Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII (część 1/2) ✓

W końcu Silwia też się obudziła. Nie potrzebowała żadnych tłumaczeń tylko od razu pobiegła po dzbanek wody i koc. Może i zawsze była bardzo zamyślona i czasami sprawiała wrażenie, że nie warto jej pytać, bo mała szansa, że coś zrobi. Jednak czasami to czasami i na pewno nie dotyczy to spraw domowych.
Młoda Konnat-Tril pochodziła z rodziny kucharzy i piekarzy. Cokolwiek by się nie miało wydarzyć, ona była na to gotowa. Ale na ile to się zda?

- To nie działa. - mruknęła Aira ale Ziemna nie chciała przestać - Przestań, to nie m...
- Dziewczyny... - Liv mówiła cicho i nie pewnie, ale nie została zignorowana - Ten znak, on znowu świeci...
Nawet nie musiała podwijać rękawa, bo światło przebijało się przez materiał. Tym razem aura była czarna, zupełnie jak napisy.
- Nie zmyjemy tego. - westchnęła - To coś więcej, coś jak mój znak...

Cóż... Czyżby to był poniedziałek, że już z samego rana się nie układa? No jeszcze nie. Sobota, zresztą jak każdy inny dzień, może być pechowa.
Jednak wracając do naszych bohaterek. Nie za długo były same.
- Wstawajcie dziewczyny! - Korlisja była niezwykle pogodna - Zbierajcie się. Zostaniecie jeszcze na śniadanie, ale póź... Na co tak patrzycie? - stanęła obok nich i również spojrzała na ścianę - Ehm... Dziewczynki, tu nic nie ma. Chodźcie już, nie marnujmy czasu na głupoty. - wyszła oddychając trochę ciężej.

- Spokojnie, przecież zapamiętam. - zapewniła Aira gdy ponownie szły ścieżką.
- Na pewno? - zapytała Liv.
- No tak, w końcu mam po prostu zapamiętywać kto zobaczy napisy, a kto nie.
- Lepiej dokładnie wszystko zapisuj. - poleciła Silwia.
- A najlepiej wszystkich pytaj po kilka razy. - dodała druga.
- No ej! Co jest z wami? Przecież wszystko za...
- Pamiętasz, że pojutrze mamy test z historii? - wtrąciła się Ziemna.
- Co? Jaki te... A no tak, było coś. Widzicie? Pamiętam o tym, więc o tamtym też będę.
Silwia zaśmiała się, a po chwili nie magiczna do niej dołączyła.
- Co was tak śmieszy?
- Aira, nie ma żadnego testu.
- Omm... Już rozumiem. Ale bez obaw, to już zapamiętam. - przytuliła je - Do poniedziałku.
- Do poniedziałku. - powiedziały w tym samym czasie też ją przytulając.

᯽᯽᯽

- Czekaj! Mówisz serio?! - starsza zatrzymała się gdy były na skraju puszczy.
- Tak Silwio, dobrze wiem co mówię. Chcę by Iia o wszystkim się dowiedziała. Babci nie chcę tym obciążać, rodzice pewnie by mi nie uwierzyli, a tym bardziej Natan. A chyba przydałaby się czyjaś pomoc, co?

Jej przyjaciółka chwilę milczała, ale w końcu przerwała tą ciszę westchnieniem.
- Masz rację. I tak musisz kiedyś im to powiedzieć. Możesz zacząć od niej.
- Mogę? To znaczy, że nie pomożesz mi?
- Iia to twoja siostra. Ja nie będę potrzebna.
- I tak mi pomogłaś, dzięki. - szepnęła Liv przytulając ją.
- Zawsze ci pomogę. A jak już załatwisz wszystko to zapraszam do nas. Mama zrobi Aranthis*.
- W takim razie przyjdę, jak pewnie pół jak nie cała puszcza. - zażartowała.
- Mam nadzieję, że nie. Czasami ta sława jest przytłaczająca. - westchnęła.
- Tia... Jeżeli nie będę uważać z tym znakiem, podzielę wasz los... No nic, chyba przydałoby się już wrócić.
- Racja, odprowadzić cię?
- Nie trzeba, do później. - pożegnała się i szybko ruszyła w swoją stronę, a gdy wiedziała, że jest sama, podwinęła rękaw - Jeżeli faktycznie jesteś oznaką jakiejś pradawnej magi to błagam, daj mi pewność siebie.
Gwiazda na jej przedramieniu nawet minimalnie nie zaświeciła.
- Oczywiście, czemu w ogóle myślałam, że coś się stanie? - zsunęła rękaw i ruszyła.
Szkoda tylko, że się nie obejrzała. Może zobaczyłaby tamtego jelenia z pnączami na porożach i, że wszystkie rośliny w okół niego pochylały się tak jakby się kłaniały...

•••••

* - są to podpłomyki z masłem i grzybami.

Jeżeli się martwiliście, to spokojnie, bo żyje. Ale martwiłabym się o moją wenę. Mam nadzieję, że jak wróciła to na stałe.

I tak, jest to część pierwsza, bo chciałam już coś wstawić, a w tym rozdziale i tak już coś się działo. Nie wiem kiedy się pojawi, ale w drugiej części będzie rozmowa sióstr i kolacja u Konatów, więc mam nadzieję, że cierpliwość wam dopiszę :)

No i oczywiście jak przeważnie, mam pytanie. Co sądzicie o rozwoju akcji no i o tym dziwnym jeleniu?

Mam nadzieję, że do przeczytania już niedługo.

P.S.: Rozdział miał być już wcześniej ale jakoś nie miałam czasu na publikację.

Rozdział - 683 słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro