Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Był środek nocy, Kenta i Pete spali w najlepsze przytuleni do siebie w ich sypialni kiedy nagle telefon Pete zaczął wydzwaniać, zmęczony sięgnął telefon, spojrzał na ekran
" Mama"  od razu odebrał przykładając telefon do ucha

- dlaczego dzwonisz tak późno?

- pamiętasz, że mam DNA każdego z was i tego walniętego cyrku?- przytaknął tylko cichym "mhm"- w mojej bazie znalazło się DNA pasujące do ciebie w sześćdziesięciu procentach

- co? A po ludzku?

- mam w szpitalu twojego brata. - powiedziała a Pete aż usiadł tym samym Kenta zleciał prawie z łóżka, ale mężczyzna zdążył go złapać.

- gdyby nie to, że cię kocham bym cię ubił.- Kenta zmarnowany usiadł i spojrzał na Pete- tylko nie mieszaj się w nic głupiego mamy dwójkę dzieci do wychowania.- wrócił znów do łóżka.

A Pete już po chwili był w drodze do szpitala, nigdy nie myślał o swojej rodzinie, ale teraz czuł jakąś chęć zobaczenia chociaż tego jak wygląda jego rodzeństwo.
Chciał wiedzieć dlaczego został oddany jako dziecko, chciał wiedzieć dlaczego akurat on...
Wszedł do szpitala jeszcze w piżamie, zobaczył od razu Heart, oczywiście kobieta trzymała w ręku kubek kawy.

- Pete nie zdążyłam ci nawet powiedzieć szczegółów już się rozłączyłeś- westchnęła ciężko

- po pierwsze gdzie Path? Po drugie czego mi nie powiedziałaś?- spojrzał na nią

- Path śpi w pokoju, po drugie... coś jednak macie wspólnego go również znalazłam na ulicy.- Pete od razu spojrzał na nią poważny.
Zabrała go do sali, młody chłopak siedział na łóżku patrząc na niebo za oknem, był widocznie zaniedbany. - Prem... Muszę ci kogoś przedstawić.- pokazała ręką na Pete- to

- Pete!- chłopaka powiedział pokazując palcem na enigmę, Pete wydawał się być zdziwiony, że chłopak wie kim ten jest.

- Heart , możesz nas na chwilę zostawić?- Pete zapytał kobieta wyszła z sali zostawiając braci samych, Pete usiadł obok łóżka patrząc na niego. Widział w nim coraz więcej podobieństwa między nim, a chłopakiem, przypominał mu siebie kiedy Heart go wzięła do szpitala.- wiesz kim jestem?- zapytał zdziwiony

- wiem, mama zawsze o tobie mówił...- Pete otworzył szeroko oczy słysząc to- zapewne masz mu za złe, że cię oddali... Ale mama zawsze tego żałował.- Pete obserwował go uważnie

- ile masz lat?- zapytał

- szesnaście.- Pete był zdziwiony że go i jego brata dzieli aż dwadzieścia lat, chciał wiedzieć więcej o tym wszystkim - mama był bardzo chory kiedy się urodziłeś, długo walczył z chorobą, kiedy w końcu udało mu się wyzdrowieć, pojawiłem się ja... zawsze i tak mówił o tobie, nawet świętowaliśmy twoje urodziny - Pete patrzył na chłopaka który uśmiechnął się delikatnie. Ale uśmiech zszedł po chwili z jego twarzy- ale niestety choroba mamy wróciła... Zmarł ponad rok temu... Tata zmarł jeszcze tego samego dnia. Byli połączeni. Pewnego dnia po prostu nie wrócili do domu... Nikt już nie wrócił,a właściciel po prostu wywalił moje rzeczy z domu. - spojrzał na Pete

- skąd się tu wziąłeś? skąd wiedziałeś jak mnie znaleźć- zapytał, a Prem podrapał się po głowie

- nie wiem jak to uznać...ale ja czułem, że tu będziesz, na dodatek tata bardzo długo ukrywał, że oddał cię temu złemu facetowi, dopiero kiedy byłem na ulicy przeszukałem rzeczy taty, zbierał rzeczy związane z tym facetem...oni chyba cię szukali - Pete pękł, myślał, że nikt nigdy nie martwił się o to co się z nim stało, pamiętał rodziców jak przez mgłę. Pamiętał tylko uśmiech matki i ton głosu ojca, Pete przytulił Prema, chłopak pogłaskał włosy brata.

- nie trafisz nigdy więcej na ulicę. Obiecuję- złapał go za policzki - już nie będziesz sam- powiedział i spędził całą noc z młodszym bratem, Prem opowiadał mu o ich rodzicach, o tym jak musiał patrząc przez większość życia na Ich matkę który bardzo cierpiał.
Pete nie miał już zupełnie za złe rodzicom, że go oddali, zrozumiał, że nigdy nie zrobili tego z własnej woli.
Pete przyniósł chłopakowi śniadanie i herbatę, usiadł koło niego i pił herbatę, kiedy nagle usłyszał swój telefon. Od razu odebrał

- TAtOOOOOOO a gdzie ty jesteś?! - usłyszał krzyk Honey, nawet Prem siedzący obok słyszała ten krzyk

- jestem w szpitalu, ale spokojnie tylko kogoś odwiedzam, powiedz Kencie, że niedługo wrócę - powiedział spokojnie

- dobra! Ale masz po drodze kupić mamie kawę!- rozłączył się, a Pete uśmiechnął się do telefonu .
Prem spojrzał na Pete

- jesteś tatą?- zapytał, a Pete pokazał mu
Zdjęcie Kenty i synów

- to mój mąż i nasze dzieci, na dodatek mam ta szurnięta kobieta, która znalazła cię na ulicy, jak byłem w twoim wieku mnie również zabrała do siebie. Tylko mnie jeszcze na dodatek potrąciła... Ale mniejsza o to. Jest dla mnie jak mama, wydaję się być zimna...ale to bardzo rodzina osoba, ma pozna mną jeszcze trzech synów , dwóch biologicznych i jednego adoptowanego - pokazał mu zdjęcie Babe

- OMG to ten super kierowca...jak byłem młodszy oglądałem jego wyścigi - Pete poczochrał mu włosy

- zapewne go poznasz- powiedział, a do sali wpadł Han. - o tym mówiłem. To Han. Jeden z moich braci.- Han aż przyłożył rękę do jego czoła

- czy ty masz gorączkę?! nazwałeś mnie bratem?!- potrząsnął enigmą i spojrzał na jego młodszą wersję - oooo jaki cute! - złapał go za policzki - wygląda jak ty jak byłem mały! - uśmiechnął się - chodź młody, zbadam cię - złapał go za rękę i to on go zbadał. Późnej Han przyniósł wielką teczkę i dał ją Pete- masz zadbać o to by przybrał na wadzę, masz tam wszystko ładnie rozpisane. Możesz go zabrać dziś do domu, jeśli tego nie zrobisz będziemy musieli z Mamą wezwać opiekę, nie może wrócić na ulicę...- Pete pstryknął go w czoło

- oczywiście, że go zabieram. Powiedz Heart by jak zawsze użyła swoich znajomości, zostanę jego prawnym opiekunem do czasu aż nie dorośnie.

- ona już się tym zajęła dlatego ja go badałem - zaśmiał się i akurat przyszedł Prem ubrany w dresy od Han'a.

Prem był naprawdę szczęśliwy, że w końcu poznał swojego brata, o którym całe życie tyle słyszał. Widział jego zdjęcia czuł całe życie, że ma brata, mimo , że poznał go dopiero teraz.
Pete przyjechał pod swój dom, zaparkował i wpuścił Prema do domu, od razu Honey rzucił się na chłopaka, podniósł jednak głowę do góry i zmarszczył brwi

- chwila nie jesteś tatą.- Pete wychylił się za brata i wziął Honey na ręce

- to Prem mój młodszy brat- powiedział, a Honey złapał się za głowę

- o matko jedyna - chłopiec patrzył raz na jednego raz na drugiego, Kenta wyszedł z kuchni , zaraz za nim szedł trzy letnia herbatka. Kenta spojrzał na męża i chłopaka, otrzymał szeroko oczy - MAMO WIDZISZ?! TATA JEST RAZY DWA!- Honey nadal przeżywał obserwując nastolatka.
Pete puścił go na ziemię

- Honey pokażesz Premowi pokój gościnny? - Honey od razu złapał go za rękę i polazł w głąb domu. Kenta podszedł do Pete, ten mocno go przytulił

- jest bardzo młodziutki- Kenta powiedział i pocałował Pete w czoło - Musimy się nim zająć? - Pete tylko przytaknął - wszystko okej?

- zawsze myślałem, że rodzice mnie nie chcieli, ale tak nie było... - powiedział mu wszystko to co powiedział mu Prem.

- oj Pete...- Kenta pocałował go w usta - daliśmy radę już z innymi poradzimy sobie i z nim w cyrku nigdy nie będzie nudno- pogłaskał jego włosy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro