Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Od Autorki: No witam was moi mili po tej tak długiej przerwie. Naprawdę długiej przerwie. Lecz miałam kilka problemów w domu, jak i z weną jednak teraz jak widać pojawiam się z rozdziałem i mam nadzieje, że przypadnie wam on do gustu! Oraz jak tam początki w szkole ?

Jeden z moich pierwszych rysunków na tablecie :)


- Ugumori.

- Co? - spytała unosząc spojrzenie znad tabletu. 

- Już problemy ze słuchem? W tym wieku i twoim darem, nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie Annelain. - odpowiedział jej Chisaki na co Hiroshiro nawet mu nie odpowiedziała, jedynie powróciła do czytania opowiadania yaoi, które znalazła. 

- Nie, raczej chcę byś kontynuował bądź nie szyfrował całego zadania w jednym słowie Medic. - mruknęła powracając do czytania, była akurat w momencie w którym Madara ujeżdżał Tobirame, w gabinecie hokage. Na jej twarzy nie było widać nic, co by mogło powiedzieć o tym co czytała, lecz w środku aż piszczała. Dyskretnie zerknęła w stronę pustego biurka i oczami wyobraźni widziała, jak Uchiha Madara wściekle oraz wygłodniale ujeżdża Senju Tobirame, który jakże z wielką agresją jak i głodem odpowiadał na każdy ruch bioder czarnookiego. 

- Mam z nimi pewien interes.

- Tylko z nimi? Bo po naszym ostatnim spotkaniu wydawało mi się, że masz także pewien interes z Ligą Złoczyńców. - zablokowała ekran skupiając swoje spojrzenie na złotych oczach przyjaciela. - Powiedz o co ci tak naprawdę chodzi Kai, bo na pewno nie wciągnąłbyś mnie znów w to bagno, tylko po to bym pomogła ci przy pieprzonych prochach! - warknęła wściekle. Ten jedynie się zaśmiał, uderzając palcem wskazującym lewej dłoni w dziób maski.

- Oczywiście pragnę oczyścić ten cały świat z tych zarazków.

- I do tego potrzebujesz daru Eri. Lecz jakbyś nie zauważył, bohaterowie zaczęli się tobą interesować, podkreślam INTERESOWAĆ bo jakiś idiota użył ostatnio jednej ze starszych partii i to tych ukradzionych, co nie zmienia faktu że Gummy  jest tobą także zainteresowany.

-  A ty i tak będziesz po mojej stronie kiedy dojdzie do starcia. - stwierdził niż spytał.

- Nie bądź tego taki pewien. Po tym co ostatnio zrobił Rappa to rozmyślam nad tym czy wam pomóc. Do tego dalej nie mówisz mi wszystkiego Kai. Przecież wiesz, że jestem w tym na stałe.

- Na pewno? Bo kiedy wyciągałem cię z piekła także miałaś pozostać Bloody do końca. - odpowiedział chłodnym tonem na co ta jedynie poprawiła kosmyk włosów za ucho.

- Nikt z nas nie brał tego co wydarzyło się tamtego dnia pod uwagę medic. Zwłaszcza ja, a ty powinieneś to rozumieć. - także odpowiedziała podobnym tonem. Nastała w gabinecie cisza, którą przerwał dźwięk telefonu mężczyzny po dziesięciu minutach. 

- Tak... Godzina i miejsce spotkania bez zmian, Bloody także na nim będzie... Oby z twojej strony nie doszło do żadnej zmiany planów bo nie ręczę za siebie. Mhm.. Do zobaczenia.

- Co to...

- Mamy spotkanie, dzisiaj z Ligą Złoczyńców.

- Z Ligą Złoczyńców. - powtórzyła za nim rozbawionym tonem. - Mhm.... A łaskaw powiedzieć od kiedy to spotkanie było planowane? Bo od tamtego wypadu do klubu minęły trzy tygodnie.

- Od dwóch tygodni. - rzucił obojętnie sięgając po jakieś papiery z biurka. Dziewczyna przytaknęła po czym cisnęła w jego stronę pierwszą lepszą książkom.

- Ciebie to przypadkiem nie pojebało? Pragnęłam ci przypomnieć, że moje dzisiejsze przybycie jest tylko i wyłącznie na celu w poinformowaniu cię byś nie robił niczego głupiego w czasie gdy mnie nie będzie. Wybieram się na dwa góra trzy tygodnie do Szwecji, mam pewien trop do zbadania. Pójdę z tobą na to spotkanie, lecz później radzisz sobie sam. Przypilnuj Eri, by nic jej się nie stało, by bardziej cię nie znienawidziła, jednocześnie dopilnuj by nie pojawiły się na jej ciele już żadne rany. - powiedziała wstając z kanapy.

- Nie miałaś przypadkiem jechać do Chin?

- Plany się zmieniły. - odpowiedziała chowając tablet do torby oraz poprawiając okulary. - Podaj godzinę spotkania. Muszę się przebrać w swój strój. Ach i zostawiam ci mojego królika pod opiekę. 

- Nie.

- To nie było pytanie tylko stwierdzenie czegoś oczywistego. Godzina.

- Dwudziesta.

- Będę u ciebie godzinę przed czasem. - poinformowała go zakładając torbę oraz zerkając na zegarek. 'Mam jeszcze cztery godziny na przygotowanie, jak miło.' - Dobra ja znikam. - nim zdążył jej cokolwiek powiedzieć ta przy użyciu daru Kurogiriego zniknęła z gabinetu mężczyzny po czym znalazła się w swoim salonie. Jej spojrzenie skupiło się na kanapie, konkretnie na śpiącym króliku.

- Wróciłam. - mruknęła pod nosem kładąc torbę na podłodze, skierowała swoje kroki w stronę sypialni po czym zabrała się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, jednocześnie wybierając numer telefonu do Hawksa, który odebrał po trzeciej próbie dodzwonienia się do niego.

- 'Przepraszam, na patrolu byłem.'

- Moja wina. Powiedz, bo nigdy nie spytałam, chyba jest dla ciebie jakaś różnica pomiędzy sierpniowym a wrześniowym powietrzem jak latasz?

- 'Jest, bierz pod udział prędkość temperaturę powietrza jak i wysokość... A czemu pytasz?'

- Z czystej ciekawości. - mruknęła skupiając spojrzenie na ubraniach oraz rozmyślając nad tym co jeszcze zabrać. - Słuchaj, nie będzie mnie przez jakiś czas w kraju i chciałam cię tylko poprosić byś uważał na siebie.

- 'Oooo jak słodko! Martwisz się o mnie!'

- Wiesz z każdą mijającą sekundą myślę byśmy przestali byli razem. - powiedziała poważnym tonem chowając ostatnią bluzę, zamknęła torbę po czym wstała z podłogi i zabrała się za pakowanie rzeczy królika.

- 'Dobre little Bacon. Powiedz gdzie jedziesz.'

- Szwecja, jeśli będziesz grzeczny to coś ci stamtąd przywiozę.

- 'Myślisz, że dasz radę się spotkać przed wyjazdem? Oraz na jak długo jedziesz?'

- Wątpię, chcę się upewnić że mam wszystko załatwione przed wyjazdem. I tak jakoś na dwa, no może trzy trzy tygodnie.. Powiedz jak tam praca, bohaterze?

- 'Możemy o tym nie gadać?' - jęknął co wywołało na jej ustach lekki uśmiech.

- Ależ oczywiście, że możemy o tym gadać mój drogi i to baaaaardzo. Tak więc? Jakieś nowości? - spytała wychodząc z plecakiem oraz dwoma torbami jak i telefonem z sypialni do salonu, gdzie położyła rzeczy przy kanapie po czym przeszła do kuchni, w której chwyciła za jabłko, słuchając jego marudzenia na przestępców bądź KBP (Komisja Bezpieczeństwa Publicznego). - Słuchaj, a kiedy jest ta gala, no wiesz...

- 'W październiku. Jednak i tak sama wiesz, że kto jest numerem jeden i dwa.'

- Na pewno nie możesz się już tego doczekać, co nie? Jestem pewna, że coś jebniesz. I ja oraz wszyscy ludzie to zobaczymy jednak nie na żywo.... - jęknęła kończąc jedzenia jabłka, którego ogryzek wyrzuciła do kosza.

- 'Jak ty mnie dobrze znasz. Wiesz, jeśli chcesz możesz spróbować dorwać swoją własną licencję bohaterską.'

- Co?

- 'Domyślasz się, że wraz z odejściem All Mighta na emeryturę, jest zapotrzebowanie na większą ilość bohaterów, a oboje dobrze wiemy, że ty masz większe doświadczenie bojowe jak i ze swoim darem niż wszystkie dzieciaki na kursie bohaterskim. Dlatego KBP, rząd oraz policja chcą by...'

- Osoby z młodszych roczników otrzymały tymczasowe licencje? - weszła mu w słowo. - Ale, w co w tym wszystkim mam ja?

- 'Proponuje ci byś i ty w tym wystartowała.'

- Co?

- 'To co słyszysz. Nie mówię byś dała mi odpowiedziała teraz, ale daj mi odpowiedź tak do trzech dni, bo egzamin pod koniec sierpnia.'

- Chłopie, teraz mamy połowę sierpnia! - krzyknęła do telefonu co wywołało u niego śmiech.

- 'No wiem! I to jest piękne! Ciesz się, że daję ci trzy dni na zastanowienie.'

- Debilu, tylko czy ty mnie przypadkiem nie słyszałeś? Ja dziś wyjeżdżam do Szwecji! Na dwa lub trzy tygodnie! Więc wrócę dopiero we wrześniu! Poza tym nie lubię..

- 'Mnie przecież kochasz. Powiedz, jesteś jeszcze w domu?'

- Tak... Tak jeszcze przez - zerknęła na zegarek.- niecałą godzinę, a co?

- 'Będę za piętnaście minut u ciebie.' - po tych słowach zakończył rozmowę na co westchnęła. 'A temu idiocie to o co tym razem poszło? Czemu proponuje mi taką propozycję? I niby .. Ehh...'

- I co my mamy zrobić z tym idiotą, co kochany? - spytała zwierzaka siadając na kanapie, przegryzła dolną wargą, a za pomocą nici krwi otworzyła okno i zabrała się za przeglądanie instagrama. Hawks był dokładnie o czasie i nawet nie uniosła spojrzenia znad telefonu kiedy usiadł obok niej na kanapie.

- Coś do picia?

- Masz sok granatowy? - spytał na co odłożyła telefon na stolik od kawy, wstając.

- No a teraz mów. Tylko może byś tak zamknął za sobą okno zamknął. - mruknęła nalewając soku do szklanek oraz sięgając paczkę ciastek czekoladowych.

- Powiedz, kiedy planowałaś powiedzieć mi o tym, że jesteś Bloody?Dzięki.- wziął od niej sok oraz łakocie. Serce Hiroshiro się zatrzymało, a szklanka z jej piciem upadła na podłogę. - Twoja reakcja potwierdza to co usłyszałem. I już ci odpowiadam skąd to wiem. Moje pióra, pamiętasz, że jestem w stanie wychwytywać dźwięki. I jedno z moich piór ostatnio u ciebie zostało, usłyszałem twoją rozmowę telefoniczną z pewnym Giranem nim odzyskałem moją własność i ona była na głośniku. No cóż dowiedziałem się z tej rozmowy tylko tego, że jesteś Bloody, bo rozmowa z nim nie była długa.

- Czego chcesz? Zamknąć mnie? - powiedziała powoli otrząsając się ze szoku.

- Uspokój się Little Bacon. Ja tu przyszedłem z propozycją pracy dla ciebie, jednak chciałbym byśmy przed złożeniem tej propozycji po raz pierwszy poważnie porozmawiali. I to nie będzie tylko jednostronne wyznanie.- powiedział czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Hiroshiro przez pierwsze trzy minuty patrzyła w złote oczy mężczyzny, a w głowie rozważała wszystkie możliwe opcje. Następnie westchnęła, usiadła obok niego i po raz pierwszy bez krępacji użyła przy nim swojego daru do przyciągnięcia ścierki, zebrała odłamki szkła oraz wytarła sok z podłogi.

- W takim razie może być taka skrócona wersja? Bo naprawdę nie mam dość dużo czasu. - powiedziała załamanym tonem głosu na co posłał w jej stronę delikatny uśmiech. Wzięła do ust ciastko i zaczęła...

***

- Miała być godzina przed czasem.

- Jeszcze jedno słowo, a będziesz martwy. Coś mi wyskoczyło, jestem pół godziny przed czasem, poza tym dałam ci znać. - poinformowała kładąc na podłodze w gabinecie torby oraz klatkę z królikiem. -  Daj mi chwilę, zostawię tylko Eri królika i wracam. - nie czekając na jego odpowiedź założyła maskę wzięła klatkę wraz z rzeczami Toyi i ruszyła do pokoju dziewczynki, w którym była po dziesięciu minutach. 

- Eri? - spytała pukając. Nie czekała nawet trzech sekund nim sześciolatka ich jej nie otworzyła z uśmiechem.

- Nee-chan!

- Cześć, mogę? - spytała wskazując brodą pokój dziewczynki, na co ją wpuściła, a Annelain zamknęła za nimi drzwi i zdjęła z twarzy maskę. - Eriś, kochanie mam do ciebie prośbę. Oczywiście już gadałam z Mediciem i wyraził zgodę więc jedynie zostałaś tylko ty. 

- Co się stało?

- Muszę wyjechać na jakiś czas z Japonii, a że nie mogę zabrać ze sobą Toyi, chciałabym  byś się nim przez dwa lub trzy tygodnie zajęła. No chyba, że będę musiała zostać tam dłużej to będę informować.... To jak? 

- Oczywiście, że tak! Jeśli.. ojciec.. się zgadza to bardzo się cieszę.

- W takim razie, tu masz naszego maluszka - podała jej klatkę z królikiem. - tu masz wszystkie potrzebne rzeczy, jedzenie oraz mój numer telefonu. W razie czego, wystarczy poprosić Chisakiego i powinien wszystko załatwić.

- Emm..

- Eri.- chwyciła za dłonie sześciolatki. - Słuchaj mnie. Widzę, że chcesz by wasze relacje były lepsze i mogę powiedzieć, że on chce tego samego. Dlatego zostawiam go tu byście, się jeszcze lepiej poznali. A on nic ci jak i jemu nie zrobi. - puściła do niej oczko. - No dobrze. A teraz chce swojego tulasa na pożegnanie, możesz do mnie dzwonić nawet jeśli sprawa nie będzie dotyczyła Toyi. Po prostu poproś Medica o to by dał ci telefon. A jeśli ktoś będzie chciał wykonać na tobie jakiś eksperyment lub pobrać ci krew, powiedz że Bloody nie wyraziła na to zgody. - ta przytaknęła tuląc się do dziewiętnastolatki. Ta dyskretnie przyjrzała się jej, już ładnie wyleczonemu ciału, a po krótkiej chwili przerwała pieszczotę, wyjęła z klatki królika którego ucałowała w nos, czoło oraz przytuliła do siebie.

- Chì mi thu a dh 'aithghearr pàisde. - wyszeptała po szkocku (tł. do zobaczenia niebawem kochanie.) po czym podała czarną futrzaną kuleczkę Eri. - Dobra, ja już zmykam. - pocałowała dziewczynkę w czoło po czym wstała, założyła maskę i opuściła jej pokój. Następnie szybkim krokiem udała się do gabinetu Kaia, do którego weszła bez pukania.

- Wychodzimy. Torbę zostaw.

- Taki miałam zamiar. - odpowiedziała czekając na niego przy drzwiach. - Przenieść nas na miejsce spotkania czy...

- Nikt nie wie o twoich możliwościach, jeśli chodzi o kopiowanie i przywłaszczanie darów, więc lepiej nie.

- Zrozumiałam. Ktoś oprócz nas tam jedzie?

- Nie, dajmy im poczucie jako takiej wyższości.

- Od kiedy to...

- Zmiana taktyki.

- Rozumiem. - uciszyła się biorąc od niego kluczyki, a resztę drogi do garażu przeszli w ciszy. W garażu Overhaul zatrzymał się przy czarnym jaguarze F-Type V8 R na co Hiroshiro mimowolnie się uśmiechnęła.

- Znów to niezłe cacko, co?

- Dlatego żadnej walki. Bo inaczej odkupujesz. A był robiony na zamówienie.

- Ayo! - zasalutowała otwierając samochód i zajmując miejsce kierowcy, poczekała aż zajmie miejsce pasażera nim zapytała o adres i wyjechała z garażu, a następnie z posesji po czym zaczęła konkretniej go wypytywać o cel jego spotkania...

***

- Za ile oni będą?

- Nie łatwiej by było jakbyśmy wysłali po nich Kurogiriego? - spytał za Togą, Mr. Compress.

- Nie, do tego napisali, że będą na miejscu za niecałe dziesięć minut. - odpowiedział "spokojnie" Shigaraki poprawiając dłoń "ojca" na twarzy. 'Czemu musi się tu pojawiać?' przemknęło Todorokiemu przez myśl, kiedy skupił swoje znudzone spojrzenie w suficie.

- Myślicie, że przystąpią do nas? - spytał Spiner, któremu już chciał Tomura odpowiedzieć lecz przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a do środka wszedł Giran. 

- Nie przyszedłem za późno?

- Nie, jeszcze ich nie ma. - odpowiedział Dabi nawet na niego nie patrząc. Jeszcze przez najbliższe dwie minuty członkowie Ligii prowadzili pomiędzy sobą rozmowy nim drzwi do hali się nie otworzyły, a do środka weszli Overhaul wraz z Bloody. 

- Korki. - usłyszeli kobiecy, obojętny głos. Nikt się nie odezwał jedynie członkowie Ligii skupili swoje spojrzenia na tej dwójce. Para zatrzymała się trzy metry przed nimi, Bloody przed Overhaulem mimo wszystko w gotowości. 

- Zaczynajcie, w przeciwieństwie do was ja dowiedziałam się w ostatniej chwili o tej randce i już zrobiłam sobie rezerwację w spa w Chinach, której nie jestem w stanie anulować tak samo jak samolotu, więc ruchy. Czego panowie chcecie? - spytała spoglądając najpierw do tyłu na Chisakiego, później Girana, a na koniec jej spojrzenie skupiło się na Shigarakim. Po jej wypowiedzi nastała cisza, którą przerwał po trzech minutach Shigaraki.

- Słyszeliśmy o waszych interesujących pociskach. - 'No jasne, że tak jakże by inaczej.' przemknęło dziewczynie przez myśl.

- Co konkretnie? - spytał Chisaki znudzonym tonem uderzając palcem o dziób maski.

- Są w stanie zniszczyć dar, mam rację? - spyta z wyczuwalną lekką kpiną w głosie. Oboje nic nie odpowiedzieli, dziewczyna czekała jedynie na sygnał od mężczyzny, który zastukał w maskę najpierw pięć razy, przerwa po czym trzy razy, co oznaczało że może zdradzić tylko podstawowe informacje dotyczące projektu oraz tyle ile ona sama uważa za słuszne.

- Nie do końca. Jest to w stanie, na pewien czas anulować, a wręcz usunąć z organizmu fragment DNA odpowiedzialny za dar. 

- A do czego potrzebujecie Ligii Złoczyńców? - tym razem pytanie zadał Mr. Compress.

- Wpływy. - odpowiedziała. - Od niedawna wróciłam do gry, All for One  ze swoim odejściem dał wam jeszcze większą sławę, myślicie że gdyby nie to, to ktoś by się z wami zadawał? 

- Bloody. - upomniał ją Kai.

- Przepraszam. Jednak to nie zmienia faktu, że to prawda. Ja kiedy mordowałam gang Go, to i tak miałam plan, a ty? Atak na USJ, skończył się klęską ledwo co uciekłeś. - stwierdziła nie przerywając kontaktu wzrokowego z Tomurą. - Następnie akcja ze Stainem.... Albo może tego nie będę komentować bo to już było tyle razy wałkowane, że chce się już rzygać. Potem ten wasz ostatni atak, który w pewien sposób dał wszystkim większym grupą potwierdzenie, że gruba ryba w świecie przestępczości na dobre zostanie ukiblona może nawet zginie od otrzymanych obrażeń. A teraz wszystkie jego tereny są zostawione same sobie. I z tego co można zobaczyć to nie jesteś zbyt dobry w te klocki. Dlatego nasza propozycja jest następująca. Pracuj pod rządami Overhaula, tak jak zaproponował to na tamtym spotkaniu, kiedy to żaden z was debili nie chciał go dokładniej wysłuchać. Fakt faktem może i nie wspomnieliśmy o pociskach, bo jeszcze nie widzieliśmy takiej potrzeby, lecz skoro szef widzi taki  powód byście o tym wiedzieli to cóż... 

- To tyle, możesz już skończyć. - przerwał jej Chisaki, na co Hiroshiro się uciszyła.  Następnie rozmowę prowadził Kai z Tomurą, która trwała godzinę.

- W takim razie damy wam czas do namysłu. Zadzwońcie, kiedy się zdecydujecie.- powiedział Kai, kończąc ich dyskusję na co Hiroshiro podeszła do Shigarakiego i powolnie wyciągnęła z kieszeni spodni wizytówkę, którą podała mężczyźnie. - Jednak nie lubię czekać i chyba ty także prawda? Bloody, idziemy. Chyba twój samolot do Chin ci ucieknie.

- Teraz sobie o nim przypomniałeś? - spytała odwracając się do Ligii plecami i szybkim krokiem ruszyła do dwudziestoczterolatka, a kiedy znalazła się przy nim odwrócił się do nich plecami także kierując się w stronę wyjścia, z dziewczyną za jego plecami....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro