List 3. - Przeprosiny i łzy.
26 grudnia 2018, Bełchatów
Zastanawiam się, czy to aby na pewno nie jest sen. Obudziłam się dziś rano, bo usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc kto do mnie dzwoni po prostu odebrałam. Pożałowałam dopiero po chwili. Powiedz mi Kochanowski, po co to robisz? Byłeś bardzo zdziwiony tym, że odebrałam. Zacząłeś mówić i znowu przepraszać. Powiedziałam sobie nie. Nie pozwolę sobie. Rozłączyłam się. Leżałam w łóżku, a po mojej twarzy zaczęły spływać małe, pojedyncze łzy.
W głowie przewijała mi się tylko jedna myśl.
Może jednak powinnaś go była wysłuchać?
Nie. Nie powinnam. Zadzwoniłam do Fornala i opowiedziałam mu o wszystkim. Był zły. Obiecał, że oddzwoni później, bo ma urwanie głowy. No tak, święta. Leżałam i nadal tępo patrzyłam w sufit. Przypomniały mi się nasze pierwsze święta razem, u Ciebie w Olsztynie. Pamiętam, jacy szczęśliwi byli twoi rodzice widząc jaki jesteś szczęśliwy. Nagle usłyszałam dźwięk SMS-a.
Kochanowski: Julka, błagam wysłuchaj mnie.
I co miałam w tym momencie zrobić Kuba? Zadzwoniłam. W końcu to wigilia, więc trzeba być miłym czy coś w tym stylu. Słuchając twoich tłumaczeń czułam się coraz gorzej. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno i koniec. Nie pamiętam nic. Obudziłam się w szpitalnej sali. Co tu robię? Dlaczego tu jestem? Dlaczego mam kroplówkę? Dlaczego tu tak zimno? Staram się przypomnieć sobie cokolwiek. I nagle to jedno dlaczego staje się ogólnym dlaczego. Leżałam i nie miałam siły zrobić nic. Pomału otwierałam oczy i zobaczyłam sufit. Zaczęły dochodzić do mnie znajome głosy. Poczułam ciepło na dłoni.
Kocham Cię mała. Proszę Cię kruszynko, nie zostawiaj mnie. Nie teraz. Jesteś silna. Walcz. Jesteś wielka.
Tomek? Zdziwiłam się, w końcu był wcześniej jakoś dziwnie zły. Płakał. Nie wiedziałam o co chodziło, ale po chwili zobaczył że nie śpię. Mocno mnie przytulił i szeroko się uśmiechnął. Ten uśmiech był drugim najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek zobaczyłam. Pierwszy należał do ciebie. Zapytałam Tomka o co chodzi i czemu tu jestem. Posmutniał. Okeej?
Podejrzewali u ciebie depresję. Gdyby te rany były świeże, wzięliby Cię na oddział psychiatryczny. Okłamałem ich. Powiedziałem, że to stare blizny. No i jesteś odwodniona i masz anoreksję.
Słowa Tomka utkwiły mi w głowie. Depresja? Oddział psychiatryczny? Aż tak się zmieniłam? Chłopak cały czas dzielnie przy mnie trwał. Robił to, mimo że nie musiał. Po całym dni spędzonym na oddziale Tomek musiał wyjść. Wzięłam do ręki telefon, czego znowu pożałowałam. 19 nieodebranych połączeń od... No tak, Kochanowski się uparł. 57 wiadomości. Serio Kuba? Przeczytałam wszystko, co do najdrobniejszego przecinka. Przepraszałeś, prosiłeś o wybaczenie. Odsłuchałam też wszystkie wiadomości od ciebie. Płakałeś i byłeś pijany. No tak. Bo bez tego nie dasz rady.
Niestety Kochanie, nas już nie ma. I nie będzie.
Wysłano. Po dwóch dniach wróciłam do domu. Karol przekazał mi prezent od ciebie. Po co Kuba? Powiedz mi po co? W sumie dobrze że nie było mnie w domu. Cieszę się, że jak dałeś Karolowi prezent to nie było mnie w domu. To by się mogło źle zakończyć. Byłoby wiele płaczu, który i tak jest codziennie. Na moje szczęście Tomek jest przy mnie cały czas i wspiera mnie jak tylko może. Szkoda tylko, że powiedział mi dopiero w szpitalu że naskoczyłeś na niego na waszym ostatnim meczu. Kuba, po co o mnie pytasz? Czemu mówisz że mnie kochasz? Gdybyś mnie kochał nie byłoby tego wszystkiego. Aj Kochanowski, zastanawiasz mnie coraz bardziej. Leżałam na łóżku i przeglądałam Instagrama gdy do mojego pokoju wszedł Karol i Tomek.
Wyjdziesz w końcu z domu i pójdziesz na nasz mecz? Gramy z Chemikiem w piątek. Proszę.
Może to dobry pomysł. Karol wyszedł z inicjatywą a Tomek go poparł.
W takim razie, do zobaczenia Jakubie.
Nadal (za)Kochana
Julka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro