Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I ✓

Trójka nastolatek ganiała się po polanie. Po mimo niebezpieczeństwa, które wynikało z miejsca ich zabaw, coraz bardziej zbliżały się do krawędzi. W pewnym momencie, brązowowłosa dziewczynka potknęła się i gdyby w ostatniej chwili nie złapała się półki skalnej, pochłonęłoby ją wzburzone Morze Senolli.

- Liv!! - krzyknęła dziewczyna o lekko liliowej karnacji, następnie za pomocą podmuchu pomogła przyjaciółce wrócić na ląd.
- Dzięki. - powiedziała po złapaniu oddechu.
- Co wy tu robicie?! - to była siostra młodej Wietrznej, która nagle wyszła zza drzew - Przecież wiecie, że tu nie można wchodzić!
- Tak, ale... To był mój pomysł. - wtrąciła trzecia z przyjaciółek.

Tak na prawdę to było kłamstwo. Jednak Aira ostatnio miała kłopoty w szkole, a dziewczyny nie chciały jej ich dodawać. Wiedziały, że matka nastolatki była surowa, a starsza z sióstr nie różniła się tym.
- Ostatnio same problemy z wami. Chodźcie już.

Nie miały powodów do sprzeciwu i po prostu poszły. Aira dostała tylko chwilę na pożegnanie i niestety musiały się rozstać. Pozostałe z trio postanowiły jeszcze trochę pogadać, bardzo dawno miały szansę pobyć sam na sam. W tym czasie Silwia odprowadziła Liv do jej domu i zaraz potem zniknęła w głębi puszczy...

᯽᯽᯽

- Natan wyłaź z mojego pokoju!!
- Przecież stoję na korytarzu.
- Czemu zawsze musisz mnie tak denerwować?!
- Nawet z siostrą nie można pogadać?
Liv już od pół godziny próbowała być sama. Ale niestety los nie zawsze jest tak łaskawy.
Jednak zawsze jest to jedno światełko w tunelu. W tym przypadku, Iia* siostra naszej dwójki, szła korytarzem.
- Natan, zostaw ją.
- Ale...
I to był błąd. Kobieta odziedziczyła po matce nieugiętość i bardzo surowe spojrzenie. Jedno zmrużenie jej oczu sprawia, że nawet ktoś tak uparty jak ten siedemnastoletni chłopak, w ułamku sekundy znika daleko poza pole widzenia.

- Jak zwykle przyszedł tylko po to żeby cię denerwować?
- Niestety... Iia, czy nasza rodzina zajmowała matriwieniem**
- Nie, a co?
- Patrz co znalazłam.
Po swoich słowach dziewczyna wzięła z łóżka białą, miękką tkaninę. Na bokach wyszyte były bordowe fale, a na środku widniała duża litera V.

Dwudziesto sześciolatka patrzyła z niedowierzaniem na znalezisko siostry.
- Wow... Gdzie to znalazłaś? - zapytała po chwili
- Na strychu w starym pudle. - odpowiedziała składając materiał w kostkę i odkładając z powrotem na prześcieradło
- Myślisz, że jest tam coś jeszcze?
- W sumie to tak... - podeszła do biurka, otworzyła szufladę i wyjęła starą szkatułkę - Była jeszcze ta szkatułka. - dokończyła siadając na drewnianej podłodze
- O rany!! - wykrzyknęła siadając na przeciwko swojej rozmówczyni - Co jest w środku?!
- Nie wiem. Nie było klucza...

Po słowach Liv zapadła cisza. Jednak nie trwała ona długo, bo zaraz po tym z parteru dobiegło wołanie ich mamy:
- Szybko, dzieciaki!! Chodźcie za nim kolacja wystygnie!!
Nie chcąc tracić czasu na chowanie szkatułki dziewczyny wybiegły...

•••••

* - czytaj Ija
** - matriwiarze to ludzie z talentem do ozdabiania tkanin

Witam was w pierwszym ale już poprawionym rozdziale.
Ostatnio przejrzałam te pierwsze rozdziały i stwierdziłam, że nie mogę czekać z korektą do skończenia książki.

Mam nadzieje, że dobrze się wam czytało :)

Rozdział - 481 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro