4.
Info : Wattpad na kompie odmówił ze mną współpracować ( tzn. nie chcę włączyć mi moich prac 😠😠🤬) dlatego z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy językowe, ponieważ nie zawsze je wyłapie podczas pisania na telefonie... No to tyle ode mnie. Zapraszam do czytania🤗
Rozdział poprawiony
Hosu to dość spokojne miasto, tak mówią wszelakie broszury dla turystów, media czy jego mieszkańcy. Jednak dla Annelain to miasto nie zaprezentowało się jako to " spokojne". Dziewczyna od razu po znalezieniu taniego motelu i zostawieniu w pokoju torby, wyszła na spotkanie ze Stainem. Szła tymi mniej przyjemnymi alejkami, wkurzając się, że osoba która chciała się z nią spotkać pozbyła się telefonu z którego do niej zadzwoniła.
' Przysięgam pierwsze co mu zrobię to przywalę w twarz. Potem wyciągnę jak się o mnie dowiedział, a na koniec z grzeczności wysłucham tego co ma mi do powiedzenia.'
- Jest tu ktoś? - spytała wchodząc do kolejnego w ciągu tych trzech godzin zaułka. ' No baaaardzo mądre Annelain. Może jeszcze zaproś tego kto ci odpowie na herbatkę i ciastka! Ech... Dobra dawno tego nie robiłam, ale warto sprawdzić czy wyszłam z wprawy.'. Weszła głębiej w aleje, a kiedy nie było widać głównej ulicy, oparła się o mur, upewniła się że nic ani nikt jej nie przeszkodzi po czym ugryzła się z całej siły w lewy nadgarstek i przerwała w momencie kiedy metaliczny smak krwi nie dotknął kubków smakowych. Następnie wzięła głęboki oddech, a krew uniosła się w powietrze pod postacią małych kropli. Łobuzerski uśmieszek wkradł się na usta Hiroshiro. ' A jednak nie zapomniałam tego... No dobrze teraz tylko cel... Chyba tam gdzie znajduje się dość poważnie ranna osoba. Bo na pewno Pan wielki pogromca bohaterów nie czeka gdzieś z kubkiem kawy.' pomyślała, a chwilę później machnęła palcem wskazującym lewej ręki na co krople momentalnie zniknęły. Spojrzała na dalej krwawiący nadgarstek, który przybliżyła do ust, przejechała po nim językiem a po ranie nie został nawet ślad . Przymknęła delikatnie powieki, skupiając się na miejscach gdzie znajduje się jej krew. ' Spora ilość krwi różnych osób.. Nie to nie to, szpitale mnie nie interesują... No gdzie ty jesteś...... Mam cię!' uradowana otworzyła oczy za z jej nadgarstka wydobyła się czerwona nić. Podeszła do zakrętu, stanęła w rogu a następnie z całej siły odbiła się od budynku jednocześnie ciągnąc za nić, która szarpnęła ciałem dziewczyny ciągnąc ją do jej celu. Dziewczyna nigdy by się nie przyznała, ale uwielbiała ten moment kiedy to jakaś nieznana siła pcha ją lub prowadzi gdzieś, gdzie może stać się coś ciekawego. I właśnie coś ciekawego się działo na miejscu do którego dotarła po trzech minutach. Annelain zatrzymała się kilka kroków przed wykrwawiającym się bohaterem oraz stojącym nad nim Zabójcą Bohaterów Stainem.
- Widzę, że nie próżnujemy w zabawach sadystycznych , co?
- Dość szybko mnie znalazłaś Bloody Child. - powiedział spoglądając na dziewczynę.
- Darujmy sobie to Child oraz grzeczności. I zostaw tego dzieciaka w spokoju. Widać, że dopiero ukończył naukę. - mruknęła podchodząc bliżej nich. Będąc tuż przed bohaterem, ukucnęła, dotknęła jego krwawiącego czoła po czym przejechała po rozcięciu na co jego rany się zagoiły jednak mężczyzna stracił przytomność.
- No to skoro skończyłeś zabawę... - przerwała prostując się i z nienacka przywaliła mu z pięści w miejsce gdzie powinien być nos. Siła uderzenia powaliła go na ziemię. -.. to wyjaśnij mi skąd wiesz o mojej tożsamości i czego chcesz. - dokończyła patrząc na niego chłodnym i morderczym spojrzeniem. Ten chwilę leżał na ziemi w lekkim szoku po twoim uderzeniu, bo jednak nie spodziewał się takiego " przywitania". Annelain czekała aż mężczyzna podniesie się z ziemi co nastąpiło po krótkiej chwili.
- Czemu mnie powstrzymałaś i go uleczyłaś?- odpowiedział pytaniem na pytanie na co lekko się zirytowała.
- A ty czemu nie dałeś mi spokoju? Od prawie czterech lat nie mam nic wspólnego z zabijaniem kogokolwiek. A tu nagle dzwoni do mnie jakiś maniak i grozi, że jeśli się z nim nie spotkam to powie wszystkim zbirom jakich zna o tożsamości Bloody Child... Tak więc masz chyba swoją odpowiedź, a teraz ja chcę usłyszeć swoją. - powiedziała po czym skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie tutaj.
- W takim razie śmiało, prowadź. - ten nic nie powiedział tylko odwrócił się na pięcie a następnie ruszył przed siebie. Hiroshiro zgrabnie ominęła leżące ciało i szybko dogoniła mężczyznę. Szli w ciszy jakieś dwadzieścia minut kiedy nie dotarli do jednej z opuszczonych dzielnic miasta. Tam podeszli do pierwszej lepszej ławki na której usiedli i dziewczyna czekała na wyjaśnienia. Odezwał się po pięciu minutach.
- Twój tak zwany przyjaciel ma dość długi język po pijaku. - tego to się nie spodziewała. Brała pod uwagę, że pod groźbą śmierci lub by uratować swoją skórę by komuś tak ważną informacje powiedział a tu co? 'Jak tylko wrócę do domu to przysięgam osobiście go ukatrupię! Co on sobie do cholery myślał?!' pomyślała wściekła, jednak dla uspokojenia się zacisnęła dłonie w pięści i wypuściła powoli powietrze przez nos po czym spojrzała na mężczyznę.
- No dobrze, a dalsza część?
- Chcę byś ze mną współpracowała. Wiem co cię spotkało ze strony społeczeństwa a zwłaszcza panującego obecnie systemu, który nie miał zamiaru nic zrobić w twojej spra...
- Zamknij się.- przerwała mu.- Słuchaj Stain. Nie mam zamiaru brać udziału w tej twojej, że tak powiem zabaw...
- To nie jest zabawa.- teraz to on jej przerwał morderczym tonem, który zaintrygował osiemnastolatkę.
- W takim razie masz jeszcze jedną szansę na powiedzenie mi czego ode mnie chcesz. Tylko taka mała rada: nie zrób drugi raz tego samego błędu bo twoja rozpoczynająca się historia może zakończyć się dzisiaj.- powiedziała z uroczym uśmiechem oraz chłodnym i pełnym powagi spojrzeniem.
- Bloody oboje widzimy, że na tym świecie brakuje prawdziwych bohaterów. Bohaterów, którzy nie dbają o sławę, popularność czy pieniądze a tak jak All Might o dobro obywateli.- przerwał by na nią zerknąć a widząc iskierkę zainteresowania w jej spojrzeniu kontynuował.- Jest to zauważalne nawet u najmłodszych. Niechęć do osób, nieposiadających dar, chęć zostania bohaterem tylko dla sławy, posiadania własnej linii zabawek oraz robienie wszystkiego na pokaz. Tak to wszystko wygląda..
-Mhm.. I niech zgadnę. Skoro jestem osobą z taką a nie inną przeszłością, to powinnam twój cel dobrze zrozumieć i tak dalej oraz powinnam ci pomóc w jego realizacji.. Tylko nie widzę sensu w sposobie w jaki planujesz rozwiązać ten problem. Bo jeśli zabijanie bądź sprawianie by byli inwalidami do końca życia ma to wszystko rozwiązać to ja tego nie widzę by wypaliło.
- I mówi to osoba, która zabiła z powodu zemsty dwieście osób.- powiedział na co dziewczyna wstała z ławki.
- Widzę, że nic z tego nie będzie Akaguro Chizome. Mam nadzieje, że to jest, będzie i było pierwsze i jedyne spotkanie.- rzuciła w jego stronę a następnie odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Dziewczyna zacisnęła pięści oraz oddychała głęboko, chcąc się uspokoić. Po jakiś dwunastu minutach udało jej się jakoś uspokoić oraz wydostać na pełne życia i ludzi ulice miasta. Hiroshiro dyskretnie zerknęła za siebie jednak nikogo za nią nie widząc westchnęła. Szybko wyciągnęła telefon, wbiła w nawigacje adres motelu w którym się zatrzymała i do niego ruszyła. Co jakiś czas rozglądała się, podziwiając miasto. ' Pamiętam jak mama mówiła, że jak zaczęli ze sobą chodzić to tata zabrał ją tutaj na randkę.. Chyba poszli do parku rozrywki, który kiedyś tu był i to był ostatni dzień kiedy był otwarty...' Nagle się zatrzymała przed wejściem do motelu a po jej ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie, dlatego szybko włączyła w telefonie aparat, włączyła w nim jakiś filtr i zrobiła sobie selfie. Następnie skupiła swoje spojrzenie w tle jednak jak na złość nikt się nie wyróżniał. ' Może popadam w paranoje? Albo to ten dupek Stain za mną poszedł..' Westchnęła po czym weszła do budynku, w którego ktoś wychodził i o mało na nią nie wpadł. W ostatniej chwili zrobiła unik i chciała coś powiedzieć jednak przerwał jej dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzała na wyświetlacz ' Miki? A ta czego chce?' pomyślała jednak odebrała i ruszyła do swojego pokoju.
- No co tam?
- ' Za ile wracasz?'
- Jutro.... A coś się stało? - spytała wchodząc do swojego tymczasowego lokum. Zamknęła za sobą drzwi czekając na odpowiedź kobiety.
-'... W okolicy pojawia się coraz więcej podejrzanych typów..'
- I mówi to były złoczyńca? Miki nie baw się ze mną w kotka i myszkę, tylko wal prosto z mostu. - powiedziała siadając na parapecie i wyjrzała przez okno.
- ' Podejrzewam, że dowiedzieli się o tym iż Bloody Child to ty. '
- Hoooo... Ciekawe od kogo, bo Overhaul nikomu by nie powiedział. Nie widzi w tym celu, zapomniałaś?
- ' Nawet twojego księcia nie podejrzewałam.'
- To nie jest mój książę! - pisnęła a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- ' Mhm.. Ja tam nie wiem co wy robiliście przez te dwa lata.' - powiedziała a w głowie Hiroshiro pojawił się obraz kobiety ze sugestywnym uśmiechem i figlarnym błyskiem w oku. - ' Ale wracając do tematu to mówię o na serio podejrzanych typach... Dzisiaj odwiedził mnie mój stary wspólnik. Pierwsze co to zapytał czy mogę zawołać Bloody Child bo ma dla mnie i niego oraz misiaczka jak i dziewczyn propozycje... Te a oni wiedzą, że Bloody to kobieta? Bo z tego jak cię nazywał to raczej biorą cię za faceta! '- zaśmiała się na co Annelain westchnęła zrezygnowana.
- Baaaardzo śmieszne. Tak pytam okresu nie dostałaś? Bo tak marudzisz i nie możesz chyba sama się połapać w tym co mówisz bo szybko gubisz wątek i cel rozmowy.
-' Nie zapominaj kto ci płaci!'
- Nie zapomniałam. Takashi na czas daje wypłatę. A teraz wracając do tematu...
- ' Niewdzięczny bachor..' - mruknęła na co granatooka się zaśmiała. - ' Pytał się czy nie jestem zainteresowana powrotem do starej pracy. Bo jeśli tak to ma dla mnie coś w sam raz. Jakaś grupa, nie powiem ci nazwy bo dobrze wiesz że nie mam do nich głowy.' -' To jakim cudem ty jeszcze dajesz radę prowadzić ten klub?' - ' No ale odkładając to na bok.. Chodzi o to, że chcą niebawem zabić Symbol Pokoju. '
- All Mighta? - spytała lekko zainteresowana.
-' Dokładnie. Jak to usłyszałam to aż się popłakałam ze śmiechu. Ale powiedział, że wie z dobrego i wiarygodnego źródła, że nasz Symbolik jest osłabiony. '
- I co mu powiedziałaś?
-' By dał sobie spokój z tą marną próbą przekonania mnie do wzięcia udziału w tej akcji. Oraz, że nie wiem kim jest Bloody Child. Miałam się go jeszcze spytać od kogo ma informacje, że niby wiem o tym ale zadzwonił mu telefon i poszedł.' - zakończyła na co brunetka chwyciła za czarne pasemko.
- Powiem tak... Jak coś się będzie działo to dzwoń.. Co ja mówię, przecież sama dasz sobie radę z tymi kmiotami. A co do sprawy mojego pseudo i tego skąd jest wyciek informacji to chyba wiem kto to... No dobra. Kończę i idę załatwić tą sprawę. Do jutra i mam nadzieję, że mój słodki Toya jest cały! - rzuciła nim się nie rozłączyła a chwilę później wybrała numer do osoby, która może być odpowiedzialna za przeciek.
- ' Ach Bloody! Coś się stało, że do mnie dzwonisz?'
- Zadam ci pytanie a ty jeśli cenisz sobie życie odpowiesz mi na nie od razu i szczerzę. Kto jeszcze oprócz Staina dowiedział się o mojej tożsamości?
- ' Tylko on.'
- Tsc.. Dobra inaczej. Komu powiedziałeś, że Miki może znać tożsamość Bloody Child? - po jej pytaniu nastała cisza. Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i wściekła podeszła do łóżka. - Kurwa Giran! Czy ja mam na serio zrobić to samo co z głową gangu Chimamire?! - ryknęła na niego po czym z całej siły zacisnęła zęby, chwyciła się za zatoki chcąc się w jakimś stopniu uspokoić.
- ' Bloo...'
- Nie nazywaj mnie tak. Po prostu się nie odzywaj, okey? Czy to tak trudno zrozumieć, że nie chcę mieć już nic, podkreślam NIC wspólnego z Bloody Child? To umarło wraz z moim odejściem od Overhaula. Jest to tylko i jedynie wspomnienie przeszłości więc dlaczego nie pozwalasz mi o tym zapomnieć? Jestem dla ciebie miła, nie biorę dużo za naprawianie ci ludzi ani za pomoc z systemem. Jedyne o co cię prosiłam i co mi obiecałeś to to, że moja tajemnica nie zostanie nikomu ujawniona. Ale nie! Musiałeś komuś się pochwalić i wszystko zaczęło się walić od momentu w którym przedstawiłeś mnie tej całej Lidze Złoczyń..- urwała bo nagle sobie coś przypomniała. - Czy ty komuś z nich mówiłeś jak się nazywam?
-' Nie. A co?'
- Nieważne.. No dobra a teraz chce swoją odpowiedź. - usiadła na łóżku czekając na odpowiedź mężczyzny. - Giran ja nie mam całego dnia i na pewno ty także. Więc komu o tym powiedziałeś?
- ' Może kilku chłopakom z pokera... Ale tylko gdzie mogą, podkreślam MOGĄ cię znaleźć! Nie powiedziałem im o twojej tożsamości!'
- Wiesz co? Z chęcią bym cię zabiła jednak jedyne co mnie przed tym powstrzymuje to nasza znajomość. - po tych słowach zakończyła rozmowę a telefon rzuciła obok siebie a następnie położyła się na materacu. Spojrzała w brudny, wyblakły z pomarańczowej farby sufit z którego w niektórych miejscach odpadał tynk a w rogach widać było pleśń. ' Mam już tego dość.. Najchętniej dałabym komuś za mnie zdecydować co powinnam zrobić ze swoim życiem.. Albo niech los poda mi na tacy mojego Toye a następnie spędzę z nim resztę swoich dni..' na myśl o chłopaku uśmiech sam wkradł się na usta dziewczyny. Przymknęła powieki, chcąc znów ujrzeć twarz Todorokiego za którą tak strasznie tęskni.
- Annelain powiedz o czym marzysz?
- Serio tato? Mam już dwanaście lat a ty dalej chcesz ciągnąć te zabawę " moje marzenie na ten rok"? - spytała swojego ojca, który stał z kamerą i nagrywał jego córkę, która stała w przedpokoju.
- Oczywiście, że tak! Toż to przecie nasza rodzinna tradycja młoda damo. Prawda my love? - kamera przeniosła się do kuchni w której znajdowała się pani domu. Brunetka o soczyście zielonych niczym młoda trawa oczach spojrzała z politowaniem na męża po czym ruszyła z tortem w stronę stołu.
- Cóż skarbie nie łam tacie serca jeszcze bardziej. Idź się przebrać i chodź do stołu. A ty mężu przestań zachowywać się jak dziecko. Nagrywanie mogłeś zacząć dopiero przy stole. - powiedziała z szkockim akcentem.
- Ale Ceity..
- Yakumo. - uciszyła męża jednym spojrzeniem a po dziesięciu minutach do jadalni weszła ich córka przebrana w błękitną sukienkę. - Ślicznie wyglądasz córciu.. A teraz siadajcie do stołu. Yakumo odłóż tą kamerę.
- Nie moja boska Szkotko dopóki mój aniołek nie powie nam swojego marzenia na ten rok. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Na co kobiety westchnęły. ' On na serio jest detektywem?' pomyślały obie o tym samym.- A więc? O czym marzy w tym roku moja kruszynka?- nakierował kamerę na twarz córki, która jęknęła a jej prawa dłoń mimowolnie dotknęła ukrytego pod materiałem sukienki, wiszącego na wisiorku pierścionka.
- Cóż.. Na pewno planuję zmienić obecnie panujący pogląd oraz podział ludzi na tych dobrych, złych, cywili i bez darów.. Ale to mówię chyba od dziecka. Do tego na pewno dowiem się jaki posiadam dar no chyba, że lekarze się pomylili i pomimo tego, że wszystko wskazuje u mnie na jego posiadanie a go nie mam to po prostu skupię się na swojej sile fizycznej by nikt nie musiał mnie chronić...
- Czyli zmądrzałaś i już nie chcesz zostać żoną tego swojego księcia?- spytała się kwiaciarka na co policzki ich córki stały się czerwone.- Coś się wydarzyło prawda?- Ceity podekscytowana pochyliła się w stronę córki a Yakumo zastygł w bezruchu.
- Nnoo... Emm..- podrapała się po swoim czerwonym policzku a swój wzrok skupiła na pustym talerzu.- Mmożna by emm.. powiedzieć, że..Cchyb mi się oświadczył..- po tych słowach chciała schować się pod ziemią. Jej mama pisnęła z zachwytu a powietrze wokół jej ojca było śmiertelnie ostre. Nagle ciało mężczyzny zostało przywiązane do krzesełka przez winorośl.
- Yakumo niczego nie próbuj, a ty skarbie powinnaś go nam w końcu przedstawić. Bo jedynie znamy imię i jego wiek.
- Nna pewno nie! Są dwa powody. Pierwszy to to, że tata będzie chciał go zabić zanim zdąży się przedstawić!
- A drugi?
- .. Musiał na jakiś czas wyjechać.. Sam nie wie na ile, ale- wyciągnęła pierścionek.- powiedział że po mnie przyjdzie i wsadzi ten pierścionek na mój palec serdeczny.- delikatny uśmiech wkradł się na usta Annelain. Zapanowała cisza, którą po kilku minutach przerwał dzwonek do drzwi. Dwunastolatka szybko wstała z krzesła, schowała pierścionek.- Pójdę otworzyć. Może to listonosz bądź któryś z sąsiadów.- szybko ruszyła do przedpokoju, jednocześnie uderzała się delikatnie po policzkach, chcąc się uspokoić.
- Yakumo uspokój się!- warknęła mężowi do ucha na co ten syknął niezadowolony.
- Mam się uspokoić? Gnój nawet nie miał odwagi się z nami spotkać a już o takie rzeczy prosi moją Annelain!?
- Zauważmy, że ty nie byłeś lepszy a nasza różnica w wieku jest taka sama jak u nich. Tylko ty poprosiłeś dziewięciolatkę by się z tobą umówiła na placu zabaw, nie pamiętasz?
- Ale to co innego!- na te słowa oberwał od Szkotki w tył głowy.
- Właśnie, że nie! A teraz uspokój się i ciesz się szczęściem naszego dziecka a nie zachowuj jak jakiś gbur, bo może się skończyć w taki sposób iż cię znienawidzi... Annelain? Skarbie kto stoi przed...- urwała gdy ujrzała siedmiu mężczyzn idących za Annelain. Jeden z nich trzymał dziewczynę za włosy oraz przykładał jej do karku nóż.
- Pprzepraszam..- powiedziała a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Muszę powiedzieć, że córeczkę oraz żonkę masz niczego sobie Hiroshiro-kun.
- Fukao Go... Mogę wiedzieć co szef Chimamire tu robi?- spytał wstając przed swoją żoną. Ceity ze strachem spoglądała w stronę swojej córki, bojąc się o nią. Kobieta mimowolnie chwyciła trzęsącą się dłonią za ramię męża.
- Co ja tu robię? Hmm... Cóż przyszedłem złożyć życzenia urodzinowe twojej uroczej córeczce.- mężczyzna o srebrnych oczach chwycił za podbródek dwunastolatki po czym uniósł jej twarz do góry by ujrzeć przestraszone spojrzenie granatowych oczu. Śmiech opuścił jego gardło a kciuk starł łzę spływającą po jej policzku.- Gdzie moje maniery! Panowie krzesło dla solenizantki. Yatoshi.
- Tak jest.- fioletowowłosy mężczyzna pstryknął palcami a z jego prawej dłoni wysunął się łańcuch, który chwycił za pierwsze lepsze krzesło i przyciągnął je do siebie. Następnie siłą posadzili na nim Annelain a w następnej chwili jej nogi zostały przywiązane do krzesła a ręce związane za jej plecami. Dziewczyna szarpnęła dłońmi jednak łańcuchy wbiły się w jej skórę.
- Zostaw ją!- warknął detektyw przez zaciśnięte zęby na co Fukao się zaśmiał. Chwycił za krótkie włosy dziewczyny, z całej siły ciągnąc je do tyłu a nóż pojawił się przy jej twarzy.
- Zważaj na ton detektywie.. No chyba, że chcesz by coś stało się twojej uroczej córce. A teraz.. Chłopcy.- po tych słowach trzech mężczyzn podeszło do pary, jednak zostali powstrzymani przez dar Yakumo. Na to łańcuchy wbiły się w kości dziewczyny a przeraźliwy krzyk opuścił jej gardło.
- Proszę przestań!- krzyknęła Ceity, która chciała pobiec do córki, jednak została chwycona w tali przez męża.
- Wszystko zależy od was.. A teraz panowie! Wszak to przyjęcie urodzinowe powinniśmy zagrać w grę.- pstryknął palcami a państwo Hiroshiro upadli na ziemie.
- Fàg iad an t-asal!*- warknęła dwunastolatka po szkocku na co została uderzona po twarzy a jej ojciec kopnięty w twarz. Krzyk wyrwał się z ust Ceity oraz prośba by przestali.
- A więc mam pewną grę w którą chciałbym z tobą zagrać.. Lecz nie możemy pozwolić by pozostali gracze leżeli na ziemi. Panowie gdzie wasze maniery.- po tych słowach państwo Hiroshiro zostali posadzeni na krzesłach oraz tak samo jak ich córka przywiązana do nich łańcuchem.- Skoro wszyscy są na swoich pozycjach zacznijmy. Będziesz musiała po mnie powtórzyć pewien wierszyk. Będą nagrody i kary. Oczywiście najpierw będą szły fragmenty, które masz po mnie powtórzyć. A więc zaczynam:
Kap, kap, kap..
Co to za dźwięk?
To deszcz?
Krople wody z kranu uderzające o dno zlewu?
Nie.. To nie ten dźwięk..- uciął i spojrzał na dziewczynę. Annelain przestraszona spojrzała na rodziców na co Yakumo uśmiechnął się w jej stronę uspokajająco. Nie odrywając wzroku z twarz swoich rodziców przełknęła ślinę.
- ... Kap, kap, kap..
Cco to za dźwięk?
Tto deszcz?
Krople wody z kranu uderzające o dno zlewu?
Nie.. To nie ten dźwięk..
- Ten dźwięk należał do czegoś cenniejszego.
Czegoś bardziej szlachetnego.
O cudnej , szkarłatnej barwie.
Do krwi..
- ..Tten dźwięk należy do ..- przerwała w chwili kiedy z ust jej matki wydobył się krzyk wywołany złamaniem palca wskazującego.- Mamo!- krzyknęła przerażona i zmartwiona jednak tym razem jej ojcu złamano ten sam palec tylko zamiast z prawej to z lewej ręki.- Tato! Proszę! Niech pan przestanie!- błagała rozpaczliwie a łzy znów leciały po jej policzkach. Fukao jedynie ukucnął przed nią a jego srebrne spojrzenie natrafiło na granatowe.
- Nie mogę. Gra trwa dalej a to nieładnie przerywać na samym początku.. Jak widzisz pokazałem ci kary i nagrody. Nie pomylisz się to twoim rodzicom nic się nie stanie. Jednak z każdym błędem coś niemiłego może im się stać. Tak więc...
- Tten dźwięk należał..do czegoś cenniejszego..
Cczegoś bardziej.. sszlachetnego..
O cudnej, szkarłatnej barwie.
Ddo krwi..- wyłkała na co mężczyzna wstał klaszcząc w dłonie i podszedł do Ceity. Położył swoją dłoń na policzku kobiety i nie spuszczając swojego spojrzenia z Annelain kontynuował.
- Krwi, która jest źródłem życia.
Która jest jego początkiem i końcem.
Co świadczy o tym, że żyjemy?
Śmiech, uśmiech?
- Krwi, kktóra jest źródłem życia.
Która jest jego początkiem i końcem..
Cco świadczy o tym, że żyjemy?
Śmiech, uuśmiech?
- Nie. To nie to.
To krzyk. Krzyk agonii, męki oraz rozkoszy.
Żyjemy tylko dzięki krwi, jednak nie doceniamy jej.
Kap, kap, kap...
Co to za dźwięk?
- Nnie. To nie to.
Tto krzyk. Krzyk agonii, męki oraz przyjemności..- na te słowa jeden z mężczyzn przestrzelił Yakumo lewe kolano a Fukao rozerwał materiał bluzki Ceity.- Tto krzyk! Krzyk agonii, męki oraz rozkoszy.
Żyjemy tylko dzięki krwi, jednak nie doceniamy jej!
Kap, kap, kap...
Co to za dźwięk?
- To dźwięk rozpaczy, uchodzącego życia.
Strumień krwi spływa po ciele zabierając ze sobą życie.
Kap, kap, kap...
Co widzisz?
Widzisz szkarłatną ciecz.
Ciecz z kilku kropli zmieniającą się w strumień, kałużę a na końcu w morze bądź ocean.
Kap, kap, kap...
- Tto dźwięk rozpaczy, ucieka..- tym razem zsunął z piersi kobiety biustonosz a w jego dłoni pojawił się nóź, którym zrobił kilka głębokich cięć na piersi kobiety. Następnie kolejny strzał przestrzelił to samo kolano detektywa a krzyk kobiety wymieszał się z krzykiem mężczyzny oraz płaczem ich dziecka.- To dźwięk rozpaczy, uchodzącego życia!
Stru..mień krwi spływa.. po ciele zzabierając zze sobą życie!
.. Kap, kap, kap..
Co widzisz?
Wwidzisz szkarłatną ciecz.- jej spojrzenie skupione było na krwi spływającej z ran jej rodziców.-
Ciecz z.. kilku kropli zmieniającą się w strumień.. kałużę a na końcu w morze bądź ocean..
Kap, kap, kap...
- To co słyszysz to już koniec.
Koniec życia, koniec pewnej historii.
Jednak krew zawsze napisze kolejną.
Mroczniejszą, krwawszą..
Kap, kap, kap..
Co to za dźwięk...
- Tto co słyszysz to już koniec..
Koniec życia.. koniec pewnej historii.
Jednak krew zawsze napisze kolejną.
Mroczniejszą, krwawszą..
Kap, kkap, kap..
Cco to za dźwięk...
- Brawo! A teraz powtórz cały wiersz.- powiedział robiąc kolejne cięcia na ciele Szkotki.
- Pprzestań! Pprzecież się nie pomyliłam!- załkała znów się szarpiąc.
- Ale się jąkałaś. Dlatego zaczynaj.- Annelain przełknęła ślinę patrząc na wykrzywione z bólu twarze jej rodziców oraz na krew. Krew kapiącą na podłogę oraz spływającą po ich ciele. Kiedy spróbowała powiedzieć słowo, jedyne co opuściło jej usta był głuchy jęk za który odcięto ucho Yakumo a Ceity została powalona na ziemię. Nastolatka krzyknęła jednak to nie mogło uratować dorosłych przed kolejnym ciosem. Fukao przebił lewą dłoń Yakumo nożem a z matki dziewczyny zerwał resztkę ubrania.
- Kap, kap, kap..
Co to za dźwięk?
Tto deszcz?- Yakumo został odcięty kolejny palec a jeden z ludzi podniósł Ceity za włosy i rzucił ją na stół. Następnie za nią pojawił się Go, który na oczach dziewczyny zaczął gwałcić jej matkę. Krzyk opuścił gardła całej trójki. - Na pomoc! Błagam! Nniech ktoś wezwie bohaterów!!- krzyczała ile sił co jedynie wywołało śmiech siedmiu, obcych mężczyzn.
- Bohaterzy nie przyjdą. Ludzie to bardzo przekupne stworzenia wiesz? Nikt nie przyjdzie was uratować.- powiedział dziewczynie mężczyzna, który chwile temu odciął palec jej ojca. Na widok strachu w jej oczach z sadystycznym uśmiechem przestrzelił Yakumo stopę na co krzyki o pomoc stały się głośniejsze a ich śmiechy mocniejsze. Annelain nie mogła zamknąć oczu a przed nimi widziała cierpienie jej rodziców. Kolejne uderzenia, pchnięcia, krzyki, błagania oraz krew. Krew powoli sunąca po ciałach jej rodziców.. Annelain nie wie ile czasu minęło, jednak w pewnym momencie przestała wołać bohaterów. Jedynie błagała by przestali robić krzywdę jej rodzicom a co jakiś czas z jej ust wydobywało się łkające wołanie Toyi by ją uratował. Jednak z każdą chwilą, z każdym kolejnym słowem, uderzeniem oraz kroplą krwi nadzieja na ratunek znikała. Nagle mężczyźni przestali a granatooka widziała skatowane ciała swoich rodziców, którzy dalej żyli.
- Yatoshi, Abukara, Goto.- po tej wypowiedzi trzech mężczyzn przyszpiliło ciała małżeństwa do ściany a Fukao ustawił krzesło z Annelain na wprost nich. Następnie znalazł się przed nią, wyciągnął nóż, ukucnął i rozchylił jej nogi.- A teraz mały prezent ode mnie. Dam ci żyć, będziesz patrzeć jak twoi rodzice zdychają w cierpieniach, słysząc kapiącą z ich ciał krew.. Nikt cię nie uratuję.- po tych słowach przejechał nożem od pachwiny aż do kolana, zostawiając na jej lewej nodze ranę. Po tym ze śmiechem opuścił ich mieszkanie wraz ze swoimi ludźmi a dziewczyna z całej siły próbowała zbliżyć się do rodziców. Przez płacz ich przepraszała, błagała by do niej mówili, by na nią spojrzeli jednak nie słysząc ani nie widząc z ich strony żadnej reakcji zamarła...
- Aaaaaaa!! - przeraźliwy krzyk opuścił gardło Hiroshiro budząc ją z koszmaru. Ciężko dysząc pozwoliła sobie na płacz. Płakała długo, chcąc by wraz ze łzami z jej głowy zniknęły obrazy, wspomnienia. Uspokoiła się po jakieś godzinie i dopiero wtedy spojrzała na zegarek, który skazywał siódmą rano. Hiroshiro nie chciała spędzić w tym pomieszczeniu ani chwili dłużej, dlatego szybko się umyła oraz ubrała i po upewnieniu się, że ma wszystko spakowane opuściła pokój oraz budynek. Przez cały czas jak szła by się jeszcze bardziej uspokoić robiła kółka pierścionkiem na palcu a będąc w połowie drogi na stacje ktoś na nią wpadł, zabierając jej plecak.
- Ej! Stój!- krzyknęła od razu za nim biegnąc, jednak mężczyzna był szybszy. Lecz dzięki braku dużych ilości ludzi na ulicy widziała w którym miejscu skręcił, dlatego przyśpieszyła na tyle na ile pozwalało jej zmęczone ciało. Kiedy dotarła do odpowiedniego zaułka, do jej nozdrzy dotarł zapach palącego ciała. Szybko ruszyła w głąb a po kilkunastu krokach ujrzała postać trzymającą jej plecach oraz zwęglone zwłoki. Kiedy mężczyzna trzymający jej własność odwrócił się w jej stronę i ich spojrzenia się ze sobą spotkały oboje zamarli.
- Ttoya?- wyjąkała zszokowana a dla pewności by upewnić się, że to nie sen uszczypnęła się.
- Annelain..?- spytał nie wierząc własnym oczom oraz uszom. Nastała pomiędzy nimi cisza, z której pierwszy ocknął się chłopak.- Widzę, że dalej nie potrafisz upilnować swoich rzeczy, co?- wskazał na trzymany plecak.
- Toya ja..
- Nie nazywaj mnie tak. Toya, którego znałaś zginął tamtego wieczoru.- przerwał jej na co dziewczyna się wzdrygnęła. ' Tto jak ja mam...'
- W takim razie.. Dabi?- powiedziała niepewnie a nie słysząc żadnego słowa czy dźwięku sprzeciwu kontynuowała.- .. Jjak widać chyba się niezbyt zmieniłam.. Za to ty..- przyjrzała mu się uważnie. ' O cholera.. Jest jeszcze przystojniejszy niż to sobie wyobrażałam..'- Do twarzy ci w tych czarnych włosach.- rzuciła i niepewnie do niego podeszła. Zatrzymała się jakieś pięć kroków przed nim a jej spojrzenie ani na chwilę nie przerwało kontaktu z jego.
- Trzymaj.- podał jej własność i chciał już zniknąć kiedy dziewczyna chwyciła mocno jego nadgarstek.
- Czekaj! Toy.. to znaczy Dabi! Proszę, mógłbyś mnie odprowadzić na dworzec? Proszę..- powiedziała błagalnie oraz z wyczuwalną nutką desperacji w głosie. Ten spojrzał na nią po czym westchnął, uwalniając rękę z jej chwytu i ruszając w stronę wyjścia z zaułka.
- Idziesz?- rzucił nawet na nią nie patrząc. Ta szybko potrząsnęła głową, założyła plecak na plecy i go dogoniła. Szli w ciszy, Dabi miał schowane dłonie w kieszeniach spodni a Annelain bawiła się przez cały czas pierścionkiem, myśląc nad tym co ma powiedzieć. Kiedy byli prawie pry wejściu ciszę po raz kolejny przerwał chłopak.
- Dalej go trzymasz?- Hiroshiro zamrugała spoglądając na twarz mężczyzny.
- Cco?...Aa tak..- skupiła swoje spojrzenie na pierścionku.- W końcu coś sobie obiecaliśmy, pamiętasz?
- Ale ty tego nie wzięłaś mam nadzieje na serio?
- Czego?- spytała 'spokojnym' głosem.
- Tej obietnicy. Byłem pewien, że i tak o niej zapomnisz.- rzucił obojętnym tonem na co dziewczyna się zatrzymała co i on uczynił. Zacisnęła mocno usta nim na niego nie spojrzała.
- Cóż.. I tak nie brałam tego na poważnie, no wiesz tych oświadczyn.. Jednak ciebie trudno było zapomnieć. W końcu dalej jesteś dla mnie przyjacielem.- powiedziała z udawanym spokojem i uśmiechem. W środku czuła jak jej serce pęka na milion kawałków.
- Przyjacielem? Czy ciebie przypadkiem nie uderzył jak kradł ci ten plecak?- spytał spoglądając na nią pytająco. No bo kto normalny traktowałby kogoś kto zniknął na sześć lat za przyjaciela?
- Tak, przyjaciela. I nie, nie uderzył mnie. Poza..- przerwała na dźwięk alarmu w telefonie. Szybko go wyłączyła po czym znów na niego spojrzała.
- No dobra było miło znów się zobaczyć a teraz spadaj na pociąg.- powiedział po czym się odwrócił i nie czekając na jej odpowiedź ruszył przed siebie. Annelain nie czekała ani sekundy tylko znów go chwyciła tym razem za ramię i siłą odwróciła w swoją stronę. Wyciągnęła z kieszeni kurtki kartkę, ciesząc się że nie wywaliła wizytówki z adresem baru Miki oraz napisanym swoim numerem. ' Chyba los mnie chodź trochę dziś kocha!' pomyślała. Dziewczyna złożyła pocałunek na policzku mężczyzny, w miejscu w którym gładka skóra, zamieniała się w lekko szorstką, suchą i fioletową. Wsadziła mu kartkę do kieszeni spodni a następnie odsunęła się od niego i z najpiękniejszym uśmiechem na ustach powiedziała.
- Mam nadzieje, że jeszcze się zobaczymy... Agus tha mi gad ghràdh, Dabi!**- pomachała do niego i biegiem ruszyła w stronę budynku. Todoroki spoglądał jak sylwetka dziewczyny znika za przeszklonymi drzwiami nim się nie odwrócił i ruszył w swoją stronę. Kiedy schował dłonie do kieszeni i poczuł kartkę prychnął rozbawiony. ' Nic a nic się nie zmieniła..' pomyślał idąc w swoją stronę...
Od autorki: No witam 😊 Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał 🤗 Oraz, że ten tak zwany wiersz mi wyszedł bo będąc szczerą to nie miałam na niego pomysłu😑
No i pojawia się Dabi😍😏
No to tyle ode mnie a tu tłumaczenia dwóch zdań po szkocku 😘
* Zostaw ich dupku
** I kocham cię Dabi!
Który lepszy 😍😏
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro