Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°§2§°

Obudził mnie dźwięk telewizora. Wstałem, by zobaczyć kto to.
-Hę? - spytałem sam siebie, bo na podłodze siedział Keith z miską ciasteczek i pudełkiem po Apapie.No tak. Kac morderca nie ma serca.
-O. Cześć Lance
-Keith? Co ty tu właściwie robisz? Stary, trzy miesiące cię nie widziałem.
-E... Alura mnie wyrzuciła. Powiedziałem, że przytyła i mnie wyrzuciła. Nawet dobrze! Dziewczyny są ble.
-Alura? To ona żyje?
-Ta. A jej ten jak mu tam nie żyje. Lotor go zabił- mówi z zupełną obojętnością, jakby to było nie istotne
-Co? Nie. Nie. Nie! - chłopak tylko wzruszył ramionami
-Keith? Pidge, to znaczy Katie żyje?
-Chyba tak. Ostatnio widziałem ją w sklepie.
-Czyli to ją widziałem... - powiedziałem prawie nie słyszalnie.
-Co?
-Nic. Idziemy jej szukać.
-Jak sobie chcesz, ale najpierw do apteki.
-Kac morderca.
-Nie śmiej się.
-Dobra, dobra.

Po załatwieniu wszystkich zachcianek Keith'a wyruszyliśmy na miasto szukać Pidge. Tęsknię za nią. Alura wyrzuciła Keith'a tylko dlatego, że przytyła. No to chyba lekka przesada. Dobra. Idziem szukać Pidge. 

Stanęliśmy przed sklepem,w którym ją ostatnio widziałem .Usiadłem na ławce obok wejścia , a Keith wszedł do środka. Siedziałem tak chyba już pół godziny,gdy przede mną stanął roześmiany Matt z torbą pełną słodyczy i innego kalorycznego jedzenia.

-Heeeej Lance!
-Matt?
-Nie wiesz, hipopotam! - śmieje się jak opętany
-Gdzie Pidge? - chłopak od razu się uspokoił
-Ta sztywniara? Tam - pokazał
na dwie sylwetki wychodzące ze sklepu. Była to Katie razem z Keith'em. Zerwałem się i do niej podbiegłem przytulając mocno.
-Pidge!
-Lance... Dusisz... - powiedziała z trudem
-Oh... Jasne. - poluźniłem uścisk.

Dziewczyna chyba bardzo stęskniła się za mną, bo oddała przytulasa delikatnie, ale zawsze coś.

-Tak się cieszę, że cię widzę!
-Ja też się cieszę, ale nie musisz mnie przygniatać.

-Grupowy przytulaaas! - krzyknął Matt.
-Ja podziękuję - odpowiedział Keith łapiąc się za głowę
-Oj no chooodź - nie pytając nikogo chłopak ścisnął nas w przytulasie.
-NARESZCIE RAZEM NO NIE? - wydarł się
-Auuuć. Moja głowa... Nie drzyj się! - odparł zdruzgotany Keith
-Oj tam oj tam - Matt tylko przewrócił oczami i ścisnął bardziej
-Pomocyyy.. - wyjęczała Katie. Ewidentnie ma nas dosyć.

Po tym przytulasie ruszyliśmy do domu Pidge. A raczej willi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro