• punkt 9
Jesteś idiotą. Jesteś idiotą. Jesteś idiotą. Jesteś idiotą. Jesteś idiotą. Jesteś idiotą - to jedyne myśli jakie krążyły mi po głowie.
Otworzyłem drzwi i spojrzałem na stojącego obok zmasakrowanego Niemcy.
Co Ci przyszło do głowy, żeby zapraszać go do swojego domu?!
- Choć - powiedziałem i wszedłem do domu, a on za mną podążył.
Weszliśmy do przedpokoju i zdjeliśmy buty oraz kurtkę. Znaczy Niemcy nie, bo wciąż miałem na sobie jego płaszcz. Skierowaliśmy się do kuchni.
- Usiądź. - Wskazałem mu krzesło i wyjąłem lód z zamrażalnika.
- Danke - powiedział Niemcy i przyłożył go sobie do spuchniętego oka.
"Na tym polega miłość Polen"
- Ładny dom - powiedział.
- Dzięki - odparłem.
Zapadła cisza.
Jestem na siebie cholernie zły. Miałem pójść do mojego łóżka i skończyć książkę, ale zamiast tego muszę się opiekować Niemcami. Dlaczego ja w ogóle to zaproponowałem? Gdy już byliśmy przy moim domu zaczęliśmy się żegnać, każdy miał pójść w swoją stronę. Ale gdy zobaczyłem, że idzie kulejąc, obolały, brudny i zziębnięty coś mnie ścisnęło w gardle...
Czyżby empatia dla tego nazisty?
Nie, chyba to nie to. To jest lekko mówiąc niefajnie, jak obrywasz bez powodu. Myślę, że Niemcy zasłużył sobie na pójście do mojego domu. Można powiedzieć, że to takie wynagrodzenie za dostanie wpierdolu. Po prostu chodzi o to, że dresiarze pobiliby tak każdego bez względu na to jaką jest osobą. Wkurza mnie coś takiego. Nawet jeśli Niemcy by sobie zasłużył, to akurat oni nie powinni decydować o tym, jaką kartę dostanie.
Chociaż, z drugiej strony na pewno zapunktuję tym zaproszeniem go do domu. Teraz to naprawdę wyjdę na uroczego i kochającego partnera. No bo w końcu to ja wyszedłem z tą inicjatywą. Nie myślałem tak o tym... Wyjdzie, że naprawdę się nim przejmuję. Pomęczę się z nim 2 godziny i odprowadzę go do domu.
Albo nie, mam lepszy pomysł!
Zaproponuję mu nocleg. To dopiero będzie miłe i urocze. Oczywiście będę musiał się z nim użerać, ale to tylko jedna noc. Dam radę, muszę myśleć o słodkiej nagrodzie. To trochę tak jak z budowaniem muru. Im więcej położysz cegieł, tym lepszy będzie widok, gdy to wszystko odwróci się w proch.
Poza tym muszę się bardziej postarać. Jeśli efekt końcowy ma być niesamowity, moje starania nie mogą ograniczać się tylko do słuchania jego paplaniny i powstymywania się od wlanięcia go w twarz.
- Może chciałbyś zostać na noc? - spytałem.
- Oh, nein - odparł, śmiejąc się. - Nie będę Ci sprawiał kłopotu.
Ale ty tu nie masz nic do gadania, bo ja już zadecydowałem, że zostaniesz.
- To nie jest kłopot. A poza tym nie wyglądasz najlepiej i oni znowu mogą Cię dopaść, kiedy będziesz wracał - powiedziałem z troską w głosie.
- To naprawdę nie kłopot?
- Nie, naprawdę.
- Dziękuję, za wszystko - odparł, a mi zrobiło się jakoś cieplej. Muszę przykręcić te grzejniki.
- Może pójdziesz do łazienki obmyć sobie twarz? - odparłem.
- Tak, to dobry pomysł. - Odłożył lód na stół.
- Jest na piętrze, pierwsze drzwi po lewej stronie.
- Okej - powiedział i poszedł.
Zabrałem lód ze stołu i wrzuciłem go do zlewu. Udałem się do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i wyciągnąłem z szafy piżamę, czyli szorty i biały T-shirt. Ubrałem ją i usiadłem na łóżku w oczekiwaniu na Niemcy.
Po policzku zaczęły mi płynąć łzy. Bez żadnego powodu. Po prostu czasem tak mam. Tępo patrzę się w ścianę, a z moich oczu wydobywają się słone łzy. W głowie mam pustkę, o niczym nie myślę. A może mam w niej tyle myśli, że wydaje się jakbym nie miał nic? Nie wiem. Nie żebym się ciął czy miał myśli samobójcze. Czasem tak zastygam. To pomaga poradzić sobie z emocjami. Czujesz się oczyszczony. Czas się zatrzymuję, a ja razem z nim. Nie wiem czemu tak jest. Czasem sobie myślę, że to tylko ja tak mam i że inni są normali, ale gdzieś podświadomie wiem, że tak musi być. To trochę tak jakbyś nagle przestał myśleć, stał się robotem, który nie słyszy i nie czuje, ale z jego wnętrza wydobywa się trochę emocji w postaci łez. Żyjesz, ale jesteś martwy.
Ocknąłem się, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi na korytarzu. Szybko otarłem łzy i wyszedłem przed pokój.
- Mam spać na kanapie, czy może na jakimś materacu? - spytał Niemcy i podszedł do mnie. Był w samych spodniach, trzymał sweter w ręku.
Wiedziałem, że padnie to pytanie. Przygotowałem się już na odpowiedź. Muszę udawać najlepszego partnera. Ciężko będzie wypowiedzieć to zdanie. To jak strzał w stopę.
- Możemy spać razem w moim łóżku - odparłem. Moja duma właśnie ucierpiała.
Myśl o jego minie po zerwaniu Polska - powiedziałem do siebie w głębi duszy.
- N-naprawdę? - Niemcy był lekko zaskoczony.
- Tak - odparłem przez mocno zaciśnięte zęby.
W odpowiedzi uśmiechał się do mnie i razem poszliśmy do pokoju.
- Niestety nie mogę Ci nic pożyczyć do ubrania, bo wszystko byłoby za małe.
A nawet gdyby jednak nie było to i tak byś tego nie dostał.
- Jasne - powiedział i zdjął jeansy.
Poczułem całkiem przyjemny zapach męskich perfum. Ciekawe, że ten zapach utrzymał się przez cały dzień... Położyłem się na łóżku i przysunąłem się jak najbliżej ściany, by być jak najdalej od tego szwaba. Jak ja to wytrzymam...? Niemcy rzucił swoje spodnie na krzesło i odłożył okulary na stolik nocny. Położył się na łóżku, przysunął się trochę bliżej i okrył nas kołdrą.
Kurwa.
Leżeliśmy naprzeciwko siebie. Gapiłem się na jego tors. Jak to możliwe, że jest taki umięśniony? Myślałem, że jest pracoholikiem, który nie wstaje od biurka. Ciekawe co robi, że tak dobrze wygląda. Może chodzi regularnie na siłownie? Spod swetra nie było tego widać, ale teraz mogę zauważyć, że naprawdę o siebie dba. Perfumy, mięśnie... Nawet jego twarz po przemyciu wodą wygląda lepiej, poza limem pod okiem i rozciętym nosem. Na szczęście już przestała lecieć z niego krew. Trudno było dostrzec jakikolwiek defekt, poza jedną blizną, która przecinała jego brew. Po jej prawej stronie widniał podłużny ślad. Ciekawe jaka jest jego historia.
- Miłość jest popieprzona - powiedział nagle.
- Myślałem, że ślepa - odparłem sarkastycznie.
- No bo zobacz - kontynuował - mówiłeś, że nie rozumiesz mojego zachowania, ale sam robisz to samo. Mogłem wrócić do domu, ale ty zaproponowałeś mi nocleg. Mogłem spać na kanapie, ale leżę tutaj. Wiesz, dlaczego to zrobiłeś? Bo mnie kochasz, a ja Ciebie. Bo miłość jest popieprzona, nielogiczna i bezinteresowna. Bo nie musiałeś, ale mogłeś. To jest piękne. Pomimo naszego trującego jadu, który trzymamy w środku, pomimo braku zainteresowania i empatii. Pomimo wszystkich okrutnych lekcji, które zaserwowało nam życie. W tym całym cynicznym, bezdusznym i zepsutm świecie znajdujemy cząstkę dobroci, którą chcemy przekazać drugiej osobie. Bez oklasków, aplauzu i żadnych korzyści.
C-co? Nie! Przecież ja go nie kocham!
Poczułem jak się rumienię.
To nieprawda!
Muszę szybko zmienić temat.
- Skąd masz tą bliznę na brwi - wypaliłem.
- Okrutna lekcja zaserwowana przez życie - odparł.
No więc pewnie już wiecie, że zamknięto szkoły, co wiąże się z częstszym wstawianiem przeze mnie rozdziałów. Może nawet uda mi się w tym czasie skończyć tą książkę.
Pamiętajmy jednak by nie popadać w paranoję i nie dać się manipulować mediom, które jak wiadomo często przedstawiają wydarzenia jako sensację. Wiadomo też, że nie można na to wszystko machnąć ręką i zupełnie olać tematu. Stosujmy się do zaleceń ekspertów i odczytujmy informacje z wiarygodnych źródeł. I często myjmy rączki.
To tyle z mojej strony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro