Rozdział VIII
~~~~~~~~~~~~~~PKI~~~~~~~~~~~~~~~
-Jaki jestem?
-......... Zabrakło mi słowa.
-Dopiero ci zabraknie gdy zobaczysz co zrobię. Bo wiesz... ja się dopiero rozkręcam.
-Czy to bardzo źle?
-Pamiętasz poprzedni raz?
-Tak....
-Tamto w porównaniu z tym to malutka rozgrzeweczka.
-Czyli będzie bardzo źle.
-Tak, zgadza się.
*Tymczasem*
~Polska wraz z Holandią, Tybetem, Butanem, Nepalem, Malezją i Chinami znaleźli koreańskich braci i wyruszyli wszyscy razem do Japonii. Mieli Jeszce wziąść Hongkong i Makau ale nie było ich w domu (byli na spotkaniu biznesowym w Ameryce Północnej ). ~
-Mam nadzieję, że się nie spoźnimy.
-Ja też. Musimy być dobrej myśli.
-Chciałbym, ale wszyscy dobrze wiemy co było poprzednim razem.
-Na szczęście podróżowanie było wtedy mocno ograniczone.
-Czyli teraz policzmy..... 3 miliony ofiar w ludziach w czasach mocnego ograniczenia w przemieszczania się pomnóżmy razy czasy teraźniejsze, gdzie podróżowanie jest najłatwiejszą rzeczą na świecie wychodzi nam................. Dajcie mi chwile pomyśleć....
-I co Butan, wiesz już ile?
-Cicho! Daj mi się skupić....... Ma ktoś kalkulator?
-A pisemnie...
-Dobry pomysł...... To wychodzi.... 20 milionów ofiar.
-To teraz podaj optymistyczny scenariusz.
-To był ten optymistyczny scenariusz.
-A ten zły?
-100 milionów ofiar to scenariusz pośredni.
-W takim razie nie chcę znać złego scenariusza.
~~~~~~~~~~~~~~~PKI~~~~~~~~~~~~~~
-Okej tu powinien stać dom Japonii........... Ale gdzie on jest.
-Widzisz tą wielką górę?
-Tak...
-Tam właśnie na górze mieszka Japonia.
-... Przynajmniej są schody..
-10 000.
-ŻARTUJESZ SOBIE!!!!?
-Stety nie.
-Dobijasz mnie...... Ale jak chcę być na górze to muszę zacząć wchodzić.
-Zapowiada się długa podróż..
-Oj tak... Bardzo długa....
-Wiesz co jest w tym najlepsze?
-Co?
-To, że pierwszy raz wejdę na tę górę nie męcząc się.
-Dobijasz mnie Indo...... Znowu...
-Haha.
-Byłeś kiedyś Indo w Europie?
-Tak...kilka razy mi się zdarzyło, a ty?
-Ja jeden raz.
-Naprawdę? Nie wiedziałem.
-Tak, to było dawno temu...był to rok... Chyba... 1969..tak tak na pewno. Z powodu małych zawirowań trafiłem do Chin, a potem do ZSRS. Zbytnio miło to tam nie było. Co prawda Moskwa o tej porze roku jest piękna, a ludzie są mili. No prawie wszyscy. Ukraincy, Białorusini, Bałtowie albo Kraje z Azji Centralnej były miłe, ale ZSRS... To nie był dobry gość, jego syn.... Rosja... jeszcze gorszy. Ale zamiast siedzieć na Syberii wolałem pozwiedzać Europę. Mogłem tylko wschodnią z dwóch powodów:
1.Nie dało się przejść przez granicę za Żelazną Kurtynę .
2.Nie byłem mile widziany na Zachodzie.
Kraje Bloku Komunistycznego były bardzo życzliwe. Bardzo mi się podobało, co prawda bieda i tak dalej Ale lepiej niż u nas. To był rok 1969 i warunki dosyć się tam polepszyły. Słyszałem, że gdybym przyjechał tu w 1946 to zastałbym tylko całe połacie wsi, ciała żołnierzy, wraki czołgów, pełno min i zniszczone miasta. Jedzenie świetne, warunki dobre, ale nie mogłem długo zostać.....
-Czemu?
-ZSRS się do mnie przyczepił. Powiem Ci, że na tej Syberii to nawet miło. Pełno tam śniegu, wódki i Polaków. Jak byłem w Kazachstanie to też ich było pełno. Jak się kiedyś pytałem Polski czemu tak jest powiedział mi tylko, że gdy spotkam Związek Radziecki mam go pobić i powiedzieć, że to od Polski dla Cara, Komara i tego od Stali.
-Spotkałeś go kiedyś?
-Nie, nie zdążyłem. A w 1991 już przestał istnieć. Który to już schodek?
-4 782 schodek.
-Już jesteśmy prawie w połowie.
-Wiesz co...
-Co Indo?
-Wiesz..... że tu jest winda.....
-..........
-Halo.... Jesteś tu?
-........ Indo!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dobra teraz mów gdzie jest ta winda!
-Wejście jest na samym dole a wyjście na samej górze.
-Mogłem się domyślić, że Japonia ma windę!!!!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro