Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

★1★

Jajka, mleko, bułki, sok,chusteczki, owoce, masło, ketchup, whiskey i kawa. Cała lista zakupów na tydzień.

Wspominałem, że mieszkam z jakimś typkiem w akademiku? Nie? To już mówię. Mieszkam z takim chłopakiem o imieniu : Hunk. Tak. Hunk to jedyna osoba, która mi pozostała. Wyleczyła mnie z doła i wspiera gdy dostanę jedynki. Jestem na drugim roku studiów i po raz kolejny(czyt. trzeci) nie mogę zdać. Moja wina, że uczą tak źle?Z zamyśleń wyrywał mnie sok na  mojej koszulce.

-Och! Przepraszam! Nie zauważyłam pana. - Dziewczyna stojąca przede mną próbowała zetrzeć jakoś plamę.

-Nic nie szkodzi, spokojnie.
-Naprawdę? Oh. Dziękuję. Ja już będę iść Do zobaczenia. - uśmiechnęła się jeszcze złośliwie i odeszła.

Zrobiłem również mały przystanek na żarełko i powoli szedłem do mieszkania. Dziwnie się czuję. Jakbym już ją kiedyś znał. Muszę do psychologa.

-Hunk?! Jestem! - zdjąłem buty i udałem się do kuchni.
-Kupiłeś czekoladę?
-Nie.
-Wpadłeś na regał z sokiem porzeczkowym? - odniósł się do mojej zaplamionej bluzki
-Nie.Można powiedzieć, że to on wpadł na mnie. Szedłem sobie do wyjścia i wpadła na mnie jakaś dziewczyna. A co najlepsze, wydaje mi się, że już ją kiedyś widziałem.
-Bo powiem ci, że jesteś największym debilem jakiego znam.
-Co ja znowu zrobiłem?!
-Trzeba było się z nią umówić lub chociaż parę zdań albo zapytać o numer telefonu, idioto.
-Ups? O tym nie pomyślałem...
-Pogratulować poziomu twojej inteligencji, stary.
-Dobra, dobra. A pamiętasz co było z Jennie?
-Ej!To nie moja wina, że wpadła do jeziora, no!
-Okey, okey. Idę spać. Jestem wykończony.
-Dobra, to idź. Śpiąca królewno.
-Żebyś ty nie był zaraz Kopciuszkiem!
-Spokojnie. Bo ci żyłka pęknie. Zaparzę ci melisy.
-Nie. dzięki.

Po łazienkowej rutynie przyszykowałem się do spania. Wszedłem pod cieplusią kołderkę i odpłynąłem. Sen jest moim najbliższym kolegą.

-LANCE!!! WSTAWAJ!!! - Obudził mnie głośny wrzask nad moim uchem.
-Co znowu.
-Keith!
-Co?!
-Chodź!
Poszedłem za nim do salonu, gdzie na kanapie leżał półprzytomny, pijany Keith.
-Matko boska, Keith!
-L-lance? Koteczku? To ty?- Spojrzałem na mojego lokarora.
-Pijany jest. - wzruszył ramionami.
-Tak. To ja. Co ty zrobiłeś?
-Nic...
-Dobra, zanieśmy go do sypialni. Niech biedaczyna pójdzie spać Jutro będzie miał pożądnego kaca...

Zanieśliśmy chłopaka do sypialni i sami poszliśmy spać na kanapie. Jedno pytanie. SKĄD TU KURNA KEITH?!

//_Nacpana_Cola_\\

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro