Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆ 𝒪𝒩𝐸 ☆

Moje ciało stało się niezwykle lekkie. Obraz przede mną się rozmył, a już po chwili ledwo widoczna twarz pilota zniknęła za ścianą czerni. Nie minęło kilka minut, a znów poczułem grunt pod nogami. Niepewnie otwarłem oczy. Od razu rozpoznałem, że znajduje się na swojej planecie.

Wygląd B-612 mnie zdziwił, albowiem planeta nie została zniszczona. Na jej powierzchni nie było widać nawet kiełkującego Baobabu. Rośliny, której jedynym celem było rozsadzeniem tej niewielkiej kuli. Przeszedłem niewielki krok dalej. Stanąłem przed wulkanem. Zaciekawiony zajrzałem do niego. Ku mojemu zdziwieniu lśnił czystością. Nic nie zostało naruszone, wręcz wyczyszczone. Nigdzie nie dostrzegłem najmniejszego niebezpieczeństwa. Tak jakby ktoś tu był i opiekował się moim domem, w innym wypadku kula zostałaby doszczętnie zniszczona. Nie miałbym gdzie wracać.

Zauważając na podłożu zaschnięty płat róży szybko przypomniałem sobie po co tak w ogóle dałem ukąsić się żmii. Przeszedłem jeszcze jeden krok, a moim oczom ukazał się rozbity klosz oraz przewrócona konewka. Tuż obok rozgardiaszu leżała ledwo żywa roślina, który mnie oswoiła. Uklęknąłem tuż przy niej i delikatnie wziąłem w dłonie jej wyblakły kwiat. Moje oczy się zeszkliły.

— Różo mój głos zadrżał.

— Książę? — do moich uszu dobiegł cichy głos — Przepraszam, że przeze mnie musiałeś wyruszyć w tę podróż. Okłamałam Cię.

— Nie musisz. Postąpiłem zbyt pochopnie — poczułem napływające do kącików oczu łzy.

Nie odpowiedziała. Jej ciało nagle stało się twarde, popękało i straciło swój kolor. Nagle jakbym trzymał ledwo trzymającą się porcelanową figurkę. Ku ironii zerwał się delikatny podmuch wiatru. Zdmuchnął ją zamieniając w proch, który rozniósł się po ziemi. W sercu poczułem ucisk. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

Szybko zrozumiałem, że to ona zajęła się B-612. Nie mając pojęcia w jaki sposób tego dokonała,  spojrzałem na puste miejsce przed sobą. Położyłem dygoczące ręce na kolana i zacisnąłem palce na materiale spodni. Na twarzy poczułem następną łzę i kolejną. Nim się obejrzałem na mojej skórze było jeszcze więcej słonej wody, która łączyła się na żuchwie i skapywała na ziemię. Kapały na nią powoli póki mój drobny płacz nie zmienił się w rozpaczliwy szloch przyśpieszając tą czynność. Schowałem twarz w dłonie dalej łkając. Słone krople ciągle spadały na ziemię, a ja nie potrafiłem się opanować. Moje ciało zadrżało od emocji, a klatka piersiowa zaczęła kłuć jeszcze bardziej.

Opanowałem się dopiero po dłuższej chwili. Drżące dłonie z powrotem umiejscowiłem na kolanach, a mój zamglony wzrok padł na lekko mokre miejsce przede mną. Moje oczy dostrzegły roślinę. Nie do końca rozkwitniętą, w zasadzie pączkującą różę w kolorze ciemnego różu. Dotknąłem jej góry tak, aby nie zrobić jej krzywdy, a ta drgnęła. Podlałem ją resztą wody z konewki i ściągnąłem z siebie swój płaszcz. Okryłem ją materiałem przy okazji z klęku przechodząc do siadu. Wlepiłem wzrok w roślinę nie rozumiejąc co tak naprawdę się dzieje. Moje serce zabiło szybciej, aczkolwiek dalej kuło. Straciwszy swoją różę zyskuję to. Coś, może kogoś nowego. W akcie desperacji znów się odezwałem.

— Nigdy nie będziesz taka jak moja róża. Jednak proszę. Ty również spróbuj mnie oswoić. Stań się dla mnie ważna — szepnąłem opierając brodę o dłonie.

Wiedząc, że i tak nie jest w stanie zastąpić mojej ukochanej przyjaciółki ułożyłem się tuż obok niej. Spojrzałem przed siebie. Znów ujrzałem ten piękny widok. Zachód słońca. Coś co mnie uspokaja i daje moment na przemyślenia. Zamknąłem oczy, a przed sobą dalej miałem obraz swojej czerwonej przyjaciółki.

Jeśli mnie oswoisz. Obiecuję, że będę się Tobą opiekował. Staniesz dla mnie kimś ważnym. Jednak nie kłam. Boje się, że skończy się znów stratą.

To boli.

_____

577

One shot, który napisałam całkiem dawno. Wstawiam z okazji 500 obserwujących. Dziękuję wam bardzo ♥


Dziemkuje bardzo  Owocova_Ola za pomoc przy tytule ♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro