Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• punkt 16

Szklane drzwi się otworzyły. Próbowałem skupić się na swoich myślach, a nie na skargach oburzonych klientów, megafonie, który ogłaszał otwarcie kas, czy na pikaniu wydawanym przez czytniki.

Kiedyś słyszałem, że bez cierpienia nie zaznalibyśmy radości.

Jest to absolutna bzdura.

To tak samo jakby powiedzieć, że smak brokułów wpływa na smak czekolady.

Ale ktoś inny powiedział mi, że dzięki cierpieniu nabieramy pokory. I chyba tak jest w moim przypadku. Przez rozstanie z Niemcami trochę inaczej podchodzę do ludzi. W końcu myślałem, że jego znam i wiem, kim jest, ale bardzo się myliłem. Po prostu ludzie często są inni niż o nich myślimy. Nabrałem też chyba do nich trochę więcej szacunku. Dopiero teraz widzę jaki byłem zadufany w sobie. Do wszystkich miałem ból dupy o to, że się mną nie przejmują, a sam byłem zapatrzonym w siebie egoistą. Szkoda tylko, że zrozumiałem to tak późno.

Wybierałem rzeczy z półek i wkładałem je do koszyka. Zabierałem i wrzucałem, zabierałem i wrzucałem, zabierałem i wrzucałem, zanim z pełnymi zakupami dotarłem do kasy. Wtedy je dostrzegłem.

Kojarzycie te małe półeczki, na których zazwyczaj jest coś słodkiego? Są po to, żeby klienci już na ostatnim etapie zakupów skusili się na jakąś przekąskę, czyli kupili więcej. Tam właśnie były gumy, które ukradłem z Niemcami.

Sięgnąłem po nie i wrzuciłem do koszyka - tym razem zapłacę. Oczywiście, gdy już wyłożyłem wszystko na kasę to kasjerka jak zwykle musiała zapomnieć kodu na bułki, klient był niezadowolony z końca promocji, a ktoś zapomniał zważyć cukierków, przez co wydawało mi się, że minęła godzina zanim wyszedłem ze sklepu.

Odetchnąłem z ulgą po tych męczących zakupach i zacząłem iść w stronę domu. Znaczy daleko nie zaszedłem bo usłyszałem za swoimi plecami:

- No proszę, kogo ja widzę.

Wiedziałem do kogo należą te słowa. Obróciłem się z siatkami pełnymi zakupów i spojrzałem się na osobę.

- Widzę, że idziesz w tą samą stronę - powiedział Austria i dołączył do mnie.

Zacząłem iść w kierunku mojego domu, ale on naprawdę za mną podążał.

- Jeśli chcesz mi powiedzieć jaki to ze mnie potwór i jak bardzo jestem dupkiem to proszę bardzo, ale ja już to wiem.

Chwilę się na mnie patrzył, lecz zaraz później na jego twarzy pojawił się uśmiech - podobny do tego jaki ma Niemiec.

- Kusząca propozycja, ale ja zdaję sobie sprawę z tego, że to wiesz. Nie myśli sobie, że Niemcy oszczędził mi szczegółów, opowiadając tą historię. Naprawdę poszedłeś do niego do domu w środku nocy?

Wpatrując się w chodnik pokiwałem twierdząco głową.

- Cholera! Myślałem, że mnie wkręca. - Austria wydawał się być wyraźnie rozbawiony całą sytuacją.

- Czy on nadal jest na mnie zły? - spytałem niepewnie.

Z twarzy Austrii zszedł uśmiech i momentalnie spoważniał. Po krótkiej chwili ciszy odezwał się.

- Już nie, nie tak bardzo. Jest mu przykro i ciągle chodzi smutny i przygnębiony. Widać, że bardzo cierpi. Na początku był zły, ale teraz po prostu jest mu źle. Nie dziwię mu się. Każdy by się tak zachowywał, gdyby dowiedział się, że miłość jego życia przez cały czas go nie kochała.

- Tyle, że ja go kochałem. Przez cały czas, ale nie zdawałem sobie z tego sprawy.

- Racja, co nie zmienia faktu, że zachowałeś się jak świnia.

- Jestem idiotą.

- No, jesteś i to nawet wielkim. Ale nie martw się niektórzy nigdy nie dostrzegają swoich błędów.

- Czy... Czy myślisz, że on kiedyś mi wybaczy?

- Nie wiem, nie mam pojęcia. Musisz dać mu czas. Musi się pozbierać, dojść do siebie.

- Jasne... Czy mógłbyś mu przekazać, że przepraszam. Wiem, że to mówiłem, ale przekaż mu to, że żałuję, jest mi przykro. Chcę tylko, żeby zdawał sobie z tego sprawę. Zrobisz to dla mnie?

- Tak, ale on chyba o tym wie.

- Nieważne, przekaż mu to. - Nastąpiła pomiędzy nami cisza. Po chwili uznałem, że warto by było ją przerwać. - A jak wam się układa z Węgrami?

- Dobrze. Kochamy siebie nawzajem i to się liczy. Co tu więcej dodać? Tylko ciągle marudzi, że jesteś taki okropny.

- Oh, naprawdę...?

- Nie... Tak na poważnie to bardzo kibicuje waszemu związkowi. Oczywiście uważa, że jesteś okropny, ale on już dawno Ci wybaczył. Chciałby dla Ciebie jak najlepiej tylko spędzaj z nim więcej czasu. Wnosząc po jego opowieściach wasza przyjaźń jest naprawdę warta pielęgnowania.

- Wiem, wiem... - zbyłem go.

Nagle gwałtownie się zatrzymałem, bo uzmysłowiłem sobie w jakim miejscu się znajduję. Mógłbym powiedzieć, że ból uderzył w moje serce niczym strzała i przeszył je na wylot. To było tutaj. Tu po raz pierwszy się całowaliśmy. To wspomnienie, takie piękne. Wtedy nie doceniałem tych wszystkich spędzonych wspólnie chwil. Po policzku spłynęła pojedyncza łza.

- Co się stało - spytał Austria patrząc to na miejsce to na mnie.

- Tu po raz pierwszy się pocałowaliśmy.

- Oh...

- Tak bardzo mi go brakuje - przyznałem. - Szkoda, że to wszystko schrzaniłem.

- Każdy z nas popełnia błedy.

- Każdy by mi to powiedział. Wysil się trochę.

- Każdy z nas popełnia błędy. Żyjemy przeszłością i nie umiemy od niej uciec. Chcielibyśmy, ale za cholerę nie potrafimy. Wytykamy sobie swoje największe głupstwa i wady. Zadręczamy się tym, wmawiając sobie, że to i to moglibyśmy zrobić lepiej, że w tym wypadku zachowaliśmy się niedobrze. Ale wiesz co? To przeszłość, a czasu nie cofniemy. I nawet jeśli popełnimy największy błąd w naszym życiu to trudno stało się. Jedyne co możemy zrobić to działać tak, żeby naprawić ten błąd, ale to też nie zawsze jest możliwe. Więc najlepiej by było gdybyśmy przestali się tym przejmować i żyć przeszłością, ale chyba nawet jakbyśmy chcieli to nie potrafimy.

- Chyba skłonność do długich wypowiedzi jest u was rodzinna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro