Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zaczynamy od nowa

30 kwietnia 2019, Giżycko

Nasze święta minęły bardzo spokojnie i zabawnie. Kuba kilkanaście razy przepraszał mamę za zbicie talerzy czy szklanek, albo za przypalenie garnka czy niedopilnowanie obiadu. Generalnie, codziennie ją przepraszał. Nie obyło się bez obsypywania się mąką czy innych głupich żartów. Po ostatnim meczu chłopaków w Radomiu wróciliśmy do Giżycka i jak narazie siedzimy tutaj. Siedzę zamyślona w łóżku Kuby i zastanawiam się co ten dureń robi, że jest aż tak cicho. Powoli zeszłam po schodach na dół, bez makijażu i w rozwalonym koku, a odziwo w domu było pusto.

- Kuba? - rozejrzałam się wokół siebie ale nigdzie go nie widziałam. Jedyne co się zmieniło to zapach powietrza. Po cichu weszłam do kuchni i niemal padłam z wrażenia. Kuba gotował i niczego nie spalił. Mimo wszystko chciało mi się z niego śmiać, bo widok Kuby w czapce kucharskiej, bez koszulki i krótkich spodenkach był komiczny ale zarazem podniecający.

- Zrobiłem naleśniki! I nie spaliłem! - w jego oczach pojawiły się iskierki szczęścia, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.

- Brawo kochanie, jestem z ciebie naprawdę dumna. - stanęłam obok niego i zaczęłam się głośno śmiać i klaskać. Kuba zaczął bawić się w kelnera i podał obiadokolacje do stołu. Po zjedzeniu naleśników Kuby, które odziwo nie były otrute. Po zjedzeniu naleśników poszliśmy na spacer do lasu, do którego chodzimy od zawsze. Pogoda dzisiaj nam dopisywała, było bardzo ciepło. Szliśmy za ręce w kompletnej ciszy, atmosfera była dziwnie napięta.

- Wiesz Julka, bo ja chciałbym Ci coś powiedzieć. - po tych słowach puścił moją rękę i spojrzał mi głęboko w oczy. W tym momencie mogłam się spodziewać wszystkiego. Widziałam, że Kuba się zdenerwował, więc nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam wzrok.

- O co chodzi? - spojrzałam na niego śmiejąc się nerwowo.

- Bo - wziął głęboki wdech i na mnie spojrzał. - Bo ja muszę Ci to w końcu powiedzieć...

DZIECI PRZYKRO MI NIE MAM WENY, NIE WIEM KIEDY TU WRÓCĘ, DZIĘKUJE DOBRANOC.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro