Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

Way w piżamie podszedł do Pete i delikatnie przyjechał ręką po jego barku

- długo będziesz jeszcze pracować?- zapytał i położył brodę na jego głowie

- jeszcze chwilkę, a ty dlaczego nie śpisz?- zapytał nadal wypełniając jakieś dokumenty w komputerze, od kiedy Tonego nie ma Pete przeją wszystkie interesy, był naprawdę zdziwiony, że to on został zapisany w spadku Tonego, on , Kenta który pomaga mu w interesach, Jeff i Charlie, którzy dostali pieniądze które wystarczą im do końca ich życia, Babe zaś odzyskał wolność, tylko to.
Ale dla niego właśnie to było najważniejsze...

A i najważniejsze. Way dostał Pete, dosłownie Tony napisał w testamencie, że jego pierwszy syn, jego pierwsza Enigma należy do Way i ma dbać o niego bo on nie potrafił zadbać o nikogo poza sobą.

- nie mogę jakoś zasnąć - nadal opierał się o Pete - pojedziemy jutro na obiad do Alan'a?

- no dobrze - powiedział i skończył dokumenty, odwrócił się i wziął Way na kolana. Przytulił go i pogłaskał jego plecy.

Na przytulaniu nie skończyło się tym razem, przyjechali następnego dnia do Domu Alan'a, drzwi otworzył im Sonic

- Co wy robicie?- Way Spojrzał na Charliego i Alan'a siedzących na kolanach na podłodze przed Kentą, który trzymał w ręku Pasek

- Kenta się wściekły, że zostanie podwójnym wujkiem... najpierw Jeff go na to skazał teraz Charlie..- powiedział, a Way spojrzał na Babe zdziwiony, za razem zmieszany? Przepracował już swoje uczucia...ale za razem było mu naprawdę dziwnie, lata myślał, że to on będzie ojcem dzieci Babe.

Kim stanął na kanapie za Kentą i strzelił mu z otwartej ręki w tył głowy

- uspokój się w końcu- zszedł z kanapy, Kenta uderzył go w tyłek pasem, który trzymał. - jesteś kurwa martwy - Kim rzucił się na Kente. Na szczęście Pete ich rozdzielił - Śpisz kurwa na podłodze! Albo kurwa na korytarzu!- pokazał mu faka obrażony.

Way i Pete jakoś przeżyli ten obiad w wariatkowie... Wracając do domu Pete pogłaskał kolano Way

- jest okej spokojnie - powiedział i delikatnie się uśmiechnął- cieszę się, że jest szczęśliwy i nie musisz się martwić. Należę teraz tylko do ciebie, a ty do mnie

- kocham cię Way

- ja ciebie też Pete

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro