Rozdział XII-Klasztor,Sebek i celibat!
Seba zasmucony dotarl w końcu do klasztoru.Przebral się w szaty mnicha i po raz ostatni sobie zwalil.Otwieral się krotki okres w jego życiu o nazwie:trzymam celibat,jestem dziewica.
Najpierw odprawil modlitwę,do bogów nieba i Shinigami,żeby mu dał siłę i urodę,oraz złożył ofiarę ku czci Grella i Ajaksa,a potem poszedł klekac na kolana pod krzyż,żeby udawać iż jest pobożny i prawilny,niczym męczennik.
Grelli zas postanowił,że pójdzie na mszę odprawiana przez Sebka i będzie go wspierał duchowo,ubierajac przeswitujaca bluzkę.
-To grzesznik!-Zakrzyknela przerazona emerytka.
-Proszę pani,przecież nic złego nie robię-Grell naburmuszyl się.
-ROBISZ!!!TY TY !!!GDZIE DZIEWICZA POSTAWA!!!GDZIE!?
-Ja już nie jestem dziewica,proszę pani-Grell odparl ze stoickim spokojem i zapial płaszcz.
-I jeszcze smiesz się przyznawać!!!Nie no tak być nie może!!NA KOLANA PALO,GŁOWA,PODBRZUSZE,KOLANA!!!NA KOLANA!!!I NA DROGĘ KRZYZOWA!!!I DO KONFESJONALU!!NIECH CIĘ OCZYSZCZA,TWE GRZESZNE CIALO!!!
Grell nie chcąc awantury kleknal i zaczal wlec się w stronę pierwszej stacji.
-Najpierw ty potem twój kochas!Albo nie...najpierw twój kochas potem ty!!
-Pani zostawi Sebe!!To grzeczny lokaj...
-TO GRZESZNIK JAK TY!!-Emerytka krzyknęła w gniewie-A TO PŁÓD SZATANA!!
Ajaks popatrzyl dziwnie na starsza panią i skrzywil głowę.
-Mamusiu,ta pani mnie obraża...
-Nie słuchaj jej,ona bredzi-Grell jeknal.
Emerytka wzięła balkonik i ruszyła na Grella,lecz jak spod ziemi wyrósł Ojciec Sebastianeusz w swej własnej osobie.
-Skazuje cię na apostazje,niewdziecznico!Jak to tak traktować bliźnich!?-Seba wykopal zalewająca się łzami emerytke z kościoła.
-Och Sebciu,ale ty stanowczy-Grell ruszył,by ucalowac Sebka,ale ten go odepchnal.
-Grellis nie mogę,celibat.Wytrzymaj ten tydzień.Wiem,że ciężko,ale damy radę.
-A no tak-Grell zasmucil się-Zapomnialem.
-A teraz wybacz.Muszę iść zbierać na tacę-Seba wzial piekny kosz wiklinowy i zaczął chodzić wokół ławek.
Po mszy zjadl posilek i poszedł znowu udawac,że się modli,a tak naprawdę oglądał telewizję (hyhhyy).Uslyszal kroki,wylaczyl Mode na sukces i padl na kolana.
-O Sebastianeuszu-Zaczął papież-Mam dla ciebie misję.
-Tak,ojcze?
-Idź do biedronki i przynieś mi mleko.Tylko poltluste.
Seba skłonił się i zabrał siatkę i kasę z kościelnego.
-Oczywiscie-Mruknal i odszedł od papieża,ruchem jednostajnie przyspieszonym prostoliniowym.
Gdy dotarl do sklepu,wziął mleko i krakersy,żeby sie podlizac.Nagle ujrzal warzywka terrorystów i zaczal uciekać,bo marchewka Zocha właśnie pakowala zakupy.
Uciekł szybko i wsiadł do papamobilu,aby wypelnic swą misję.
-Dziękuję Sebastianeuszu.-Papież usmiechnal się-W nagrodę możesz sobie powspolzyc z jakąś dziewoja.Ale tylko dziś.
-Grell wybieram cię!
-Ktoś mnie wolał-Grell przyszedl skapo ubrany i pobiegl do Sebka.
-Dzis jesteś cały moj-Zachichital.
Az tu nagle pojawilo się stado emerytek ninja z kijami i ogluszyly Sebe,papieża i Grella,wlekac ich po podlodze,zaczepionych o balkoniki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro