Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• punkt 11

Nie jestem potworem.

Prawda?

Nie, oczywiście że nie.

Chyba...

Moje buty rytmiczne uderzały o chodnik.

Przecież mu się należy. Zasłużył sobie na takie traktowanie. To on jest potworem, a nie ja. Węgry nie ma racji.

Szkoda tylko, że nasze spotkanie nie przyniosło zbyt wielu korzyści. Nawet nie zdążyłem go przeprosić za tamto, a na dodatek dowiedział się jeszcze o moim związku z Niemcami. Oczywiście Austria musiał mu to wypaplać. Niby mu wszystko wyjaśniłem, że to plan i nie wyszedłem na wielbiciela rodziny germańskiej, ale teraz uważa, że jestem jakiś popieprzony. Naprawdę jego nie rozumiem, czy on nie chce zemsty? No trudno, na pewno jeszcze będzie czas, żeby wszystko sobie na spokojnie wytłumaczyć.

Stanąłem przed domem Niemców. Zaprosił mnie na film, a ja jako idealny chłopak nie mogłem odmówić. Jeszcze trochę. Myślę, że już naprawdę jest we mnie mocno zakochany. Oczywiście im dłużej z nim będę tym boleśniejsze będzie zerwanie, ale przecież nie mogę z nim być wiecznie. Jestem z nim już kilka tygodni, więc myślę, że niedługo dostanę swoją nagrodę.

Po naciśnięciu dzwonka i odczekaniu paru chwil moim oczom ukazał się Niemcy.

- Cześć - powiedział ciepło i pocałował mnie w czoło.

- Cześć - odparłem i wszedłem do jego domu.

Zamknął za mną drzwi, a ja się rozebrałem. Niemcy schował moją kurtkę do szafy.

W domu Niemiec panował przyjemny zapach. Taki świeży. Było tu czysto do bólu. Buty miał poukładane w równych odstępach, wszystkie wypastowane. Na półkach nie dało się ujrzeć nawet odrobiny kurzu. Sam dom był bardzo nowoczesny. Ściany poktywała biała farba. Korytarz rozświetlała mocna lampa, która dawała jasne, niebieskie światło. Wszystko wyglądało tak, jak okładka katalogu z Ikei.

- Co chcesz obejrzeć? - spytał.

- Może jakiś kryminał? - odparłem.

- Na pewno jakiś znajdę. Tylko jeszcze przygotuję popcorn.

Niemcy poszedł do kuchni, a ja za nim. Wziął niewielkie opakowanie, w którym były ziarna kukurydzy i wsadził je do mikrofali na dwie minuty. Oparłem się o kant blatu. On zaczął bawić się swoim zegarkiem na nadgarstku. Nie patrzył na mnie, ale ja na niego tak. Jego limo pod okiem zniknęło, a twarz nadal pozostała nieskazitelna. Tylko ciągle zastanawiam się jaka jest historia blizny, przecinającej jego brew. Jestem ciekaw tej okrutnej lekcji zaserwowanej przez życie.

- Skąd masz tą bliznę? - Nie wytrzymałem.

Przestał bawić się zegarkiem. Podniósł swoją głowę i popatrzył się na mnie. Uśmiechnął się.

- Już mówiłem: okrutna lekcja zaserwowana przez życie.

- No ale chcę poznać jej historię - uściśliłem.

- To nie jest miła historia.

- Nie obchodzi mnie to.

- Mówiąc: "To nie jest miła historia" miałem na myśli: "Nie chcę Ci tego mówić i przestań być taki ciekawski."

- No dalej - drążyłem temat. - Muszę znać prawdę.

- Nie, to nie jest warte opowiedzenia.

- To nie jest miłe czy warte opowiedzenia? - spytałem.

- To i to.

- Ale mi opowiesz, prawda?

- Nie.

Co za gbur! Ale ja się tak łatwo nie poddaję. Wyciągnę z niego tą informację za wszelką cenę.

- Chcę znać prawdę! - powiedziałem głośniej niż się tego spodziewałem.

Mikrofala zapiszczała, jednak Niemcy jej nie otworzył.

Spojrzał się na mnie ostrym wzrokiem. Szczerze mówiąc trochę się przestraszyłem. Nie wiadomo co może mi zrobić. Kiedyś wydawał mi się miły, beztroski, głupi, ale on taki nie jest. Jest bardziej przebiegły niż mi się wydaje. To w pewien sposób pociągające. Może w innej rzeczywistości, w której nie byłby takim chujem moglibyśmy zostać parą. Przynajmniej dowiedziałbym się jaka jest historia tej blizny.

Podszedł do mnie z kamienną twarzą. Wyglądał na bardzo wkurzonego. Próbowałem odsunąć się od niego, ale był zbyt blisko. Praktycznie na mnie napierał swoim ciałem. Czułem się mocno osaczony. Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów. Czułem na sobie jego szybki oddech. Niemcy szybko chwycił moje nadgarstki tak, że nie mogłem nimi ruszyć. Usta miał ściśnięte i świdrował mnie wzrokiem. Niezbyt wiele mogłem zrobić. Odchyliłem głowę jak najdalej do tyłu.

W jednym momencie chytrze się do mnie uśmiechał i wpił w moje usta. Byłem zaskoczony, nie spodziewałem się takiego obrotu zdarzeń. Włożył mi swój język do ust. Głęboko i ponad mój. Wydawało się jakby tylko on czerpał z tego korzyści. Po chwili jego język zaczął obkrążać mój, a jego usta ocierały się o moje. Przyssawał się do mnie, a po momencie odpuszczał, wydając tym samym charakterystyczny dźwięk cmoknięcia i mlaskania. Nasze śliny się połączyły, a języki ocierały się o siebie. Głównie to Niemcy prowadził ten pocałunek. Męczył moją buzię, bawiąc się językiem jak i ustami, ale to nie był koniec.

Podczas pocałunku włożył kolano pomiędzy moje krocze i zaczął się o nie ocierać. Co jakiś czas mocniej przyciskał swoją nogę i śmiał się z mojej reakcji. Jego dotyk powodował u mnie dreszcze i wzdrygnięcia. Próbowałem się odsunąć, ale nie miałem takiej możliwości. Moje ręce były trzymane przez Niemcy, a ciało było przykłute do blatu. Nie muszę chyba mówić, że to mi się w ogóle nie podobało! W ostatniej chwili pomyślałam tylko, że zaraz mi stanie, ale w tym momencie Niemcy się ode mnie odkleił.

Zacząłem łapczywie nabierać powietrze do płóc. Po mojej buzi spłynęła strużka śliny, nie wiem czy jego czy moja. Niemcy odszedł i wyciągnął popcorn z mikrofali. Przesypał go do dużej miski. Moje kolana były tak miękkie, że prawie zsunąłem się z blatu. On tylko wychodząc z kuchni popatrzył się na mnie z tym swoim uśmiechem. Jego oddech był też szybki, ale nie tak jak mój.

- Myślałeś, że Ci ulegnę? Nie wyciągniesz tego ode mnie - odparł.

*

Zjedliśmy już cały popcorn, który był w misce. Na dnie pozostały tylko te ziarna, które nie zdążyły wybuchnąć. Laptop stał na stoliku kawowym. My siedzieliśmy na kanapie przed nim. A raczej Niemcy siedział, bo ja praktycznie się na nim pokładałem. Film był dość ciekawy, ale w połowie zrobiłem się strasznie senny i wszystko mi się pomieszało. Nie wiedziałem już czy państo Smith to są rodzice porwanej córki, czy mili sąsiedzi z naprzeciwka. Położyłem więc nogi na kanapie i lekko oparłem głowę o ramię Niemiec. On nie poruszony tym nadal oglądał film. Moje powieki stały się takie ciężkie. Zamknąłem oczy.

A jebać to!

Osunąłem swoją głowę na kolana Niemiec. Tak bardzo chcę mi się teraz spać, że gówno mnie obchodzi, że to mój wróg. Zasnąłbym nawet w klatce z lwami. Niemcy położył swoją dłoń na mojej głowie i zaczął mnie głaskać. Uczucie ciepła i miłości. Powoli zacząłem zapadać w sen, nie zważając na to w jakich okolicznościach się znajduję.

- Wiesz, że ten aktor popełnił samobójstwo - powiedział.

Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na ekran laptopa.

- No i?

- Nauczyłem się wszystkich imion i nazwisk sławnych osób, które popełniły samobójstwo.

Co? Szczerze mówiąc zszokował mnie tą informacją do tego stopnia, że przestałem być aż tak senny. Otworzyłem oczy, podniosłem się do pionu i spojrzałem się na niego pytającym wzrokiem.

- Co?

- Tak, znalazłem długą listę osób, które popełniły samobójstwo. Nauczyłem się ich imion i nazwisk. Przeczytałem informacje na ich temat. Dowiedziałem się w jaki sposób popełnili samobójstwo. Znam 472 sławne osoby, które popełniły samobójstwo i mogę powiedzieć Ci co najmniej pięć faktów na ich temat. Zajęło mi to prawie rok, ale było warto.

Otworzyłem oczy ze zdziwienia. Czy on powiedział 472 osoby?! Zupełnie już nie miałem ochoty na spanie. Chciałem się dowiedzieć tylko jednego:

- Dlaczego?

- Chciałem wiedzieć, że nie jestem sam.

- C-co?

- Kilka lat temu prawie zniknąłem z tego świata. Chciałem się powiesić, ale Rosja mnie powstrzymał.

- Rosja?

- Tak, wiem, że go nie lubisz, ale jest naprawdę dobrym przyjacielem. Pomagał mi w trudnych chwilach. Do dziś pamiętam jego słowa: "Czemu to robisz?" Ledwo co zdążył. Kilka minut później byłoby po wszystkim. Potem udałem się do psychologa. To była depresja.

- Ciąłeś się? - Nie widziałem ran na jego nadgarstkach.

- Nie, podduszałem. Pewnego razu zrobiłem to tak mocno, że tracąc przytomność uderzyłem o kant komody. Stąd ta blizna. Tamtego dnia próbowałem się zabić. Uważałem wtedy, że jestem tak beznadziejny, że nawet nie umiem się poddusić. Szkoda tylko, że wtedy nie wiedziałem, że nie wszyscy jesteśmy idealni. Wszyscy jesteśmy dziwni i beznadziejni na swój sposób i idealne osoby, które są przedstawiane w reklamach po prostu nie istnieją.

- Mówiłeś, że nie wyciągnę od Ciebie tej historii.

- I nie wyciągnąłeś, sam Ci ją powiedziałem.

- Ugh, dlatego taki jesteś? - Byłem już lekko zirytowany.

- Jaki?

- Wydajesz się taki lekkomyślny i zachowujesz pozory nudnej osoby, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej.

- Nie wszystko jest czarne lub białe. Ja też myślałem, że jesteś milusi i słodki, a tu proszę, przesiąknięty ironią i sarkazmem. Czasem wydaje nam się, że dobrze znamy ludzi, ale tak nie jest, tak samo jak oni nie znają nas. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się być takie proste, takie łatwe. Wydaje nam się że to my możemy sądzić innych, ale to bzdura. Nie znamy historii różnych osób, nie wiemy co mogło spowodować ich zmianę, jaką przeżyli traumę. Niby nikt też nie zna nas tak dobrze jak my sami siebie, a jednak pomimo tego zdarzają się osoby, które lepiej wiedzą czego chcemy, jak się czujemy i co jest dla nas dobre. Myślałem, że samobójstwo będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem, ale się myliłem. Myślałem, że wszyscy wokół są idealni, tylko ja odstaję od reszty, ale to największe kłamstwo. Nikt nie jest idealny i za to kocham życie. Dlatego już nie chcę się zabić, wiem, że w tym całym świecie pełnym wad, absurdów, anomalii, głupstw i nieszczęść jest jakiś sens.

Strasznie długi wyszedł ten rozdział 1522 słowa. Chciałam go wstawać wczoraj, ale nie miałam już siły na różne poprawki dlatego wstawiam dzisiaj. Nie wiem czy rozdziały będą się pojawiały tak super często, bo nauczyciele zadają dość dużo, ale zrobię wszystko co w mojej mocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro