Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kuba, czy ty nadal walczysz?

Dziś już mija drugi dzień odkąd wyszłam ze szpitala. Wczoraj odrazu pojechałam do Tomka żeby szczerze z nim porozmawiać. Rozmawialiśmy bardzo długo, do późna. Aktualnie jestem już w swoim łóżku w Bełchatowie i czekam na Szalupę. Tomek już zna moją decyzję i wie, kogo wybrałam. Około 21.30 w moich drzwiach stanął Karol i Artur. Wiem, że byli smutni bo nie przegrali, ale jednak Szalpuk tajemniczo się uśmiechał. Chłopaki weszli do środka, pogadaliśmy razem około dwóch godzin po czym razem z Arturem poszłam do mojej sypialni. Przebrana w czarną bluzę Kuby i krótkie spodenki rzuciłam się na łóżko i dobre 20 minut czekałam na Artura. Gdy tylko wszedł do pokoju, czekałam na wyjaśnienie tego uśmiechu.

- No mów, no! Dałeś mu to? - pytałam zniecierpliwiona blondyna, na co ten tylko szeroko się uśmiechał. - Artur!

- Dałem. - odparł cały czas uśmiechając się.

- I jak? Mówił coś? Dopytywał? Zdziwiony był? - buzia nie chciała mi się zamknąć, a w głowie miałam setki pytań do Szalpuka.

- Zapytał co to takiego, potem zaczął czytać ale szliśmy na trening, potem był mecz, i po meczu odrazu wracał do domu. Dzwonił do mnie raz, płakał. -co robił? Słucham? Kolejne setki pytań przeszło mi przez głowę. Artur pstryknął mi palcami przed twarzą na co wyrwałam się z moich rozmyśleń - A jak u ciebie?

- Hmmm... No to wiesz, dwa tygodnie na oddziale, powrót do domu. Wczoraj byłam w Radomiu. Rozmawiałam cholernie długo z Fornalem. Powiedziałam mu wszystko, co leżało mi na sercu. I dokonałam wyboru. - oczy zaczęły mi się szklić, a ręce trząść. Szalpuk mnie mocno przytulił, wiedział że tego potrzebuję.

- Wyboru?

- Mhm, dokładnie tak.

- I kogo wybrałaś? - Artur odsunął się i usiadł naprzeciwko mnie.

- A jak myślisz, czemu wróciłam do Bełchatowa? - powiedziałam to na jednym wydechu, musiałam to z siebie wyrzucić.

- Czyli, Kochanowski? - spytał, a w jego oczach pojawiły się iskierki.

- Tak, Kochanowski. Przez te dwa tygodnie miałam w chuj czasu na przemyślenia. Nadal kocham Kubę, nie jestem w stanie być z Fornalem, za bardzo kocham jego. - położyłam się na łóżku i spojrzałam na moje ostatnie zdjęcie z Kubą. Zdjęcie po wygranej z USA. Zaczęłam płakać, a Artur po prostu się uśmiechał. - Wybaczyłam mu to, co tam się stało.

- Powiesz mu o tym? - jego uśmiech był coraz bardziej podejrzany.

- Pojebało Cię Artur? Nie powiem mu o tym, w życiu! - krzyknęłam, płacząc jeszcze bardziej.

- Wstań Julka.

- Co?

- Chodź. - Arti złapał mnie za rękę i pociągnął tak, żebym usiadła.

- Szalpuk, co ty robisz? - spytałam normując oddech i wycierając łzy.

- Powiedz mu o tym. - powiedział nadal się uśmiechając.

- Artur nie! Dobrze wiesz, że kocham go cholernie bardzo! Ale mu o tym kurwa nie powiem! - krzyknęłam po raz kolejny.

- A może jednak? - w drzwiach stał on. We własnej osobie.

- Kochanowski? - poczułam narastający we mnie niepokój.

- Tak.

- Jakub, co ty tutaj robisz? - spytałam coraz bardziej zdziwiona. - Słyszałeś?

- Stoję tu od dobrych trzydziestu minut. I tak też Cię bardzo kocham. - Kuba podszedł do nas i rozłożył ramiona. Wtuliłam się w niego i przestałam płakać. Nikt nigdy nie zastąpi mi jego ramion.

- Ja Ciebie też Kuba. Ale co tu robisz? - spojrzałam na niego z dołu, ciągle mocno przytulając.

- Przeczytałem wszystko. Po raz kolejny zrozumiałem, że nie mogę Cię stracić po raz kolejny. Nie teraz. Już nigdy. Odnalazłem Cię po takim czasie. Moją malutką, kochaną Julkę. Będę walczył, bez względu na wszystko, czy tego chcesz, czy nie. - Jego oczy zeszkliły się. - Bardzo Cię kocham, wiesz? - czy to mi się śni? Błagam, powiedzcie mi że nie. Kuba schylił się i delikatnie musnął moje usta. Brakowało mi jego. Jego dotyku, spojrzenia, obecności. Po prostu jego.

- Kuba, ja Cię kocham. - powiedziałam chłopakowi w usta, po czym go pocałowałam.

WENA WRÓCIŁA KOCHANI!!!
Jak tam, podoba się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro