Część Bez tytułu 2
Pod hotelem Gołębiewskim, jak zawsze podczas wizyty skoczków, panował niesamowity tłok i ścisk. Wszyscy, a zwłaszcza na oko czternastoletnie dziewczyny, za wszelką cenę próbowali się dostać pod samo wejście, aby dopaść swojego ulubieńca nim ten wyruszy w dalszą podróż po Europie. Przez odgłosy szamotaniny i piski nastolatek, które ciągnęły się za włosy i drapały paznokciami, ciężko było cokolwiek usłyszeć czy zobaczyć. W pewnej chwili przed budynek, jako pierwszy wyszedł wczorajszy zwycięzca. Trzymał w rękach gazetę i blady jak ściana zaklaskał, aby zwrócić na siebie większą uwagę tłumu.
—Posłuchajcie! Wiem, że jesteście podekscytowani, bo dla wielu z was to najlepsza chwila w życiu, ale muszę was prosić, o rozejście się. Przy śniadaniu przeczytaliśmy poranną gazetę, której treść nas zszokowała. Wczoraj, późnym wieczorem pewna dziewczyna, Niemka, postanowiła popełnić samobójstwo i utopiła się w Wiśle. Jej ciało funkcjonariusze znaleźli nad ranem, kiedy patrolowali teren przed skocznią. Proszę, uszanujcie nasze współczucie dla rodziny tej dziewczyny, która przyjechała tu cieszyć się tym samym sportem, co wy, a już nigdy więcej nie zobaczy swoich rodziców. Dlatego pozwólcie nam, pogrążonym w smutku, na chwilę słabości i nie wymagajcie autografów i zdjęć, gdy będziemy iść do autobusów. Z góry bardzo serdecznie dziękuję—powiedział i uśmiechając się smutno wszedł do hotelu
—Dziękuję, Kamil—najbardziej oblegany skoczek, Andreas Wellinger, poklepał go po ramieniu—Nie dałbym rady tam z nimi wystać. W końcu jeszcze wczoraj ta dziewczyna była na ich miejscu...
__________________
Kiedy zamiast wf oglądasz podnoszenie ciężarów 😂👌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro