Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

szczęście


czwartek, 30 listopada 2017
21:24

                lucas przyłożył kartkę klucz do czytnika, a kiedy zaświecił się na zielono, otworzył drzwi ramieniem. jego palce zaczynały drętwieć od tak długiego trzymania ich w uścisku dłoni. ręce jego i samanthy były ze sobą złączone odkąd tylko się spotkali.

— witaj w moim domu z daleka od domu. — zaśmiał się chłopak, wciągając samanthę do pomieszczenia. uśmiechnęła się i poszła za nim na łóżko.

— ładnie — zauważyła, wchodząc do środka.

lucas leniwie położył się na łóżku, gestem dłoni pokazując, by dziewczyna zrobiła to samo. ona zaś usiadła na samym brzegu, opierając się o ścianę. wyprostowała nogi i posłała mu uśmiech. brunet trochę się przesunął, układając głowę na jej kolanach.

— jesteś pewna, że istniejesz? — zapytał, spoglądając na nią z uśmiechem. pracowniczka restauracji przebiegła dłońmi przez jego włosy, zahaczając o każdy pojedynczy włosek.

— czujesz to? — szepnęła, a chłopak powoli pokiwał głową. — istnieję.

pochyliła się i pocałowała go w czoło. pozwoliła swoim ustom pieścić jego skórę, pochłaniając ciepło, którym lucas wydawał się emanować. chłopak trochę się pochylił, dzięki czemu usta samanthy mogły powędrować wzdłuż jego nosa, aż do jego warg.

— wiesz... — zaczął, kiedy młodsza dziewczyna schyliła się i popatrzyła mu w oczy. — to dla mnie trochę dziwne. to znaczy, nigdy nie byłem taki... taki pewny niczego w moim życiu. i dopiero cię spotkałem.

— cieszę się, że myślimy tak samo. w zasadzie to jesteś dla mnie nieznajomym. ale jestem w tobie zakochana, więc jak to rozwiążemy? — zaśmiała się, a on popatrzył na nią. usiadł, pochylając się nad dziewczyną.

— nieważne, co kto powie. spotkanie z tobą przez pół godziny jest niczym w porównaniu do całej nocy rozmów. nie jesteś dla mnie nieznajomą, samantho cook.

— jak do cholery mi się tak poszczęściło? — uśmiechnęła się, opierając głowę na jego ramieniu. teraz to lucas bawił się włosami samanthy, pozwalając długim falom brązowych włosów przelatywać przez jego palce jak wodospad.

— to chyba ja powinienem tak mówić? — wyszeptał lucas w jej włosy. czuł jak samantha się uśmiecha i w tamtym momencie przez jego ciało przebiegły ciarki. boże, czy on kiedykolwiek przyzwyczai się do tego uczucia? miał ogromną nadzieję, że nie.

— cholera — powiedziała nagle samantha, siadając prosto i przebiegając dłonią przez swoje włosy.

— co? co się stało? — zapytał, kiedy usiadła przy nogach łóżka.

— całkowicie zapomniałam o emmie! jestem okropną przyjaciółką — wymamrotała, wyjmując telefon. lucas zeskoczył z posłania i ujął jej dłonie w swoje.

— wcale nie. zrozumie. — samantha jedynie pokręciła głową, nerwowo przeszukując kontakty. —  hej... przestań się stresować. nic się nie stało. a teraz daj ją na głośnik

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro