Rozdział 1.20 [+18]
Ostatecznie, po długiej udręce w autokarze, znaleźliśmy się w nowym hotelu.
Czy raczej starym. Wróciliśmy całkowicie na początek. Mieliśmy się dzisiaj przespać w budynku, w którym spędziliśmy naszą pierwszą noc. Tym razem udało nam się zdobyć wspólny pokój. Miałem wrażenie, że Sasuke maczał w tym palce, ale nie przeszkadzało mi to. Po raz pierwszy byłem mu chyba wdzięczny za cokolwiek. Nie żebym chciał mu to powiedzieć osobiście.
Ledwie wleźliśmy do naszego pokoju rzuciliśmy nasze manatki w kąt. Nikomu nie chciało się ich ani trochę rozpakowywać, więc po prostu rozłożyliśmy się na łóżku. Usiadłem sobie tak by opierać się o ścianę, po czym sięgnąłem po moją glinę. Miałem już zatopić się w błogiej krainie sztuki, ale poczułem ciężar na kolanach. Na moje policzki wstąpił róż.
- Ej! C-co ty robisz, głupku?
- Zabieram się do spania. Tobi powinien mnie już chociaż raz zastąpić czy coś... - mruknął, przewracając się z boku na bok.
- To czemu nie położysz się obok hm?
- Nie narzekaj. I tak się stąd nie ruszysz, bo będziesz się zajmował twoim artyzmem. - W końcu położył się tak jak mu było wygodnie. Przymknął oczy.
- Pft! A co jeśli będę chciał do toalety? - Prychnąłem, ale on zwyczajnie mnie olał. Miałem wielką ochotę strącić go na ziemię, aż ręce trzęsły mi się z podekscytowania na tą myśl. Jednak stwierdziłem, że ten jeden raz ma prawo się zrelaksować. Ale tylko jeden raz. Zająłem się produkowaniem ślicznych kocich figurek. Udało mi się zrobić dwie, zanim Obito zmienił swoje ułożenie i wgapił się we mnie. A podobno miał się zdrzemnąć.
- Mógłbyś łaskawie się nie wiercić? To strasznie rozprasza. - Skomentowałem, trudząc się z robieniem ogonka. W końcu, strasznie się zirytowałem całą robota i zwyczajnie zgniotłem zwierzątko w dłoniach.
- Właśnie widzę. - Mruknął rozbawiony. Wymamrotałem tylko jakieś przekleństwa i odłożyłem moje rozwalone dzieło na bok. Zdałem sobie sprawę, że nic sensownego nie uda mi się już zrobić. Mogłem jedynie zwrócić podenerwowany wzrok na, o wiele spokojniejszego, towarzysza. Uśmiechał się do mnie.
- Deidei, mój drogi. - mruknął w końcu. - Zdajesz sobie sprawę, że to już nasza ostatnia noc tutaj?
- Zdaję sobie sprawę do czego zmierzasz hm. - odparłem podłym tonem. Z trudem ukryłem zdziwienie tym co powiedział. Ani razu podczas wycieczki czy przed nią, specjalnie nie zaczytałem się w jej plan, więc nie wiedziałem, że jutro czeka mnie już samolot. Czułem wyraźnie, iż było mi smutno. W końcu będziemy musieli się rozejść. Co z tego, że pewnie szybko się znów spotkamy, zapewne kilka dni później. To już nie będzie to samo, prawda?
- I co o tym myślisz?
- Nie ma takiej opcji.
- Dlaczego? Rozluźnij się chociaż jednego wieczoru. - Rzekł, muskając palcami mój policzek. Poczułem jak oblewam się rumieńcem. Niemal natychmiast trzepnąłem go w rękę, na co skrzywił się.
- Ładnie proszę? - Wymamrotał.
- Zrzucę cię na podłogę hm! - Ostrzegłem go. Niech wie, że miał szansę zająć zaszczytne miejsce na moich kolanach, ale spierdolił sprawę. Na jego szczęście zamknął gębę, ale życie grało mi na tyle mocno na nerwach, że i tak zepchnąłem go na ziemię. Z trudem powstrzymałem chichot.
- Przecież nic już nie powiedziałem... - Westchnął ciężko, znów pakując się na miękki materac. Zastanawiałem się, jak sprawić, żeby znów zleciał na dół, ale pchnął mnie na plecy.
- B-baka! C-co ty sobie myślisz?! - Wydarłem się na niego, kiedy zawisł nade mną. Zrobiło mi się goręcej na twarzy, a serce zabiło szybciej. Uchiha wyglądał tak ślicznie z mojej perspektywy. Ciemne, troszkę jeżowate włosy, opadające w dół, przystojna twarz i idealnie dopełniające ją blizny oraz czarne oczka jak węgielki wpatrujące się we mnie.
- Żebyś ty się kiedy dowiedział. - Zaśmiał się, po czym zatopił w moich ustach. Odruchowo oparłem dłonie o jego tors, aby go odsunąć, ale prędko przeniosłem je na jego kark. A niech się nacieszy, póki może. Najwyżej zwalę go z łóżka na twardy grunt.
Obito całował mnie czule przed dłuższą chwilę, po czym przeniósł się na szyję. Jęknąłem cicho, gdy postanowił zrobić mi malinkę. Miałem nadzieję, że nie będzie jej widać aż tak. Bądź co bądź, nie brałem tutaj żadnych golfów, ani nic. Może to był błąd.
- E-ej! G-gdzie z łapami...! - Pisnąłem gdy, wsunął je pod moją koszulkę. Błądził nimi po mym ciele. Palce miał jak zwykle zimne, przez co miałem zamiar mu wytknąć, aby zaczął nosić rękawiczki, ale uciszył mnie pocałunkiem. Przebiegłe, wstrętne stworzenie. W końcu podciągnął materiał w górę i zrzucił go ze mnie. Przez moment leżałem zdezorientowany, nie wiedząc co zrobić, a on tylko się patrzył. Objąłem się rękami, czerwieniąc po uszy.
- P-przestań się tak gapić, durniu! Rób cokolwiek czy coś, a nie siedzisz tylko... - Starałem się nie patrzeć w jego roziskrzone ślepia. Zgiął się wpół i zaczął muskać wargami moją klatkę piersiową.
- Więc...przekonałeś się? - Rzucił rozbawionym tonem, zaciskając lekko ząbki na moim sutku. Potrząsnąłem przecząco głową, trzymając jedną dłoń na buzi, aby coś mi się nie wymknęło. Zdenerwowało mnie jednak, jak długo skupiał się na męczeniu mojej piersi, więc przywaliłem mu w łeb.
- Głąbie! W-wystarczy! Jak ja jutro złożę koszulkę, co?! I-I tak już są całe.... Z-zapłacisz mi za to! - Skarciłem go wściekłym głosem, starając jednocześnie uspokoić przyspieszony oddech. Część mnie apelowała, żebym wyrzucił bruneta na wycieraczkę i porozcierał wszystkie miejsca, które mnie pobolewały, po czym umył się, zwinął w kulkę pod kołdrą i spał do rana. Natomiast ta podjarana strona chciała ciągnąć ten nieśmieszny teatrzyk dalej, mając w nosie konsekwencje. A rozsądna cząstka mówiła, abym posłużył się nożem w wiadomych celach. Nie wiedziałem co robić, a ostatnia wizja nie wydawała się taka zła. Jednak gdy poczułem jego ręce na moim kroczu zareagowałem natychmiast.
- Stój! T-to idzie za daleko hm! - Podniosłem się gwałtownie do siadu, przez co przywaliłem czołem o jego czoło. Syknął cicho, podobnie jak ja. Przez moment nic się nie działo, a Obito jedynie tarł swoją głowę.
- Jeju, nie musiałeś tego robić. - Powiedział po chwili z przygłupim uśmiechem na twarzy. Zdawałem sobie sprawę, że próbuje się nie roześmiać, więc tylko przekląłem go brzydko.
- Z-zamknij mordę! I-i daj mi moment hm... - Starałem się uspokoić rozbiegany oddech. Pomijając już fakt, że miałem dziwne wrażenie, że temperatura w pokoju trochę wzrosła. Nie podobało mi się to ani trochę. Może powinienem otworzyć okno albo zwiększyć chłodzenie z klimatyzacji? Sięgnąłem po pilocik, a Obito tylko śledził moje ruchy. Starając się go zignorować ustawiłem na większy i zimniejszy wiaterek. Cieszyłem się, że mogłem nabrać trochę orzeźwiającego powietrza.
- Ty naprawdę...?
- Nie podoba ci się coś hm?! Jeśli tak to...
- S-spokojnie! - Zaśmiał się nerwowo. - Nie mam nic przeciwko, byle byś potem się nie pochorował. Zdajesz sobie chyba sprawę, że jak się zgrzejesz to łatwo możesz się tak zaziębić.
- Cz-czemu miałbym się zgrzać? - Mruknąłem, czując niemałe zmieszanie. Bacznie się wpatrywałem w mężczyznę, który sekundę później położył mi dłoń na policzku. Moja twarz od razu zrobiła się czerwieńsza.
- Już i tak jesteś dość rozpalony z podniecenia. - stwierdził, chichotając.
- Huh? - zatkało mnie na krótki moment, a następnie wzburzyłem się całkowicie: - C-co? C-co?! Gdzie niby?! Całkowicie na mózg ci padło?! T-to niedorzeczne! Zabawny się zrobiłeś!
Uchiha zaczął się śmiać, aż musiał objąć się w pasie. Wolałem nie wnikać co mu po tym tępym łbie chodziło, bo jeszcze bym odruchów wymiotnych dostał. Trochę zajęło mu, zanim ogarnął się w miarę, aby znów móc spojrzeć na moją skrzywioną minę.
- Słodki jesteś.
- Z-zaczynasz bredzić hm. - Stwierdziłem tylko, błądząc wzrokiem gdzieś pod ścianach. Nie wierzyłem jakim cudem znalazłem się w takiej prymitywnej sytuacji. Nie dość, że siedziałem bez koszulki, to jeszcze przy kimś komu oczy świeciły się na moją gołą dupę. Jakby to miało kogokolwiek podniecić. Kompletnie tego nie rozumiałem. Co było w tym takiego super, żeby chcieć mnie rozbierać? W internecie ma praktycznie to samo.
- Ob... - Nawet dobrze nie zacząłem mówić, a poczułem jego usta na swoich. Tym razem mężczyzna postawił na czarujący, czuły pocałunek, który jakkolwiek bym się nie opierał, rozmiękczał moje myśli. Objąłem rękami jego kark i wróciliśmy do leżenia na materacu. Nie przestawał pieścić mojej buzi, a jednocześnie przesuwał dłońmi po mym ciele. Po plecach przebiegły mnie dreszcze, częściowo przez jego ręce, a częściowo z powodu chłodnego, ale zbawiennego powietrza.
Na chwilę odsunął się, aby zaczerpnąć oddech, po czym sięgnął do mojej szyji. Z trudem powstrzymywałem jęki, które cisnęły mi się na usta. Ochota, aby powstrzymać go przed ściągnięciem mi spodni, gdzieś uleciała. Stwierdziłem, że to dość niepokojące i, że muszę się leczyć. Jednak odłożyłem to na kiedy indziej, bardziej skupiając się na tym, że zostałem w samych bokserkach.
- D-dlaczego tylko ja jestem rozebrany? - Mruknąłem kiedy zostawił na moment moje ciało w spokoju, aby zaczesać sobie fryzurę w tył.
- I kto poprawia sobie włosy w takiej chwili?! - Przewrócił oczami.
- Może i mam je krótkie, ale i tak spadają mi na oczy i nic nie widzę. Osobiście, wolałbym patrzeć się na ciebie gdy zajmuję się takimi sprawami. - Wytłumaczył luźno.
- No co ty nie powiesz hm. - Prychnąłem. Moja grzywka, która Uchiha pozostawił w kompletnym nieładzie, plątała mi się wszędzie, po większej połowie twarzy. Było to nad wyraz irytujące i facet chyba zdał sobie z tego sprawę, bo zgarnął ją w tył.
- Lepiej?
- Ja nie będę tego rozczesywał, gnojku. - Oznajmiłem twardo, na co tylko pokiwał głową. Chyba nie bolała go wizja siedzenia przez godzinę rano ze szczotką w ręku. No cóż, w końcu to nie on będzie miał ptasie gniazdo na łbie. Nastała przez kilka minut, krępująca cisza, przerywana naszymi cichymi oddechami i szumem z klimatyzacji. Obito jednak chyba czekanie na cokolwiek się sprzykrzyło, bo zjechał ustami po moim brzuchu, aż natrafił na miejsce, od którego zdecydowanie powinien trzymać się z daleka. Przywaliłem mu lekko stopą w brzuch.
- B-baka! - Wiedziałem, że prawdopodobnie tam na dole urosła górka, ale miałem na uwadze ważniejsze sprawy. - Rozbieraj się, kretynie!
- Będziesz na mnie czekać? - Uśmiechnął się rozbrajająco, aż me policzki oblały się soczystym szkarłatem.
- N-nie kretynie, zrobię sobie dobrze hm. Zdejmuj te, ubrania, ale natychmiast!
- Tak jest, sir. - Usiadł na moich biodrach, aż sapnąłem pod jego ciężarem czy też z powodu jednego z ważniejszych obecnie dla mnie problemów. Wpatrzyłem się w jego silnie, idealne ramiona, które prędko zrzuciły koszulkę. Zlustrowałem łapczywym wzrokiem ponętną sylwetkę Uchihy, czując jak oblewa mnie szkarłat i podejrzane podniecenie całą sprawą. Obym skonał w piekle za takie okazanie słabości.
Po chwili reszta ubrań mężczyzny wylądowała na ziemi. Starałem się mijać jakoś spojrzeniem jego stojącego członka, mając okropne wrażenie, że jednak jest większy od mojego co było co najmniej niesprawiedliwe. Na swój sposób zżerała mnie zazdrość z tego powodu, ale starałem się jej zbytnio nie okazywać. Brunet wpatrzył się w moją czerwoną twarz z uśmiechem, po czym sięgnął do mojej bielizny, ale syknąłem na to:
- Głupku! S-sam mogę to zrobić hm! - Posłusznie odsunął ręce, podnosząc się trochę w górę, abym miał sposobność ściągnąć z siebie cokolwiek. Udało mi się to zrobić dość prędko, więc moment później zostaliśmy bez niczego. Nawzajem się na siebie patrzyliśmy. Dopiero kiedy Obito przejechał palcami po mojej dziurce zdałem sobie jasno sprawę, do czego się doprowadziłem przez nieuwagę. Zapowietrzyłem się i wyciągnąłem ręce przed siebie tak gwałtownie, że przywaliłem brunetowi w szczękę. Był kompletnie zaskoczony. Złapał się za buzię, marszcząc brwi.
- Rany, zęby chcesz mi wybić?! - Wymamrotał, rozcierając sobie bolące miejsce. - Zaczynam mieć wrażenie, że wyjdę z tego łóżka bardziej poturbowany niż kiedy spierniczyłem sobie twarz...
Zacząłem się nerwowo śmiać, a on tylko spojrzał na mnie krzywo, lecz widać było, że nie ma mi niczego za złe. Westchnął cicho i położył mi dłoń na podbrzuszu. Wyszczerzył się grzesznie.
- To co? Gotowy? Bóg mi wybaczy seks z chłopakiem, bo naprawdę kocham tego blondyna. A jak z tobą? Porozciągać cię może? Czy wolisz samemu? Bo chyba nie jesteś masochistą sądząc po twoim zachowaniu.
- D-dlaczego uważasz, że miałbym być na dole hm? - Wyglądał przez moment na lekko zdziwionego, lecz szybko odzyskał figlarną minę.
- Bo ktoś musi być, a ja zamierzam wkładać.
- W-wydaję ci się, że pozwolę abyś mi wepchnął?! Ha! Grubo się myślisz! Nikt nie będzie robił ze mnie dziewczyny!
- Dlaczego uważasz, że to fucha tylko dla dziewczyn, ty mały seksistowski fiutku? Moim zdaniem, każdy może być gdzie chce, jeśli tylko posiada ku temu odpowiednią wiedzę i umiejętności.
- Sugerujesz, że jestem słaby w te... Czekaj, jak ty mnie właśnie nazwałeś hm?!
- Czy to teraz takie ważne? - Zaczął nerwowo majtać rękami. Poczułem przypływ istnej wściekłości, która idealnie zgrywała się z moim podnieceniem. Nie hamowałem się nawet przez rzuceniem się na niego. Potoczyliśmy się na łóżku, każdy starając się znaleźć idealny moment, aby przyszpilić drugiego do gruntu. Całkiem dobrze się przy tym bawiłem i chyba on też. Nie wiem, ile jeszcze byśmy się tak spierali, gdyby nie dobiegło nas walenie w drzwi. Akurat, kiedy siedziałem na brzuchu Obito, siłując się z nim na ręce, jednak pod wpływem nagłego dźwięku oboje zamarliśmy. Chwilę oddychaliśmy prędko, aż Uchiha walnął jakże inteligentnym pytaniem:
- Tak? - Miałem ochotę przylać mu w mordę, gdy osoba z korytarza odpowiedziała. Od razu rozpoznałem głos Sasuke:
- Przyniosłem twoje religijne skarby! Miałem je oddać na kolacji, ale cię nie było. - Zmieszałem się kompletnie, zdając sobie sprawę, że pewnie zeszło nam trochę na tych przepychankach słownych i niesłownych. Spojrzałem na leżącego pode mną bruneta, który wyglądał jakby kompletnie nie wiedział jak rozwiązać aktualny problem. Wpatrywałem się w niego intensywnie, aż westchnął i przymknął oczy.
- Ano... To nie jest najlepszy moment. Przyszedłbyś jutro? - mruknął niepewnie. Czekałem zniecierpliwiony na responsę, która w końcu nadeszła:
- W porządku.... Do jutra. - Odczekaliśmy chwilę, która ciągnęłaby się sporo, gdyby brunet nie wtrącił:
- Ma chłopak wyczucie.
- Albo po prostu za długo się opierasz, cymbale. - syknąłem wściekle, nachylając się nad nim, aż moje włosy posmyrały go w twarz. Zarumienił się lekko:
- Powiedziałbym, że ty. W końcu, od początku wiadomo, że to ja jestem dominujący pod tym względem. I ja cię namówiłem, przez co się zgodziłeś. - Zamilkł na chwilę, po czym wyszczerzył się przebiegle: - A może ty się boisz, co?
- D-dlaczego miałbym? Nie rób z siebie głupszego niż normalnie, twierdząc tak. B-baka. - Mruknąłem tylko, rozglądając się gdzieś po kątach. Po malutku takie przedłużanie całego procesu zaczynało mnie nużyć i sprawiać mi lekki dyskomfort. Miałem nadzieję, że w końcu uda mi się jakoś z nim dogadać, ponieważ inaczej mogło się zrobić krucho.
- Deidei. - Mruknął sprośnie, trącając mnie nogą w tyłek. Straciłem równowagę i przywaliłem nosem w jego klatkę piersiową. Policzki zapiekły mnie, jakbym oberwał gradem w ryj.
- Ten jeden raz? Ładnie proszę?
Zdawałem sobie sprawę, że on tylko czeka, aż ja ustąpię, bo sam nie miał tego w planach. Rozważałem inny wybór, ale uznałem, że dłużej pozostać w takim stanie już nie mogę. Już i tak to wszystko było za dużo dla mojego niedoświadczonego organizmu. Uchiha pewnie przespał się już z niejedną osobą i na pewno zdążył być na górze i na dole. Przetarłem dłońmi czerwoną twarz i obiecałem sobie, że następnym razem to ja wyłudzę od niego tą zaszczytną rolę.
- T-tylko i wyłącznie dzisiaj! Ale następnym razem się zmienimy hm! - Kiwnął głową, lecz widziałem jego wyraz twarzy. Coś mi się wydawało, że przy kolejnym stosunku cała sytuacja się powtórzy.
Mimo to, pozwoliłem się przewrócić na plecy. Obito znalazł się nade mną. Strzepnął delikatnie włosy z moich oczu, po czym złączył nasze wargi. Pozwoliłem, chociaż z lekką niechęcią, aby wsunął język do mojej buzi. Po chwili odsunął się. Czułem się na powrót rozgrzany i gotowy na wszelkie jego działania.
- Pozwól, że cię wyręczę, mój drogi. - Mruknął, śliniąc swoje palce. Zmarszczyłem brwi, wpatrując się w to z dość dziwnym wyrazem twarzy. W końcu wsunął je do mojego wnętrza. Sapnąłem i niemal od razu zakryłem sobie usta dłonią.
- Jest dobrze? Bardziej? Więcej? Mniej? Jakieś fetysze? Mów śmiało, jeśli czegoś potrzebujesz, póki jeszcze jesteś przed faktem. - Rzekł z uśmiechem. Czy on nie może chodź raz mieć poważnego wyrazu twarzy? Nawet kiedy zajmuje się rozciąganiem mojej dziurki? Co jest z tym kolesiem nie tak?
Nie odpowiedziałem mu, bojąc się, że mogło by mi się coś wymknąć przez przypadek. Odczekałem, aż weźmie rękę i dopiero wtedy wymamrotałem, oddychając prędko:
- S-skąd mam wiedzieć, durniu?! Nah... Pierwszy raz to robię.. hm. - Tylko pokiwał głową. Wpatrywałem się w niego dłuższy moment, aż w końcu poklepał mnie po głowie jak psa.
- W takim razie, nie martw się. Najważniejsze jest właśnie, żebyś się nie martwił, jakkolwiek byś się nie czuł. Jak już się przyzwyczaisz, może być tylko lepiej. - Mruknął, ocierając się główką o moje wejście. Zamrugałem oczami, analizując jego słowa. Ogarnęło mnie dziwne uczucie niepokoju.
- C-co chcesz przez to powiedzieć...? - Zapytałem, ale on tylko wsunął się do mojego wnętrza. W mig zrozumiałem co miał na myśli. Jęknąłem przeciągle, wbijając paznokcie w jego łopatki i przejeżdżając nimi po całej ich długości. Olewałem kompletnie prawdopodobieństwo, że brunetowi zostaną na jakiś czas zadrapania, bardziej przejmując się, aby się zwyczajnie nie rozpłakać. Trochę minęło nim zebrałem się, aby móc coś z siebie wydobyć drżącym tonem:
- M-mówiłem ci kiedyś... że jesteś p-prawdziwym bólem w dupie? - Uchiha zaczął się śmiać, na co zazgrzytałem zębami, aż mogłyby polecieć iskry:
- P-przestań kretynie! T-to nie jest zabawne hm!
- Jasne, jasne. Wybacz. - Burknął tylko, wpatrując się we mnie rozanielonym wzrokiem. Poruszył delikatnie biodrami, na co zacisnąłem powieki, sapiąc cicho.
- Mogę już? Ramiona mnie bolą od opierania się o materac... - Westchnął, obracając głowę w różne strony. Widać było wyraźnie, że nie może się doczekać. Miałem ochotę wygarnąć mu, że to nie on w tym momencie istnie cierpi, ale opanowałem się w porę. Po omacku wziąłem jakąś poduszkę i położyłem sobie na twarzy, po czym burknąłem coś na zgodę. Z początku pchał ostrożnie i powoli, chcąc abym chociaż trochę jeszcze się przyzwyczaił. Trudno było mi to zrobić, ale wkrótce udało mi się dostrzec w tej sytuacji jakąś przyjemną rozkosz. Jednak brunetowi chyba nie odpowiadało, że zasłoniłem sobie głowę czymkolwiek, bo wyszarpnął mi jaśka, który wylądował pod ścianą. Syknąłem na niego, ponownie kładąc dłonie na jego plecach.
- Aż tak cię to raziło, k-kretynie...?! - Odchyliłem głowę w tył, czując miłe dreszcze przechodzące wzdłuż mojego kręgosłupa.
- To ważne... - Sapnął cicho pod nosem. - Żebym cię widział, bo wtedy... Nah... Mogę sprawdzić jak mi idzie.
- J-jesteś okropny hm. - Skomentowałem tylko krótko. W miarę upływu czasu Uchiha zaczął przyspieszać i starać się robić wszystko dokładniej. Obserwowałem jego skupiony wyraz twarzy, który wyglądał swoją drogą całkiem zabawnie. Im dłużej zagłębiał się we mnie tym bardziej dyskomfort przelewał się na rozkosz. Przestałem już nawet hamować jęki, ponieważ wymagało to sporych nakładów energii, którą teraz marnowałem wyginając plecy i męcząc paznokciami łopatki mężczyzny. Finałowo poczułem, że mój orgazm zakończył żywot, więc wydałem z siebie wiadomy, głośny dźwięk. Obito jeszcze dopchał się parę razy do końca, po czym ciepło rozlało się po moim wnętrzu. Zatrzymał się. Dyszeliśmy dłuższą chwilę, cali mokrzy jak po długim spacerze na upale.
- A-ano... Deidara... - Odezwał się pierwszy. - Uważaj ty trochę, bo nie powinniśmy brudzić tej pościeli. - Wysunął swojego członka na zewnątrz, po czym schylił się i przejechał językiem po moim. Przymknąłem oczy, stękając cicho gdy zlizywał białą substancję z mojego podbrzusza. Gdy skończył wyprostował się i położył obok.
- Mogłeś przecież wziąć papier czy coś, a nie... - Spojrzałem w jego stronę, jeszcze uspokajając podnoszącą się prędko klatkę piersiową. - Jestem pewny, że to jest obleśne hm..
- Mi tam smakuje...
- Nie rozumiem co jest z tobą nie w porządku. - Zaśmiał się lekko, po czym cmoknął mnie w usta. Czułem na jego wargach dziwny, osobliwy posmak spermy. Skrzywiłem się, zastanawiając czy aby nie trafiłem do wariatkowa, bo wątpiłem aby normalni ludzie zajmowali się takimi rzeczami. Miałem nadzieję, że jeśli nie kontynuuję tej konwersacji to zostawi to w spokoju i tak też się stało. Odpoczywaliśmy jakiś czas, aż podniosłem się do siadu.
- Gdzie się wybierasz?
- Może... Umyć? Czy coś. - Już miałem wstać, gdy złapał mnie za nadgarstek.
- Tak szybko? Planowałem powtórkę.
- Bo to nie ty leżysz i jęczysz. Włóż sobie kiedyś bakłażana w dupę i wtedy porozmawiamy o czymkolwiek hm. - Stwierdziłem sucho. Brunet parsknął śmiechem i czule ucałował w ramię.
- Nie daj się prosić, mój drogi. Skorzystajmy, póki jesteś porozciągany. - Zjechał dłonią na mój członek, chwytając go lekko. Czułem przyjemną bliskość jego całego ciała, nie tylko dłoni. Rozpaliło mnie to na tyle, abym postanowił zgodzić się na jego prośbę. Zdawałem sobie sprawę, że jutrzejsze siedzenie, najpierw w autokarze, a potem w samolocie przez kilka godzin może wyglądać krucho, ale po cóż miałem się powstrzymywać? W końcu była to nasza ostatnia wspólna noc w hotelu podczas tej wycieczki.
×××
Witajcie, moi drodzy!
Od razu spytam się, bo strasznie mnie zastanawia, co sądzicie o tym lemonie. Nie jestem specjalistą ani nic, więc spodziewam się, że nie jest jakiś wspaniały, ale liczę, że chociaż troszkę wam przypadł do gustu. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, rady czy coś, a propo niego to śmiało piszcie. Albo jak znajdziecie literówkę.
Ale zostawiając ten temat jest jeszcze nominacja od TenkoT
1. Masz na coś alergię?
Kiedyś na komary, ale już mi przeszło.
2. Oznacz ibf, jeśli ma watt.
justkk145 tak myślę^^
3. Jak trafiłaś na watt?
Ketrev - moja droga przyjaciółka mi poleciła tą wspaniałą apkę
4. Ile masz wzrostu?
162 z tego co mi się zdaję
5. Co lubisz w swoim wyglądzie?
Uhm.. ręce?
6. Czego nie cierpisz jeść?
Truskawek. Tak wiem, że jestem dziwna XD.
7. Ulubiona książka z watt.
Nie mogę tak po prostu wybrać jednej. Wymienię parę, nic się nie stanie, prawda?
- Wychowanie Fizyczne Scythe__Yaoi, bo jest idealne pod każdym względem.
- Zawsze - Kakuhida One-shot TekiDatenshi, bo jest po prostu cudowny, a odwzorowanie bohaterów jest wspaniałe.
- Agony //Itasasu blandenoure, bo całościowo jest niesamowity.
- Lalkarstwo w Pigułce || Sasodei Hannami_Official, mimo że wolę Tobiego i Deidarę, ten humor i styl pisania jest niezwykły.
- Tajemnica Strychu Waraja1, bo to opowiadanie jest po prostu bezcenne.
- Wola Ognia | Hashirama Senju x Madara Uchiha rinnegay, bo jest świetne.
Jest jeszcze cała masa cudownych książek wszelkiego typu, jak na przykład "Be My Addiction" UndeadGrace, które również wielbię, ale cóż więcej nie będę się rozpisywać... Ten rozdział i tak już jest długi jak chuj Madary.
8. Ulubione kpopowe piosenki
Żadnego kawałka szczególnie nie uwielbiam ponad inne... Więc ten.. wiadomo..
9. 5 zdjęć z galerii.
10. Podziel się dziwną historią z życia.
Nie wiem XD.
11. Nominuj 13 osób.
Tyle wystarczy. Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro