3.
Rozdział poprawiony.
💞💞💞💞
- Hiroshiro-san!- osiemnastolatka poprawiła swoje zaparowane okulary i rozejrzała się za osobą wołającą ją. Od kilku godzin jedyne co robiła to szukanie mężczyzny, którego widziała tego samego dnia. Nagle przed nią pojawiła się dziewczyna, którą wczoraj uratowała przed molestowaniem. Dopiero teraz przyjrzała się jej mundurkowi.- Pprzepraszam zza spóźnienie!- wysapała na co Annelain wyciągnęła z kieszeni bluzy butelkę z sokiem pomarańczowym, którą kupiła jakieś trzy godziny temu, gdy była na ostatniej stacji jaką jechał pociąg do którego wsiadł Toya.
- Proszę.- podała butelkę uczennicy pierwszego roku w U.A.- I przepraszam, za bardzo nie pomyślałam o wyborze czasu..-podrapała się w zakłopotaniu po głowie spoglądając na różowowłosą dziewczynę. Ta z wdzięcznością napiła się soku z butelki, potrząsając głową.
- Nic się.. nie stało.. Poza tym to i tak ja chciałam ci jeszcze raz podziękować za pomoc.
- Nie masz za co dziękować. Zrobiłam tylko to co uważałam za coś normlanego oraz leżącego w obowiązku każdego by pomóc w takiej sytuacji.- piętnastolatka oddała Hiroshiro butelkę, którą schowała z powrotem do kieszeni bluzy i odsunęła się od filara.- Co powiesz na pójście do króliczek kawiarni, trzy przecznice od stacji?- zaproponowała jej na co uczennica energicznie przytaknęła głową i ruszyły w stronę wyjścia. ' Spędzę z nią maksymalnie godzinę a następnie pójdę dalej szukać.' pomyślała kiedy poczuła jak młodsza dziewczyna chwyciła ją za dłoń. Po jakiś dwudziestu pięciu minutach były w kawiarni a na ich kolanach siedziały króliki. U Michiyi siedziała urocza, biała samiczka gdzie u Annelain czarny królik z poparzoną łapką. ' Powinni zabrać tego maluszka do weterynarza a nie! Biedactwo z tego maluszka.' chwyciła delikatnie za poparzoną łapkę i uważnie się jej przyjrzała.
' Poparzenie tak jakoś sprzed dwóch tygodni, jeśli się nie mylę.. No jakoś się tym zajęli, jednak to nie była fachowa pomoc...'
- Hiroshiro-san?- różowowłosa wyrwała granatooką z jej myśli.
- Hm?- mruknęła dalej przyglądając się króliczej łapce.
- Chcesz coś do jedzenia? Oczywiście ja stawiam.- powiedziała na co brązowowłosa z czarnymi pasemkami podniosła na nią swoje spojrzenie.
- Przykro mi, ale sama za siebie płacę. Uczniowie powinni zbierać na potrzebne dla nich rzeczy a nie stawiać komuś jedzenie.- delikatnie się uśmiechnęła.- Poza tym.. nie chce być niemiła ale nie wyglądasz mi na kogoś z kursu bohaterskiego.
- Bbo z niego nie jestem. Jestem na kierunku wsparcia.
- Naprawdę? To nieźle.
- A można wiedzieć co pani robi?
- Jaka pani! Jeszcze nie mam dziewiętnastki a już mnie panią nazywają.- załamała się.- Powiedz aż tak staro wyglądam by mówić do mnie per pani?
- Nnie! Po prostu..
- Dobra nie tłumacz się. Żartuje sobie.- powiedziała puszczając do młodszej oczko.
- Mogę przyjąć wasze zamówienie?- nagle przy ich stoliku pojawił się kelner. Te spojrzały po sobie po czym Annelain dała zdecydować młodszej.
- Jedno cappuccino, dwie babeczki z marchwią i..
- Gorącą czekoladę.- dopowiedziała Hiroshiro a po jej słowach kelner je zostawił.- Czytasz w kubkach smakowych czy w brzuchu?
- Słucham?- uczennica posłała jej pytające spojrzenie na co granatooka zachichotała.
- Chodzi o to, że zamówiłaś dla mnie babeczkę z marchwią.
- O boże! Jesteś na nią uczulona?!
- Pfff... Nie. Chodzi o to, że właśnie myślałam nad zjedzeniem dzisiaj czegoś z marchewką.- powiedziała rozbawionym tonem, drapiąc delikatnie królika za lewym uchem. Następnie rzuciła jakiś uniwersalny temat do rozmowy a uczennica U.A. od razu go pochwyciła. Nie przerwała nawet wtedy kiedy przyszedł kelner z ich zamówieniami. Annelain nie przeszkadzało jej gadanie, można by powiedzieć że pomogło jej się uspokoić i zebrać myśli. ' No dobra.. Takim bieganiem po mieście to ja nic nie zrobię. Przecież jest możliwość, że tylko tędy przejeżdżał a mieszka w innym.. Czyli przed lub po pracy usiądę do komputera i włamię się do systemu bezpieczeństwa a następnie przejrzę zapisy ze wszystkich kamer z tego tygodnia... Poza tym muszę się upewnić co do jednej rzeczy..' z myśli wyrwał ją dźwięk dzwonka różowowłosej.
- Bardzo przepraszam, ale będę się zbierać.
- Nie ma problemu.- Hiroshiro już chciała wziąć rachunek, kiedy wyprzedziła ją licealistka.
- Ja płacę.- powiedziała wstając i idąc do kasy. ' No naprawdę.. Jeszcze mnie stać na zapłacenie rachunku!' fuknęła w myślach, patrząc na czarną kulkę dalej będącą na jej kolanach.
' Patrząc na jego rozmiar musi mieć mniej niż osiem tygodni.. no ale tego nie mogę być pewna. Co nie zmienia faktu, że nie dopilnowali tego maluszka i teraz ma poparzoną łapkę!'
- Czy jest jakaś szansa na utrzymanie z tobą kontaktu Hiroshiro-san?
- Cóż... Jeśli będziesz potrzebować pomocy lub rady zapraszam do restauracji ' Kami-bari ' w dzielnicy Yorokobi. Spędzam tam sobotnie południa przed pracą.- powiedziała delikatnie się uśmiechając i wstając, z króliczkiem w ramionach.
- W takim razie skorzystam z zaproszenia. Jeszcze raz dziękuje za ratunek i za mile spędzony czas.- ukłoniła się, chwyciła za płaszcz, szalik i torbę po czym jeszcze raz się skłoniła i opuściła budynek. Osiemnastolatka zaśmiała się pod nosem, po czym podeszła do kasy.
- Coś podać?
- Em niekoniecznie. Pytanie, czy mogę prosić pańskiego szefa?- spytała patrząc w zielone oczy mężczyzny za kasą. Ten nic nie powiedział tylko poszedł na zaplecze, a po pięciu minutach wrócił z starszym mężczyzną w okularach, swetrze w kratkę oraz pasujących pod sweter spodniach.
- Czy pojawił się jakiś problem?
- I tak i nie... Bo chodzi mi o tego tu maluszka. Ma poparzoną łapkę, a to wygląda mi na obrażenie sprzed dwóch tygodni...
- Czego pani chce?- przerwał jej właściciel na co Annelain spojrzała na niego chłodno.
- Tego słodziaka. Za darmo. Nikt się nie dowie o tym. Co pan myśli?- mężczyzna rozejrzał się. Na jego szczęście klienci nie zwracali na nich uwagi. Następnie znów spojrzał na dziewczynę, przeklął pod nosem i się zgodził. Annelain się uśmiechnęła po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z kawiarni. Na dworze przegryzła skórę na dolnej wardze, krew zamieniła się w nić która chwyciła ostrożnie królika, a ta zdjęła z siebie bluzę, w którą następnie owinęła zwierzaka by nie było mu zimno. Czuła na sobie spojrzenia ludzi, no bo to jednak nie jest normalny widok widzieć kogoś ubranego w spodnie dresowe oraz podkoszulkę, w połowie stycznia. ' Doobra.. To najpierw zoologiczny, kupić odpowiednie rzeczy a potem do baru... Jeśli dobrze pamiętam, to nikt nie jest uczulony na króliki.. A nawet jeśli by był to sama się tego pozbędę..'
- Tylko jak my cię maluszku nazwiemy, co?- spytała, a jej zęby zaczęły powoli się o siebie uderzać. Było jej zimno, dlatego szybko ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Kiedy tam dotarła na autobus czekało kilka osób. Dwóch uczniów U.A, jakieś trzy staruszki oraz matka z córeczką. Hiroshiro nie przejęła się ich dziwnymi spojrzeniami. Skupiła się na rozkładzie jazdy, jednocześnie starając sobie przypomnieć gdzie jest jakiś zoologiczny w okolicy stopów autobusów.
- Płieplasiam.- usłyszała dziecięcy głos. Spojrzała do dołu, a na widok malej dziewczynki w uroczym, niedźwiedzim kombinezonie oraz tulącej do siebie białego króliczka, Hiroshiro uśmiechnęła się.
- Tak?
- Nie jest pani simno?
- Amu! Bardzo panią przepraszam za córkę.- jej matka od razu wzięła córkę na ręce i chciała się skłonić kiedy Annelain jedynie zachichotała.
- Ależ nie ma potrzeby przepraszać. A co do twojego pytania słodziutka to jest mi zimno, ale nie chcę by mój malutki przyjaciel miał zimno.- powiedziała, a następnie pokazała dziewczynce królika.
- Kłólik!
- Nom. I ty też masz więc...
- Jak ma na imie?- spytała przerywając jej. ' No właśnie... Jak by tu cię nazwać słodziaku?... A może...'
- Toya.- powiedziała, a delikatny uśmiech pojawił się na ustach osiemnastolatki.
- Ładne!- wyciągnęła rączkę w stronę zwierzaka, który bardziej schował się w bluzie. Chwilę później przyjechał autobus do którego wsiedli praktycznie wszyscy poza nastolatką, która powróciła do przypominania sobie. ' A czy Kobayashi-san nie prowadzi sklepu zoologicznego?.... Głupia przecież Kobayashi-san zmarł trzy lata temu!.. Dobra chyba najszybciej będzie zamówić przez Internet lub po prostu w necie sprawdzić gdzie są jakieś zoologiczne.' Szybko odnalazła za ile będzie jej bus, a następnie usiadła na ławce.
- I co myślisz o takim imieniu? Będziesz moim małym Toyą?- spytała na tyle cicho by tylko ona sama była w stanie to usłyszeć. Niczego się nie spodziewała ze strony zwierzaka, jednak maluch na jej słowa spojrzał w jej kierunku, a po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. Ta przez chwilę patrzyła na swoją bluzę zszokowana, a następnie się zaśmiała.- Czyli zostajemy przy Toyi.
*~*~*~*~*
- Annelain!
- No co się tak drzesz Miki!?- warknęła wchodząc do salonu z królikiem na rękach.
- Ten twój królik znów załatwił się na moich gazetach! To już dwudziesta w ciągu osiemnastu dni!
- To ich nie kupuj. I problem z głowy. Prawda Toya?- stwierdziła po czym cmoknęła królika w nosek.
- Nie kupuj? Ciebie to chyba głowa boli dzieciaku! Problem zniknie jak oddasz tego sierściucha do schroniska.- po jej słowach zapanowała cisza. W salonie poza nimi był także mąż Miki, Chika i Kyoko.
- Tylko spróbuj to zrobić, a obiecuję, że nawet tobie mogę coś zrobić.- powiedziała bezbarwnym tonem, a jej spojrzenie było chłodne. Po plecach pozostałej czwórki przeszły dreszcze, a w chwili kiedy Miki zabierała się do powiedzenia czegoś, jej usta zakryła dłoń Takashiego który następnie wstał z kanapy na której siedzieli i podszedł do nastolatki.
- Nikt nie zabierze stąd tego uroczego jegomościa, ale sama wiesz że zachowałaś się lekkomyślnie nie informując nas o tym. A co jakby któraś z dziewczyn była uczulona?
- Pomyślałam o tym i przecież to nie byłby dla mnie problem by ją wtedy wyleczyć. A do tego.. no cóż Toyę wzięłam pod wpływem chwili. No bo powiedz mi jak mogłabym zostawić takie słodkie, niewinne i bezbronne stworzonko z człowiekiem, który dopuścił by sześciotygodniowy króliczek został poparzony w łapkę i nikt nie zabrał go do weterynarza!? Na szczęście się nim zajęłam i jedynie pozostał ślad.. Bo niestety jeszcze nie opracowałam tego na zwierzętach.- zakończyła na co mężczyzna westchnął, potargał ją po włosach, a następnie spojrzał na swoją żonę.
- Cóż.. Skarbie króliki to urocze zwierzątka. Ale Annelain jeśli maluch ma zostać to jednak musisz go paru rzeczy nauczyć.- powiedział, a po chwili widział jak brązowo-czarne włosy unosiły się do góry i dołu kiedy gwałtownie kiwała głową. Ta czynność rozbawiła dorosłych, jednocześnie rozładowując napięcie w pomieszczeniu.
- A tak zmieniając temat. To jest coś zaplanowane na walentynki?- spytała Chika na co w oczach Miki pojawił się błysk.
- Oczywiście, że tak! A nasza słodka Annelain będzie tego dnia kupidynem!- nastała cisza, a do środka weszła brakująca dziesiątka kobiet. Te spojrzały na nich i nim Ami zdążyła spytać się szwagra o co chodzi ciszę przerwała Annelain.
- NO CIEBIE TO CHYBA POJEBAŁO!- ryknęła na nią. Jej krzyk przestraszył małego Toyę, do tego stopnia że królik o mało co nie wypadł z jej objęć. Ta w samą porę go przytrzymała i zaczęła uspokajająco głaskać po mordce.- Sama się przebierz jak taka mądra jesteś. Ja robię JEDYNIE za ochroniarza.
- Twoi rodzice byli bardziej rozrywkowi.- warknęła Miki po czym szybko zatkała dłonią usta.- Ma..
- Masz rację Miki. Oni BYLI bardziej rozrywkowi.- powiedziała, a w jej spojrzeniu nie było widać żadnych chęci do życia. Następnie podała królika Takashiemu i nic nie mówiąc opuściła salon. W przedpokoju chwyciła za kurtkę, założyła buty i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Boże co ja narobiłam..- wyszeptała Miki i chciała już pójść za nią jednak została przyciągnięta do Takashiego za pomocą jego daru.
- Nikt nigdzie nie idzie. Annelain nie jest już dzieckiem. Poza tym nic sobie nie zrobi.
- Skąd możesz mieć tę pewność?!- warknęła jego żona na co reszta spojrzała na niego. Ten zerknął na królika.
- Ponieważ to jest pierwszy raz, kiedy młoda przyniosła do domu coś o czym nas nie poinformowała. Poza tym dalej nie znalazła swojego księcia, a z tego co mi mówiła to go spotkała. I dalej go szuka więc wy się uspokoicie. Miki zrobisz dla niej coś słodkiego, jak wróci to ją przeprosisz i na spokojnie porozmawiacie.
*~*~*~*~*
- FUUUUUUUUUUUUUUUUCK!!!- krzyknęła na całe gardło kiedy dotarła do plaży przy parku Dagobah. Była wściekła, łagodnie mówiąc. Dziewczyna miała wielką ochotę coś rozwalić jednak jak na złość komuś zachciało się po kilkunastu latach czyścić tę plaże w momencie w którym potrzebowała się na czymś wyżyć. - Aghr!! No ja pierdole! Czemu chodź jeden miesiąc w moim życiu nie może być całkowicie udany?!?! Czy ja kurwa proszę o zbyt wiele!?!- wykrzyczała posyłając wściekłe spojrzenie ku zachmurzonemu niebu. Zapanowała cisza, a jedyne co było słychać to szum fal. Dziewczyna nie liczyła czasu jaki spędziła patrząc w niebo, czekając aż ktoś odpowie na jej pytanie, jednak nic takiego nie nadeszło.
- Pff... Buahahahaha! O gosh.. Co ja kurwa wyrabiam? To już tak nisko musiałam upaść by rozmawiać sama ze sobą?- powiedziała pogardliwie, a następnie jej usta opuściło głębokie westchnięcie. Rozejrzała się po okolicy. Była sama na plaży , co było oczywiste, bo nikt normalny nie opuścił by swojego ciepłego domu bez ważnego powodu. Zachmurzone niebo nikogo nie zachęcało, do tego temperatura poniżej zera także nie kusiła do wyjścia na dwór. Znów wypuściła głośno powietrze przez zaciśnięte zęby a następnie ruszyła wzdłuż linii brzegowej, utrzymując prawie że idealny dystans od wody. Z jednej strony chciała jak najszybciej się uspokoić, pogodzić z Miki i zapomnieć o tej wymianie zdań, z drugiej nie chciała wracać dziś do domu ani nikogo z jego domowników widzieć. Kocha ich jednak świadomość tego, że obchodzą się z nią jak z jakąś niestabilną bombą, która w każdej chwili może wybuchnąć strasznie ją irytowało.
' Kurwa a mogłam wziąć słuchawki nim nie wyszłam z domu! Grrr...'. Wyciągnęła telefon, znów się rozejrzała po czym wzruszyła ramionami, włączyła muzykę a tam wybrała playliste ' paskudny humor' i po chwili w jej bliskim otoczeniu dało się słyszeć to czego słuchała. Telefon schowała do kieszeni kurtki, dłonie wsadziła do tylnych kieszeni spodni i dalej szła, tym razem skupiając swoje spojrzenie na lekko zburzonym oceanie.
- Toya?- spytała Annelain wchodząc do swojego 'miejsca' na plaży. Było ono naturalnie zakryte skałami, tworzącymi literę 'u'. Piętnastolatek siedział na piasku, w uszach miał słuchawki jednak przeniósł swoje spojrzenie znad oceanu na dziewczynę.
- No hey princess.- powiedział wyjmując słuchawki z uszu.- A co ty sama na plaży ?
- Mhm.- mruknęła wchodząc do 'środka'. Wyciągnęła ręcznik z torby, który rozłożyła na piasku i następnie na nim usiadła. Po chwili chłopak usiadł obok niej, a jego spojrzenie mówiło jakby czekał na ciąg dalszy wypowiedzi.- Mieliśmy przyjść, ale tacie rano kazali przyjechać na miejsce zbrodni. Bo dostał nowego partnera i tak samego świerzaka nie puści, tak powiedział. A mama musiała zastąpić jedną kwiaciarkę na jakimś zlocie, które ma trwać przez najbliższe dwa dni. A ty?- odbiła piłeczkę dyskretnie zerkając czy ma na pewno zapiętą bluzę. ' Całe szczęście, że wzięłam i założyłam tą długą.' pomyślała na co ten westchnął, znów skupiając spojrzenie w wodzie.
- Kolejna kłótnia z ojcem.
- O to co zawsze?- dopytała, a ten nic nie powiedział co wystarczyło jedenastolatce jako odpowiedź. Nagle wstała z ręcznika, pozbyła się bluzy i z lekkimi rumieńcami chwyciła za ramię chłopaka, podnosząc go z piasku.- Toya-nii! Skoro jesteśmy na plaży to chodź popływamy!- rzuciła z delikatnym uśmiechem na co Todoroki jedynie pokręcił głową, dając się doprowadzić do wody. Kiedy woda sięgała im do kolan, Hiroshiro mocno pociągnęła Todorokiego za rękę i razem z nim wpadła do wody. Chwilę później usiedli, a raczej Toya siedział na udach Annelain na co policzki dziewczyny oblały się rumieńcem. Ta niepewnie na niego spojrzała spod mokrych włosów, a to co ujrzała spowodowało mocniejsze bicie serca. Todoroki Toya to osoba, która szczerze uśmiecha się tylko przy kilku osobach jakimi są jego rodzeństwo i matka. I teraz po raz siódmy w swoim życiu Hiroshiro jest świadkiem chyba najpiękniejszego uśmiechu jaki do tej pory widziała w wykonaniu czerwonowłosego. Dziewczyna dalej patrzyła na niego jak zaczarowana co nastolatek wykorzystał. Wstał z niej, a następnie wziął ją jak na księżniczkę by po chwili rzucić do wody. To ją ocuciło i oczywiście Hiroshiro Annelain nie mogła tego tak zostawić. Dlatego gdy tylko się podniosła od razy na niego skoczyła, powalając i siedząc na jego klatce piersiowej oraz śmiejąc się perliście. Nagle ten się wyłonił, a ich twarze były dość blisko siebie. Granatowe spojrzenie spotkało turkusowe i nim minęło dziesięć sekund oboje się zaśmiali, rozkoszując się przyjemnie ciepłą wodą, cudną pogodą oraz najlepszym towarzystwem...
Ze świata wspomnień Hiroshiro wyrwał dzwonek telefonu. Poirytowana wyciągnęła urządzenie z kieszeni jednak na widok tego kto dzwonił uspokoiła się i odebrała.
- No hey medic.- mruknęła na co delikatny uśmiech wkradł się na jej usta. Ostatni raz kiedy z nim rozmawiała to było pół roku temu kiedy przez przypadek została uprowadzona przez jakiś młodych członków jego grupy.
- ' Młoda jesteś wolna?'
- W jakim znaczeniu?
- ' Ty już wiesz jakim.' - odpowiedział od razu na co granatooka się zaśmiała.
- Tak, jestem wolna. A co?
- ' Wpadnij do mnie. Mam coś dla ciebie.'
- Uuu. Stajemy się bardziej milusi czy jak?- uśmiechnęła się złośliwie na co odpowiedziała jej cisza. Zaśmiała się z jego reakcji.- Dobra daj mi jakąś godzinę.- po czym rozłączyła się, wyłączyła muzykę i spokojnie ruszyła ku schodom prowadzącym na górę, po czym kiedy weszła na chodnik ruszyła biegiem do najbliższego przystanku autobusowego. Tam odnalazła autobus, który zatrzymywał się dwie ulice od rezydencji grupy Shie Hassaikai. Kupiła bilet zadowolona, że miała jakieś drobne w kieszeni kurtki i na spokojnie zajęła miejsce pod koniec pojazdu, przy oknie. ' Agr.. Teraz to naprawdę przydałyby mi się słuchawki! Buubuuu... Hmm.. Dobra, poprzeglądam wiadomości. Może coś ciekawego dzieje się na świecie.' pomyślała wyciągając telefon. Wpisała hasło a następnie włączyła przeglądarkę, weszła na popularny portal plotkarski i zaczęła go przeglądać. Informacje o tym, że All Might będzie od nowego roku szkolnego nauczycielem w U.A. dalej była czymś nowym, do tego teorie dlaczego zdecydował się na podjęcie pracy w swojej starej szkole. Po bohaterze numer jeden, przeniosła się na informacje na temat Endeavora. Kolejna udana akcja ratunkowa, pokonanie jakiś złoczyńców oraz wywiad dla wiadomości na temat jego reakcji na to iż jest duże prawdopodobieństwo iż jego najmłodszy syn będzie uczony przez All Mighta. ' No tylko czemu nikt nie interesuje się resztą jego rodziny? Czemu tylko tym dzieckiem, które także idzie do U.A?... Niedobrze mi od samego patrzenia na tego tak zwanego ojca i bohatera.' to pomyślawszy wyłączyła przeglądarkę oraz telefon i skupiła swoje myśli na widoku za oknem. Nawet nie wiedziała kiedy odpłynęła w tak zwany 'stan spoczynku' lecz ocknęła się w momencie, w którym autobus zatrzymał się na jej przystanku. Szybko wysiadła z pojazdu, a następnie resztę drogi przebiegła. Kiedy zatrzymała się przed wejściem na posesje, zadzwoniła domofonem.
- 'Słucham?'
- Ja do szefa. Powiedz, że przyszedł medic.- mruknęła, a kiedy postać na ekranie zniknęła nie mogła powstrzymać chichotu, który opuścił jej usta. Nie musiała długo czekać aż ktoś jej otworzy. Z poważnymi minami zaprowadzili ją wprost do gabinetu Chisakiego. Ten siedział za dużym, czarnym, mahoniowym biurkiem czytając jakieś papiery. Kiedy zostali sami, Hiroshiro podeszła do biurka a następnie stanęła za fotelem mężczyzny i zajrzała mu do trzymanych dokumentów.
- Rachunki?
- Czy nikt nie nauczył się tego by nie zaglądać nikomu przez ramię jak coś robi?
- A ciebie by przerwać robioną czynność jak do pomieszczenia wchodzi kobieta? - odbiła piłeczkę na co Chisaki spojrzał na dziewczynę.
- Jak pokażesz mi jakąś kobietę to może się do tego zastosuje. A teraz siadaj na kanapie i poczekaj dziesięć minut. - mruknął wracając do dokumentów na co osiemnastolatka jęknęła, lecz zrobiła to co zostało jej polecone. ' Dziwię się w jaki sposób ta nasza znajomość przetrwała tyle lat...' przemknęło Hiroshiro przez myśl kiedy lekko znudonym spojrzeniem rozglądała się po gabinecie. ' Nic się nie zmieniło.. No dobra. Kupił nowy fotel i kanapę.'. Pomieszczenie nie było za duże ani za małe. Ściany w kolorze khaki, na nich znajdowały się zdjęcia poprzednich liderów oraz członków grupy. Kawowe panele, beżowy dywan oraz czarne meble, które kilka lat temu wybierała razem z Kaiem. Po upływie dziesięciu minut Overhaul zajął miejsce obok kobiety.
- To... Co tam u ciebie? - spytała chcąc stworzyć tak zwaną ' miłą atmosferę'. Ten spojrzał na nią po czym oparł się wygodnie o oparcie kanapy i pozbył się z twarzy maski. Annelain była jedną z nielicznych osób, które widziały twarz mężczyzny oraz którym Overhaul ją pokazywał.
- Hmm? Po staremu. A u ciebie?
- Niby fajnie i nie fajnie.
- Ktoś ci nadepnął na odcisk? - cisza ze strony młodszej w całości wystarczyła mu za odpowiedź. - Ktoś z tego baru?- kolejna cisza i kolejne potwierdzenie jego pytania. - Wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziana.
- Taaaa. Jako Bloody Child jak mniemam.- ten jedynie wzruszył ramionami co znaczyło potwierdzenie wypowiedzi dziewczyny. - Poza tym to " Child" już nie pasuje. Jakby na to nie spojrzeć, za niespełna rok i dwa miesiące będę już dorosła.
- Jakbyś dalej robiła to co cztery lata temu to to twoje " Child" zmieniłoby się na " Woman". - powiedział na co ta spojrzała na pierścionek umiejscowiony na palcu wskazującym prawej dłoni. Odruchowo złapała dwoma palcami za obrączke i zaczęła kręcić nią na palcu.
- Dlaczego zrezygnowałaś?
- Z czego? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Dobrze wiesz z czego. Przecież kiedy byłaś pod moją opieką twoje imię było postrachem wśród yakuzy w ciągu dwóch lat. I dalej jest.
- I co z związku z tym? Poza tym dlaczego my o tym rozmawiamy? Przyszłam bo masz dla mnie jakąś robotę. Co to jest? - na to pytanie Kai wstał z kanapy, podszedł do biurka, z którego szuflady wyciągnął dwa białe pudła. Z jednego wyjął parę nowych rękawiczek medycznych a drugie rzucił dziewczynie. Ta pięknie je złapała a dwudziestodwulatek założył z powrotem swoją maskę.
- Dalej nie wyleczyłeś się z tej mizofobii? - spytała, otwierając pudełko. Widząc plik kartek jęknęła jednak zabrała się za ich przeglądanie. Overhaul schował pudełko z powrotem na miejsce a zużyte rękawiczki wywalił do kosza.
' No dobra to co to... Modyfikacja DNA?.. Manipulacja da..'
- Oi. Co to ma znaczyć? - spytała pokazując na trzymany w dłoni plik kartek.
- Zainteresowana?
- Nie. Raczej wkurzona. Wyjaśnij mi co pomysł na mojego "Anulatora" tu robi?! - warknęła rzucając pudłem z papierami o podłogę.
- Ty dałaś tylko pomysł i początek jak się za to zabrać. Ja wziąłem resztę w swoje ręce, a metodą prób i błędów po trzech latach są jakieś efekty... Chcę byś to dokładnie sprawdziła oraz naniosła poprawki.- nastała cisza. Annelain spojrzała na mężczyznę jak na kompletnego idiote lecz po chwili usiadła na dywanie i pozbierała rozrzucone papiery.
' No dobra, ma rację. Zainteresował mnie tym... Ale to nie znaczy, że nie jestem na niego wściekła! To był tylko głupi pomysł dzieciaka, które po raz pierwszy piło alkohol... Aghr... Ale patrząc po tych wszystkich danych to no zrobili kawał dobrej roboty.. Tylko.. '
- Czyje to DNA?
- Nie martw się. Nie znasz.
- Hmm... No dobra. - mruknęła wstając z papierami z podłogi. - Twoim głównym problemem jest to, że efekt narkotyku jest krótki i by był jakikolwiek efekt potrzebna jest spora dawka. Dlatego najpierw radzę dać mi krople krwi, a ja będę w stanie powiedzieć ci więcej po zbadaniu krwi. - ten nic nie powiedział tylko podszedł do Hiroshiro, a następnie wyszli z jego gabinetu. W ciszy przemierzali korytarze rezydencji aż nie doszli do ukrytego wejścia do drugiej części posiadłości. Overhaul otworzył drzwi, po czym zaprowadził Annelain do laboratorium, w którym nikogo nie było. Wskazał jej odpowiednią próbkę na co ta wylała krople na palec. Następnie kropla została wchłonięta przez organizm dziewczyny, która zamknęła oczy. Chisaki nie spuszczał swojego czujnego spojrzenia zaczerwienonych, złotych oczu z Annelain. Po dwóch minutach dziewczyna otworzyła oczy, a chwilę później wyszła z laboratorium.
- Ty mieszasz z czymś to DNA prawda? - przytaknął. - W takim razie tego nie rób jeśli używasz całej krwi. Skoro to ludzie, których wybrałeś to jestem.. Może nie. Mam nadzieję, że są w stanie odizolować z tego fragmentu DNA z kodem daru, te część odpowiedzialną za dezaktywacje darów innych, a nie za ich wspomaganie. Bo z tego co przeczytałam żaden z nich na to nie wpadł, co doprowadziło do użycia większej dawki, a efekt był słaby oraz krótki. Można by to porównać do tego jakbyś wypił sporą ilość alkoholu jednak nie miałby na ciebie efektu, bo masz mocną głowę i tak samo jest z darem. Jeśli natomiast wziąłbyś mocny narkotyk po raz pierwszy, efekt jest natychmiastowy. Nie kontaktujesz, masz zaburzoną pracę organizmu i właśnie do takiego efektu musisz dążyć. Bo jeśli nie uda im się rozłączyć tego kodu DNA, to.. No cóż jesteś jak pies goniący własny ogon.. Bo chyba nie muszę tobie mówić jaki dar posiada ta dziewczyna. - zakończyła poprawiając okulary. Chisaki wziął od niej papiery i sam zaczął je czytać. - Tylko mi nie mów, że to rozumiesz?
- Rozumiem tak samo jak ty.
- Jak urazilam to soreczka... A właśnie! Mogę dziś przenocować tutaj? Nie chce...
- Mhm. Ale nic ci za to nie płacę. - powiedział pokazując papiery na co ta zacisnęła usta w wąska linie.
- Dobra. - burknęła a następnie wrócili do głównego budynku...
*~*~*~*~*
Giran:
Annelain możemy się spotkać?
Annelain :
Niby po co? Znowu kogoś ci poskładać? Poza tym nie mam czasu.
Giran :
Czemu? Poza tym nie w takiej sprawie chce się spotkać.
Annelain:
To niby jakiej?
Niejaki Stain dostał mój telefon. Prywatny telefon i chce się ze mną spotkać... Wiesz coś o tym?
Giran:
Moja wina. Ale tylko on się o tym dowiedział!
Annelain:
😑😑😑😑
Dziewczyna wysłała wiadomość a chwilę później wysiadła z pociągu. Po trzech godzinach jazdy wreszcie dotarła do Hosu, miasta w którym znajduje się Zabójca Bohaterów : Stain. ' Dziwny przydomek' pomyślała kierując się w stronę wyjścia z stacji. Planowała spędzić w mieście dwa dni, w ciągu których spotka się z mężczyzną oraz poszuka Toyi, ponieważ jego trop urywa się przy pociągu jadącym tylko do Hosu.
- Zima ustępuje wiośnie. - wyszeptała do samej siebie. Z jednej strony cieszyła się, że walentynki ma za sobą jednak z drugiej pragnęła by marzec nigdy nie nadszedł...
Od autorki :
Heyo 😄 Przybywam z kolejnym rozdziałem oraz rozwinieniem daru Annelain. Do tego jeśli ktoś się pogubił co do tego jakie miesiące są poruszane w rozdziale to mówię- początek- połowa stycznia, rozmowa z Miki - początek lutego a końcówka Hosu - ostatni dzień lutego.
A teraz coś do daru Annelain :
- Annelain dzięki manipulacji krwią jest w stanie manipulować DNA. Może tak samo jak All for One zabrać komuś dar i umieścić go w kimś innym, jednak nie może połączyć go ze sobą. Jednak by tego dokonać potrzebuje by jej tak zwana ofiara posiadała na swoim ciele odrobinę jej krwi wtedy jest jej łatwiej lecz może także bez żadnego 'przekaźnika' jakim jest jej krew. Wtedy zależnie od odległości i grupy krwi danej osoby jest brana długość czasu nim dar zostanie zabrany.
.... No to tyle ode mnie 😄 Mam nadzieje, że rozdział się podobał i czekam na wasze opinie w komentarzach. To tyle pa😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro