdzieś te torby nim  bym zaczęła to byłabym wdzięczna. - powiedziała poprawiając torbę na ramieniu. Toya wstał z fotela, podszedł do niej i wziął od nastolatki torbę. Bez słowa wyszedł z salonu a ona za nim.

- Too..

- Będziesz spać u mnie w pokoju. - powiedział nawet na nią nie patrząc.

- Sama czy z tobą? - dopytała rozglądając się po korytarzu. ' Jednak te japońskie domu mają swój urok.. '

- Ze mną. Nie martw się. Nie interesują mnie dzieciaki.

- Hooo.. A myślałam na jakieś zbliżenie. - rzuciła żartobliwie.- Ale dzięki. - mruknęła na co jedynie skinął głową zatrzymując się przed drzwiami. Otworzył je, przepuścił dziewczynę w nich a ta rozejrzała się po pokoju. '  A myślałam, że i ten pokój będzie w tradycyjny sposób umeblowany... No ważne, że jest normalne łóżko a nie mata. '

- Gdzie mogę położyć laptopa? - spytała unosząc torbę. Toya nic nie powiedział jedynie wziął ją od niej i położył przy szafie wraz z drugą , w której były jej ubrania.

- Chcesz się teraz rozpakować czy później?

- Później.- stwierdziła po czym wyszła z pokoju. Ten ruszył za nią , a po chwili wrócili do salonu. 

- W takim razie... może przejdziemy na dwór? Albo do sali treningowej jeśli jest takowa.

- Za mną. - chłodny ton Enjina wywołał dreszcze u Rei i Fuyumi, a Annelain jedynie skinęła głową po czym ruszyła za nim tak samo jak reszta jego rodziny. Kiedy dotarli do sali treningowej dziewczyna podrapała się po policzku, zastanawiając się jakby tu to powiedzieć oraz pokazać. ' Hmm.. Można to rozegrać w taki sposób by...'

- A więc tak.. Mój dar to manipulacja krwią oraz hmm.. Można by powiedzieć, że także kreowanie? Jestem w stanie stworzyć dowolną część ciała zaczynając od mięśni a kończąc na kościach, tak samo jest z tworzeniem dowolnej grupy krwi. Oprócz tego mogę wykorzystać krew do obrony, ataku.. Ale chyba łatwiej i szybciej będzie to pokazać jak mniemam. - stwierdziła przegryzając wargę a po chwili dość gruba nić krwi otoczyła jej lewą rękę. Uniosła ją na wysokość twarzy, spojrzała na dłoń, która w następnej chwili została odcięta i upadła na podłogę. Następnie stróżki krwi przyciągnęły dłoń, by po chwili złączyły ją z resztą ręki. 

- I proszę. Tak to mniej więcej wygląda. I przepraszam panie za ten widok, na pewno nie należał on do przyjemnych.

- ....

- A tak. Mogę ruszać ręką, oczywiście jeśli chodzi o poważniejsze urazy, potrzebuję wtedy krwi oraz czasu by moje ciało mogło się zregenerować...


*** Dwa tygodnie później *** [ Maj ]

TOYA

- Oi Dabi, co jest? Nie wysypiasz się czy co?

- O boże! To Hawks i Dabi! - pisk jakieś nastolatki dopadł do nich. Hawks zarzucił rękę na kark kumpla oraz posłał w stronę dziewczyn swój firmowy uśmiech. Todoroki także posłał w ich stronę lekko złośliwy uśmiech po czym wyswobodził się z chwytu kumpla.

- Można tak powiedzieć... Wiesz jakbyś dzielił pokój jak i łóżko z kimś też byś się nie wysypiał.

- No właśnie, jak tam twoja narzeczona? - wyszeptał mu do ucha. ' Po cholerę mu o tym mówiłem? ' zadał sobie to pytanie wzdychając.

- Ni jak. Pomimo tego, że śpimy w jednym łóżku niczego nie próbuję, przynajmniej dogaduje się z moją matką ,Fuyumi oraz Natsuo. 

- A z tobą?

- O co ci chodzi?

- No wiesz.. Jest miła, pyskuje czy raczej obojętna?

- Raczej spokojna.

- Hmmm.. A jaka jest twoja opinia o niej?

- W jakim aspekcie? Fizycznym, charakteru czy może w kwestii jej daru?

- Wszystkich. Oi Overhaul!- krzyknął odlatując od Todorokiego i przelatując na drugą stronę ulicy, gdzie Chisaki rozmawiał przez telefon. ' Ale co ja niby o niej sądzę? Ciało ma ładne, to muszę przyznać, dar interesujący ale co do jej osobowości.. To co mogę powiedzieć, skoro nawet nie mieliśmy okazji przeprowadzić dłuższej konwersacji? .. Ale na pewno nie będę taki jak ten staruch, to jest pewne. ' pomyślał przechodząc na drugą stronę oraz podchodząc do rozmawiających Hawksa z Overhaulem. 

- Dabi, czy Eri mogłaby zostać u was na ten weekend? - spytał od razu Todorokiego, który posłał mu pytające spojrzenie. - Dostałem nagłe wezwanie na Hokkaido, muszę pomóc przy sprzątaniu tego bajzlu po tej katastrofie. - westchnął uderzając palcem o maskę. 

- Zadzwonię do domu i upewnię się, że nie będzie tego starucha. - mruknął wyciągając telefon oraz wybierając numer do matki. Telefon został odebrany po trzecim sygnale.

- ' Słucham Toya? '

- Powiedz czy ten staruch będzie na ten weekend w domu?

- ' Nie, ma jechać i pomóc przy sprzątaniu na Hokkaido.'

- W takim razie będziemy mieli gościa. Eri zostanie u nas na weekend.

- ' W takim razie poinformuj o tym Annelain, skarbie. Udanego patrolu.'

- Mhm.- rozłączył się po czym spojrzał w stronę Kaia. - Może zostać.

- Super, to podrzucę ją wieczorem.

- Te, a nie rozważałeś tego by sobie kogoś znaleźć? Albo powiesz nam dlaczego ją zaadoptowałeś?

-  A ty wyjaśnisz mi dlaczego jesteś jak jakaś pieprzona fanka w otoczeniu Endeavora? Naprawdę to robi się irytujące, do tego stopnia iż mam wielką ochotę użyć na tobie swojego daru. - warknął Kai, chowając dłonie do kieszeni kurtki.

- Medic? - kobiecy głos skupił na sobie uwagę mężczyzn. Odwrócili się a na widok Annelain, Todoroki lekko się zdziwił.

- Plague, ty nie na uczelni?- spytał podchodząc do dziewczyny, która uśmiechnęła się złośliwie.

- Cóż.... Wykład został anulowany.. A ty? Nie spodziewałam cię tu spotkać... Do tego w tak przyjemnym towarzystwie. - stwierdziła skupiając swoją uwagę na Todorokim i Hawksie. ' A ci to skąd się znają?'  przemknęło turkusowookiemu przez myśl.

- A wy to skąd się znacie, co? - spytał Hawks nachylając się nad nastolatką. Ta spojrzała mu prosto w oczy po czym z uśmiechem go zignorowała i skupiła się znów na Kaiu.

- Właśnie, słyszałam że wybierasz się na Hokkaido? Na pewno jak wrócisz to będziesz marudził na te wszystkie bakterie , które odważyły się pojawić w twoim otoczeniu.- mruknęła chichocząc. Ten pstryknął ją w czoło na co jęknęła. - Medic! Nawet na żartach się nie znasz?! - warknęła nadymając policzki, a następnie skupiła swoje spojrzenie na Todorokim, z niemym pytaniem. Jedynie skinął głową, na co odetchnęła z ulgą.

- Powiedz o której planujesz wrócić? - spytała na tyle cicho by tylko oni mogli ją usłyszeć.

- Tak koło dwudziestej, a co?

- Mhm! W takim razie lepiej się nie spóźnij. Dzisiaj ja gotuję a przecież muszę poznać twoją opinię na temat mojej kuchni.- mruknęła z łobuzerskim uśmiechem. - W takim razie nie będę przeszkadzać naszym bohaterom w jakże ważnej misji jaką jest chodzenie i ładne wyglądanie... Tooo napisz jak coś Medic! A no i oczywiście porób dla mnie zdjęcia. - powiedziała tarmosząc go po włosach czym przykuła na sobie uwagę przechodniów.

- Kim jest ta dziewczyna?

- Czyżby Overhaul znalazł dziewczynę?!

- A może to dziewczyna Hawksa lub Dabiego?

- No co ty! Laska co najwyżej może być rodziną z którymś z nich! Tylko spójrz na nią! - komentarze gapiów dotarły do nich. ' Cóż, jako moja narzeczona oraz przyszła żona będzie musiała się do takich komentarzy przyzwyczaić.' stwierdził w myślach przyglądając się Hiroshiro, która nie reagowała na te komentarze.

- Dobra ja spadam. Udanej pracy panowie.- powiedziała z delikatnym uśmiechem, odwróciła się na pięcie i ruszyła biegiem w tylko sobie znaną stronę.

- Skąd się znacie? - wyskoczył z pytaniem Hawks skupiając swoje spojrzenie w kumplu. Toya także na niego spojrzał ciekawy tego.

- Pomogłem jej jak miała dwanaście lat a następnie ona mi pomogła przy Eri. I tak już pozostaliśmy w kontakcie. Ale nie spodziewałem się tego, że to ona jest twoją narzeczoną. - mruknął spoglądając na Todorokiego. 

- Jak widzisz, jeszcze jestem w stanie cię zaskoczyć..

- Ale powiedz czemu nazywasz ją Plague? Przecież to dziewczyna! Do tego ładna!

- A co cię to obchodzi?

- To nie tylko mnie obchodzi! Prawda Dabi?- spytał spoglądając na znudzoną twarz Todorokiego.

- Zwisa mi to. Poza tym jak będzie chciała mi o tym powiedzieć to mi powie.- stwierdził chowając dłonie do kieszeni.

- Jak możesz być tak oziębły? Wiesz, że jakby to usłyszała miałaby zranione serce?!- warknął Hawks na tyle cicho by nikt poza ich trójką tego nie usłyszał. Na ten komentarz śmiech opuścił usta Chisakiego.- A ciebie co bawi?

- Twoje stwierdzenie ptasi móżdżku. Takie kilka rad, informacji, nazwij to jak sobie chcesz na jej temat. Nie zakazuj jej ryzykować, bo się na ciebie śmiertelnie wkurzy. Nie ukrywaj ran bo jak się dowie sprawi iż leczenie ich będzie o wiele gorsze niż moment , w którym je otrzymałeś. Do tego nie bądź zbyt nachalny z kontaktem fizycznym, bo skończysz ze złamanymi kośćmi... Poza tym jest dobrą słuchaczką.

- Tylko tyle? A jakieś szczególiki, no wiesz te pikante szczególiki!

- Hawks chyba zapomniałeś ,ale to moja narzeczona.- poinformował go chłodnym tonem Toya, na co skrzydła Hawksa lekko się zatrząsnęły.

- Już się zamykam... Albo nie, mam jeszcze coś do powiedzenia. Patrz, skoro Eri-chan spędzi u ciebie weekend będziesz miał okazję przyjrzeć się jak twoja żonka zajmuje się dzieckiem.

- Hawks...- warknął poirytowany Todoroki.

- Nie będziesz miał o co się martwić. - stwierdził Overhaul, na co znów na niego spojrzeli. - Eri ją uwielbia i vice versa.

- Hmmm...-  Hawks chwycił się za podbródek przyglądając się Chisakiemu. - Ja dalej uważam, że powinieneś zdradzić nam jakieś jej ostrzejsze szczególiki, no wiesz takie które mogą mu pomóc. - pokazał kciukiem na Dabiego, który kopnął kumpla w nogę. - Ała! A to za co?!

- Za jajco, kurwa. Jeśli jesteś tego tak ciekawy to możesz ją dogonić i osobiście się jej spytać.

- Serio? - spytał podekscytowany.

- Nie. - rzucił Todoroki. Bohater numer trzy posłał w jego stronę zranione spojrzenie na co bohater numer osiem westchnął a bohater numer dziewięć załamał się.

- Ty na serio jesteś dorosły? Nawet Eri lepiej się zachowuję.

- Przy takim ojcu jak ty, każde dziecko byłoby za bardzo odpowiedzialne! 

- Mówiłeś coś? - spytał Kai, zdejmując rękawiczkę z prawej dłoni. 

- Tylko tyle, że jesteś super ojcem. Boże nie spinaj tak pośladów chłopie. - powiedział unosząc dłonie do góry w obronnym geście. Złotooki już miał coś mu odpowiedzieć lecz przerwał na  dźwięk telefonu.

- Plague, co jest... Chwila..- ' Annelain?' przemknęło Toyi przez myśl a jego jak i Hawksa spojrzenie skupiło się na Overhaulu, który drapał się palcem po czubku swojej maski. - Jesteś pewna? ... Dobra, słuchaj wyślij mi... Oi Plague! Cholera.

- Oi co się dzieje?- spytał Todoroki, podchodząc do niego.

- Ta debilka znalazła jednego Nomu i go śledzi!... No niech odbierze!

- Wiesz gdzie ona jest?

- Nie. - odpowiedział na co Hawks rozprostował swoje skrzydła.

- Polecę jej poszukać - zadzwonił do Dabiego, który odebrał.- i będę was informować. A jak ją znajdę od razu zabieram z tego miejsca i przylatuję tam gdzie będziecie.

- Co?  Wolę byś dopilnował by go do końca nie rozwaliła niż ją zabierał.- rzucił Chisaki, próbując dalej się do niej dodzwonić.

- Co? - spytali jednocześnie, lecz bohater numer dziewięć nawet na nich nie spojrzał próbując się dodzwonić do nastolatki. 

- No nareszcie! Gdzie jesteś? ... Możesz przestać marudzić? Nie, nie mam zamiaru umówić cię na sparing z Rappą... Mhm... Podaj lepiej swoją lokalizacje.. Dobra mam, będziemy tam za dziesięć minut. - mruknął kończąc rozmowę oraz pokazał bohaterowi numer trzy adres. Dabi zakończył niepotrzebne już połączenie.

- W takim razie panienki poproszę o wasze delikatne rączki.- powiedział ze złośliwym uśmiechem, wyciągając w ich stronę dłonie, które chwycili posyłając blondynowi mordercze spojrzenia. Ten nic sobie z tego nie robiąc wzmocnił na nich swój chwyt po czym wbił się z nimi w powietrze, lecąc pod podany adres. Na miejsce dotarli po czterech minutach ,a widok jaki tam zastali spowodował, że szczęki opadły Hawksowi oraz Dabiemu. Otóż przed oczami widzieli mocno zmasakrowane ciało Nomu , a na jego plecach siedziała znudzona Hiroshiro, która robiła coś na telefonie. Kiedy Hawks postawił ich na ziemi, pierwszy przy dziewiętnastolatce był Chisaki, który gwałtownie ściągnął ją z potwora. Ta niczego się nie spodziewała i pięknie upadła plecami w kałuże krwi. 

- Medic! - pisnęła szybko wstając. - Nie uszkodziłam go.. No dobra, żyć żyje i jego stan jest całkiem znośny... Ale! Jeśli tylko zapłacisz odpowiednią sumę, to jestem w stanie ci go szybko, tu i teraz uleczyć. Ba! Nawet jestem w stanie cofnąć ten cały proces, lecz to będzie trwało trochę dłużej no i oczywiście więcej kosztować. To jak? - spytała z każdym wypowiedzianym zdaniem zbliżając się do niego. ' O czym ona mówi? Jak to jest w stanie cofnąć ten proces? ' 

- Oi gołąbeczki, jakbyście nie zauważyli to niedaleko was leży Nomu, a obok mnie jej narzeczony. Więc byłbym bardzo, ale to bardzo wdzięczny gdyby ktoś łaskawie wyjaśnił mi te sytuacje. - powiedział Hawks , a na dźwięk jego głosu dziewczyna podskoczyła. Następnie ostrożnie odwróciła w ich stronę głowę, a kiedy jej spojrzenie spotkało się z wzrokiem Todorokiego wszelakie kolory opuściły jej twarz. 

- Heh... Emm... Ten tego... Haha.. - próbowała zebrać słowa niepewnie drapiąc się po policzku. ' Czemu mam dziwne wrażenie, że ten tik nerwowy ma podobny do tego co Overhaul..' przemknęło chłopakowi przez myśli, kiedy zbliżał się do swojej narzeczonej. - Jja mogę to wyjaśnić! ... Tylko.. błagam obiecajcie, że nikt się o tym nie dowie. Zwłaszcza moi rodzice Toya.- powiedziała błagalnym tonem. 

- Nikt się o tym nie dowie, a jeśli Hawks się wygada zawsze można spalić te jego skrzydła. - mruknął obojętnie zatrzymując się tuż przed nią.

- Ej! To było wredne, ty pieprzona pochodnio! - warknął wściekle blondyn, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą i posłała w stronę Todorokiego wdzięczny uśmiech. Już miała coś powiedzieć, kiedy ruch oraz jęk Nomu skupił na sobie ich uwagę.

- Myślałem, że dobitnie go pobiłaś?

- Sam kazałeś zostawić go żywego. - odpowiedziała Chisakiemu nastolatka idąc w kierunku kreatury. - No to jak? Pierwsza czy druga opcja?

- Niech już będzie moja strata. Druga opcja, lecz teraz szybko go uśpij.

- Nasz klient nasz pan. - powiedziała kłaniając się, a następnie pstryknęła palcami. W następnej sekundzie w jej stronę biegł wściekły Nomu, Dabi z Hawksem szykowali się do ataku, lecz zostali powstrzymani przez Chisakiego, dokładniej przez jego zachowanie a raczej brak jakiejkolwiek chęci by uratować dziewczynę. Ta jedynie cofnęła lewą nogę do tyłu, skupiła ciężar ciała w dolnej partii swojego ciała i w momencie, w którym pięść Nomu zetknęłaby się z jej twarzą zablokowała ją otwartą dłonią, po czym z całej siły uderzyła go prawą pięścią w twarz, posyłając jego ciało na ścianę, która znajdowała się od niej pięć metrów. Następnie poruszyła palcem wskazującym , a ciało potwora zostało przyciągnięte pod jej nogi. Ta ukucnęła przed nim, a nad jego ciałem pojawiły się igły z krwi. 

- Wnioskując po stanie jego kodu DNA, a dokładniej tego konkretnego fragmentu odpowiedzialnego za dar... Mmm, mogę powiedzieć tylko że jest w tym stanie od ponad dwóch, góra trzech miesięcy a w jego ciele znajduje się oprócz jego do tego siedem różnych darów, które spowodowały mutacje w ciele tej kobiety.. Hm? Chwila.... Oi Medic! - krzyknęła odwracając się w stronę trójki bohaterów. - Czy ktoś ostatnio zgłaszał zaginięcie jakieś kobiety przed trzydziestką? Szybko! - warknęła przybliżając się niebezpiecznie blisko Nomu, jednocześnie przyciągając do siebie torbę. - Kurwa Kai!

- Daj mi chwile... Mam. Hanabi Yaoto, dwadzieścia sześć lat, zaginęła dwa miesiące temu.

- Kto zgłosił jej zaginięcie? 

- Sąsiadka.

- Rodzina?!

- Brak. Po co ci te informacje?

- Ponieważ jest w ciąży! Trzeci miesiąc i nie wiem jakim cudem to dziecko przeżyło ten cały proces, lecz jeśli się nie pośpieszę to ono umrze.. Kai, zrób mi tu szybko prowizoryczny namiot oraz stół operacyjny. Oczywiście przymocuj do niego ciało tej kobiety, któryś z was niech zadzwoni po pogotowie i pomyśli nad dobrym wyjaśnieniem, w którym nie będzie mojej osoby. No ruchy! - ryknęła zdejmując koszulę oraz rozwalając całą lewą rękę. Todoroki wraz z Chisakim podszedł do niej, w tym samym momencie Hawks dzwonił na pogotowie. Overhaul szybko zrobił to o co go prosiła, a Dabi stanął obok niej. 

- Czy jest coś w czym mogę ci pomóc? - spytał swojej narzeczonej, która nawet na niego nie spojrzała, skupiona na Nomu.

- Ocieplaj to miejsce. No i oczywiście pilnujcie by nikt mi nie przeszkadzał, nawet ratownicy... A teraz Yaoto-san..- mruknęła ułożyła dłonie na głowie postaci. ' Co ona zamierza zrobić.. No i tak zaraz się o tym dowiem, ale najpierw ogrzejemy trochę to miejsce.'

- Hawks, i jak? - spytał kiedy bohater numer trzy wszedł do tego prowizorycznego namiotu.

- Już jadą, lecz biorąc pod uwagę to, że jest pora z największym ruchem...

- Za ile?

- Dwadzieścia minut, może półgodziny.. A jak tu..

- Mnie nie pytaj.- odpowiedział mu nie odrywając spojrzenia od swojej narzeczonej, która ze skupieniem przyglądała się Nomu. ' Wygląda na skupioną, pewną siebie oraz tego co robi.. Ale czy to na serio jest bezpieczne?' jego spojrzenie z niej przeniosło się na Nomu, które ryknęło szarpiąc się, a z jego ciała wyskoczyły kolce, które przebiły jej klatkę piersiową wraz z karkiem.

- Annelain!- krzyknął chwytając za jej bark.

- Nie przerywaj mi! Nic mi nie jest, ale jej i dziecku może być jeśli szybko tego nie skończę! Medic! Zabierz ich stąd!- warknęła ,a wraz z jej krzykiem kolce zniknęły, ciało Nomu znów zastygło w bezruchu. Overhaul nic nie powiedział, szybko wyciągnął ich na zewnątrz . 

- Co ty wyprawiasz?  

- Uspokójcie się, dobra? Wie co robi.

- A ty skąd masz pewność co? - spytał lekko zirytowany całą tą sytuacją Todoroki. - Poza tym zejdź mi z drogi. Bądź ci bądź to moja przyszła żona. 

- Może i żona, jednak nie znasz jej tak dobrze jak ja. Zwłaszcza jej daru więc  lepiej się przymknij i jej nie rozpraszaj.- warknął poprawiając krawat. 

- No przykro mi bardzo, że znam ją od niedawna. Lecz i tak to moja narzeczona więc ty nie powinieneś się wtrącać w nie swoje sprawy.- także warknął podchodząc do Chisakiego.

- Panowie spokojnie... Albo wiecie co? Jeśli macie ochotę skoczyć sobie do gardeł to czemu nie zajmiecie się tymi o tam?- zaproponował wskazując kciukiem za siebie. - A ja przypilnuje tej o tam. Tak więęęęc... No papa panienki. - puścił do nich oczko wracając do nastolatki. Tamci na siebie spojrzeli po czym przenieśli swoje spojrzenia w stronę grupki złoczyńców. ' Boże o co ja się wkurzam? Może po prostu nie chcę być taki sam jak on, który nie interesował się matką bądź mną lub Shouto kiedy cierpieliśmy z bólu..' westchnął zaczesując włosy do tyłu oraz podchodząc do szybko zbliżającej się grupki osób.

- Banda idiotów, którzy nie wiedzą kiedy odpuścić co?- mruknął pod nosem ,a w jego dłoni pojawił się niebieski płomień. Overhaul zdjął rękawiczkę z prawej dłoni, posłali sobie krótkie spojrzenie, rzucając wyzwanie które obaj zaakceptowali. ' Mam nadzieje, że nic tam się nie wydarzy. Bądź co bądź ona dalej jest tylko cywilem, który nie powinien używać daru w miejscu publicznym, zwłaszcza przy bohaterach... Poza tym skąd oni się znają? I dlaczego zezwala by cywil zajmował się rzeczami, które powinien robić bohater. Do tego czy to co ona tam wyprawia jest bezpieczne, no i oczywiście co się tam odwala?!' rozmyślał pokonując kolejnych złoczyńców a po chwili przeraźliwy krzyk, który zamienił się w kobiecy płacz. ' Co tam się dzieje?' zrobił unik spoglądając do tyłu. Nagle z środka wyszła krwawiąca Hiroshiko, na co Dabi powalił jeszcze dwóch trzymających się złoczyńców po czym pojawił się przy niej tak samo jak Chisaki. Kiedy chciał położyć dłoń na jej ramieniu został powstrzymany przez Overhaula, który odciągnął go do tyłu.

- Co ty..?!

- Annelain?- przerwał mu, stając przed nastolatką która nawet na niego nie spojrzała. - Słyszysz mnie? Którą dłoń ci pokazuje?  Możesz mi coś powiedzieć? 

- Mmedic?.. Czy wszystko się udało? -  spytała dość słabym głosem osoby, która zdarła mocno struny głosowe.

- Hawks?- spytał Chisaki, który zerknął w stronę Toyi. - Plague posłuchaj czy ktoś może cię dotknąć? Twoją ciszę wraz z brakiem reakcji biorę jako twoją zgodę. Chodź ,a ja sprawdzę co tam u tego ptasiego móżdżka.- powiedział omijając ją, wyciągając chusteczkę i wycierając dłonie. 

- Annelain..

- Proszę.. nie patrz na mnie.. wyglądam okro..

- Wiesz, gorzej ode mnie nie da się wyglądać, a ty wyglądasz jakbyś miała paść na twarz.- powiedział łapiąc ją w talii na co syknęła.

- Przepraszam...- wyszeptała tak cicho, że przez chwilę się zastanawiał czy aby na pewno coś mówiła. Ostrożnie odsunął ją jak najdalej od leżących ciał oraz zrobionego na szybko namiotu, a następnie oparł się o ścianę by w następnej chwili pozwolić jej ciału oprzeć się na nim. Po krótkiej chwili Overhaul wyszedł a za nim Hawks z kobietą ubraną w jego kurtkę, którą trzymał w ramionach. Kiedy Todoroki chciał coś powiedzieć do ich uszu dotarł dźwięk syren.

- Weź swoją narzeczoną i ukryjcie się gdzieś. Jak jej nie będzie nie będą zadawać pytań. Zawołam cię jak Overhaul z nimi pojedzie.- mruknął Hawks, na co Todoroki szybko uniósł ciało nastolatki, a następnie ukrył się w pierwszym zaułku. ' Dlaczego nie chciała by ktokolwiek się dowiedział o tym co zrobiła? I co dokładnie tam się stało, a raczej co spowodowało jej obecny wygląd. Nie lepiej byłoby pozwolić ratownikom na sprawdzenie jej, a w razie potrzeby zabrania do szpitala?' zerknął na jej zakrwawioną twarz. Miała zakryte przez włosy oczy, z których spływała krew niczym łzy. Chciał czegoś się dowiedzieć, lecz o nic nie zapytał. Nie teraz, kiedy ledwo co była w stanie mówić. ' Jeśli ona nie zechce nic powiedzieć, zawsze są jej rodzice oraz ten idiota... Jednak wolałbym usłyszeć to od niej.'

- Ttoya? - wyszeptała ze strachem oraz niepewnością w głosie.

- Tak?- wyszeptał jej do ucha. - Jak się czujesz? Może jednak chcesz by cię zbadali? Krew dalej leci ci z oczu.

- Nnie! Kekh.- kaszlnęła, plując krwią wprost na jego koszulkę. - Proszę..- wyłkała zaciskając delikatnie palce na materiale jego koszulki.

- Okey, ale teraz bądź przez chwilę cicho.- wyszeptał jej do ucha, uciszając ją. ' Dlaczego krew nie przestaje lecieć? Sama mówiła, że jest w stanie się zregenerować niezależnie od zadanych ran.. A teraz? Krwawi i nawet nie wiem co jeszcze..'

- Dabson, możecie wychodzić. - usłyszał po dwudziestu minutach głos Hawksa. Poprawił jej ciało w swoich ramionach, powoli wychodząc z ukrycia.

- Boże wygląda gorzej niż wcześniej.- powiedział a mordercze spojrzenie turkusowych oczu wywołało u blondyna dreszcze. 

- Annelain słuchaj polecisz z Hawksem do domu i..

- Nnie! Jeśli mmnie zobaczą to na pewno...- dziewczynie przerwał dzwonek jej telefonu. Hawks podniósł urządzenie z ziemi, odbierając.

- Co jest Overhaul?... Ale kto konkre... Dobra a za ile będzie? Mhm...A gdzie ją.. Dobra, przekaże.- rozłączył się podchodząc do pary.- Dzwonił Overhaul, powiedział że za dziesięć minut przyjedzie po nią Nemoto wraz z Rappą oraz zabiorą ją do Chisakiego. 

- Wyciągnij mi telefon.- powiedział Toya zerkając na nastolatkę. Blondyn nic nie powiedział, szybko wyciągnął telefon z jego tylnej kieszeni. - Podaj mi go, odblokuje ci.- podał Toyi jego telefon, który odblokował na odcisk palca. - I wybierz telefon do Kitsu i przyłóż mi telefon do ucha.

- Mhm.. Już.- przyłożył kumplowi telefon do ucha na co Dabi czekał aż kobieta odbierze telefon.

- ' Tak szefie?'

- Czy jest jakieś wezwanie, które wymaga mojej obecności?

- ' Chwilka... Mmm nie, na chwilę obecną nie. A coś się stało?'

- Sprawa rodzinna. Kitsu nie wracam do agencji, patrol i tak skończyłem więc jeśli będę bardzo potrzebny dzwoń.

- ' Tak jest szefie.'- po tych słowach rozłączyła się, Hawks schował mu telefon do kieszeni płaszcza.

- Jedziesz z nią?

- A co myślałeś? Mimo wszystko to moja narzeczona.- mruknął przyglądając się dziewczynie. - Poza tym jeśli nie pojawi się u mnie w domu, jak myślisz co może się stać? Jej rodzice na pewno czegoś się domyślą... Weź jeszcze raz wyciągnij mój telefon i tym razem wybierzesz numer do mojej matki.- Hawks bez wszelkiego marudzenia zrobił to o co został poproszony i teraz znów przykładał kumplowi telefon do ucha.

- ' Coś się stało?'

- Słuchaj mamo, jesteś w domu?

- ' Nie, wybrałam się wraz z Natsuo oraz Shouto na zakupy. Wiesz mimo, że Annelain jest u nas już dwa tygodnie, wydaje mi się że dalej nie czuje się u nas zbyt komfortowo.. Słuchaj skarbie a może byś tak.. no nie wiem zabrał ją gdzieś na randkę? Tak by się lepiej poznać.'

- Wiesz, akurat skończyłem wcześniej patrol i wpadłem na Annelain...

- ' W takim razie po co do mnie dzwonisz?!'

- Wiesz puki co na żadne randki publicznie nie mogę jej zabrać, prawda?

- ' .... No tak.. W takim razie miłego popołudnia. Wrócimy tak przed dwudziestą, na kolacje. Mam nadzieje, że pomożesz przy jej robieniu.'

- Taaa. No dobra, pa. - Hawks zakończył połączenie a na jego ustach był głupkowaty uśmiech.

- Randka? Nie spodziewałem się, że kręcą cię takie klimaty.

- A ja, że tak szybko pragniesz wylądować na rożnie. Lecz jakim byłbym przyjacielem, gdybym nie spełnił twego marzenia co?

- Już się nie odzywam.- zrobił znak zasuwania ust na suwak w tej samej chwili co pojawienie się przy nich dwóch ludzi od Chisakiego.

- Oi kiddo! Kto cię tak urządził? Dobrze wiesz, że tylko ja mam ten przywilej! Mów ,a dorwę go i  urządzę go tak, że nawet w kostnicy nie będą w stanie go rozpoznać.- głos Rappy skupił na sobie ich uwagę.

- Zamknij się na chwilę. Dabi czy możemy wziąć od ciebie Hiroshiro?

- Czemu się go w ogóle pytasz o zdanie?! Overjerk kazał ją wziąć to ją bierzemy. Chodź krasnalu.

- ....nnie.. pprosze nnie ... Rrappa.. Marbh mi mu dheireadh.* ( tł. z szkocjkiego:Zabij mnie w końcu)

- Nie zrobimy tego. A teraz chodź... lub chcesz zostać ze swoim narzeczonym? - spytał Nemoto podchodząc do pary oraz ostrożnie kładąc dłoń na jej twarzy. - Nie ważne co wybierzesz w samochodzie jest dla ciebie dość sporo krwi... A i Eri także w nim jest. I tak, nie zobaczy cię w tym stanie więc uspokój się i odpowiedz. Jeśli chcesz jechać do rezydencji Todorokich po prostu pozostań tam gdzie jesteś lecz jak do nas skiń delikatnie głową. - spokojny głos mężczyzny było słychać wyraźnie nawet przez maskę. Todoroki zerknął w stronę dziewczyny, która nie poruszyła się nawet o milimetr.

- Możemy już iść? W drodze możecie mi konkretnie powiedzieć czego będzie potrzebować.. A ty lepiej już leć, poinformuje cię jak coś.

- Mhm.. No to tam za bardzo nie szalej, bawcie się dobrze i daj mi znać jak było.- puścił do niego oczko i nie czekając na odpowiedź wbił się w powietrze. Toya nic nie powiedział jedynie odwrócił się do Nemoto plecami.

- Macie coś czym można by ją zakryć?- spytał na co Nemoto wziął od Rappy płaszcz, którym ją przykrył i ruszył w stronę samochodu nie oglądając się za siebie. Todoroki od razu za nim ruszył, dyskretnie rozglądając się po otoczeniu. Kiedy wsiedli do pojazdu mężczyznę przywitała uśmiechnięta twarz sześciolatki.

- Toyanii!- radosny głos dziewczynki rozniósł się po samochodzie, a na ten dźwięk Annelain z cichym jękiem ukryła twarz w klatce piersiowej mężczyzny. ' Będąc na jej miejscu także bym nie chciał by ktokolwiek mnie widział, zwłaszcza dzieci.'

- No cześć. Gotowa na weekend u mnie?

- Mhm!

- Eri, pamiętasz o co cię prosiliśmy? - spytał Nemoto zajmując miejsce kierowcy.

- Mam być cichutko bo Achan śpi.- powiedziała przykładając palec do ust. Todoroki ostrożnie wsiadł do środka, uważając by o nic nie uderzyć dziewczyny a po chwili ruszyli...


**** Przed kolacją****


- Powiedz jak się czuje Annelain? - spytała Rei pomagając synowi w kuchni. 

- Odrobinę lepiej, lecz mówiła że nie wie czy będzie w stanie coś dziś zjeść i prawdopodobnie pójdzie spać.

- To niedobrze.. No, ale mam nadzieje, że po dobrze przespanej nocy ten brzuch jej przejdzie.

- Też mam taką nadzieje. Posłuchaj zaraz przyjdę, zobaczę jak się czuje i czy może jednak czegoś nie zechce do zjedzenia.

- Czekaj, weź jej zanieś ciepłego rumianku. - powiedziała podając synowi kubek z ciepłym napojem. Toya nic nie powiedział tylko wziął naczynie od matki po czym wyszedł z kuchni. ' Całe szczęście, że Eri nie chciała się z nią zobaczyć. Kto by się spodziewał by ta cicha dziewczynka zmieniała się w zupełnie inną osobę na samo wspomnienie o Annelain.' westchnął otwierając drzwi od swojego pokoju, które szybko zamknął.

- Jak się czujesz? - spytał podchodząc do siedzącej w rogu pokoju nastolatki.- Mówiłem byś leżała w łóżku.

- Przepraszam... 

- Niby za co? Pokażesz mi twarz? - ukucnął przed nią, odkładając kubek na bok.

- Za tą całą sytuacje... Gdybym tylko nie poszła za tym Nomu to byś teraz nie miał kłopotów... I.. I..

- Chwila, stop. Gdybyś za nim nie poszła, to prawda byś tak nie wyglądała, lecz dwie osoby byłyby martwe. A tak? Uratowałaś życie matce i jeszcze nienarodzonemu dziecku, a twój wygląd to jak sama mówiłaś lekki efekt uboczny gwałtownego użycia daru.. Skoro już poruszyłem ten temat, powiedz tak kiedy odbudujesz oczy?

- ....

- Annelain - położył dłoń na kolanie dziewczyny - słuchaj siedzimy w tym oboje. I nie zależnie od tego co powiesz nie zostawię cię, przecież i tak spędzimy razem resztę naszego życia więc po co nam tajemnice?

- ... Ale...

- Nie pytam cię byś powiedziała mi od razu wszystkie swoje sekrety, lecz jeden... i ja także coś powiem. Co ty na taki układ?- spytał delikatnie głaszcząc kciukiem jej kolano. ' Może kupię Chisakiemu paczkę rękawiczek jednorazowych w podzięce. '

- .. Em.. Mm patrząc na to w jakim stanie jest moje ciało.. To bez krwi zajmie mi to tak z trzy góra cztery dni..

- Krwi?

- .. Wwiesz.. Mówiłam, że jestem w stanie się regenerować, lecz zużyłam dość sporo swojej krwi , no wiesz kiedy.. A mój dar skupia się bardziej na utrzymywaniu funkcji życiowych niż na szybszym regenerowaniu , lecz jak ...

- Jak dostaniesz dodatkowy materiał budulcowy szybciej się zregenerujesz?- dokończył za nią na co przytaknęła. - To musi być konkretna grupa krwi?

- Nnie.. Ale nie dostaniesz o tej porze dość sporej ilości krwi. Bo mimo wszystko będzie to podejrzane, nie sądzisz?

- A picie z żywej osoby nie z worka?

- ... Cco? Nno picie zz osoby jest lepsze, bo krew mimo wszystko jest świeża... Aale..- uciszył ją przykrywając palcem jej usta.

- A po takiej krwi ile zajmie ci regeneracja tych oczu?

- Emmmmhmmm... Jeśli wypiłabym tak gdzieś niecałe 900 ml krwi to tak maksymalnie trzy godziny? Jeśli byłaby z woreczka to na taką samą ilość tak gdzieś osiem godzin... Oczywiście im więcej tym szybciej się regeneruje, no i są pewne rodzaje krwi które pomagają mi szybciej się zregenerować... No może nie rodzaje, lecz krew pewnych osób. 

- Kogo?

- Medica.. To znaczy Overhaula, Rappy no i Shizuru wraz z Kurosawą, znajomi z uczelni. Niestety rodzice nie posiadają takiej krwi... - nic nie odpowiedział sięgając po kubek z rumiankiem, który podał Hiroshiro.

- Napij się czegoś. Mama zrobiła dla ciebie rumianek. - niepewnie chwyciła za kubek, który przysunęła ostrożnie do ust, biorąc małego łyczka. ' Krew bezpośrednio z osoby, tak? Jej dar robi z niej wampira..'

- Dziękuje.- powiedziała na co wziął od niej kubek, odkładając na podłogę.

- Tylko nie ugryź się w język.- mruknął wstając wraz z nią z podłogi i ruszył do łóżka, na którym usiadł, a ją posadził sobie na kolanach, twarzą do niego.- Gryź.

- Słucham?

- Powiedziałem byś gryzła. Słuchaj znam moją matkę oraz siostrę, i na pewno będą chciały zobaczyć jak się czujesz ,a ten bandaż wokół oczu nie przekona ich o bólu brzucha, nie sądzisz?

- .. Aale..!

- Gryź albo po prostu zadzwonię do twoich rodziców by przywieźli krew. - powiedział lekko zirytowany jej zachowaniem. Hiroshiro przygryzła dolną wargę, a Todoroki skupił spojrzenie właśnie na jej ustach. ' Trzeba przyznać twarz nawet w moim typie, ciekawe jakie ma odczucia patrząc na moją... Cóż morda, która nie podnieca co.. Hm?' z myśli wyrwał go dotyk jej dłoni na jego klatce piersiowej, które wolnymi ruchami szły do jego barków na których się zatrzymały.

- Emm.. Tto nie będzie boleć.. rraczej bbędziesz czuł się.. zrelaksowany ii.. mmoże lekko podniecony..- wymruczała czerwona na twarzy. - Jja... jeszcze rraz pprzepraszam za to wszystko.- wyjąkała przysuwając usta do jego szyi, a na ich dotyk Todoroki lekko się spiął, na co kciuki dziewiętnastolatki łagodnymi ruchami masowały jego obojczyki ,a usta powoli zsunęła do dołu, zatrzymując je po chwili przed dotknięciem nimi barku. Delikatnie przejechała po jego skórze językiem by chwilę później wgryź się w jego ciało. Cichy syk opuścił jego usta, ułożył dłonie na jej plecach, przytrzymując ją a spojrzenie utkwił w drzwiach. ' Cóż.. Ugryzienie bardziej przypominało ukłucie igły przy pobieraniu.. Mam nadzieje, że nikomu nie zechce się tu nagle wchodzić.. Jeśli byłby to Shouto to jeszcze pół biedy, gorzej z resztą..'

- Mmm..- chichy pomruk zadowolenia opuścił usta bohatera, a jego spojrzenie z drzwi przeniosło się na dziewczynę. Czuł jak jego mięśnie z każdą upływającą sekundą rozluźniają się, a jej ciało przysuwa się jeszcze bliżej jego, czując jak ociera swoim kroczem o jego lekko nabrzmiałego członka, łapiąc zębami za wcześniej ugryzioną skórę oraz odrobinę mocniej ssąc za ranę. ' Jeśli będzie tak dalej się ruszać to nie obiecuję, że czegoś jej nie zrobię... Ej, ej, ej nie naciskaj tam za bardzo!'

- Oi Annelain..mmm..

- Toya?- usłyszał zmartwiony głos matki za drzwiami.

- Tak?

- Coś się stało? Jak Annelain?

- Trochę lepiej..mmm.,hmmhkkh..- zakończył odpowiedź chrząknięciem modląc się by nie było słychać jego wcześniejszego mruknięcia z podniecenia.

- Coś się stało? Mogę wejść?

- Nie, nie ma potrzeby. Słuchaj daj mi tak...mmm.. Z dziesięć minut? Annelain powiedziała, że za tyle da mi odpowiedź.. No wiesz czy da radę czy jednak nie przyjść na kolację.

- No dobrze.. Synku a tobie zrobić ci coś na gardło lub przeziębienie? Tak trochę niewyraźnie coś mówisz..

- Dzięki mamo, skorzystam z tej propozycji.- powiedział po czym zacisnął usta, modląc się by matka nie zechciała wejść do środka. Po upływie dwóch minut cała czerwona na twarzy Annelain odsunęła się od szyi Toyi , a z kącika jej ust spływała stróżka jego krwi.

- Przez chwilę lepiej się nie ruszaj. Chyba, że chcesz mi pomóc co? - spytał z  widocznym pożądaniem w jego oczach. 

- Pprzepraszam...- powiedziała przygryzając dolną wargę. - Mmm.. może ci pomóc?

- I niby co? Użyczysz mi swoich ust? - rzucił z nutką ironii w głosie,

- Jeśli chcesz...- wyszeptała tak cicho, że gdyby nie siedziała przodem do niego mógłby jej nie usłyszeć. ' Czy ona..' - Nnie myśl, że takkkie coś oferowałam Rappie bądź Medicowi!- pisnęła.- Ppo prostu.. Ssskoro i tak...Nno wiesz... Ppoza tym.. już to kiedyś robiłam z moim byłym.. Aaa.. Ccóż... twoja krew jest chyba najlepszą jaką do tej pory próbowałam. Lepsza niż Kaia.. I.ii...

- Zejdziesz?- spytał, na co dziewczyna w pośpiechu z niego zeszła. Toya także stał z łóżka po czym przysunął usta do jej ucha. - A i z twojej oferty na pewno skorzystam, może nie teraz bądź co bądź wątpię byś mówiła prawdę co do tego twojego doświadczenia w robieniu komuś loda.- kończąc wypowiedź delikatnie przygryzł jej ucho, odsunął się po czym wszedł do łazienki. ' Tyle dobrego, że mam własną łazienkę... Lecz nie spodziewałem się po niej takiej propozycji.. Eh.. Dobra uspokój się kolego, bo nie mam ochoty na masturbacje, zwłaszcza przed kolacją.' oparł dłonie na umywalce ,a swoje spojrzenie skupił na swoim odbiciu w lustrze. ' Naprawdę czasami się zastanawiam co niby moje fanki we mnie widzą. Rozumiałbym gdybym nie miał tych blizn.. Może to po prostu moja pozycja, znajomość z tymi debilami i tej pieprzony ojciec..'

- Mm Toya? Mogę wejść?- z rozmyślań wyrwał go głos Annelain. Szybko zerknął w dół, a na brak widocznej przez spodnie erekcji odwrócił się w stronę drzwi.

- Jasne.- po chwili dziewczyna otworzyła drzwi i po omacku weszła do środka. Dwudziestotrzylatek szybko do niej podszedł, łapiąc za jej dłonie.

- Możesz pomóc mi dojść do umywalki? - ten nic nie powiedział, jedynie otoczył dłoń wokół jej tali, drugą dłonią dalej trzymając jej dłoń i powolnymi krokami doprowadził ją do umywalki. Ta chwyciła jedną dłonią za umywalkę, a drugą dłonią zdjęła bandaż. Przez chwilę miała zamknięte oczy, lecz po upływie kilku sekund powoli uniosła powiek, a w odbiciu ujrzała zregenerowane oczy. Z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy przybliżyła się do lustra przyglądając się dokładniej swoim oczom.

- Muszę przyznać, że na serio masz nieziemską krew. By po kilku minutach pomóc mi w naprawieniu moich oczu?- odwróciła się do niego z delikatnym uśmiechem. - Dziękuję za twoją pomoc darling! - po czym przysunęła się do niego i pocałowała w policzek. - Bym dała ci buziaka w usta, lecz nie wiem czy jeszcze nie jest na to za wcześnie. Chociaż buziak w policzek w podzięce też jest dobry, co nie? - spytała dalej mając twarz blisko jego.

- A co? Masz ochotę pocałować tak szpetną mordę? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Powiedziałabym, że raczej przystojną i lekko seksowną mordę. Oraz tak, mam ochotę na pocałowanie cię.

- Hoo. - mruknął spoglądając jej wprost w oczy. - Niestety na to jeszcze trochę poczekasz. Najpierw musimy pójść na kolację. Bo idziesz jak mniemam?

- Skoro mam znów oczy z chęcią. Jednak nie zjem za dużo. Poza tym co to za problem teraz się pocałować, skoro nie masz nic przeciwko temu? Kolacja nie zając, nie ucieknie. - powiedziała dalej nie odsuwając swojej twarzy od jego. ' Nie spodziewałbym się po niej takiej chęci.. Lecz skoro chce, to możemy zobaczyć czy będzie przyjemnie ją całować w przyszłości.' Toya ani na chwilę nie przerwał z dziewczyną kontaktu wzrokowego, nawet w momencie gdy delikatnie położył lewą dłoń na policzku Annelain oraz przejechał kciukiem po jej dolnej wardze , przyglądając się jej twarzy, która z sekundy na sekundę stawała się bardziej czerwona. ' Uroczo.' przemknęło mu przez myśli, kiedy powoli przybliżał swoje usta do jej. Przed dotknięciem ich, dmuchnął w jej twarz by następnie delikatnie dotknąć jej ust. Niczego oprócz tego nie zrobił, dając Hiroshiro możliwość przerwania tego. Ta jedynie chwyciła go za kark, pogłębiając pocałunek, dając mu do zrozumienia, że nie ma co się powstrzymywać oraz martwić o jego wygląd, dlatego także ułożyła wolną dłoń na jego policzku, delikatnie przejeżdżając kciukiem po poparzonej skórze. Na jej dotyk także pogłębił pocałunek, otoczył ją w talii, przesuwając dłoń z jej policzka w jej włosy, jednocześnie wplątując w nie swoje długie palce także przysuwając jej twarz jeszcze bliżej swojej. Dziewczyna, przejechała językiem po jego ustach, na co od razu je uchylił łapiąc jej język między swoje wargi. Na tę pieszczotę cichy jęk opuścił usta Annelain, co zachęciło Dabiego by jeszcze bardziej pogłębić pocałunek, dlatego przestał drażnić jej język by w następnej chwili wsunąć swój do jej ust. Przejechał nim po podniebieniu, na co Hiroshiro także postanowiła dodać coś do pocałunku. Przechyliła głowę w bok, pozwalając mu by jeszcze mocniej wpił się w jej wargi, przejechała językiem po jego własnym zapraszając do tańca, które przyjął, rozpoczynając z nią walkę o dominacje w nim. I kiedy oboje byli mocno w to wkręceni, z tego stanu wyrwało ich głośne pukanie do drzwi oraz głos Fuyumi. Dziewiętnastolatka szybko odsunęła się od niego, kończąc pocałunek oraz szybko odkręciła wodę, zabierając się za ochładzanie czerwonej twarzy.

- Nii-san? Czemu jesteście razem w łazience? - spytała zatrzymując się przed otwartymi drzwiami. 

- Myła zęby, a teraz twarz.

- No doobra ? Kolacja jest już na stole. Jak się czujesz? Myślisz, że dasz radę coś zjeść?

- Mhm.- mruknęła wycierając twarz. Na jej odpowiedź Fuyumi uśmiechnęła się z ulgą po czym w trójkę ruszyli do jadalni.

- Myślałam, że twój dar jest w stanie utrzymać twój organizm w ryzach.

- Cóż.. Dalej do końca go nie opanowałam, ponieważ siedem lat temu się u mnie ukazał więc wciąż nie wiem jakie kryje w sobie tajemnice.

- Tak późno? Myślałam, że najpóźniej ujawnia się w wieku dziewięciu lat.

- Mmm, wiesz każdy jest inny. Czasami dary są o tyle niebezpieczne, że ujawniają się w momencie kiedy ciało ich nosiciela jest na tyle przygotowane by móc w jakiś bezpieczny sposób z nich korzystać. Oczywiście są też inne powody. Czasami ujawniają się w chwili tragedii bądź innego bodźca, który ma na nas wielki wpływ, pozytywny bądź negatywny.

- Wow.. Annelain, jesteś wolna w ten poniedziałek?

- Em.. Nom, a co?

- Mogłabym prosić cię o pewną przysługę. Bo widzisz, w mojej klasie jest kilka dzieci, które jeszcze nie posiadają daru i jakbyś mogła lub pomogła mi w wyjaśnieniu im sytuacji i...

- Ok.

- Naprawdę? Jeju dziękuję.- powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach wchodząc do pomieszczenia. Przy stole siedzieli prawie wszyscy domownicy, oprócz Enjina który pojechał na akcje. ' I całe szczęście. Już by zaczął swoje pieprzone wypytywanie o jej dar. Czemu każdy z tego jebanego rodu musi być obsesyjny w sprawie daru? Mam nadzieje, że ja taki nie będę.. Nie, po prostu do tego nie dopuszczę i tyle.'

- Jak się czujesz?

- Lepiej, dziękuje za rumianek Rei-san. A Enji-san to...?

- Pojechał na akcje, te samą co Chisaki.

- Ooo...- mruknęła delikatnie tarmosząc włosy siedzącej obok niej sześciolatki.- W takim razie Eriś może po kolacji obejrzymy coś razem?

- Tak! - powiedziała podekscytowana, lecz po chwili zawstydzona opuściła głowę oraz przeprosiła za podniesienie głosu.

- Nic się nie stało. Może wszyscy razem coś obejrzymy? - zaproponowała Rei nakładając dziewczynce jedzenie. ' Niby co? Bajki... Ech chyba już muszę się do tego przyzwyczajać.' mruknął do siebie w myślach nakładając sobie oraz Hiroshiro jedzenie. Kiedy zaczęli jeść Natsuo opowiadał o nadchodzącym meczu koszykówki, Shouto o przygotowaniach do festiwalu sportowego, do rozmowy dołączyła Fuyumi mówiąca o zbliżającym się w jej szkole dniu sportu. Annelain z delikatnym uśmiechem przysłuchiwała się rozmowie, jedząc i co jakiś czas zerkając w stronę Toyi.

- Mam nadzieje, że będziesz tym razem na meczu.

- Sorry pretty boy, but no. 

- Czemu?

- Oglądanie ja banda wysokich kolesi gania się za piłką, z możliwością oberwania prosto w twarz? Podziękuje.

- Trauma? - spytał z wyczuwalną kpiną w głosie Dabi.

- A żebyś wiedział. Już wolę dostać pięścią w twarz, przynajmniej wiem komu mogę oddać. - odpowiedziała pokazując mu język. Chciał już się jej odgryźć kiedy zadzwonił jej telefon. - Bardzo przepraszam, już odcho...

- Odbierz przy stole, nie będziemy mieli ci tego za złe, jeszcze na pewno dobrze się nie czujesz. - przerwała jej Rei z uśmiechem. Ta cicho jeszcze raz przeprosiła nim nie odebrała.

- Tak?

- ' Annelain!!' - krzyk mężczyzny było słychać przy całym stole.

- Daj mi chwilę. Jednak porozmawiam na korytarzu. Mów co się dzieje, ale trochę ciszej.- powiedziała wstając od stołu i wychodząc

- Czy to nie był przypadkiem Shizuru-kun? - mruknął Natsuo przykładając widelec do ust.

- Kto?

- Znajomy z uczelni. Chyba są z Annelain w dobrej relacji, bo zawsze można ich razem spotkać. No ich i jego dziewczynę.

- Jeśli to jej przyjaciele to może mogłaby ich zaprosić? Może wtedy rozluźniłaby się jeszcze bardziej... Tylko nie wiem czy oni..

- A wiedzą. Shizuru nawet mi współczuł tego, że będę miał ją w rodzinie... Dalej nie wiem co miał wtedy na myśli, a jak jego dziewczyna to usłyszała od razu uderzyła go w brzuch, mówiąc by się cieszył że Annelain tego nie słyszała.

- Bardzo przepraszam, lecz nie dokończę kolacji. 

- Coś się stało?- spytała Fuyumi na co Hiroshiro podrapała się po karku.

- Znajomy poinformował mnie, że jego dziewczyna miała trochę niebezpieczny wypadek z szklaną półką i chce bym to sprawdziła, bo ma traumę co do lekarzy. I prawdopodobnie zostanę u niej na noc więc nie musi nikt na mnie czekać. - powiedziała z delikatnym uśmiechem po czym znów opuściła jadalnie.

- Czekaj podwiozę cię. - powiedział Toya także wstając oraz idąc za nią.

- Nie ma potrzeby, poza tym jeszcze nie możemy pozwolić by ktoś widział nas razem. Do tego szybciej dotrę za pomocą daru niż samochodem. - mruknęła puszczając do niego oczko. 

- Myślisz, że cię puszczę? Po tak kiepskiej ściemie? Albo jadę z tobą lub wolisz tu zostać co? - spytał nachylając się nad nią. Ta przygryzła dolną wargę po czym westchnęła.

- Zakładaj buty, kurtki nie musisz brać.

- Mądra decyzja. Zawiozę ją! - krzyknął zakładając buty.

- Raczej pojedziemy metrem! - także krzyknęła chwytając za dłoń Todorokiego i wyciągając mężczyznę na dwór. Szybko zaciągnęła go w odległą część ogrodu, rozejrzała się po czym spojrzała mu w oczy. - Słuchaj, nie zadajesz żadnych pytań najlepiej będzie jak nie będziesz się w ogóle odzywał i jedyne co będziesz musiał zrobić to pilnować by tamta dwójka się nie ruszała... Zakładaj. - podała mu okulary, a na widok braku reakcji z jego strony sama mu je założyła, dotknęła oprawek z lewej strony, by w następnej chwili jego twarz została ukryta pod maską. Hiroshiro mocniej ścisnęła jego dłoń zamykając oczy. W ułamku jednej sekundy Todorokiego otaczała ciemność by w następnej sekundzie jego oczom ukazał się nocny klub. Zerknął w stronę dziewiętnastolatki, która ani przez chwilę nie puściła jego dłoni nawet kiedy pewnie szła przed siebie. Po chwili zatrzymali się przed grupką osób, które trzymały jakąś dziewczynę za włosy oraz obijali jakiegoś chłopaka. 

- Aż tak nisko upadłeś po alkoholu Senpai?- spytała dość mocno przesłodzonym głosem czym przykuła uwagę ludzi. - Darling zajmiesz się tą dwójką? Wygląda na to, że ktoś musi tu posprzątać.- powiedziała dalej przesłodzonym głosem, puszczając dłoń Todorokiego, poruszyła dwoma palcami, by w ułamku sekundy para pojawiła się pod jej nogami. - A z tobą pogadam później.- mruknęła z chłodem w głosie. - Drodzy panowie, kolega za dużo wypił, jeśli nie zapłacił rachunku ja go ureguluję, - powiedziała podchodząc do mężczyzny, który chwilę temu trzymał blondynkę za włosy. - jednak nim to uczynię najpierw odwdzięczę się wam za cudną gościnność względem nich.

- Pff...Hahahahhahahaa!! I niby co zrobisz dziewczynko, co? Zaoferujesz mi swoje ciało? Jeśli tak to z chęcią skorzystam.- powiedział oblizując wargi. 

- Ty...- Dabi warknął pod nosem i kiedy chciał zrobić krok do przodu, poczuł jak drżąca dłoń łapie jego zaciśniętą w pięść. Zerknął w dół na zapłakaną nastolatkę co przywróciło mu trzeźwość umysłu. ' Niby kazała mi się nimi zająć, jednak jestem bohaterem, do tego jej narzeczonym, więc czemu niby ona ma wal..' przerwał rozmyślania na widok Hiroshiro uderzającej tego samego mężczyznę co chwilę temu proponował jej by dała mu swoje ciało, a jego ciało uderzyło ścianę oddaloną od nich o cztery metry.

- Przykro mi, lecz nie jesteś w moim typie spaślaku. - powiedziała z uroczym uśmiechem strzykając palcami i nie czekając na reakcję jego ludzi znalazła się przy kolejnym kopiąc go z obrotu w twarz, kolejnego pięścią w brodę. ' Dobra. Cofam to co chciałem powiedzieć. Chyba nawet ja miałbym problem z zablokowaniem tego ciosu, gdyby zaatakowała mnie znienacka.' 

- No to po mnie...- usłyszał z dołu męskie łkanie, lecz nawet tam nie spojrzał, ani na chwilę nie spuszczając spojrzenia z dziewiętnastolatki, która z gracją godną baletnicy biła większych od siebie mężczyzn z łatwością jakby to były lecące w jej stronę poduszki. Nie minęło nawet dziesięć minut a ta z spokojną miną otrzepywała ręce, zaczesała włosy do tyłu i spojrzała na resztę gapiów. 

- Jeśli nie chcecie skończyć jak oni lub gorzej - rzuciła z mordem w oczach oraz uroczym głosem.- to na pewno żadne słowa na temat tego co miało tu miejsce nie opuści tego miejsca. I radzę wam nie myśleć, że was nie znajdę. Bo jak znajdę osobiście gołymi dłońmi połamię każdą kość w waszych ciałach, będę paznokciami rozdzielać skórę od mięśni aż nie będziecie w stanie krzyczeć z bólu.... Rozumiemy się?- skończyła uśmiechając się najłagodniej, przechyliła delikatnie głowę w bok oraz przymknęła oczy. Kiedy nastała cisza a po otworzeniu oczu praktycznie wszyscy kiwali głowami ta nic nie powiedziała tylko podeszła do Todorokiego.

- Weź ją na ręce. 

- Nie lepiej jak..- nie pozwoliła mu dokończyć, ponieważ przerzuciła Shizuru przez ramię jak worek ziemniaków.

- Jak widzisz, świetnie daję sobie radę.- już nic nie powiedział tylko wziął blondynkę ostrożnie na ręce , Hiroshiro podeszła jeszcze bliżej niego, chwyciła go w talii po czym Todoroki znów miał ciemność przed oczami, by tak jak wcześniej po kolejnym mrugnięciu znaleźć się gdzieś indziej. 

- Posadź Ayako na kanapie, a następnie jakbyś mógł wstawić wodę byłabym wdzięczna... Ach i nie przejmuj się, to jej mieszkanie. A ja idę zająć się tym pieprzonym pijakiem. No naprawdę czy ty czasami myślisz? Po jaką cholerę poszedłeś do takiego podejrzanego baru?! Do tego upiłeś się tam jak świnia i na domiar złego zadzwoniłeś po swoją dziewczynę by cię stamtąd odebrała?! Kurwa mogłeś do mnie od razu zadzwonić, ale nie ty wiesz lepiej... - wyszła z salonu karcąc kumpla na co Dabi jedynie westchnął kładąc ostrożnie blondynkę na kanapie.

- Jeśli chcesz.. to możesz pozbyć się maski. Wystarczy, że dotkniesz dowolnej części oprawek a maska sama się schowa. - powiedziała chwytając za koc oraz się nim owijając. Todoroki poszedł za jej radą i po chwili odłożył okulary na stolik do kawy. 

- Ayako tak?- mruknęła - Powiedz gdzie masz kubki, herbatę i cukier.

- Nnie mogę prosić...

- Spokojnie. Możesz to uznać za przysługę, jeśli masz jakieś jej zdjęcia, których nikomu nie chciałaby pokazać z chęcią je zobaczę.

- Środkowa szafka. Tam masz wszystkie rzeczy.

- Cieszę, że się dogadaliśmy.

- Mmm... Powiedz jak mam się do ciebie zwracać? Bo skoro jesteś narzeczonym Achan to..

- Dabi bądź Toya, a ja mogę mówić do ciebie Ayako?

- Nie ma problemu.- powiedziała lekko się uśmiechając. Dabi wszedł do kuchni wstawił wodę oraz naszykował wszystko, po czym oparł się o blat kuchenny i skupił swoje spojrzenie na studentce.

- Powiesz mi co się stało?

- A co tu dużo mówić? Upił się z kumplami z klubu, a kiedy miał wyjść jakiś gościu oskarżył go o podrywanie jego kobiety. Wiem to bo dzwonił do mnie... Oczywiście zmartwiłam się i nie pomyślałam by po Annelain zadzwonić tylko od razu tam pojechałam.. A resztę to widziałeś. No udało mu się jedynie zadzwonić do niej dzięki chwili nieuwagi, bo skupili się na kimś innym, a tą rozmowę prawdopodobnie wzięli za coś śmiesznego...

- Mhm. Chcesz bym to zgłosił?

- Nie! Boże jak ktoś się o tym dowie, zwłaszcza ich rodzice, no dobra jej rodzice to będzie miała mocno przejebane! - odpowiedziała lekko podniesionym tonem, w tej samej chwili co zagotowała się woda. Toya szybko zalał kubek, spytał się czy słodzi i ile, po czym wrócił do salonu, podał dziewczynie naczynie i ukucnął przed nią.

- Czy takie sytuacje jak ta zdarzają się często?

- Emm...

- Uznam to za tak. Wiesz ile je... - przerwał na widok wchodzącej dwójki do salonu.  Hiroshiro nic nie powiedziała jedynie ukucnęła przed blondynką i z delikatnością zaczęła sunąć palcami po jej dłoniach.

- Dobra, łapię... - westchnęła granatooka, nie patrząc w stronę narzeczonego. - To od czego by tu te moje wyjaśnienia zacząć.....


*** Trzy miesiące później  *** [ Wrzesień ]
( Randka ) 

- Czy to nie jest przypadkiem Dabi? - uwagę pary przykuł komentarz jakieś dziewczyny siedzącej niedaleko ich stolika.

- O boże.. Myślisz, że nie będzie to głupie jak poproszę go o zdjęcie? - na ten komentarz Hiroshiro cicho zachichotała biorąc łyka swojego latte.

- Czy na dzisiejszą randkę specjalnie nie założyłeś maski bym poczuła się zazdrosna?

- A co? Z kimś z taką mor...- nie pozwoliła mu dokończyć, uciszając go szybkim buziakiem w usta.

- Kto to jest?!

- O boże! Dabi jest na randce! Jakiego mam farta!

- Mówiłeś coś? - spytała jakby gdyby nic, przechylając głowę w bok.

- Tylko tyle, że masz dziś dość słodkie usta. Jaki błyszczyk?

- Truskawkowo - malinowo - jagodowy. Trafiłam w preferencje smakowe?

- Nie jestem przekonany.

- Hoo? No cóż, szkoda dla pana wielka, bo niestety już nie dajemy darmowych próbek... Ale zmieniając temat. Planujemy gdzieś jeszcze iść czy wracamy? Bo powiem szczerze, że ten film który wybrały nam nasze matki nie za bardzo przypadł mi do gustu.

- Wiesz, dzisiaj jestem cały twó...

- Serio?!- spytała wstając z krzesełka. Ten tylko skinął głową biorąc łyka swojej kawy. - Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś? Chwila... Dobra, chyba jeszcze zdążymy. Co się tak na mnie patrzysz? Dopijaj, płacimy i idziemy! - powiedziała z uśmiechem na ustach kończąc za jednym razem połowę szklanki letniego latte, chwyciła za torebkę i czekała na to aż Todoroki pójdzie w jej ślady. Mężczyzna spokojnie wypił do końca kawę, przyglądając się swojej narzeczonej. Pomimo tego, że był początek września pogoda dalej dopisywała dlatego jeszcze przez jakiś czas może nacieszyć oko ubranej w biały kombinezon na ramiączka z motywem kwiatowym, który idealnie odsłaniał jej nogi oraz zakrywał bardziej widoczną część blizny na nodze dziewczyny.

- Może pochwalisz się swoim jakże świetnym pomysłem, co? - spytał także wstając, wziął ze stołu telefon który schował do tylnej kieszeni spodni. 

- Powiedzmy, że mam w planach trochę cię zmęczyć. - puściła do niego oczko, chwytając za dłoń i wyciągając na zewnątrz. Westchnął łącząc ich palce ze sobą po czym przysunął usta do jej ucha.

- Trochę mnie zmęczyć? 

- Noo.. niestety to nie będzie seks, ponieważ ktoś powiedział że chce dochować tradycji i wspólny raz dopiero podczas nocy poślubnej.

- Dobrze wiesz, że gdybym tego nie powiedział to twój ojciec nie dałby nam spokoju? Mam nadzieje, że nie będziemy mieli córki jako pierwszego dziecka. - na jego wypowiedź zatrzymała się czerwona na twarzy.

- Ccc...

- No chyba, że urodzą się bliźniaki nie miałbym wtedy nic przeciwko temu jakby jedno było dziewczynką...

- Możesz przestać? I czemu poruszasz ten temat?- warknęła cała czerwona i zażenowaniem wypisanym na twarzy.

- Nie ja to zacząłem. Jedynie go kontynuuje. Jeśli chcesz bym skończył to...

- Wiesz co? Wcale a wcale zabawny to ty nie jesteś... Pomyślałam, że fajnie byłoby pójść do mnie do domu, bo i tak nie ważne gdzie pójdziemy to tak naprawdę sami nie będziemy, a rodziców ma nie być do wieczora.. I takie obicie ci mordy w ramach pomocy starszym przy rozruszaniu kości jest bardzo kuszącą wizją spędzenia tej randki.

- Zastanawiam się, czy kiedykolwiek pokażesz mi swą romantyczną stronę.

- Takie rzeczy to tylko po ślubie. Są zarezerwowane tylko dla męża.

- Serio?

- Serio, serio... Powiedz, ty masz jutro coś do roboty, czy jednak jest ten normalny weekend, bohaterze numer trzy? Poza tym jak to jest być na tym samym podium co twój stary?

- Baaardzo śmieszne. Naprawdę, a już chciałem powiedzieć ci coś miłego.

- Wiesz co? Jesteś zwykłym chamem!- załkała. - Gdzie podział się ten czarujący Toya, którego znałam i kochałam?

- Zamknął się i nie chce wyjść. I co teraz zrobisz?

- Także się zamknę sama w sobie i będę czekać na pojawienie się księcia z bajki by mnie uratował.-  powiedziała przykładając dłonie do serca oraz skręcając w dobrze znaną jej uliczkę. Todoroki parsknął śmiechem, wolną ręką tarmosząc jej włosy na co dźgnęła go palcem w brzuch. 

- Mmmm... Pocałunek mówisz? - rozejrzał się czy nikogo nie ma po czym przyciągnął ją gwałtownie blisko siebie, jednocześnie wpijając się w jej wargi. Ta szybko go od siebie odsunęła.

- Nie całuj mnie, jeśli nie chcesz by skończyło się to na czymś innym.

- A ty dalej się o to dąsasz?

- A weź się zamknij! Co w tym złego, że chce się z tobą kochać i to przed ślubem? Jesteś seksowny, uroczy i na całego zawładnąłeś moim sercem oraz ciałem, że nawet sama już nie mogę się zaspokoić! - krzyknęła a kiedy uświadomiła sobie co dokładnie powiedziała chciała uciec od niego. Lecz jej na to nie pozwolił znów przyciągając do siebie a usta przybliżył do jej ucha.

- Nie wiedziałem, że już sama tego nie możesz zrobić.. Nie martw się. Jako twój przyszły mąż jestem zobowiązany by zapewnić ci jak najlepszy komfort nawet w tych kryteriach. - wyszeptał głębokim oraz lekko zachrypniętym tonem, kładąc jedną dłoń na biodrze studentki. - Więc daje ci dwie sekundy, by pokazać że jesteś pewna tego. Albo nas..-  nie dokończył bo dziewczyna przeniosła ich do jej sypialni. - Aż tak wielka chcica?  

- Och zamknij się. - warknęła odwracając się do niego i wpijając się w jego usta. Todoroki odwzajemnił pocałunek, delikatnie się schylając by w następnej chwili, podnieść ją i bez przerywania pocałunku ruszył z nią do jej łóżka. Nim zdążył ją na nim położyć przerwała pocałunek, szybko pozbywając się butów oraz koszuli Dabiego a jego szybkim ruchem powaliła na materac, siadając mu na biodrach. Gwizdnął z aprobatą, opierając się na łokciach oraz samemu zdejmując buty.

- Powiedz, planujesz uprawiać seks w ubraniu? - rzucił z wyczuwalną kpiną w głosie, na co Annelain oblizała wargi, nachylając się w jego stronę oraz delikatnie umieściła swoje palce na jego wargach.

- To byłoby interesujące. Czemu tego nie zrobimy? I tak na taki praaawdziwy seks będziemy mieli spoooooro czasu. No chyba, że nasz pan przyzwoi..- nie pozwolił jej dokończyć delikatnie gryząc opuszki jej palców. Jego dłoń delikatnie sunęła po jej udzie, nie zatrzymując się nawet w momencie gdy znajdowała się pod materiałem kombinezonu. Annelain przygryzła dolną wargę samej całując jego usta oraz wsuwając dłonie pod materiał jego podkoszulki. Przejechał językiem po jej ustach, które od razu dla niego uchyliła ułatwiając mu pogłębienie pocałunku. Toya położył się na plecach, pozwalając drugiej dłoni znaleźć się na karku nastolatki, której twarz przysunął jeszcze bliżej siebie a drugą dłonią przejechał po materiale jej majtek. Ta przerwała w tej chwili pocałunek, zdejmując chłopakowi podkoszulek na co się zaśmiał, szybko zamieniając się z nią pozycjami oraz powracając do całowania, tym bardziej mocniej, namiętniej. Po krótkiej chwili przeniósł swoje pocałunki z jej ust na jej szyję, ramię jednocześnie wsuwając w dół górę kombinezonu wraz ze stanikiem. Na widok lekko stojących sutków swojej narzeczonej oblizał wargi jedną dłonią łapiąc za jedną pierś a drugi sutek biorąc do ust. Wolną dłoń znów wsunął pod materiał kombinezonu, tak samo jak jej majtek, na co odruchowo ścisnęła uda.

- Jeśli chcesz bym przestał tylko powiedz.- powiedział trzymając w zębach jej sutek. 

- Tto nie tak, że tego nie chce... Tylko.. - zerknęła w stronę drzwi na co westchnął odsuwając się od niej oraz pomagając jej poprawić górną cześć garderoby.

- Twoi rodzice są przed domem, zgadłem? - spytał sięgając po swoją podkoszulkę, którą na siebie założył. Widok niezadowolenia wypisanego na jej twarzy wystarczyło by wiedział, że jakby mogli z wielką chęcią by to kontynuowała. Kiedy sięgnął po leżącą na podłodze koszulę nachylił się nad nią. - Nie martw się. Mamy sporo czasu by się porządnie zabawić.....


**** Trzy lata później *** [Święta]

- Mamo, może ci pomóc? - spytała Annelain pojawiając się w kuchni, w której stały Rei z Ceity. 

- Nie, prawie kończymy.- powiedziały jednocześnie co wywołało śmiech oraz uśmiech na twarzach kobiet. 

- Mhm... Enji-san będzie dzisiaj tak samo Shouto? - poprawiła włosy opierając się o framugę. 

- Powiedzieli, że tak. Mają przyjechać razem, jednak nie wiem za ile.- odpowiedziała jej Rei na co Ceity westchnęła.

- A twój ojciec dalej nie odzwonił. 

- Powiedział, że nie może znaleźć czegoś domu.- powiedziała matce odwracając się do tyłu na dźwięk małych kroczków. - A kogo mi tu niesie? - spytała z rozczuleniem kucając przed stojącym obok Natsuo jej synkiem Aoim. Ten na dźwięk głosu mamy uśmiechnął się rozkosznie, wyciągając w jej stronę rączki, na co Annelain porwała swojego synka w objęcia całując po policzkach.

- Jak wy dajecie sobie radę z małym? Ma za dużo energii. - powiedział Natsuo co wywołało śmiech u trójki matek. 

- Będziesz miał swoje to zrozumiesz.- powiedziały jednocześnie co doprowadziło do większego śmiechu. Aoi spojrzał swoimi turkusowo-granatowymi oczami w stronę uśmiechniętej twarzy Annelain i także się rozkosznie uśmiechnął. Dwudziestojednolatka pocałowała synka w jego czerwone włosy, przytulając jego ciałko jeszcze bliżej siebie. 

- Aoiś, już napisałeś list do Mikołaja? - spytała Rei podchodząc do wnuczka, który pokiwał energicznie głową. Annelain podała go teściowej, samej podchodząc do stojącej przy kuchence Ceity.

- Nie spodziewałam się, że będziesz tak dobrze sobie radzić w roli matki. Zwłaszcza kiedy wiem, jak masz teraz strasznie nawalony czas jeśli chodzi o naukę.

- Nie marudź mamo, nie w święta. Poza tym jeśli muszę być na uczelni a Toya jest na akcji zawsze mogę małego tobie bądź Rei zostawić. Ale dzięki za komplement. Sama nie spodziewałam się po sobie, że dam sobie radę z dzieckiem, jednak patrząc na to teraz to miałam dość spore doświadczenie z niańczeniem dzieci różnych rozmiarów.- na jej wypowiedź Szkotka zaśmiała się, szczypiąc córkę w policzek.

- Powiedz mi lepiej gdzie twój mąż co?

- Noooo to jest dobre pytanie. Jak ostatnio rozmawiałam z nim, przed przyjechaniem tutaj to był z Hawksem A musi jeszcze się przebrać! No naprawdę, niby starszy a mało odpowiedzialny.- powiedziała nadymając policzki.

- Mama! - na dźwięk głosu synka Annelain odwróciła się do niego z uśmiechem.

- Co u babci już się znudziło? - spytała biorąc go od Rei, a jego drobne rączki znalazły się we włosach matki. - Jak coś będziemy w pokoju Toyi. - poinformowała kobiety wychodząc z Aoim i kierując swoje kroki do sypialni męża. - Naprawdę czasami jesteś taki sam jak tatuś. Nikomu nie pokażecie swojego zmęczenia.- mruknęła z delikatnym uśmiechem spoglądając na powoli zasypiającego w jej ramionach synka. ' Kto by się spodziewał, że praktycznie cztery lata temu bym samej dała sobie po twarzy, za posiadanie bohatera za męża do tego jednego z tych dość znanych. A tu proszę. Jestem żoną bohatera numer trzy oraz moim teściem jest bohater numer jeden.... Jednak to a moja nienawiść do bohaterów to dwie inne rzeczy...' 

- A ten pokój wcale się nie zmienił. - mruknęła pod nosem zamykając jak najciszej drzwi oraz podchodząc z Aoim do łóżka, na którym położyła się z synkiem. Malucha przykryła leżącym w nogach łóżka kocykiem po czym zaczęła delikatnie głaskać jego główkę.

- Przynajmniej twoje włosy nie stoją we wszystkie strony jak twojemu ojcu... Ale cieszę się, że masz więcej z niego niż ze mnie.... Mam nadzieje, że będę w stanie być dla ciebie dobrą mamą Aoi.. no i, że nie skończysz z tak pokićkanym darem jak ja. Niby mogłabym się nawet teraz upewnić, jednak... Może lepiej jeszcze trochę poczekam z tym....... Agh gdzie ten twój tatuś się podział, co? Niech nie zapomina, że nie tylko ty potrzebujesz od niego uwagi oraz czułości.

- Jeśli jej potrzebujesz, to z wielką chęcią ci ją mogę dziś podarować jako prezent świąteczny. - usłyszała lekko zachrypnięty głos swojego męża. 

- Heee... Tylko jako prezent świąteczny, mówisz? - powiedziała lekko zaróżowiona na policzkach jednocześnie robiąc ostrożnie miejsce na łóżku dla Dabiego, by mógł się obok nich położyć. - Kiedy się tu pojawiłeś?

- Jakieś dziesięć minut temu? Prawdopodobnie nikt mnie nie widział więc jesteś pierwsza.

- Mhmmm... Nie ma jak przywilej żony, co? - ten nic nie powiedział, jedynie położył się za nią, wcześniej delikatnie ucałował ich synka w czubek głowy. - A ja to co?

- A byłaś grzeczna? 

- Tylko Mikołaj zna odpowiedź na to pytaaaa- odwróciła do niego głowę.- nieee. Załatwiliście kogoś?

- Ten dupek miał mi pomóc, lecz nagle sobie uzmysłowił że nie ma tej osoby już w kontaktach.

- Serio? Nikt z was się nie może przebrać bo od razu was rozpozna. Nie wiem po kim ma tą spostrzegawczość... Albo czemu ma ją od tak młodego wieku? 

- Nie powiedziałbym, że ma aż tak wielką spostrzegawczość. Ani razu nie zauważył moich śladów na twoim ciele.

- Toya! - warknęła a wraz z tym do uszu pary dotarł cichutki szloch ich dziecka. - Aoi mamusia przeprasza, nie chciałam cię obudzić. 

- Widzisz? Mamusia chyba tak głośno podniosła głos na tatusia, że pan Mikołaj na ciastka nie został.- powiedział zmartwionym głosem siadając oraz biorąc syna na kolana.

- Cio? Nie bendzie mikolaja?

- Niestety, ale nie.... Dlatego wygonimy mamusię z pokoju i niech idzie pomagać a my wrócimy jeszcze do spanka, co?- spytał na co Annelain przerzuciła oczami, wstając z łóżka i nie czekając na cokolwiek opuściła pokój. Szybko ruszyła do salonu, w którym był już jej ojciec wraz z Natsuo i Fuyumi.

- Chłopaki jeszcze trochę pośpią w starym pokoju Toyi. A prezenty zostawcie dla małego pod choinką. Wybrnęliśmy jakoś ze sprawą z Mikołajem. Wiecie za ile będzie Enji-san wraz z Shouto?

- Pisali, że tak za jakieś dwadzieścia góra trzydzieści minut. - odpowiedziała jej Fuyumi, która szła do kuchni. 

- Mhm... A ty to się niby gdzie wybierasz tato? Aoi prawdopodobnie znów poszedł spać. Zobaczysz go jak będzie czas kolacji. - powiedziała Annelain opierając dłoń na biodrze. 

- To nie fair! Czemu nie mogę zobaczyć mojego uroczego wnuczka?

- Bo nie...- przerwała na dźwięk dzwonka, który był przypisany do Toyi. - Zaraz wracam. - mruknęła znów idąc do sypialni męża. Weszła do środka po cichu, a widok ubranego w strój Mikołaja Aoiego o mało nie spowodował u niej krwotoku z nosa. 

- Boże taka ilość słodkości powinna być zabroniona. - powiedziała chwytając się za serce i upadając na kolana, a jej reakcja wywołała rozkoszny śmiech jej dziecka.

- Mamusia jest zsiokowania.

- Mówiłem ci. Skoro problem Mikołaja został rozwiązany, to brakuje mu jeszcze pomocników. Dlatego by dziadkom oraz cioci i wujkom nie było smutno, że nie dostaną prezentów od Mikołaja i jego elfów musimy ich dziś zastąpić. Ciekawe pomysły ma nasz syn co nie?

- Najlepsze. I na pewno reszta się ucieszy na wieść, że jednak i w tym roku odwiedzi ich święty Mikołaj. - powiedziała z przekonaniem w głosie wstając z podłogi. - Tylko chyba nie maaa...-przerwała na widok dwóch stroi leżących na łóżku. - Wyjaśnisz mi kiedy ty to kupiłeś, co?

-  Hmm? Może kiedyś ci powiem.- mruknął ściągając górną część garderoby.  Annelain przez dobre kilka sekund przyglądała się ciału Toyi i w chwili,  w której miała wielką ochotę go pocałować po jego poparzonej skórze została powstrzymana przez pociągnięcie za jej rajstopy. Szybko oderwała wzrok od ciała męża, kucając oraz biorąc syna na ręce. Podeszła z nim do łóżka, na którym go posadziła samej zaczynając się przebierać oraz unieruchamiając jego ciało za pomocą daru by nic sobie nie zrobił w momencie, w którym żadne z nich nie będzie mogło zareagować. Po dziesięciu minutach byli gotowi, Annelain nawet zmieniła ich uszy za pomocą daru by wyglądały jak te u elfów. W międzyczasie Toya napisał do siostry z pytaniem czy są już wszyscy, a kiedy otrzymał pozytywną odpowiedź spojrzał w stronę żony i syna, który z zachwytem bawił się jej uszami. Bez słowa wziął syna na ręce na co studentka medycyny zrobiła im zdjęcie nim nie opuścili pokoju. Przed wejściem do salonu nachyliła się do synka.

- Aoiś jak robi Mikołaj? Tylko, żeby cię usłyszeli to razem z tatusiem ci pomożemy.- puściła oczko, prostując się i odliczyła na palcach do trzech nim całą trójką nie zrobili.

- HOHOHOH! Wesołych świąt/ Wesiolych slont! 

- Ciy siom tu jakies gziecne dzieci? - spytał Aoi dotykając puchowej brody. Na ten gest w myślach wszystkich dorosłych pojawiła się ta jedna i ta sama myśl. ' Boże to dziecko jest cholernie przeurocze!' a w dłoniach Fuyumi, Yakumo, Shouto i Enjina znajdowały się telefony, którymi były robione filmiki bądź zdjęcia. 

- Mikołaju widać, że prezenty zostały ułożone pod choinką, to może nim je im rozdamy podzielimy się opłatkiem? - zasugerowała Annelain co spotkało się z energicznym przytaknięciem ze strony trzylatka. 

- Diobzie. Humuhumu... Dziadziu En... Tio zniaci ...

- Enji-chan Mikołaj wyznaczył cię na czynienie tego honoru.- powiedziała Annelain, powstrzymując się przed chichotem, czego nie mogła powiedzieć o swoim mężu, który jedynie odwrócił głowę w bok i śmiał się najciszej jak tylko potrafił. ' Zdrajca' przeszło jej przez myśli. Endeavor w tym samym czasie powiedział coś w stylu " Życzę by te święta jak i nadchodzący nowy rok odbyły się w spokoju oraz miłej atmosferze" po czym był czas na wręczanie prezentów. Annelain wraz z Toyą i Aoim podeszli do choinki, bohater numer trzy postawił syna na podłodzę po czym wraz z żoną powoli podawali mu prezenty, mówiąc mu na ucho czyj jest dla kogo. Maluch tak się w to wkręcił, że zaczął naśladować Enjina kiedy dawał mu jego prezent.

- Biondź dioblym chlopciem i nie śplawiaj ploblemiów! - powiedział karcąc go palcem oraz poklepując po ramieniu. Na ten widok rodzeństwo Todorokich wybuchło śmiechem do którego grona dołączył także Yakumo robiąc wnukowi masę zdjęć. Kiedy wszystkie prezenty zostały rozdane, Annelain pozbyła się sztucznej brody na co Aoi z uśmiechem zaczął głaskać się po policzkach za co skończył w ramionach matki, która zaczęła całować te policzki. Po krótkiej chwili go puściła na co trzylatek pobiegł w stronę dziadka Enjina, któremu z radosnym uśmiechem usiadł na kolanach.

- Na pewno nie spodziewałeś się ujrzeć takiej strony u swojego ojca, co? - spytała Toyi stając przed nim i pozwalając mu by ją otoczył.

- Nie. Lecz muszę przyznać, że Aoi jest w stanie zrobić z nim rzeczy których nie udało się żadnemu z nas. - powiedział opierając brodę na czubku jej głowy.

- Ciekawe jak będzie się zachowywał przy wnuczce.- rzuciła tak jakby mówiła o pogodzie. 

- Co? Od kie...

- O pacz, jemioła jełopie. - przerwała mu wskazując do góry na nią po czym bez czekania na jakąkolwiek reakcję z jego strony pocałowała go w usta. - Wesołych świąt.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro