Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• punkt 12

Obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłem oczy i wlepiłem wzrok w sufit mojego pokoju.

Wczoraj postanowiłem, że odwiedzę Węgry. Po prostu dzisiaj do niego przyjdę i wyjaśnię kilka spraw. Spróbuję mu wytłumaczyć, że zemsta jest bardzo konieczna. Nie chcę, żeby uważał mnie za potwora, chcę mu pomóc zrozumieć, że postępuję właściwie. Pewnie uważa, że to coś niewłaściwego, ale ja tylko chcę, żeby zaakceptował moje zachowanie. Mam wiele powodów, dla których to robię. Mam nadzieję, że uda mi się jego przekonać do mojego planu.

Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się. Położyłem bose stopy na dywanie i podniosłem swoje cztery litery. Po przebraniu się wyszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać sobie śniadanie. Padło na kanapki z szynką i ogórkiem. Usiadłem do stołu i zacząłem jeść.

W moim domu jest bardzo cicho i spokojnie. Czasem aż za bardzo. Trochę już doskwiera mi samotność. Tak na dobrą sprawę nie mam nikogo, kto by mnie przytulił i był priorytetem w moim życiu. Kiedyś myślałem o zakupie psa, ale chyba byłoby z nim zbyt wiele pracy. Wychodzić rano i wieczorem, karmić oraz poświęcać mu dużo czasu, co przy moim planie dnia jest wręcz awykonalne. Jedyne na co mogę sobie pozwolić to Niemcy. Ostatnio widzieliśmy się kilka dni temu. Nie sądziłem, że ktoś taki jak on mógł chcieć popełnić samobójstwo. Nigdy nie myślałem o nim w taki sposób. Nie myślałem, że ma jakieś tajemnice. Myślałem, że to zwykły kraj z dodatkiem nudy i głupoty, ale myliłem się. Tak naprawdę nie jest taki na jakiego wygląda. Mówi wiele rzeczy, które są bardzo mądre i nie daje ponieść się emocjom i dba o mnie. Czasem marzę, żeby o wszystkim zapomnieć i rzucić się jemu w ramiona.

Odłożyłem brudny talerz do kuchni. Poszedłem do łazienki umyć zęby, po tym ubrałem buty i kurtkę i wyszedłem.

O ile rano było jasno i przejrzyście to teraz jest już dość pochmurne. Na szczęście nie jest zimno. Właściwie to pogoda robi się coraz ładniejsza. Częściej świeci słońce i jest o wiele cieplej niż miesiąc temu. Można wyjść bez konieczności zakładania rękawiczek, szalika i czapki.

Po przejściu całej trasy byłem już pod jego domem. Zadzwoniłem domofonem i odczekałem chwilę. Przez długi czas nikt nie otwierał. Już myślałem, że akurat nie ma w domu Węgier, ale wtedy drzwi się otworzyły.

- Polska? Co ty tu robisz? - spytał słabym głosem.

Był ubrany w białą koszulkę i spodenki w kratę, a na stopach miał różowe, miękkie kapcie. Ledwo co wstał. Miał podkrążone oczy, a jego nogi odmawiały posłuszeństwa. Nie pierwszy raz widzę go w takim stanie - ma kaca. Chyba był wyraźnie zaskoczony moją wizytą.

- Cześć Węgry - odparłem jak gdyby nigdy nic i minąłem go, wchodząc do domu. Węgry tylko głęboko westchnął i zamknął za mną drzwi.

- Pójdę się ogarnąć, zaczekaj na mnie - ziewnął i poszedł do łazienki, biorąc ze sobą czyste ciuchy.

Spełniłem jego rozkaz i grzecznie zaczekałem na niego w salonie. Nagle coś przykuło moją uwagę. Nowe zdjęcie? Chwyciłem ramkę i dokładnie się jemu przyjrzałem. Był na nim Węgry i Austria. Oboje byli ubrani w ciepłe zimowe kurtki, długie szaliki i czapki z pomponem. Dookoła nich było pełno śniegu. To był chyba jeden z tych ostatnich dni zimy, kiedy spadło mnóstwo białego puchu. Oboje przytulali się i patrzyli prosto w obiektyw. Byli roześmiani i... wyglądali jakby naprawdę się kochali...

- Jedyne zdjęcie na którym dobrze wyszedłem.

Podskoczłem, prawie je upuszczając. Obok mnie zupełnie znikąd pojawił się Węgry.

- Kurwa, nie strasz - odparłem, chwytając się za serce.

Węgry cicho się zaśmiał i poszedł do kuchni. Wyciągnął dwie tabletki z opakowania i nadał sobie wody do szklanki. Odłożyłem zdjęcie na swoje miejsce, a on zdążył w tym czasie wszystko połknąć. Podszedł do mnie i gestem pokazał mi, że mam usiąść przy stole.

- A więc co Cię sprowadza w moje skromne progi - spytał rozbawiony.

Chyba już się na mnie nie gniewa.

- Wiesz, chciałem z Tobą spokojnie porozmawiać.

Bez Austrii.

Jego twarz nagle spochmurniała. Wyglądał jak wtedy, gdy mu wszystko powiedziałem.

- Posłuchaj mnie - ciągnąłem - chcę po prostu Ci wszystko wytłumaczyć i...

- Nie sądzę by to coś dało - przerwał mi. - To tak jak ja próbowałbym Ci powiedzieć, jak bardzo to co robisz jest złe.

- Ale to...

- Nie chcę tego słuchać, dobrze? Myślałem, że przyszedłeś do mnie, żeby sobie pogadać, jak za dawnych lat.

Przygryzłem wargę. Faktycznie dawno tak nie rozmawialiśmy.

- Powiedziałem mu to - orzekł Węgry.

- Co?

- Powiedziałem Niemcom o twoim planie.

Serce mi zamarło. Nie, nie zrobił tego! Nie mógł mi tego zrobić. Czy naprawdę to wszystko miałoby się zjebać przez Węgry?

- Nie uwierzył mi - dodał po chwili. - Powiedział, że Cię nie znam i że wasze uczucie jest jak najbardziej prawdziwe.

Odetchnąłem głęboko. Węgry nie patrzył się na mnie. Wiedziałem, że go tym zawodzę, ale to moja decyzja.

- Współczuję Niemcom - powiedział nagle.

- Nie powinniśmy współczuć naszym wrogom.

- On nie jest moim wrogiem, a wojna dawno się skończyła.

- A co jeśli zrobi mi to samo co Cesarstwo i Rzesza - odparłem cicho. - Muszę pierwszy go skrzywdzić zanim on to zrobi.

Węgry uśmiechnął się do mnie i lekko pokiwał przecząco głową.

- I naprawdę dla tego to robisz? Czy ty siebie słyszysz? Czy nie uważasz, że to brzmi głupio?

- Ale...

- Niemcy nie jest zły, w niczym nie przypomina CN i III Rzeszy. Może poza tym, że czuję do Ciebie pociąg. - Węgry się zaśmiał. No bardzo on zabawny. - On nie jest okrutny lub rządny władzy i nie zasługuje na takie traktowane. C-czy ty się boisz, że znowu coś może Ci się stać?

Nie odpowiedziałem mu na to pytanie. Chyba sam nie znałem odpowiedzi. A może znałem tylko bałem się do tego przyznać? Nie wiem. Patrzyłem się na swoje dłonie - mocno zaciśnięte. Może faktycznie jestem potworem. A może naprawdę go kocham.



Już niedługo finał.

OdpowiedzPrzekaż dalej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro