Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wszystkiego najlepszego


wtorek, 12 grudnia 2017
18:56

---

                 lucas był tylko trochę zdenerwowany, kiedy uniósł dłoń i drżącymi knykciami zapukał do drzwi. okej, trochę zdenerwowany może być niedomówieniem.

twarz chłopaka spojrzała prosto, obserwując dom cooków. był to zwykły budynek w niewielkim mieście i wyglądał na odrobinę ciasny jak na siedmioosobową rodzinę, jednak idealny do wychowywania dzieci.

drzwi przed nim w końcu się otworzyły, a przed chłopakiem stanął ktoś, kogo ten miał nadzieję nie zobaczyć. pan cook.

— ty musisz być lucas. bardzo miło mi cię w końcu poznać, sam w kółko o tobie mówi. — mężczyzna miał na twarzy szeroki uśmiech.

— mam nadzieję, że same dobre rzeczy — zażartował brunet, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy uświadomił sobie, że ojciec brunetki nie ma zamiaru przeprowadzać z nim poważnej rozmowy.

— same dobre rzeczy — potwierdził starszy. — wejdź, zabierzmy cię z tego zimna.

pan cook otworzył drzwi szerzej, by lucas mógł wejść do środka. do jego nosa od razu dobiegł zapach obiadu, a policzki zaczerwieniły się od ciepła.

— przy okazji, wszystkiego najlepszego! dziwnie musi być obchodzić urodziny w innym kraju.

— tak. — zaśmiał się cicho chłopak. — pani cook, dziękuję za zaproszenie mnie na obiad.

lucas szybko zdjął buty i ustawił je przy drzwiach. zrzucił również kurtkę ze swoich wąskich ramion, a następnie podał mężczyźnie stojącemu przed nim. poczuł ciepło wypełniające go od środka na myśl, że rodzina cook przygotowała dla niego urodzinowy posiłek, chociaż nawet fo nie znali.

— żaden mężczyzna nie powinien świętować swojej siedemnastki samotnie. i proszę, mów mi josh.

— dobrze, josh. — uśmiechnął się zumann, jednak jego uwagę odwrócił głos dziewczyny.

— hejka, weganinie. — samantha miała na sobie krótką, ciemnoniebieską sukienkę, która była rozkloszowana od jej talii. ten strój idealnie dopełniał jasnoniebieską koszulę lucasa, którą lizzy kupiła mu zanim wyjechał nagrywać. — a może powinnam powiedzieć solenizancie?

— hej, samantha. — chłopak uśmiechnął się uroczo, kiedy brunetka zaczęła iść w jego stronę, jednak nagle na jego twarz wstąpiło przerażenie, gdy popatrzył w stronę mężczyzny. jednak josh jedynie uśmiechnął się na dźwięk pełnego imienia sam.

tata dziewczyny stwierdził, że pójdzie pomóc swojej żonie, a kiedy para została sama, samantha szeroko się uśmiechnęła.

— wyglądasz przepięknie — przyznał lucas, gdy brunetka oparła swoje czoło o jego i zaplotła dłonie na szyi. pochyliła się i ucałowała jego usta w ramach podziękowania.

— podoba mi cię ta koszula — powiedziała, biorąc go za rękę i prowadząc do pokoju po prawo. tuż przed wejściem, zumann nagle przyciągnął ją do siebie.

— wszyscy tam są?

— nie ma rodziców, są tylko ray, charlie, toby i dani.

delikatnie ścisnęła jego dłoń, kiedy lucas odetchnął zdenerwowany, jednak lekko pokiwał głową. gdy weszli do salonu, lucas zauważył czwórkę rodzeństwa grającą na wii. ray i charlie dopingowali dani, która nie była aż tak uzdolniona jak roby w grze mario kart. kiedy tylko para pojawiła się w drzwiach, wszyscy popatrzyli w ich kierunku, a toby zatrzymał grę.

— wszystkiego najlepszego, stary. — toby podniósł się z podłogi i podszedł do lucasa. przyciągnął go do jednego z tych braterskich uścisków, przez co zumann musiał puścić dłoń samanthy.

— dzięki toby, dobrze cię znowu widzieć. — brunet nawet nie próbował być grzeczny, po prostu był szczery. brat samanthy zawsze poprawiał mu nastrój podczas dostarczania zamówień z ich (niewegańskiej) restauracji.

— lucas! — ray dopiero wtedy uświadomiła sobie, kim jest chłopak stojący obok jej siostry. aktor uśmiechnął się szeroko, kiedy dziewczynka podbiegła i wtuliła w niego, jakby znali się od lat.

— hejcia ray. — zaśmiał się, gdy cook odeszła kawałek od niego i uniosła kąciki ust, co trochę go przytłoczyło. — skończyłaś już anię?

— za kogo ty mnie masz? oczywiście. skończyłam ją tego samego dnia, w którym do ciebie zadzwoniłam — przyznała bezczelnie, a następnie ponownie wskoczyła na kanapę i skrzyżowała nogi. mała dziewczynka obserwowała jak charlie podchodzi do nich z rozbawionym uśmieszkiem.

— wszystkiego najlepszego, lucas. miło cię w końcu poznać, chyba — powiedział sarkastycznie, udając brak zainteresowania gościem.

— ciebie też, chyba. — zumann wzruszył ramionami i odwrócił się do reszty.

— o cholera — wymamrotał toby, błądząc wzrokiem pomiędzy nimi. — przegapiłem coś?

— nie, charlie po prostu jest strasznie głupi, więc nie jestem jego ogromnym fanem — wytłumaczył lucas, na co chłopak zaskoczony uniósł brwi.

— nie możesz użyć mojej własnej obelgi do obrażenia mnie — jęknął jak pięciolatek, jednak potem w końcu szeroko się uśmiechnął. brunet odwzajemnił mimikę twarzy, a następnie przytulili się. kilka razy udało im się porozmawiać, jednak czuli bardzo zżyci.

— okej, czy tylko ja uważam to za strasznie dziwne? — odezwała się samantha, spoglądając na roześmianych chłopaków.

— zdecydowanie nie. — zachichotała dani, nagle stając obok swojej siostry. — wszystkiego najlepszego, lucas.

— dzięki. zgaduję, że jesteś dani?

— jedna i jedyna. bardzo dużo o tobie słyszałam dzięki tym imbecylom. — wywróciła oczami, spoglądając na swoje rodzeństwo. — miło w końcu wiedzieć, kim jesteś.

— gramy w mario kart, chcesz dołączyć? — wtrącił toby, chcąc jedynie ponownie włączyć konsolę.

— toby to okropny nerd, kiedy chodzi o mario kart. — westchnęła ray z kanapy, a lucas lekko uniósł brwi. odwrócił się do chłopaka z cwanym uśmiechem, który w jakiś sposób zaniepokoił starszego.

— jesteś gotowy na zawstydzenie? — wyzwał go zumann, na co cook się podekscytował.

— och, to wojna, blythe.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro