Rozdział 1.8
Żeby łatwiej się czytało i bez problemów tylko informuję, że dialogi w nawiasach dzieją się w jego głowie i Deidara tego nie słyszy... Piszę to, żeby upewnić się, że wszyscy będą wiedzieli o co z nimi chodzi i to tyle.
Zapraszam do czytania!
×××
Dłuższą chwilę nie miałem bladego pojęcia co robić.
Przez głupią, chociaż ładną, statuetkę kota dostałem szansę wyznać Deidarze co czułem. A z pewnością nie było to coś zwykłego. Takich silnych emocji i radości ze spędzonego czasu nie dostarczał mi wcześniej nikt z wyjątkiem pewnej dziewczyny, przy której zwyczajnie wszystko zmarnowałem a potem kompletnie dobiłem tą porażkę, przez co zakończyła się smutkiem i bólem. Jedyne co dobre z tego wyniknęło, to poznanie Tobiego i możliwość zaczęcia życia od nowa...
- (Tobi cieszy się, że Obito ma chociaż z tamtego okresu jakieś dobre wspomnienie. Nie szkodzi, że jest nim tylko Tobi!) - zakrzyknął radośnie mój przyjaciel, na co ja odpowiedziałem mu uśmiechem. Odkąd tylko chłopak się pojawił widziałem go jako bruneta o podobnym wzroście i budowie z maską na twarzy. Mogła przywodzić na myśl każdą rzecz, o której tylko pomyślałeś, lecz zazwyczaj przypomniała osobliwą spiralę bądź wodę wpływającą do dziury w zlewie. Przynajmniej taki ja miałem na nią pogląd. Możliwe, że miało to jakieś podłoże. Mam wrażenie, że...
- (To nie czas na takie ciężkie przemyślenia! Obito powinien najlepiej skupić się na swoim uroczym wybranku!) - przerwał mi ostro, aczkolwiek wciąż przyjaznym głosem Tobi. Musiałem mu przyznać rację i skupić się. Co ja w ogóle do niego czułem? Czy naprawdę mogłem powiedzieć, że była to miłość?
- (Obito nadal ma wątpliwości?)
- (A ty byś nie miał?) - Nie oczekiwałem odpowiedzi na to pytanie, więc ciągnąłem dalej:
- (Co jeśli powiem mu to, a on mnie odrzuci? Albo się pomylę i naprawdę nie będzie nikim wyjątkowym? Albo z początku będzie wszystko w porządku a potem się nim znudzę? Co wtedy zrobię?!) - Zacząłem powoli panikować wewnętrznie. Na zewnątrz nie dało się tego ujrzeć, w końcu taka rozmowa w głowie jest krótka niczym mrugnięcie okiem jeśli dobrze się na niej skupiłeś, lecz w środku przynajmniej ja odczuwałem okropne napięcie. Niby znajdowałem się na dobrej pozycji, ale jednak targał mną najnormalniejszy strach.
- (Niech tylko Obito na niego spojrzy!) - Tobi objął mnie po przyjacielsku ramieniem, wskazując ręką na zdenerwowanego i porządnie zezłoszczonego blondyna, stającego trochę przede mną. Jego jasne brwi były silnie ściągnięte, a na twarzy miał wielkie rumieńce powodowane pewnie kumulującymi się w tym małym ciałku emocjami. Wyglądał niemalże tak jak zawsze, moim zdaniem uroczo. Ten wybuchowy i rzadko spotykany charakter sprawiał, że chłopak był intrygujący a fryzura wprost przyciągała wzrok, może i za bardzo. Jego wszystkie cechy sprawiały, że był osobliwy i trudny, ale dzięki temu właśnie tak łatwo zdobył moje serce.
- (Gdyby Deidara-senpai nic do Obito nie czuł to z pewnością nie byłby taki czerwony ani by go ta sprawa tak nie denerwowała.)
- (No nie wiem. Mam wrażenie, że i tak każdy byt doprowadza go do kompletnego szału.) - zaśmiałem się nerwowo.
- (Mniej lub bardziej. Miłostki akurat dogłębnie. Ale mniejsza o to. Tobi zapewnia Obito, że ten blondyn jest tym jedynym! Tobi siedzi tu na tyle długo aby sprawdzić każdy kąt i wetknąć wszędzie nos, więc doskonale wie, co naprawdę ważne jest dla jego przyjaciela. A Deidara-senpai może i jest kompletnym świrusem, ale spełnia wszystkie te wymagania! W dodatku jest jedynym chłopcem jaki zainteresował Obito. Czy to nie świadczy o jego specjalności?)
- (Mówisz całkiem sensownie. Rzeczywiście, wcześniej myślałem tylko o płci pięknej, ale widocznie teraz coś się zmieniło...)
- (Obito jeszcze ma dużo do odkrycia o sobie samym. Aż może się kiedyś zdziwić.) - Nie powiem, dostałem lekkich dreszczy od tonu jakim wypowiedział to zdanie.
- (R-rozumiem. Liczysz na mnie?)
- (Tobi zawsze trzyma kciuki za Obito!) - zawołał entuzjastycznie. W mig dodało mi to sił w piersiach do działania. Wiedziałem co muszę zrobić i mimo tego iż gdzieś tam nadal bałem się co wyniknie z tej sytuacji, nadzieja przyćmiewała to potężnie. Serce biło mocno w piersi, gdy w końcu zebrałem się w sobie:
- Tak.
- (Tobi ma wrażenie, że dużo było tej rozmowy jak na takie króciutkie słowo.)
- (Jestem pewien, że to dopiero początek.)
Blondyn otworzył szeroko oczy wpatrując się we mnie. Był pewien szoku, niezdecydowania, zdezorientowania i ogólnie wyglądał jakby dwie rację w jego głowie się ze sobą spierały. Czułem niepokój maszerujący niczym mrówki po krańcach moich palców aż po łopatki. Zawsze staram się być cierpliwy, ale ile można myśleć?!
- (Ale przecież Obito równie długo przezwyciężał swoje obawy...) - Tobi próbował bronić blondyna i niestety jego jedyny argument był niepodważalny. Próbowałem więc uspokoić spięte nerwy i rozluźnić zaciśnięte pięści.
- A-ale to... - usłyszałem nagle jego cichy głosik, którego nie spodziewałem się usłyszeć w takiej chwili. Myślałem, że przywali mi w głowę albo ponownie wydrze się na cały głos. Czy on miewał czasem bóle gardła?
- Niemożliwe... - podniosłem jedną brew do góry, przysłuchując się jego słowom uważnie. Czemu tak uważał? Rzeczywiście, jeśli czyta się na okrągło tego typu pisma, albo spojrzy na dzisiejszą młodzież miłość może wydawać się taka... Błaha i nieprawdziwa. Może dlatego, że byle zauroczenie wszyscy biorą za prawdziwe uczucia? Ja zawsze wierzyłem, że wcześniej powinno się długo budować podstawy, mocne i grube aby się nie rozleciały. Następnie stawiać na nich kolejne piętra aż do zdobycia serca wybranka czy wybranki, nieważne ile taki proces miałby trwać. Lecz odkąd spotkałem tego artystę miałem wrażenie jakby to wszystko przeminęło od tak, dzięki czemu jedyne co mi zostało to postawić ostatni klocek układanki. Więc to jest miłość od pierwszego wejrzenia?
- J-ja... - zająknął się. Mogłem się domyślić z dziecinną łatwością, że wciąż nie rozstrzygnął kwestii, z którą się tak spierał bez przerwy. Trochę było mi smutno, że nie miał nikogo w odróżnieniu ode mnie z kim mógłby porozmawiać jak ze swoim prawdziwym duchem. Chociaż... Może kimś takim powinienem być ja?
- Deidara. - Wziąłem jego dłonie w moje, splatając nasze palce razem. Teraz chłopak wyglądał jakby miał tu umrzeć z podenerwowania i strachu. Był blady jak ściana, którą ktoś oblał różową farbą przez co został tej barwy ślad. Wyraźnie czułem, że jego ręce drżały lekko przy moich. Nie czułem się dobrze. Robiło mi się przykro na jego widok. Zdecydowanie wolałem już gdy był wpieniony, aż czarny dym leciał mu z kitki.
- Wyobraź sobie, że jestem alternatywnym tobą i możesz mi powiedzieć wszystko. Zrelaksuj się, a gdy już ci się ta sztuka powiedzie powiedz, co naprawdę czujesz do Obito? Poznałeś go na...
- (Tobi uważa że tyle wystarczy! Deidara-senpai nie jest głupi tylko troszkę zawstydzony i zaskoczony...)
-(Troszkę? Wygląda jakby widział przed momentem atak terrorystyczny na studio produkujące hentai.) - Tobi zaczął się śmiać w mojej głowie i za żadne skarby nie chciał przestać, co przeszkadzało mi w skupieniu nad blondynem, od którego wciąż nie doczekałem się odpowiedzi.
Zaczynałem już myśleć, że to wszystko na darmo, bo nawet mój przyjaciel przestał chichotać, a teraz jedynie obserwował dalszy ciąg wydarzeń, aż w końcu chłopak otworzył buzię i... Kichnął.
Tobi znów głośno wyrażał swoje rozbawienie.
- (Dobrze, wiem że to zabawne! Ale wystarczy! Deidara nie jest do śmiania się!)
- (T-Tobi naprawdę nie chce ale...) - I kontynuował jakże denerwujące mnie teraz zachowanie. Miałem ochotę zacisnąć pięści, aby jakoś się opanować, ale wolałem nie ryzykować robienia krzywdy artyście. Zwłaszcza, gdy zdobył się żeby w końcu coś powiedzieć, nie mogłem... Czekaj! Czekaj! Mówił?! Co powiedział?! Przegapiłem to?!
- Co? - spojrzałem w jego stronę z niepewnym wyrazem twarzy. Przeklinałem się siarczyście w myślach, że na chodźby na moment skierowałem swoją uwagę gdzie indziej. On właśnie powiedział coś co z pewnością miałoby duży wpływ na losy mego życia, a ja... Ja kazałem wtedy Tobiemu się uspokoić, myśląc iż dam radę skupić się na obu sprawach. Jaki ja byłem głupi.
- Co powiedziałeś? Powtórz bo... Eee.... Nie słyszałem...?
- Jaja sobie ze mnie robisz hm? - prychnął blondyn a jego mina znów wyrażała bezgraniczną wściekłość a oczy zawód. Nie dziwiłem się. Cała ta rozmowa, moje starania odkąd tu tylko przybyliśmy prowadziły do tej chwili a ja... Zajęty byłem czymś innym! Miałem ochotę płakać. Gówno ze mnie nie człowiek, któremu na kimś zależy.
- (Deidara-senpai powiedział, że cię kocha! Jeśli oczywiście, to co on czuje zwie się miłością...) - rzekł nagle Tobi. Słowa te odbiły się echem w mojej głowie, zwłaszcza te, które pragnąłem najbardziej na świecie usłyszeć. Serce biło mocno, aż podchodziło do gardła. Nie wierzyłem, we własne szczęście. A mojemu przyjacielowi chciałem postawić pomnik i dziękować mu ma wieki. Mimo iż chciałbym je usłyszeć, już będąc w pełni skupionym.
- Ja ciebie też! - Powiedziałem entuzjastycznie z szerokim uśmiechem na twarzy tą typową regułkę. Żałuję, że nie zdołałem wymyślić czegoś oryginalnego, lecz i tak byłem cały w skowronkach, że w ogóle się udało! Poznać kogoś, w tak krótkim czasie, zakochać się i to z wzajemnością... To nie jest coś co zdarza się tak często! Nie mówiąc już o osobach tej samej płci. W końcu Deidara nie musiał lubić mężczyzn. A jednak tak się stało.
- Czyli jednak usłyszałeś, głupku... - wymamrotał pod nosem blondyn, cały rumiany na twarzy. Wciąż nie wziął swoich rąk, co z każdą chwilą mnie bardziej dziwiło ale wolałem na razie o tym nie wspominać. Tak jak teraz było idealnie pod każdym względem. Brakowało tylko jednej bardzo ważnej rzeczy.
Wziąłem jego śliczną twarz w dłonie. Wydało mi się to ważniejsze niż trzymanie się za łapki jak jakieś neko loli. Zastanawiałem się jeszcze przez chwilę, czy chłopak kiedykolwiek się całował, lecz Tobi skutecznie mnie pospieszał więc schyliłem się i...
- Nie przeszkadzam? - Rozległ się chłodny głos po prawej. Drgnąłem zaskoczony a Deidara podskoczył lekko przez co zderzyliśmy się nosami. Odsunąłem się trochę od chłopaka, rozcierając oblałą kończynę, aby nabawić się kolejnego urazu tym razem w głowę z pięści.
- B-baka hm! - krzyknął na mnie blondyn z furią w głosie, co jednakże wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy. Znów był sobą. Było to lepsze niż jego zszokowana biała ściana na twarzy. Chociaż rumiany artysta wyglądał najbardziej uroczo.
- (Tobi też tak myśli! Zwłaszcza gdy Obito trzymał różaną twarz Deidary-senpaia w dłoniach, to dopiero wyglądało słodko!)
- (Żałuj, że ty go tak nie trzymałeś.)
- (Tobi nie będzie podrywał czyiś chłopaków!)
- (Miło z twojej strony.)
- Wszyscy czekają w autokarze. - rzekł nie zmieniając tonacji, jak się okazało przewodnik. Miał włosy koloru smoły i takiej samej barwy oczy. Jego twarz nie była dość przyjazna, ale cóż przynajmniej dobrze opowiadał o zabytkach i Izraelu. Chcąc czy nie chcąc, muśleliśmy powlec się za nim w stronę gdzie zapewne trzeba było kierować się od początku. Czułem się lekko niezadowolony, że do końca nie oglądnąłem tego ślicznego miejsca ale nie oddałbym niczego za to co się stało.
- Deidara. - Trąciłem go lekko w ramię. Dziwnie się czułem z faktem, że nie byliśmy już sami, lecz nie mogło mi to przeszkodzić, przed ustaleniem jednej ważnej rzeczy.
- Czego chcesz hm? - Burknął blondyn niemiłym tonem. Miałem wrażenie, przez moment, że pomiędzy nami nie nastąpiła żadna zmiana, lecz miałem świadomość, że mimo wszystko blondyn jest troszeczkę inny. Mój.
- Pamiętaj proszę, od teraz jesteś moim partnerem. Nie nikogo innego. Ani Tobiego. Gdyby Tobi cię dotknął, po prostu mi powiedz.
- Mówisz, jakbyś ty miał do tego prawo. - Prychnął naburmuszony. Westchnąłem ciężko z dziwnym wrażeniem, pojawiającym się w mojej głowie. Coś mi się wydawało, że teraz wymuszenie na nim jakiejkolwiek bliskości będzie trudniejsze niż przedtem.
- (Niech Obito się nie martwi! Deidara-senpai szybko się przyzwyczai i Tobi będzie mógł pooglądać nieco ciekawych rzeczy!)
- (O nie! Wyrzucę cię z tąd jakoś jeśli tylko spojrzysz na skrawek jego ciała!)
- (T-Tobi tylko żartował!)
×××
Witajcie!
Więc jest kolejny rozdział w końcu z perspektywy Obito... Mam nadzieję, że wam się podobał i nie ma w nim tony błędów 😅
Hm nie wiem co mam jeszcze tutaj napisać toteż... Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro