67
Babe wbiegł do pokoju Swojego 17 letniego syna, spojrzał na jego łóżko, wyglądał jakby spał... Ale coś nie pasowało Babe, podszedł do syna i pogłaskał jego policzek. Wydała się bardzo zimny. Jego syn jest nie przytomny...
- CHARLIE, DZWOŃ PO POGOTOWIE - odkrył kołdrę i zobaczył krew na piżamie i pościeli syna, wziął go na ręce.
Charlie zadzwonił po pogotowie, które przyjechało naprawdę szybko, prawdę mówiąc Kyu był Bliski śmieci, zapewne gdyby nie Ayan chłopak by rano już by się nie obudził.
Pojechali do szpitala nadal będąc w piżamach nic innego niż ich syn ich nie obchodziło.
Jeff i Ayan nie spali całą noc czekając na wieści od Charliego i Babe, Alan przyniósł im obu herbatę i pogłaskał ich włosy. Lekarz wyszła z sali i podeszła do Nich, spojrzała na nich
- niestety nie udało nam się uratować ciąży, jest naprawdę wyczerpany, ale przez jego młody wiek wróci do zdrowia dość szybko- oznajmił i wrócił do gabinetu. Charlie objął Babe i pogłaskał jego policzek
- powinniśmy zadzwonić do Min'a ...- Charlie powiedział i pocałował Babe w czoło - Chcesz odpocząć? Przynieść ci wody? Babe....
- chcę go przytulić... nasze maleństwo tak cierpi...- na szczęście lekarz pozwolił mu wejść do sali, przytulił Kyu i obaj płakali...
Zaś Charlie pojechał do Domu Pete i Way, mimo wczesnego ranka zaczął pukać do drzwi.
Pete otworzył mu drzwi i zdziwiony spojrzał na niego
- Charlie? Co się dzieje?- wpuścił go do środka
- Kyu jest w szpitalu... zawołaj Min.- był naprawdę poważny. Pete od razu obudził syna, Charlie poszedł do niego- wiedziałeś, że Kyu był w ciąży?
- co? Ja nie miałem pojęcia...ale jak to był...gdzie on jest?!- Min był widocznie przejęty stanem swojego ukochanego.
Charlie opowiedział mu wszystko co się stało i zabrał go ze sobą do szpitala.
Min od razu wbiegł do sali i spojrzał na Kyu, przytulił go i pocałował w czoło
- przepraszam Min- łzy spływały z jego oczu strumieniami. Min pocałował go w czoło
- to nie jest twoja wina Kyu...- złapał go za rękę - ważne, że ty żyjesz...- potarł swoim nosem o jego.
Kyu wyszedł ze szpitala po tygodniu, nawet chwila nie minęła, a do ich domu wbiegł Ayan, chłopiec od razu stanął przed nim. Starsza omega przytulił go delikatnie
- dziękuję Ayan... Dzięki tobie żyje - pocałował go w czoło, do ich domu wbiegł też Korn , który również przytulił kuzyna- chłopaki spokojnie... już mi trochę lepiej...
- właśnie gdzie Min?- Korn zapytał, a Kyu spojrzał na niego
- pojechał do świątyni się modlić... Mu również potrzebne przytulanie i wsparcie, to było nasze wspólne dziecko... Mu też jest ciężko, pierwszy raz widziałem jak płacze...- powiedział i jak tylko Min przyjechał do nich Ayan dosłownie rzucił się na niego i go mocno przytulił.
- już ci trochę lepiej?- zapytał, a Min przytaknął i spojrzał na Babe
- Kyu jest w ogrodzie, idź do niego, chodź Ayan zrobimy im coś do picia- Ayan poszedł z Babe do kuchni, a Min poszedł do Kyu i usiadł obok niego
Siedzieli w ciszy, po prostu tego teraz potrzebowali... zaś Babe pogłaskał włosy Ayan'a
- dziękuję ci Ayan... dzięki tobie mój największy skarb żyje...- Powiedział, a Ayan spojrzał na niego
- powinienem szybciej go usłyszeć... Wtedy nie był by smutny...- spuścił głowę,Babe złapał go za brodę i podniósł ją do góry
- Ayan nie możesz się obwiniać,to nie jest twoja wina. I nigdy nie będzie zrozumiano?- poważny Spojrzał mu w oczy, Ayan przytaknął.
Kyu i Min stali się po tej stacje jeszcze bliżsi, Babe i Charlie zgodzili się nawet na to by Min zamieszkał z nimi. Wiedzieli, że ich maluch potrzebuje teraz bliskości Min'a.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro