Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIII

-Pomoc już jedzie.

*Pomoc przyjechała *
-Co Pan sobie myślał żeby wbiegać w ogrodzenie.
-To przez przypadek.
-Na pewno? Kto normalny zamiast udać się na przejście graniczne próbuje przeskoczyć przez siatkę?
-Ktoś nie stąd?
-W takim razie skąd Pan jest?
-Z daleka.
-Jak bardzo daleka?!
-Bardzo bardzo.... Bardzo..
-Acha... No dobrze...

Mam wrażenie że ten gość ma nie równo pod sufitem.
-Możliwe... I co z nim robimy?
-Zabieramy do aresztu!
-A potem?
-Do lekarza?

-Mam złe przeczucie Indo...
-Ja też... Co oni z nami zrobią?
-Ci Europejczycy są jacyś dziwni...
-A ty niby nie?

-A więc tak... Zabieramy Pana do aresztu na 48 godzin...
-Na dwa dni?
-Tak.. Zgadza się...
-A później?
-Później? Później zobaczymy.
-Acha rozumiem...

*Po przewiezieniu do aresztu*

-Pstt.. Masz ogień?
-Czy co mam?
-No zapałki, albo zapalniczke..
-Ja?
-No tak... Ty, a kto?
-Ja nie mam.
-To co z ciebie za Rusek?
-Ja?
-Ty jakiś nie kumaty? Czy głuchy?
-Ja nie Rusek!
-I jeszcze z opóźnieniem. Jak nie Rusek to ktoś ty?
-Ja... Azjata!
-Aaa.... Czyli żółtek...
-Co! Ja sobie wypraszam.
-No dobra... Dobra... Nie spinaj się tak... Za co cie wsadzili?
-Próbowałem tylko przejść przez granicę tylko..
-Aaa na nielegalu...
-Nie prawda..
-A co u was, tam daleko granic nie ma i chodźcie sobie jak chcecie?
-.... A ciebie za co wsadzili...?
-Uparli się że zgody na handel nie miałem.
-A co sprzedajesz?
-A wszystko co chcesz... Mam tu zegarki, przyprawy, cygara, denaturaty, nawozy sztuczne, części do maszyn, pozwolenia na różne rzeczy, dokumenty do samochodów, spirytus i oczywiście nasz skarb narodowy....
-Czyli co?!
-No jak to co?... Vodke!! A jak! A co chcesz coś kupić?
-Powiedzmy że tak... Ale..
-Ale kasy nie masz? Spoko! Na zeszyt możesz wziąść!
-Na co?
-A wy Azjaci... No że później zapłacisz..
-A dobra w takim razie wezmę (mówi co chce).
-Dobra załatwi się... A na kiedy?
-Na już!
-Dobra, poczekaj... Podpytam się kolegów sprzedawczyków.

*Chwilę później *
-Dobra mam wszystko. Co ty chcesz z tym zrobić?
-No jak to co? Denaturat, nawozy sztuczne, cygaro, zapałki plus trochę spirytusu i wódki i mamy drogę wyjścia.
-Nie mów że ty chcesz uciekać?
-A czemu nie, jak chcesz to tu zostań.
-Ażebyś wiedział że zostanę. W końcu tu mam klientów. Ale tobie życzę powodzenia. I pamiętaj, jak zrobisz bum to cię zaraz pół Europy będzie szukać.
-I co z tego?
-Niezły z ciebie gagatek. Interpol nie da ci za wygraną..
-No i dobrze..

*Wieczór, godzina 21 *
-Jestem gotów, jestem gotów!

*BUM!!!*
-Co to było?!
-Alarm, włączyć alarm!Uciekł zatrzymany!
-Pożar, pożar, pali się!! Szybko odciąć wszystkie wyjścia!! Otoczyć budynek! Nikt nie moze wyjść!

*O świcie *
-Raport gotowy?
-Tak Panie komendancie.
-Daj mi go!
-Oczywiście... Proszę..
-Zobaczmy.. Spośród 17 aresztowanych uciekł tylko jeden.... Ty!
-Ja?
-Tak ty! Powiedz mi cóż to za jeden, ten który uciekł.
-Tamten.. Jakiś dziwak co wczoraj próbował nielegalnie przekroczyć granicę.
-A skąd on?
-Jakiś Azjata.
-Azjata tutaj? Po co niby miał tu być?
-Tego akurat nie wiem.
-A kto wie!? Czy ktokolwiek go przesłuchał?
-Nie zdążyliśmy... Mieliśmy straszny tłok... I uciekł zanim się za to zabraliśmy...
-Macie go zaraz znaleźć! I to natychmiast.
-Tak szefie. Oczywiście.
-No to na co czekacie? Idźcie już!


*Tymczasem*
-Nie wierzę że się udało..
-Ja też. Gdzie ty się nauczyłeś takie rzeczy robić?
-A wiesz co nie co umiem. Wielu rzeczy uczy życie. Tym dłużej żyjesz tym więcej wiesz i umiesz.
-To co teraz?
-Teraz szukamy Rosji!
-Ale wiesz że będziemy musieli jeszcze przejść przez jedną granicę?
-Co? I dopiero mi to mówisz?!
-Nie pytałeś się wcześniej.
-A niech cie Indo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro