8.
Pete przyjechał do domu Heart, wszedł używając swoich kluczy, od razu zobaczył przy dziwach Patha w chodziku. Zdjął buty i zamknął za sobą drzwi, Wziął go na ręce i skierował się w głąb domu, Heart akurat sprzątała salon.
- a ciebie co sprowadza?- zapytała, a ja usiadłem na kanapie z Path'em na kolanach.
- przyszedłem na zwiady, Han ci w końcu wybaczył?- zapytał, a Heart westchnęła
- niby tak, ale i tak trzyma dystans, uspokoił się dopiero kiedy usłyszał dlaczego zgodziłam się znów być matką - usiadła obok mnie i Patha
- nie jest ci ciężko ukrywając to ponad dwadzieścia lat? Może lepiej będzie jak będzie znał w końcu prawdę? On ci nie odpuści tego tak szybko...- powiedział spokojnie, a Heart zacisnęła rękę na kolanie
-Pete kiedy miałeś piętnaście lat nie zauważyłeś, że w posiadłości coś się zmieniło?
- no pojawił się Jeff i Tony na jakiś czas się uspokoił, nie znikało nas tak wielu, chłopcy mogli Nawet wychodzić z posiadłości, dawał nam słodycze - powiedział spokojnie- mam wrażenie że nawet chciał przestać przez chwilę to wszystko robić.
- ... starałam się zrobić wszystko by go zmienić - Pete aż zastygł słysząc Heart, wstała z kanapy i wyjęła z jednej z starych książek stare zdjęcia, jej i Tonego.- próbowałam naprawdę wszystkiego byście wszyscy byli wolni. Od lat chciałam go powstrzymać, myślałam , że już mi się udało ruszyć to co kiedyś było sercem, ale kiedy usłyszałam jak rozmawia z jednym z ludzi, że zamierza zrobić sobie ze mnie maszynkę do robienia dzieci z zdolnościami uciekłam. Nie mogłam ryzykować dla Hana. Był od początku dla mnie najważniejszy na świecie...
-... dlatego postanowiłaś mi pomóc wtedy jak mnie przygarnęłaś? - złapał ją za rękę
- wiedziałam, że ty mi pomożesz go zatrzymać, później jeszcze Babe i inni zaczęli rozumieć, że to wszystko co robi Tony jest złe.-usiadła znów na kanapie , nagle usłyszeli huk, Han wszedł do domu jakiś czas temu, upuścił kwiaty jakie kupił dla Heart... padł na kolana słysząc słowa matki
Od razu wstała z kanapy i przytuliła go mocno, Han wybuchł płaczem- Dlatego nie chciałam byś wiedział skarbie... - złapała go za policzki.- chciałam byś był bezpieczny
Teraz wszystko zaczęło mieć dla Han'a sens, zawsze trzymała go z daleka od tego co zamierzała robić, później kiedy był mały w jej domu pojawił się Pete, przygarnęła go od razu. Han był szczękowy mając starszego brata, po latach dołączył jeszcze Babe, na dodatek kazała mu wyjechać na czas kiedy starali się zatrzymać Tonego. Nie mogła pozwolić by Tony i Han się spotkali.
Han przytulił ją mocno i nie zamierzał puścić, nie miał jej już zupełnie za złe tego wszystkiego. Wiedział całe życie, że Pete i Heart nienawidzą Tonego, wiedział, że ten człowiek jest zły.
A teraz dowiedział się, że to był jego ojciec... którego tak całe życie chciał poznać.
Han kiedy w końcu się uspokoił zadzwonił po Winnera, który wbiegł do domu Heart bez pukania, przytulił ukochanego, wycałował go po twarzy
- już jestem spokojnie- złapał go za policzki, Han wlazł na niego - chcesz jechać do Joy i się poprzytulać?
- mhm...- Winner wziął go na ręce i po prostu wyszedł.
Zaś Pete dał Heart herbatę, położyć Path spać i skończył sprzątać jej dom.
Pogłaskała jego policzek
- dziękuję Pete..wiem , że to ty po niego zadzwoniłeś.- tylko się delikatnie uśmiechnął - wracaj już do swojego domu, twoja rodzina na ciebie czeka
- pamiętaj, że chcąc nie chcąc należysz do tej wielkiej rodziny i jeśli będziesz kogoś z nas potrzebować dzwoń - złapał ją za nos i po prostu wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro