Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• punkt 10

Zakluczyłem drzwi od domu i pociągnąłem za klamkę, żeby sprawdzić czy są napewno dobrze zamknięte. Zszedłem po schodkach i wyszedłem przed mój dom. Zacząłem iść w kierunku Węgier.

Wreszcie się z nim spotkam. Trochę się tym stresuję, ponieważ z perspektywy czasu widzę, że naprawdę źle się zachowałem. Nie powinienem tak na niego naskakiwać nawet jeśli Austria mnie wkurza. Jest dorosły i sam powinnien o sobie decydować, chociaż myśl, że jest z tym chujem mnie przeraża.

Nigdy nie miałem dobrych stosunków z Austrią. Głównie dlatego, że jest z rodziny germańskiej. Ale tak, czy siak zawsze mnie denerwował. Niby jest taki kochany i pomocny, a tak naprawdę to uosobienie zła. Nie mam pojęcia co Węgry w nim widzi. Na szczęście będę mógł go wypytać o istotne szczegóły podczas naszego spotkania.

Reszta drogi minęła mi na rozmyślaniu o tym, co może widzieć Węgry w Austrii. Nie doszedłem do jakiegoś konkretnego wniosku. On przecież nie ma żadnych zalet.

Gdy stałem już przed domem mojego przyjaciela nacisnąłem guzik domofonu. Po kilku sekundach wyszedł z niego Węgry i zaprosił mnie do środka.

- Cześć - powiedziałem i przekroczyłem próg.

- Hej - odparł bez emocji. Ciągle jest na mnie zły.

W korytarzu ściągnąłem buty, a kurtkę powiesiłem na wieszaku. Jego dom nie jest jakiś strasznie duży, ale jest przestronny. Węgry nie trzyma w nim niepotrzebnych rzeczy, więc zawsze jest tu porządek. Na półkach nie ma zbyt wielu pamiątek, a jak już są to raczej te bardzo wartościowe. Wszystko jest tutaj w ładzie. Niegdyś często tu nocowałem. Wtedy bardzo dużo piliśmy. Po nocy spędzonej w klubach wracaliśmy do domu któregoś z nas i spaliśmy do popołudnia. Gdy już się budziliśmy to z potwornym bólem głowy i kacem. Nigdy nie zapomnę tego jak kiedyś zerzygałem się mu na dywan. Teraz już nie piję tak dużo, w przeciwieństwie do Węgier. Moje życie jest rutynowe, ale mi to nie przeszkadza. Wolę, żeby było nudne, niż upijać się do nieprzytomności. Chociaż muszę przyznać, że od tamtego czasu nasze stosunki znacznie się pogorszyły i oddaliliśmy się od siebie. To dość smutne biorąc pod uwagę to, że kiedyś byliśmy sobie naprawdę bliscy.

Skierowałem się do salonu. Ciekawe czy coś się w nim zmieniło.

Spojrzałem na kanapę.

Co do kurwy?! Czy to jest jakiś nieśmieszny żart?!

Ujrzałem tam osobę, na którą aż ciężko było patrzeć.

- Cześć - powiedział Austria.

Zobaczyłem, że kącik jego ust lekko podniósł się do góry. Szydził ze mnie.

Wróciłem na korytarz, gdzie stał Węgry z durnym uśmieszkiem.

- Co on tutaj robi?! - próbowałem mówić szeptem, żeby nas nie usłyszał.

- Przebywa - odparł spokojnie.

- Dlaczego go zaprosiłeś?!

- Uważam, że powinniście się lepiej poznać - mówił - a poza tym niezły z Ciebie hipokryta.

- Co?! O czym ty mówisz?

- Niby tak bardzo nienawidzisz Niemców, a jakoś jesteście parą.

Shit.

- N-nie, to nie ta-

- Idź przywitać się z gościem. - W tonie jego głosu było słychać złość i smutek. Mieliśmy sobie wszystko wyjaśnić, a nie jeszcze bardziej komplikować sprawy.

Ponownie poszedłem do salonu, a Węgry za mną.

- Kochanie - zwrócił się do Austrii. - To jest Polska.

- Miło mi Cię poznać. - Wyciągnął do mnie rękę. Niedoczekanie.

Węgry przeszył mnie wzrokiem. Dobra! Zrobię to. Nie chcę jeszcze bardziej pogarszać naszej sytuacji.

- Mi Ciebie też - wycedziłem i uścisnąłem jego dłoń.

- To kto chce herbaty? - spytał Węgry.

*

Po chwili wszyscy trzymaliśmy w dłoniach kubki z gorącą herbatą. "Para" siedziała na kanapie i trzymała się za ręce. Mi przypadło siedzenie w fotelu. Patrzyłem jak wspólnie się śmieją i szeptają sobie miłe słowa. Czułem się jak piąte koło w wozu. Nagle przestali ze sobą rozmawiać i zwrócili na mnie uwagę.

- Co tam u Ciebie Polska? - spytał Austria. Nawet jego głos mnie denerwuje.

- Dobrze - zbyłem go.

Zapadła pomiędzy nami niezręczna cisza. Nie zamierzam się odezwać. Świdrowałem wzrokiem Austrię. Nie ufam mu. Po chwili Węgry powiedział:

- Muszę iść do toalety. Nie pozabijacie się?

- Idź - odparłem.

Na te słowa Węgry ruszył w kierunku ubikacji, a ja zostałem sam z Austrią.

- A więc mój brat wpadł Ci w oko co? - zaczął.

- Dla twojej wiadomości mogę się spotykać z kim chcę - odpyskowałem.

- Pytanie tylko czy naprawdę chcesz się z nim spotykać. - Mówiąc to nawet się na mnie nie patrzył.

- A niby po co miałbym to robić?

- Nie wiem może dlatego, że przecież TY nienawidzisz Niemców.

- Skąd to możesz wiedzieć? - odparłem.

- Polska, nie znam Cię zbyt dobrze, ale wiem, że zawsze się nami brzydziłeś. Byliśmy, a raczej jesteśmy dla Ciebie wrogami. Nie uważasz, że to trochę podejrzane, gdy najpierw traktujesz nas wszystkich jak największe gówno, a potem związujesz się z moim bratem? Mam uważać, że twoje intencje są szczere i wynikają z dobrego serca? Sam musisz przyznać, że to wszystko jest lekko mówiąc podejrzane. Nie wiem co knujesz, ale obiecuję Ci, że na pewno się tego dowiem.

- A może naprawdę coś do niego czuję! - odparłem.

- "Może"? - Austria był wyraźnie zaskoczony.

No to teraz się wjebałem.

Usłyszałem kroki, które należały do Węgier. Tak! Wybawi mnie z tej opłakanej sytuacji.

- A prosiłem was, żebyście się nie pozabijali - powiedział załamany.

- Nie chcieliśmy się zabijać - zaprzeczyłem. - Wszczęliśmy tylko bardzo interesującą dyskusję.

W tym momencie telefon Austrii zaczął dzwonić. On wyraźnie zaskoczony szybko udał się do kuchni i wtedy odebrał. Obaj przysłuchiwaliśmy się rozmowie. Nie wiedzieliśmy dokładnie o czym ona jest, jednak Austria często podnosił głos i przeklinał, a z jego ust wypływały takie zdania jak "Chyba was pojebało!" lub "Nie będę się tłukł przez całe miasto, by zobaczyć co znowu spieprzyliście!" Gdy skończył mocno poddenerwowany podszedł do nas i oznajmił:

- "Mają jakieś kłopoty w firmie" - mówił ironicznie. - "Pilnie mnie potrzebują i jest to sytuacja kryzysowa." - Dwa ostatnie słowa wymówił z taką wściekłością, że nawet bałem się cokolwiek powiedzieć. - Muszę jechać, naprawdę przepraszam - zwrócił się do Węgier, masując sobie skronie.

- Jasne, nie ma sprawy.

Węgry doprowadził go do drzwi. Zanim Austria wyszedł oboje się pożegnali, dając sobie całusa w policzek. Gospodarz zamknął za nim drzwi, a potem zwrócił głowę w moją stronę. Jego wzrok był chłodny i zupełnie bez emocji.

- Co tu jeszcze robisz? - spytał.

- Wszystko Ci wytłumaczę.

- Tutaj nie ma czego tłumaczyć. Możesz co jedynie pokazać mi twój poziom hipokryzji, ale on chyba Ciebie przerośnie.

Nie ma innej opcji. Muszę mu to wyznać.

- To wszystko plan.

- Co?

- To wszystko plan - powtórzyłem. - Chodzi o to żeby Niemcy dostał za swoje. Będę udawał najlepszego partnera i owinę go sobie wokół palca. Wykorzystam go, może mi kupować jakieś fajne rzeczy i zawozić mnie do drogich restauracji. Potem z nim okrutnie zerwę i sprawię jemu ból co prawda psychiczny, ale lepszy taki niż żadny. To nic w porównaniu do tego co oni nam zrobili, ale zawsze coś, zawsze jakaś zemsta.

Czekałem na reakcję Węgier. Nie sądzę, żeby plan jakoś specjalnie mu się spodobał, ale i tak nie ma w tej sprawie nic do gadania. Zrobię tak jak będę chciał.

On tylko patrzył się na mnie. Wydaje mi się, że jego oczy lekko się zeszkliły. Stał z rozdziawionymi ustami, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Lekko poruszył głową, jakby nie mógł w to uwierzyć. Po długiej chwili ciszy wreszcie coś powiedział:

- Stałeś się potworem.

- Przykro mi, ale wydaje mi się, że Niemcy już ma tą rolę.

- Co się z Tobą stało? Byłeś taki dobry, opiekuńczy, zawsze empatię stawiałeś na pierwszym miejscu. A teraz? Jesteś okrutny. Nie widzisz tego jaki jesteś zepsuty? Zmieniłeś się... Czemu tak bardzo pragniesz zemsty? To już przeszłość, zrozum! Tęsknię za Tobą. Za tym prawdziwym Tobą. Tym, co śmiał się ze mną z głupich rzeczy. Tym, co pomagał słabszym i ich bronił. Tym, co wybaczał, a nie się mścił. Więc co się z Tobą stało?

- To ludzie. Bezduszne istoty, które obchodzi tylko ich czubek nosa. Myślisz, że ktoś się mną przejmował po wojnie?! Nie, nikt się nie przejmował, wszyscy mieli mnie w dupie!

- Nie Polsko, to nie ludzie, to ty.






Trochę późno rozdział, ale bardzo chciałam go dzisiaj skończyć i od razu wstawiać. Dziękuję za wszystkie serduszka, odczyty i miłe komentarze. Wiedzcie, że naprawdę jest mi miło, kiedy patrzę jak to wszystko się rozrasta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro