Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Dedykacja dla LilianaCross

Rozdział poprawiony
💞💞💞💞

- Toya? Coś się stało?- spytała dziewczyna pojawiając się w ich kryjówce. Ten siedział na powalonym pniu, patrząc na panoramę nocnego miasta. Nawet nie zareagował na wypowiedź dziewczyny, lecz ta nic sobie z tego nie zrobiła i usiadła obok niego. Jej uwagę przykuły bandaże na jego rękach oraz szyi.

- Boże! Toya co ci..

- To jest mało istotne.- przerwał jej dalej na nią nie patrząc. Dziewczyna zaczęła nerwowo bawić się swoimi palcami. Jeszcze chwilę trwali w ciszy, którą przerwała niebieskooka.

- Toya.. słuchaj... Cczy jest możliwość byśmy.. spotkali się w ten piątek i.. spędzili trochę więcej czasu wspólnie ?

- Co?- ten spojrzał na nią po czym lekko się uśmiechnął.- A no tak. Twoje urodziny.- ta lekko kiwnęła głową.- Przykro mi młoda, ale niestety nie będę mógł.. Właściwie to z tego powodu do ciebie napisałem..- wstał po czym ukucnął przed nią. Położył dłonie na kolanach młodszej dziewczyny i turkusowe oczy spotkały się z ciemno niebieskimi.- Wyjeżdżam.

- Na jak długo?

- Sam nie wiem. Ale na pewno szybko się nie zobaczymy.- na te słowa w oczach jedenastolatki pojawiły się łzy. Toya uśmiechnął się smutno i zabrał się za ich ścieranie.- Ej młoda.. Słuchaj to nie znaczy tego, że to koniec naszej..

- Właśnie, że oznacza! Na pewno o mnie zapomnisz! O ciągle płaczącej smarkuli..- ten westchnął po czym sięgnął po coś do kieszeni.

- Daj mi prawą dłoń.- powiedział łagodnie. Ta niepewnie to uczyniła na co czerwonowłosy chwycił mniejszą dłoń w swoją własną. Po chwili wsunął na palec wskazujący srebrną obrączkę.- Obiecuję, że jak wrócę to ten pierścionek znajdzie się na twoim palcu serdecznym.. A do tego czasu dbaj o niego.

- Jest trochę za duży..- wyszeptała czerwona na twarzy na co się zaśmiał. Zdjął z szyi srebrny łańcuszek, następnie zabrał z jej palca pierścionek który zawiesił na łańcuszku a ten na jej szyi.

- W takim razie załóż go kiedy będzie pasował idealnie... No dobra na mnie już pora.- wstał z klęczków, sięgnął po leżący obok plecak i spojrzał na dziewczynę.- Do zo..

- Czekaj!- krzyknęła także wyciągając coś z kieszeni bluzy. Było to małe pudełeczko, które podała chłopakowi.- Takie lekkie spóźnione wszystkiego najlepszego Toya.. Mówiłeś, że myślałeś nad kolczykami więc.. Proszę.- ten wziął od niej pudełeczko a w środku była para srebrnych  hexów. Uśmiechnął się schylając głowę do jej poziomu i podając pudełko.

- W takim razie także mi je załóż.- ta przełknęła ślinę jednak zrobiła to.

- To obietnica Toya! Jjeśli nie zjawisz się w ciągu dwóch lat.. to.. to.. Ssama pójdę cię znaleźć!- wykrzyknęła  a jej policzki oblały się czerwienią. Nagle poczuła jak jego ciepła dłoń odsłania jej czoło a chwilę później jego usta pocałowały jej skórę.

- To obietnica princess... Dbaj o siebie Annelain..- odsunął się od niej, pogłaskał po głowie i odwrócił się.

- Ttrzymaj się Toya! I do szybkiego zobaczenia!- krzyknęła  dotykając prawą dłonią miejsca gdzie chwilę temu były jego wargi a drugą machała do niego. Patrzyła jak sylwetka czerwonowłosego powoli znikała w ciemności...

- Toya!- osiemnastolatka otworzyła gwałtownie oczy. Ujrzała wyciągniętą prawą rękę do góry a jej oddech był płytki. Zamknęła oczy, kładąc dłonie na twarz.- Kolejny sen... Która to godzina?- spytała siadając i szukając telefonu. - Szósta? Gosh.... Już nie zasnę nie ma bata..- jęknęła zaczesując do tyłu swoje brązowe włosy z czarnymi pasemkami. Ziewnęła, sięgając po okulary, szlafrok i wygramoliła się spod swojej ciepłej kołdry. Wyjrzała za okno a widok śniegu wcale jej nie ucieszył. Spojrzała mimowolnie na swoją prawą dłoń a jej spojrzenie skupiło się na palcu wskazującym a konkretnie na pierścionku, symbolu jej obietnicy z Toyą. ' Agh! Jak ja bym chciała by był tu przy mnie i ogrzał mnie swoim darem.. No dobra, ciałem też...Ciekawe jak teraz wyglądasz Toya. Mam nadzieje, że tak jak ja nosisz mój prezent..' pomyślała całując pierścionek na swoim palcu.

- No dobra.. Skoro i tak już nie zasnę to lepiej się ubiorę i pójdę pobiegać, nim Miki-san nie zagoni mnie do roboty..- mruknęła pod nosem, szczelniej okrywając się czerwonym szlafrokiem i pobiegła do szafy, przeklinając zostawienie papci w salonie. Ze środka wyciągnęła sportowy stanik wraz z czystą bielizną, skarpetki, szare spodnie dresowe, białą podkoszulkę sięgającą jej do końca pośladków oraz fioletową bluzę przez głowę z kapturem. Szybko się ubrała a następnie chwyciła za telefon ze słuchawkami i ruszyła do łazienki by nasmarować twarz kremem oraz nałożyć na usta pomadkę ochronną. Przed opuszczeniem łazienki spojrzała na swoje odbicie.

- Sięgają prawie do ramion.. Może znów je lekko skrócę?- złapała w palce kosmyk włosów i spojrzała na niego.- Nie.. Jeśli dobrze pamiętam to mówił, że lubi dziewczyny z długimi włosami, a najkrótsza ich długość to właśnie do ramion.. Ale coś wypadałoby zmienić... O! Lekko wycieniuje i do tego grzywkę zrobię.. Tylko lepiej w tej sprawie dopytam się któreś z dziewczyn.. Bo jeśli chodzi o wygląd to Miki ledwo się na tym zna.- na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech po czym wyszła z pomieszczenia a po chwili z budynku. Na dworze przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. Jęknęła, pocierając dłonie, założyła słuchawki i ruszyła biegiem w stronę pobliskiego parku. W uszach słyszała " Faded vs. Closer Mashup". Piosenka, która idealnie oddawała jej ostatnie sześć lat. Sześć lat czekania oraz cztery lata szukania. Sześć lat bólu, samotności, rozpaczy, tęsknoty.. ' Toya gdzie ty do cholery jesteś?' westchnęła przyśpieszając. Po jakiś dwudziestu minutach dotarła na miejsce i tak jak zawsze o tej porze jedynymi osobami, które tu były to właściciele z psami, bezdomni oraz małą grupkę dzieciaków łamiących zasady. Ta jedynie westchnęła, notując sobie w głowie by kupić coś ciepłego do picia i do jedzenia dla trójki bezdomnych nim nie wróci do domu. Nagle całą jej uwagę przykuła grupka dzieciaków, które szły w stronę trójki bezdomnych. Annelain rozpoznała tę trójkę, dlatego ruszyła biegiem w ich stronę.

- No i co śmieciu?

- Najlepiej by było jakbyś skoczył pod jakiś pociąg lub utopił się w rzece a nie miejsce w mieście zajmujecie.

- A wy gnojki? Do szkoły  kicać by was szacunku do starszych nauczyli.- powiedziała stając przed trójką starców i stając się ich ochroną przed obelgami oraz spojrzeniami bandy dzieciaków.

- Nie twój interes suko.

- Serio? Bo ja uważam, że to obywatelski obowiązek wychowywać takie smarki oraz dać im lekcję pokory.. Tak na przyszłość. A teraz spadać pukim grzeczna.- położyła dłonie pod boki, spoglądając na nich z pogardą i obrzydzeniem. ' I to jest to cudne pokolenie o tyle się ci tak zwani bohaterzy walczą? Niech mnie nie rozśmieszają.' przeleciało przez myśli niebieskookiej, która widziała na twarzach pięciu nastolatków iż jej nie wierzą oraz patrzą na nią z góry. Prychnęła po czym po prostu olała tę piątkę i skupiła całą swoją uwagę na panach.

- Annelain?

- No witam panów. A to panowie nie w schronisku?- spytała zaskoczona, kucając przed ławką na której siedzieli panowie Hizaru, Nishio oraz Motou.

- Nnie..

- Oi my tu jeszcze nie skończyliśmy!- warknął szef zgrai. Ta nawet na nich nie spojrzała dalej skupiając się na starszych panach.

- A coś się stało? Jeśli tak to wiecie, że mogę się tym zająć prawda?

- Miki mówiła..

- Co wam powiedziała? Wiecie żeby nie słuchać jej w takich chwilach.- westchnęła zrezygnowana po czym wstała.- Dobra, pogadamy o reszcie przy czymś ciepłym, jasne?- ciepło się do mężczyzn uśmiechnęła. Już chciała wraz z nimi ruszyć z powrotem do baru Miki kiedy  jeden z nastolatków chwycił ją za jej nadgarstek na co ta spojrzała na niego spojrzeniem pełnym obrzydzenia.

- Puszczaj śmieciu.- powiedziała bardzo spokojnym głosem.

- Co powiedziałaś suko?

- Nie dość, że głuchy to jeszcze z nieświeżym oddechem.- mruknęła uwalniając nadgarstek jak z uchwytu pięciolatka, z wielką łatwością.- A teraz daje wam gnojki pięć sekund na to byście zeszli mi z oczu.- następnie wróciła się do starszych panów.- A więc chodźmy.- uśmiechnęła się a ci ostrożnie wstali z ławki i mieli ruszyć kiedy o mało co nie oberwali głazem. O mało ponieważ chwilę przed jego uderzeniem w jednego z nich dziewczyna złapała go w dłoń a następnie zmiażdżyła. - Przepraszam na momencik.- powiedziała do mężczyzn , odwróciła się na pięcie i  trzema ciosami powaliła nastolatków na ziemie.

- Cco ty..

- Cieszcie się, że jedynie zmieszałam z błotem wasze ego smarkacze..- przerwała na chwilę by ukucnąć przed nimi i przyłożyła palce do brody.- Noo o niebo lepsze niż wylądowanie na ostrym dyżurze lub onionie prawda?- uśmiechnęła się, delikatnie przechylając głowę w bok.- Ale obiecuję, że jak was jeszcze zobaczę to nie wiadomo co się z waszymi zwłokami stanie.- rzuciła po czym wstała, odwróciła się do czekających na nią starszych panów i jak gdyby nigdy nic ruszyła przed siebie. ' No i tyle z mojego przyjemnego dbania o linie.. Chociaż jakby to Miki usłyszała to od razu wepchnęłaby mi do gardła sporą ilość jedzenia..' westchnęła do swoich myśli a jej spojrzenie skupiło się na bezdomnych.

- Pytanie. Czy ktokolwiek z waszych bliskich się z wami kontaktował?

- Nie.. Ale żaden z nas nie ma im tego za złe.- powiedział Motou a Hizaru oraz Nishio jedynie mu przytaknęli co załamało i zirytowało osiemnastolatkę.

- To nie jest odpowiednie miejsce na rozmowę.- mruknęła chuchając na dłonie by odrobine je rozgrzać. Przez resztę drogi nikt się nie odzywał a kiedy weszli w dzielnicę Yorokobi, która budziła się do życia i dziewczyna witała się z otwierającymi swoje sklepy właścicielami. Kiedy dotarli na miejsce ujrzeli przy blacie Takashiego, męża Miki który wycierał szkło.

- Idę zrobić wam coś ciepłego do picia oraz jedzenia a wy usiądzie przy barze.- powiedziała do trójki bezdomnych po czym zniknęła za drzwiami a następnie skierowała swoje kroki do kuchni. Tam zabrała się za wstawienie wody na kawę oraz robienie jajecznicy z bekonem, pomidorami i serem. ' No dobra przemyślmy sobie wszystko na spokojnie. Najpierw muszę dowiedzieć się dlaczego nie było ich w schronisku, wypytać o tym jakie brednie nagadała im Miki oraz pomyśleć tak na wszelki wypadek o nowym miejscu dla nich... Ech czeka mnie spotkanie z..' z rozmyślań dziewczyny wyrwał ją dźwięk wiadomości. Zmniejszyła ogień pod patelnią po czym wyciągnęła urządzenie z kieszeni. Wpisała hasło a widząc wiadomość od Girana. ' A ten to czego chce o wpół do ósmej? ' jęknęła jednak przeczytała jego wiadomość

Giran:
Młoda pamiętasz tą przysługę którą jesteś mi winna? A więc teraz chce byś ją spłaciła i poszła gdzieś ze mną o 14 i wysłuchała pewnej oferty, która może cię zainteresować.

Po przeczytaniu wiadomości syknęła, przemieszując pomidory z bekonem oraz wyłączając wodę.

Annelain:
.... Niech ci będzie....

Po wysłaniu mu odpowiedzi zrobiła kawę, wbiła sześć jajek, przyprawiła oraz dodała ser i sprawnie mieszała zawartość patelni. Kiedy skończyła, wsadziła chleb do tostera, jajecznicę nałożyła na talerze, które umieściła wraz z kubkami z kawą oraz widelcami na tacy a po chwili do tego dołączyły także posmarowane masłem tosty. I tak załadowana ruszyła do baru gdzie ich zostawiła.

- Mam nadzieje, że jajecznica będzie wam smakować.- powiedziała kładąc tacę na blacie a następnie podała każdemu z nich porce jedzenia. Ci zabrali się za jedzenie a ona wraz z Takashim delektowali się kawą. Siwowłosy spojrzał na błękitnooką.

- Jakieś plany na dzisiaj kwiatuszku?

- Tachan! Nie mam pięciu lat by tak mnie nazywać.- nadęła policzki na co czterdziestoośmio latek się zaśmiał łapiąc ją za nos.

- Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem. A więc?

- Tsc.. Tak mam. Najpierw dowiem się od naszych miłych panów co się dzieje w ich schronisku a następnie z kimś się umówiłam na czternastą.- odpowiedziała mu wchodząc za blat po czym stanęła a następnie usiadła przed trójką staruszków, skupiając na sobie ich uwagę.- A teraz panowie powiecie mi wszystko co się wydarzyło, prawda?- spytała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Ci przez chwilę milczeli, kończąc jedzenie jednak po krótkiej chwili taka forma ochrony przed odpowiedzeniem na pytanie brązowowłosej była nieużyteczna. Ci spojrzeli na siebie i wypadło na najstarszego z tej trójki - pana Nishio. Opowiedział o zachowaniu właścicielu schroniska, który przedwczoraj wywalił ich z legowiska bo nie przypadli do gustu jego kolejnej kochance. O tym gdzie spędzili ostatnie dwie noce i o okropnej sytuacji w schronisku. Kiedy siedemdziesięciolatek zakończył swoją wypowiedź ta jedynie się do niego przytuliła.

- Banda upartych, starych osłów... Mówiłam, że w takich chwilach to macie przychodzić do mnie a nie!- fuknęła wściekła i lekko rozczarowana.- Taachan, mamy dla nich jakieś ubrania na zmianę?- spytała właściciela, który przytaknął.- W takim razie idźcie się umyć.. A o waszym dalszym losie pogadamy jak wrócę.- rzuciła zeskakując z blatu a następnie bez słowa udała się do łazienki, wzięła szybki prysznic i po porządnym wysuszeniu się, ubrana w szlafrok pobiegła do siebie, gdzie założyła na siebie bieliznę, grube rajstopy, jeansy, granatową podkoszulkę na ramiączka, na to zarzuciła niebieski, gruby sweter i spojrzała na siebie w lustrze. Przyłożyła dłoń do brody, po czym podeszła do szafki nocnej z której wyciągnęła granatową maseczkę na usta wraz z rękawiczkami, które na siebie założyła a następnie zeszła na dół. Postanowiła wyjść głównymi drzwiami, bo tam miała swoje buty i kurtki.

- Wychodzę!- krzyknęła, oficerki , skurzaną kurtkę i wyszła z budynku. Na dworze wsunęła maskę na twarz, dłonie schowała do kieszeni i ruszyła w odpowiednią stronę. Skupiła swoje spojrzenie na spadających płatkach śniegu. Kiedy przechodziła koło budki z ramenem, jej właściciel - pan Takahara zawołał ją. Annelain podeszła do mężczyzny, który drapał się po swojej szarej brodzie.

- Coś się stało?- zsunęłaś maskę z buzi, zdjęła okulary i przetarła je.

- Otwórz usta.- nic nie powiedziała tylko to zrobiła a po chwili miała w nich rozpływający się w ustach kawałem karmelizowanego boczku.

- Mmmm.- mruknęła rozmarzona, przykładając lewą dłoń do policzka. Jej kubki smakowe przeżywały w tym momencie euforię oraz ucztę. Kiedy przełknęła spojrzała na mężczyznę, a  jej spojrzenie mówiło iż chce jeszcze. To wywołało śmiech u pięćdziesięciolatka, na który Annelain nadęła policzki.

- Młoda Fat Gum prosił bym ci przekazał, byś dziś do niego wpadła. Zapomniałem wczoraj cię o tym poinformować.

- Gummy?- osiemnastolatka lekko się zdziwiła.- A wiesz niby...- zaprzeczył nie dając jej dokończyć. Niebieskooka westchnęła.- No nic dzięki za przekazanie wiadomości.- powiedziała odwracając się do wyjścia.

- Wpadniesz dzisiaj?

- Niestety, ale nie. Skoro mam spotkać się z Gummim to nie wiem ile to mi zejdzie.. No dobra zmykam. Cześć.- skinęła głową a następnie znów poczuła zimne powietrze na jej ciele. Z powrotem założyła maskę na twarz. ' Grrr... Czemu nie mogłam urodzić się z darem, który pozwoliłby mi się rozgrzać?! Albo mogłam się cieplej ubrać?.... Nie to i tak by nie pomogło..'

- Ehh...- schowała dłonie do kieszeni kurtki i truchtem ruszyła w stronę noclegowni dla bezdomnych. ' Mam nadzieje, że nie zajmie mi ta rozmowa z tą amebą dłużej niż godzinę... Hmm.. No dobra, obmyślmy jakiś plan dnia jak i tej rozmowy. Najpierw muszę dyskretnie powypytywać kilku mieszkańców co do sytuacji..' spojrzała na zegarek ' Za pięć dziewiąta. Czyli jeszcze go nie ma w ośrodku z tego co mi powiedzieli... Czyli .. Powinnam być na miejscu za jakieś piętnaście minut jeśli pójdę skrótem.. Hmm.. No dobra, po zdobyciu potrzebnych informacji poczekam na niego jednocześnie szukając tak na wszelki wypadek jakiegoś miejsca dla tej tró.. Chwila. Jeśli sytuacja będzie  jeszcze gorsza.. to co z pozostałymi bezdomnymi.... Aght! Annelain robisz się  strasznie miękka na takie rzeczy!' podrapała się po włosach wdychając. ' .. Powinnam w takim razie zadzwonić do  Miguchiego w sprawie jakiegoś budynku.. No najpierw sprawdzę stan swojego konta.. A po rozmowie z tym ich opiekunem oraz naprawieniu i załatwieniu całej sprawy, pójdę do Fat Guma a później spotkam się Giranem.. Czyli muszę jednak założyć iż rozmowa z Izuroshim zajmie mi jakieś dwie godziny, czyli wolna bym była koło....jedenastej dziesięć... Emm czyli.. chwila. Gdzie ja mam się z nim spotkać o tej czternastej?' szybko sprawdziła wiadomość od niego i jęknęła załamana.  Następnie skręciła w lewo, wchodząc wprost w jedną z bocznych uliczek i na chwilę się zatrzymała.

Annelain:
Oi staruszku... Może podesłałbyś mi łaskawie miejsce naszego spotkania co?

Nie czekając na jego odpowiedź schowała telefon do kieszeni spodni a następnie spojrzała do góry.
' Normalne pójście zajmie piętnaście minut lecz po dachach powinno skrócić czas o jakieś sześć może siedem minut.. O ile nie są one pokryte lodem... No cóż.. Trochę wysiłku nikomu jeszcze nie zaszkodziło!' uśmiech pojawił się na ustach Hiroshiro, która ruszyła biegiem w stronę zamkniętego kontenera na śmieci, skoczyła na niego a następnie na czyiś balkon.  Później wspięła się po rynnie na dach gdzie przez kilka sekund podziwiała widok budzącego się we wtorkowy ranek miasta. Cichy chichot opuścił  usta Hiroshiro w momencie skoku na następny budynek a ekscytacja wraz z lekkim podnieceniem rosła z każdą sekundą tak jak szybsze bicie  serca przez dostarczaną adrenaliną. Nawet nie wie kiedy znalazła się przed celem jej  wędrówki, lecz wraz z uzmysłowieniem sobie iż dobra zabawa się skończyła jęk niezadowolenia opuścił usta osiemnastolatki. Przed wejściem do środka sprawdziła swój telefon.

Giran:
Spotkajmy się u mnie w biurze.

Anenelain:
Spoko.

Wysłała wiadomość, wzięła trzy uspokajające wdechy po czym podeszła do drzwi. Zapukała trzy razy a kiedy nikt nie otworzył lekko się zmartwiła i pociągnęła za klamkę.
' Otwarte?' od razu stała się ostrożna i gotowa do obrony. Ostrożnie otworzyła drzwi, wchodząc do środka. Pierwsze co ujrzała to były walące się po podłodze butelki po różnych alkoholach, śmieci, resztki jedzenia oraz  ciała osób. Szybko podeszła do osoby znajdującej się najbliżej drzwi, przyłożyła palce wskazujący i środkowy do szyi kobiety a wyczuwając puls wypuściła powietrze. Przekręciła blondynkę na plecy po czym poklepała ją po policzkach do momentu aż nie otworzyła oczu.

- Oi kim jesteś i co tu robisz?- spytała puki co spokojnie. Jej granatowe oczy przypatrywały się zamglonemu wzrokowi nieznajomej blondynki o brązowych oczach.

- .... Przyy..eeee...śli jedzenie?- wyziewała, walcząc ze zamykającymi się oczami. ' Ale wali od niej wódką! A makijaż jak i strój nie pasują do wieku...'

- Nie a te...

- ..Nieee? To co mnie budzisz idiotko..- przerwała Annelain i wróciła do spania co dość mocno zirytowała niebieskooką. ' Easy girl.. Zostawmy tu to.. coś i idźmy poszukać pana właściciela..' wstała z podłogi i ruszyła powoli oraz ostrożnie w głąb budynku, uważając by na nikogo nie nadepnąć jednocześnie szukając dyrektora ośrodka. Po dwudziestu minutach, które zajęły jej na sprawdzeniu całego parteru ruszyła schodami na górę. Z każdym pokonanym stopniem  gotowało się w niej ze złości. ' No naprawdę! Jak można być tak.. tak... nieodpowiedzialnym.. Ech słów mi brak na ludzką głupotę.. Na pewno tego tak nie zostawię, to jest pewne. Ludzie płacą podatki a ten dostaje pieniądze od miasta, które powinien wydawać na potrzeby potrzebujących a nie na swoje własne zachcianki.' warknęła w myślach a gdyby była postacią z mangi lub animie widać byłoby jak z jej nosa wychodzi para bądź wykrzykniki podkreślające jej irytację.

- Tsc. I znając życie nikt z urzędu się nie zainteresował by sprawdzić na co wydawane są pieniądze mieszkańców.- warknęła pod nosem wchodząc na pierwsze piętro i rozglądając się po korytarzu. Na widok zastawionych drzwi od pokoi mieszkańców nie wytrzymała. Podeszła do pierwszych po prawej, zacisnęła lewą dłoń w pięść, uspokoiła bicie serca a następnie jednym, płynnym uderzeniem w szafkę rozwaliła wszystko co zagradzało cały korytarz po prawej stronie. Wyprostowała się, potrząsnęła dłonią i zapukała do drzwi.

- Tu Annelain. Można?- powiedziała łagodnym głosem. Nie musiała długo czekać nim drzwi się nie otworzyły a za nimi stała przestraszona dwunastolatka.  Hiroshiro nie czekała ani chwili dłużej, weszła do jej pokoju a następnie przytuliła do siebie młodszą dziewczynkę z króliczymi uszami.

- Usagi-chan co się dzieje?- spytała a białowłosa ukryła twarz w jej swetrze. Annelain westchnęła, łapiąc ją w talii i zanosząc do łóżka gdzie obie usiadły.- Młoda co się tu wyprawia?- nastała cisza, która trwała pięć minut.

- Izuroshi-san... Zzawsze w soboty organizuje..

- Dobra widzę, że tak do niczego nie dojdziemy. Weź mi to po prostu pokaż dobrze?- przerwała jej na co uszy dwunastolatki zaczęły prostować się.- Weź narysuj to na mojej ręce.- rzuciła zdejmując kurtkę wraz z swetrem i podając dwunastolatce swoje lewe ramię. Usagi wyrwała kawałek futerka z ogonku, chwyciła za dłoń granatookiej i zaczęła rysować. Annelain przymknęła oczy, pozwalając by obrazy wypełniły jej umysł. Imprezy co sobotę, które trwały aż do środy, wszędzie walejący się bałagan. Zamknięte drzwi, głośna muzyka, krzyki pijanych osób..

- Wystarczy.- chwyciła za trzęsącą się dłoń dziewczynki a następnie pogłaskała po włosach.- Czy ktokolwiek coś ci zrobił? Albo komuś innemu?

- Nna szczęście nie..- powiedziała. Jeszcze przez chwilę potarmosiła jej włosy nim nie ubrała się, wstała z łóżka i podeszła do drzwi.

- Młoda radzę zamknąć drzwi i przekaż to innym. Idę wywalić niepotrzebne śmieci.- rzuciła po czym wyszła. Po zamknięciu drzwi oparła się o nie po czym poprawiła okulary i spojrzała na przeciwległą ścianę. Podrapała się po karku, podchodząc do śmieci pod drzwiami na wprost niej i powtórzyła tamtą czynność.- No doooobra... Jego gabinet jest na drugim piętrze jeśli się nie mylę.- mruknęła do siebie pod nosem, wbiegając na schody. '  Załatwmy to w przeciągu kilku minut... Może... Emm... dobra. Porobię zdjęcia a następnie wyślę je do Kiki-chan a ona pokaże to swojemu mężowi. Jeden z odpowiedzialnych i biorących na serio swoją prace urzędników jakich do tej pory poznałam.' wyciągnęła telefon robiąc zdjęcia ' No naprawdę jak można .. Agh!' zatrzymała się przed drzwiami od jego gabinetu i przeszła na nagrywanie. Przegryzła dolną wargę a gdy pojawiła się na niej kropla krwi, ta od razu zmieniła się w nić która owinęła się wokół telefonu dziewczyny, pozwalając jej mieć wolne dłonie a cała sytuacja zostanie nagrana a następnie dostarczona odpowiedniej osobie. Poprawiła okulary a następnie otworzyła drzwi kopnięciem. ' Ajć.. Chyba odrobinę przesadziłam z siłą.. No nic. Zapłacę za to.' podrapała się palcem wskazującym po policzku przyglądając się urwanym z drzwi nawiasom.

- Kurwa!! Kto śmia..- krzyknęła kobieta, urywając na widok stojącej przy rozwalonych drzwiach dziewczynie. Annelain przeniosła na nią swoje granatowe niczym nocne niebo oczy, a po chwili ruszyła w stronę dalej leżącego na kanapie mężczyzny.  Po drodze chwyciła za leżący przy biurku kij golfowy a będąc przy kanapie z całej siły uderzyła w miejsce gdzie chwile temu leżała różowowłosa kobieta. To od razu obudziło czterdziestolatka, którego najpierw zamglone spojrzenie z każdą sekundą stawało się rozbudzone oraz pełne strachu.

- Chyba mamy do pogadania... No to chciałabym powiedzieć albo raczej to chciałbyś usłyszeć prawda Izuroshi?- powiedziała spokojnym tonem, jednak w jej spojrzeniu było widać gniew, obrzydzenie oraz pogardę względem dalej leżącego pod kocem mężczyzny.

- Hhiroshiro-cchan! Mmożemy popo..

- Ależ my nie mamy już o czym rozmawiać.- pochyliła się nad nim a wolną ręką chwyciła za jego policzki.- Ale policja owszem. I radzę ci niczego nie próbować, bo się o tym dowiem. A jak spróbujesz uciec dopadnę cię, połamie wszystkie kości, zapakuje cię do dużego kartonowego pudła i podaruję policji w prezencie.- po ciele mężczyzny przeszły nieprzyjemne dreszcze. Spojrzała wprost w jego przestraszone, zielone oczy nim się nie wyprostowała i ruszyła do drzwi.

- A te swoje tanie dziwki to lepiej do swojego domu zabieraj. Twojej żonie na pewno się to spodoba.- rzuciła przez ramię, posyłając mu słodko-złośliwy uśmiech i wyszła. Przyciągnęła do siebie telefon, dalej nagrywając to jak wygląda budynek od środka. Na parterze z obrzydzeniem jak i pogardą patrzyła na leżących we własnych wymiocinach ludzi a nim wyszła ujrzała biegnącego w jej stronę Izuroshiego a za nim jego czerwoną ze złości kochankę. Drobny, złośliwy uśmiech wkradł się na usta osiemnastolatki, gdy chwyciła za klamkę. Odwróciła się do pomieszczenia.

- Życzę wam udanego poranka na policji!- krzyknęła na tyle głośno, że obudziła kilkanaście osób. Wyszła a drzwiami uderzyła w twarz dyrektora schroniska. Wyłączyła nagrywanie i biegiem ruszyła w jakieś ustronne miejsce, by w spokoju wysłać Kiki potrzebne dla niej rzeczy oraz zadzwonić na policję. Po skończeniu tych czynności spojrzała na zegarek.
' Godzinę mi to zajęło?'

- No doobra.. To gdzie ja się teraz udam..? Gummy.- szybko wybrała numer do bohatera, który odebrał już po trzecim sygnale.

- ' Oh! Annelain..mniam...'

- Przeszkadzam?- spytała chichocząc i wychodząc z zaułka. Gdy weszła na ulicę, wsadziła wolną dłoń do kieszeni kurtki, czekając aż mężczyzna po drugiej stronie kończy jedzenie.

- ' Przepraszam za zwłokę.. Oczywiście, że nie przeszkadzasz. Coś się stało?'

- Noo to raczej moje pytanie. Chciałeś coś wczoraj ode mnie, prawda?

-'.... A tak! Słuchaj młoda damo wpadnij dziś do mnie do biura. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.. A potem pójdziemy na ramen!'

- Pff.. Powiedz tylko, że chcesz wyskoczyć gdzieś razem Gummy.- oboje się zaśmiali. - Tylko to musi być konkretna godzina?

- ' A masz plany?'

- Noo o czternastej mam coś do załatwienia, do tego wiesz codzienna rutyna. Ale jak coś to mogę zadzwonić i przełożyć na wcześniej to moje spotkanie.

- ' Byłoby miło gdybyś tak zrobiła.'

- Dobra. To napisze jak to załatwię.- i nie czekając na jego odpowiedź rozłączyła się. Szybko wybrała numer do Girana, który odebrał od razu.- Giran możemy spotkać się wcześniej? 

- ' Hmm?'

- Nie hmmychaj mi tu tylko odpowiedz. Możemy czy nie?

- ' To zależy... Powiedz bardzo ci się śpieszy?'

- Tak. A więc?

- ' Za pół godziny u mnie. Naprawisz mi coś i pójdziemy tam gdzie chce cię zabrać.'

- .... Dobra. Do zobaczenia.- rozłączyła się.

Apple Candy ( Annelain):
Załatwione. Czternasta pasuje?

Gummy Bear ( Fat Gum):
Pasuje, pasuje. No to pa.

Po przeczytaniu od niego wiadomości, schowała telefon po czym weszła do pierwszego lepszego zaułka. Znów wdrapała się na dach i ruszyła w ten sam sposób co wcześniej do biura Girana. Na miejscu była pięć minut przed czasem. Jak zawsze weszła do jego gabinetu przez okno a ten siedział wygodnie w swoim fotelu, paląc kubańskie cygaro i czyszcząc swoją zapalniczkę.

- To co mam naprawić?- spytała obojętnie schodząc z parapetu.

- Nikt cię nie nauczył by używać drzwi?

- Gdyby to był normalny budynek to na pewno bym ich użyła, panie złoczyńco.- posłaliście sobie złośliwe uśmiechy po czym mężczyzna wstał ze swojego fotela, chwycił za teczkę i ruszył do drzwi. Od razu do niego podeszła.

- Kogoś mi zszyjesz. Tak by nie było niczego po nim widać.

- Hoo.. Kto to?- podał dziewczynie teczkę po czym zabrała się za czytanie zawartości.- Kto go tak poharatał co?- zaciekawiła się stanem  tak zwanego pacjenta.

- Zainteresowana?

- Można by to tak ująć. No więc?

- Dowiesz się później. Jak długo powinno ci to zająć?- spytał na co podrapała się po karku.

- Cóż... sądząc po odniesionych obrażeniach zewnętrznych jak i wewnętrznych to tak gdzieś... może półgodziny? To zależy od tego jak  jego organizm zachowa się na mój dar. Do tego musisz przecież doliczyć minimum dziesięć minut odpoczynku dla mnie więc..

- Co ci przygotować?- spytał kiedy wchodził do odpowiedniego pomieszczenia.

- Dla niego coś do jedzenia, ciepłe ubrania, koc oraz sporą ilość morfiny. A mi coś słodkiego.- zdjęła rękawiczki wraz z kurką, a następnie podeszła do kozetki na której leżał mężczyzna w okropnym stanie. - Jak dłu...

- Prawie godzinę. - ta nic nie powiedziała tylko podwinęła rękawy, chwyciła za skalpel i zrobiła dwa płytkie nacięcia na obu nadgarstkach.

- Możesz wyjść?

- Zawołaj jak skończysz. - powiedział wychodząc. Krew powoli spływała bo palcach dziewczyny, skapując na ciało leżącego mężczyzny. Wypuściła powietrze przez lekko zaciśnięte zęby, zabierając się do roboty.

*~*~*~*

- To co idziemy? - spytała Annelain kończąc swoją drugą tabliczkę czekolady. Giran zapalił papierosa, wyciągając z kieszeni marynarki telefon. Niezbyt wracała na niego uwagę. Bardziej była zajęta wyborem trzeciej czekolady. Nie mogła zdecydować się pomiędzy zwykłą mleczną, toffi czy z nadzieniem truskawkowym. I gdy miała już wybrać, sceneria się zmieniła a oboje zamiast siedzieć w gabinecie Girana byli w dość starym, jednak zadbanym barze. Hiroshiro rozejrzała się po pomieszczeniu, bar jak każdy inny z nietypowym barmanem. ' O ile jeszcze takie stwierdzenie jest dalej aktualne. Bo w obecnych czasach chyba już wyszło ono z obiegu.'

- To...

- Tak, to ona. Bloody Child to Kurogiri.

- Możesz mnie tak nie nazywać?? - syknęła w stronę mężczyzny w okularach a następnie skupiła się na czarnym, dymiącym się barmanie. - Można wiedzieć jaki ma Pan do mnie interes, panie Kurogiri?

- Ach, nie ja ale mój pracodawca chce Panią poznać. Proszę za mną. - powiedział odkładając czystą szklankę oraz ścierkę na blat a następnie podszedł do drzwi prowadzących na zaplecze. Otworzył je i czekał aż do niego podejdzie. Spojrzała to na barmana to na Girana. Oceniała obecną sytuację i na wszelki wypadek była w gotowości. Poprawiła okulary, idąc do chmury czarnego dymu, a następnie przekroczyła próg. Znalazła się w dość ciemnym pomieszczeniu a jedynymi dźwiękami jakie do niej docierały były odgłosy aparatur podstrzymujacych oddychanie jak i sprawdzających stan osoby pod nie podpiętej.

- Witam....?- mruknęła niepewnie rozglądając się. Wyczuwała mężczyznę po lewej stronie, będącego w dość ciężkim stanie.

- Mam przyjemność z Hiroshiro Annelainą?

- Tak. A ja z kim mam przyjemność?- odpowiedziała a po chwili usłyszała głęboki śmiech.

- Gdzie moje maniery. All for One. Przywódca Ligii Złoczyńców, która pragnie pani w swoich szeregach. - nastała cisza.

- Pff.. Ach przepraszam za swoją reakcje... Cóż ślicznie dziękuję za.. te jakże cudną że się tak wyrażę propozycję ale nie skorzystam. Bycie złoczyńcą to nie moja bajka. Ale niech się Pan nie martwi. Nie mam zamiaru wtrącać się w pańskie interesy... No bezpośrednio. Wie Pan pracy się nie da wybrać.. Ale to chyba Pan sam musiał znaleźć..- pomasowała się po karku nie wiedząc co by tu jeszcze powiedzieć. - No tooo ten tego.. Miło było poznać i w ogóle, ale ja już będę wracać. Do widzenia.- rzuciła, skłoniła się i wróciła w taki sam sposób w jaki się tam dostała...

Od autorki: Witam serdecznie w pierwszym rozdziale🤩😆 LilianaCross trochę od tej 20 minęło, ale daje rozdział 🤗
Mam nadzieję, że niczego nie sknociłam i.... To tyle. A teraz kilka informacji na temat daru Annelain 😆😉

Dar: manipulacja krwią oraz tworzenie.
- potrafi kontrolować swoją jak i cudzą krew, niezależnie od ich grupy.
- może stworzyć każdą część ciała.

Więcej informacji pojawi się wraz z rozwojem opowiadania 😉🤗

A tu na dobranoc ode mnie Dabi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro